Rezerwowy Pafka

Tag: widzew (Page 10 of 30)

Widzew. Trzeba powiedzieć, że cały miniony futbolowy rok był do bani. A co by się stało, gdyby nie akcja Dominika Kuna w stylu Leo Messiego?!

Dominik Kun Fot. Marek Młynarczyk, autor bloga www.obiektywnasport.pl

Z długiej rozmowy z byłym wybitnym widzewiakiem – Krzysztofem Kamińskim wyniknęło jedno. Nie tylko ta runda w wykonaniu piłkarzy Widzewa była słaba. Niestety, cały rok był do bani.

Widzew zakończył poprzednie rozgrywki porażką z Koroną Kielce na własnym stadionie 0:3. Zgromadził 41 bezpiecznych punktów, gwarantujących utrzymanie. Wszystko mogło być inaczej, gorzej, albo wręcz tragicznie, gdyby nie bezcenne zwycięstwo ze zdegradowaną już wtedy Miedzią w Legnicy 1:0. Tym zwycięstwem Widzew przerwał serię dziewięciu meczów bez wygranej (trzy remisy, sześć porażek).

Mogło być inaczej, gdyby nie fenomenalna, kto wie czy nie najładniejszy w całych rozgrywkach, akcja pomocnika w 88 minucie spotkania, która przyniosła gola, zwycięstwo i bezcenne trzy punkty. „Dominik Kun Aguero” dał utrzymanie – pisano po tym meczu, porównując też piłkarza do Leo Messiego. Co takiego zrobił?

Kun otrzymał podanie głową tuż za środkową linią boiska od Kristoffera Normanna Hansena, którego Widzew bez sensu się pozbył, a który znakomicie radzi sobie w Jagiellonii. A co działo się potem? Pomocnik popędził w szalonym tempie na bramkę rywali. Minął niczym slalomowe tyczki trzech rywali i precyzyjnym uderzeniem pokonała bramkarza rywali. Akcję i gola Kuna porównywano do rajdów i trafień Leo Messiego.

Teraz też będą potrzebne takie spektakularne wyczyny, żeby Widzewowi widmo spadku wiosną nie zajrzało w oczy. Łodzianie przegrali ostatni mecz jesieni. Ulegli na własnym boisku Pogoni Szczecin 1:2. Jesienią Widzew zdobył 22 punkty. Z 19 spotkań 6 wygrał (5 u siebie), 4 zremisował (0), 9 przegrał (4). Nie jest to bezpieczny bilans, dający na wiosnę komfort ligowego granie i otwierający pole do kadrowych eksperymentów.

Na dodatek łodzianie stracili swojego najlepszego piłkarza, bramkarza Henricha Ravasa, który w łódzkich barwach rozegrał 63 spotkania, 19 razy zachował czyste konto, miał na koncie najwięcej obronionych strzałów, przyczynił się w dużej mierze do awansu i utrzymania w ekstraklasie. Czy znajdzie się golkiper, który godnie go zastąpi i odciśnie swoje pozytywne piętno na grze Widzewa? Na razie łodzianom transfery się nie udają, ba wręcz ich ośmieszają. Czekam z wielką bojaźnią, co będzie dalej.

ŁKS i Widzew rozpoczęły przygotowania do rozgrywek i na razie naprawdę nie ma się z czego cieszyć. Ba, wygląda to, mówiąc łagodnie, mizernie

Łódzcy ekstraklasowi piłkarze rozpoczęli przygotowania do wiosennej rundy rozgrywek. Cel – (łatwiejszy do osiągnięcia dla Widzewa) to uratowanie się przed degradacją. Niestety na razie sytuacja do optymistycznych nie należy.

Widzew bez względu na to, ile zarobił, a nie jest to suma oszałamiająca i rzucająca na kolana, stracił swojego najlepszego, najrówniej i najpewniej grającego zawodnika, bramkarza Hernicha Ravasa. Dobrze, że pojawiła się informacja, iż nadal widzewiakami po przedłużeniu umowy będą Marek Hanousek i Bartłomiej Pawłowski.

Fot. Marek Młynarczyk, autor bloga www.obiektywnasport.pl

Na dodatek w drużynie, która wznowiła zajęcia najbardziej w oczy rzuca się… szpital. Sebastian Kerk i Serafin Szota są na dobrej drodze, by w ciągu najbliższych… tygodni wrócić do zajęć z zespołem. Na dodatkowe wytyczne czekają Mato Milos i Juan Ibiza, którzy na początku przyszłego tygodnia odbędą konsultacje w przychodni Sporto. Ich powrót to także kwestia tygodni, a nie dni.

Dobrze, że na treningu pojawili się zdolni gracze: bramkarze Antoni Brzózka, Jakub Mistygacz oraz 22-letni Wiktor Preuss, ale oni nie pchną gry zespołu na wyższy poziom.

ŁKS rozpoczął przygotowania bez dwóch ważnych obrońców. Miejsce w kadrze stracił Adam Marciniak. Ciągle nie mogę pozbyć się wrażenia, że w klubie nie mogli mu darować, że po jednej z ligowych klęsk powiedział prawdę o potencjale i mocy łódzkiej drużyny. Pożegnał się z ŁKS Nacho Monsalve, dla którego drugi poziom rozgrywek w Hiszpanii, jest atrakcyjniejszy od polskiej ekstraklasy.

Dobrze, że do kadry dokooptowano, przynajmniej na razie, wyróżniających się graczy przyzwoicie grającej w II lidze drugiej drużyny:  Oskara Koprowskiego, Jędrzeja Zająca, Jana Kuźmy, Antoniego Młynarczyka, Jakuba Pawłowskiego i Oliwiera Sławińskiego.

Nowy piłkarz ŁKS – Rizi Durmisi Fot. lkslodz.pl

Nóż mi się jednak w kieszeni otwiera, gdy czytam o wzmocnieniu(!) drużyny duńskim zawodnikiem –  Rizim Durmisi, który przez pół roku… nie grał w piłkę. Skoro był w sportowym niebycie, to skąd pewność, że będzie wzmocnieniem?! Już jeden Duńczyk miał być wartością dodaną, ale skoro biegał po boisku chyba wolniej niż ja, okazał się futbolowo – finansową kulą u nogi dla ŁKS. Dobrze, że tym razem łodzianie okazali się na tyle przezorni, że podpisali umowę tylko do czerwca 2024 roku.

Na razie czarę goryczy dopełnia fakt, że lada chwila z drużyną może się pożegnać jej podstawowy zawodnik bramkarz Aleksander Bobek. Jaka jest zatem nadzieja, że ci, którzy zostali, są i się jeszcze pojawią, potrafią walczyć o uratowanie ekstraklasy z trenerem, któremu na razie z ŁKS nie udało się wygrać w ekstraklasie!

Łódź była jesienią piłkarskim miastem… bramkarzy, ale szykuje się dramat. Wiosną ŁKS i Widzew mają zagrać bez swoich asów!

W czasach sportowej świetności Łodzi, a były takie naprawdę, choć kopę lat już minęło od tych wspaniałych chwil, byliśmy znani w Polsce także z tego, że jesteśmy miastem… bramkarzy. Prawda bowiem była taka, że zaczynając od piłki nożnej, a na… hokeju na trawie kończąc (kto pamięta, że w Łodzi była kiedyś taka dyscyplina!) nasi golkiperzy bronili z wielkim powodzeniem barw Polski, stając się w wielu meczach podporą reprezentacji i wzbudzając podziw świata. Ech, to były piękne czasy, które na razie na pewno nie wrócą ale…

Podsumowując nieudaną rundę jesienną ekstraklasy łódzkich drużyn, trzeba powiedzieć, że tak ŁKS, jak Widzew swoich najlepszych zawodników mieli w bramkarzach.

Aleksander Bobek Fot. Cyfrasport/ŁKS Łódź

19-letni golkiper ŁKS – Aleksander Bobek nie raz i nie dwa stawał przed wielkimi sportowymi wyzwaniami, bronił odważnie i skutecznie, także rzuty karne. Wystąpił w 16 spotkaniach, spędził 1440 minut na boisku. Niestety, szczególnie z powodu fatalnej postawy jego kolegów w defensywie, tylko raz kończył spotkanie z czystym kontem. Był to zwycięski mecz z Pogonią Szczecin (1:0). Został doceniony. Znalazł się w gronie 270 piłkarzy do 20. roku życia z całego świata, których warto obserwować

Henrich Ravas Fot. Marek Młynarczyk, autor bloga www.obiektywnasport.pl

W Widzewie postacią numer 1 był 26-letni bramkarz Słowak Henrich Ravas. Zagrał jesienią w 18 ekstraklasowych spotkaniach. To 1620 minut na boisku. W trzech meczach zachował czyste konto. Co by było, gdyby go nie było? Widzew w strefie spadkowej?!

Łódzka, ligowa wiosna? Straszna prawda jest taka, że skoro potencjał transferowy bramkarzy, jak na warunki ŁKS i Widzewa, jest ogromny, idący w miliony złotych, już zimą obaj mogą opuścić łódzkie kluby. A co się wtedy stanie z naszymi drużynami? Ligowa otchłań zajrzy im w oczy!

Ludzie odpowiedziani za futbol w ŁKS i Widzewie żyją chyba w… Barbielandzie

Czytam, czytam i jestem coraz bardziej przerażony. Co będzie się działo z naszymi drużynami podczas ligowej wiosny?

Na razie ludzie odpowiedzialni za klub i wyniki drużyny, tak w ŁKS, jak i w Widzewie, żyją chyba w jakimś Barbielandzie, nierzeczywistym futbolowym plastikowym raju szczęśliwości, gdzie nadmiar różu rzuca się na oczy i przesłania rzeczywistość.

Opowiadają, że wiosną będzie dobrze, choć tak naprawdę nie mają ku temu żadnych podstaw. Ligowe kadry obu drużyn są słabe, o czym świadczą wyniki i miejsca w tabeli. Gdy czytam o wzmocnienie, to włos jeży mi się na głowie. Czy znowu do Łodzi ma trafić (oby tylko nie hurtowo!) futbolowy zagraniczny szrot? Wieszczenie, że nastąpią wzmocnienia, brzmi jak… językowe nadużycie.

W Łodzi mają się pojawić piłkarze, którzy ostatnio albo nie grali albo bronili barw drużyn, które mają ogromne kłopoty finansowe i organizacyjne, a nasze zapowiedziane orły i sokoły, miały swój udział w spychaniu drużyn w futbolowy dół.

Na czym zatem budować swój optymizm i nadzieję? Na słowach, tylko na słowach. One mają czynić cuda? Nie, raczej szybko, bardzo szybko się dewaluują.

Jak na to nie patrzeć największym ekstraklasowym łódzkim osiągnięciem jesieni, o którym mówiła cała Polska, były wydarzenia podczas meczu ŁKS z Piastem Gliwice 3:3. Po raz pierwszy od 60 (!) lat gospodarzom ligowego meczu udało się ze stanu 0:3 doprowadzić do remisu. To mało, stanowczo za mało heroicznych łódzkich ligowych wyczynów, żeby się cieszyć.

Widzewku czy ci nie żal? W statystykach ligowej jesieni wyróżnia się jeden, były niestety łódzki piłkarz – Norman Hansen

Portal 90minut.pl podsumował to co działo się jesienią w piłkarskiej ekstraklasie. Niestety, co było do przewidzenia, nasi czyli łódzcy piłkarze, nie występują w głównych rolach, ale… pojawiają się w statystykach i wyliczeniach.

W rozgrywkach wystąpiło 459 zawodników w tym 191 obcokrajowców, co stanowi 42%.

W rozgrywkach sędziowało 19 sędziów.

 W rozgrywkach pokazano 768 żółtych kartek i 36 czerwonych kartek. Daje to średnią 4,571 żółtej i 0,214 czerwonej kartki na mecz.

 W rozgrywkach podyktowano 71 karnych, z których wykorzystano 58, co daje skuteczność 82%.

 Spotkania obejrzało 1950090 widzów, co daje średnią 11500 widzów na mecz.

 Średni wiek zawodnika: 26 lat, 326 dni. Średni wiek strzelca: 27 lat, 2 dni.

W gronie tych, którzy najczęściej wchodzili na boisko z ławki rezerwowych jest napastnik Widzewa – Imad Rondić, który w ten sposób pojawił się na placu gry 13 razy. Jest też w gronie ligowych dżokerów. Gdy pojawił się na placu dwa razy wpisał się na listę strzelców.

W czołówce tych, którzy zdobyli gole nie wliczając rzutów karnych, jest niechciany w Widzewie (oj, dziś w Łodzi płacz i żal) – pomocnik Jagiellonii Norman Hansen – pięć bramek, który na dodatek trafiał do siatki co 133 minuty. W gronie liderów jest inny widzewiak – Luis Silva, który ujrzał jesienią dwie czerwone kartki.

ŁKS skorzystał jesienią z 28 zawodników, a Widzew z 25. W gronie najmłodszych debiutantów znalazł się obrońca Widzewa – Paweł Kwiatkowski – 16 lat 350 dni, a najmłodszych strzelców ełkaesiak – Jędrzej Zając – 19 lat 187 dni.

Łącznie na 19 meczach Widzewa było średnio – 15000 widzów, łącznie 284984, a na ŁKS: 11700, 210215 (jeden mecz mniej).

Aż sześciu piłkarzy lidera rozgrywek, po dwóch Jagiellonii i Rakowa, a całość uzupełnia Kamil Grosicki z Pogoni – tak wygląda ranking ligowców na poszczególnych pozycjach według Przeglądu Sportowego. Są w nim łodzianie? Są, choć rzadko i nie w głównych rolach. Na dziewiątym miejscu znalazł się wśród bramkarzy Aleksander Bobek. Wśród najlepszych obrońców naszych nie uświadczysz. Na 8 pozycji wśród defensywnych pomocników jest widzewiak – Marek Hanousek, a na 10 gracz ŁKS – Michał Mokrzycki. Szóstym ofensywnym pomocnikiem jest w klasyfikacji – Francisco Alvarez.

Wśród lewych pomocników na 9 pozycji plasuje się lider Widzewa – Bartłomiej Pawłowski. Oczko wyżej jest były gracz łodzian – Michael Ameyaw. Wśród napastników miejsce numer 10 zajmuje piłkarz ŁKS Kay Tejan.

Łódzki, jesienny, futbolowy powiew optymizmu. To występ młodych, zdolnych debiutantów

Niestety, jesienny obraz ekstraklasowej piłki to krajobraz po sportowej klęsce. Nasze drużyny stały się niestety dostarczycielem punktów. Jeżeli pojawił się jakiś promyczek optymizmu to pojawienie się na boisku młodych, ciekawych piłkarzy.

Antoni Młynarczyk Fot. Cyfrasport/ŁKS Łódź

W ostatnim meczu jesieni w ŁKS dobry mecz zaliczył 18-letni skrzydłowy Antoni Młynarczyk. Zdolny piłkarz walczył bez kompleksów, starał się mijać bardziej doświadczonych rywali, dogrywać piłkę kolegom. Pokazał wszystko to, z czego był znany broniąc barw drugiej drużyny.

W kolejnym ligowym pojedynku potencjał pokazał o rok starszy Jędrzej Zając. W debiucie zdobył bramkę, w kolejnym spotkaniu zaliczył asystę drugiego stopnia. Nie było kompletnie widać, że pod względem technicznym czy taktycznym jest mniej dojrzały od swoich starszych kolegów, a wręcz przeciwnie.

Jędrzej Zając Fot. Cyfrasport/ŁKS Łódź

W ostatnim w tym roku meczu Widzewa niespodziewanie na środku obrony pojawił się najmłodszy z tego grona, bo 17-letni Paweł Kwiatkowski. Zaimponował, gdy skutecznie zneutralizował dynamiczne ataki Kamila Grosickiego. Pokazał odwagę, bo nie bał się ruszyć do przodu i był włos od zdobycia bramki. To jest wielki łódzki futbolowy kapitał na rok 2024. Oby nie został zmarnowany!

Paweł Kwiatkowski

Przypomnijmy jeszcze, że w tym roku pojawił się na boisku najmłodszy piłkarz w historii ekstraklasy. To zawodnik Puszczy Niepołomice Igor Pieprzyca, który w chwili debiutu w meczu z Koroną Kielce miał 15 lat i 19 dni. Pobił rekord należący od wielu, wielu lat do Janusza Sroki. Piłkarz zadebiutował 23 listopada 1969 roku w barwach Cracovii. Wówczas miał 15 lat i 57 dni. Smutne jest to, że to był pierwszy i ostatni występ Sroki w ekstraklasie. To rodzaj przestrogi i ostrzeżenia dla młodych łodzian i ich futbolowych wychowawców.

Apel do łódzkich ekstraklasowych klubów. Bierzcie przykład z Puszczy Niepołomice i trenera Tomasza Tułacza

Coś w tym jest. Rewelacją ekstraklasowych rozgrywek jest Puszcza z Niepołomic, miasta którego mieszkańcy bez problemów zmieściliby się na łódzkich futbolowych stadionach (jest ich około 17 tysięcy). Zespół prowadzi Tomasz Tułacz – trener z najdłuższym stażem w ekstraklasie.

To jest najlepszy dowód na to, że nerwowe, zdecydowanie za szybkie zmienianie szkoleniowców innym klubom, o teoretycznie większym potencjale, wychodzi bokiem (czego przykładem ŁKS i Widzew!). Puszcza zdobyła 20 punktów – 5 meczów wygrała, 5 zremisowała, 8 przegrała. Przyzwoity bilans jak na absolutnego debiutanta. 54-letni Tomasz Tułacz nie bez racji mówi: Utrzymanie Puszczy będzie większym sukcesem niż awans.

Szkoleniowiec pracuje w Niepołomicach od, co w Polsce wręcz nieprawdopodobne, ośmiu lat. Właśnie przedłużył kontrakt z Puszczą do czerwca 2027 roku. Jeśli go wypełni, w klubie stuknie mu prawie dwanaście lat nieprzerwanej pracy. Tułacz przejął zespół, kiedy ten rywalizował na drugoligowym poziomie. Na swoim koncie ma więc dwa awanse, w tym tegoroczny do ekstraklasy. To bez wątpienia jego największy zawodowy sukces.

Przypomnijmy. Tułacz jako piłkarz swój debiut w barwach seniorskiej drużyny Stali Mielec zanotował we wrześniu przeciwko Włókniarzowi Pabianice. Łącznie zagrał dla Stali w 185 meczach. Był zawodnikiem reprezentacji młodzieżowej prowadzonej przez Janusza Wójcika. Powadził m.in. Stal Mielec, Resovię, Siarkę Tarnobrzeg.
Puszcza dwoje domowe mecze rozgrywa w Krakowie na stadionie Cracovii. Adam Tułacz mówi: Marzy mi się, żebyśmy zagrali w ekstraklasie na stadionie w Niepołomicach, bo to chyba byłoby największe podziękowanie dla naszych kibiców, takie spuentowanie tej naszej całej przygody. Liczę, że tak się stanie, a my osiągnięciem celu sportowego, jakim jest utrzymanie, ułatwimy zadanie osobom, które za to odpowiadają, czy też bardzo dużo robią, żebyśmy mogli zagrać w ekstraklasie w Niepołomicach.

Trener Widzewa – Daniel Myśliwiec znalazł się w szkoleniowym potrzasku. Z pustego i Salomon nie naleje

Zdjęcia: Marek Młynarczyk, autor bloga www.obiektywnasport.pl

Ostatnie mecze tego roku pokazują czarno na białym, że trener Widzewa Daniel Myśliwiec znalazł się w szkoleniowym potrzasku. Szuka, kombinuje (z konieczności), niestety szyje na miarę. Wygląda jednak na to, że pewnych wysokości drużyna nie jest w stanie przeskoczyć. Topi się w morzu ligowej bylejakości. Z pustego i Salomon nie naleje.

Cenna jest odwaga trenera, który podejmuje nieoczywiste kadrowe decyzje. Te na chwilę się sprawdzają, a potem wszystko wraca do normy czyli ligowej przeciętności albo wręcz słabości. Wydawało się, że wreszcie Widzew ma młodzieżowca, który nie będzie obniżał, a wręcz podwyższał poziom gry zespołu ale… Po chwilowym przebłysku Antoni Klimek znów niestety zaliczył pusty ekstraklasowy przebieg.

Z dobrej strony pokazał się za to wyciągnięty z zaplecza 17-letni obrońca – Paweł Kwiatkowski. Nie zjadła go trema, nie przestraszył się rywali. Ba, w wielkim stylu zatrzymał atak ligowej gwiazdy – Kamila Grosickiego, miał szansę na zdobycie gola. Widać, że ma potencjał, oby jednak nie okazał się kolejnym widzewskim młodzieżowcem na chwilę, którego potem pochłonie morze przeciętności.

Nie podoba mi się to, że wraca stare. Ustawienie i gra Bartłomieja Pawłowskiego – jednego z dwóch klasowych piłkarzy w drużynie (drugi to bramkarz Henrich Ravas) przypomina mi to, co działo się z piłkarzem w Śląsku Wrocław. Pogubiony w nowych taktycznych obowiązkach marnował talent, czas i potencjał na puste przebiegi. A przecież, gdy w spotkaniu z Pogonią, zaatakował w swoim stylu, to tworzył coś konstruktywnego na boisku. Jego pozycja i sposób gry wymaga głębokiego przemyślenia.

Cały czas będę wracał do tej tezy: drużyna potrzebuje kadrowej rewolucji i to już, natychmiast. Pytanie tylko czy łodzianie mają dobre transferowe rozpoznanie i stać ich na sprowadzenie piłkarzy, którzy podniosą i to zdecydowanie jakość i poziom gry drużyny. Jeśli nie, to nie ma co kryć, wiosną czeka Widzew dramatyczna walka o uratowanie się przed spadkiem!

Trzecia porażka z rzędu. Zimowe, ligowe zmory będą męczyć Widzew

Dramat. Widzew doznał dziewiątej ligowej porażki, czwartej na własnym boisku, trzeciej z rzędu. Łodzianie zakończyli tę część ligowym zmagań z minimalną przewagą nad strefą spadkową. Jest się czego bać, bo przy takiej grze wiosną, spadek zajrzy i to mocno Widzewowi w oczy!

Co to się wyprawia w ekstraklasie! Najpierw rewelacyjna Puszcza zremisowała 3:3 z Jagiellonią, choć do przerwy przegrywała 0:3 (miała jeszcze poprzeczkę w ostatniej sekundzie pojedynku!), a potem trener Widzewa – Myśliwiec w meczu z kreatywną Pogonią posłał do boju… 16-letniego debiutanta Kwiatkowskiego w miejsce pauzującego za nadmiar żółtych kartek – Żyry.

Paweł Kwiatkowski

Nie minął kwadrans i wypadł na skutek kontuzji (uraz mięśnia) drugi stoper – Ibiza. Jego miejsce zajął na środku obrony da Silva, który wcześniej ujrzał czwartą żółtą kartkę i w pierwszym meczu wiosny 2024 roku z Jagiellonią nie zagra. Drugim ważnym wydarzeniem pierwszych minut było mistrzowskie zatrzymanie przez Kwiatkowskiego ataku Grosickiego. A trzecim… Mogło być 1:0 dla Widzewa, ale Kwiatkowski posłał piłkę głową wprost w ręce bramkarza. Potem celnie strzelał Pawłowski.

Widzew walczył bez strachu w oczach i kompleksów. I to przyniosło efekt. Po znakomitym podaniu Ciganiksa Alvarez posłał piłkę w róg bramki szczecinian. To jego trzeci gol w ekstraklasie. Niestety juniorskie błędy w kryciu Silvy sprawiły, że Grosicki wyrównał stan spotkania. Goście mogli do przerwy prowadzić, ale świetną interwencją popisał się Ravas.

Niestety, co się odwlecze, to nie uciecze. Pierwsza składna akcja drugiej połowy i rykoszet (piłka odbiła się od nogi Hanosuka) dały prowadzenie gościom. Widzew chciał coś zrobić, ale nie mógł czy raczej nie potrafił. Na dodatek kontuzji doznał drugi stoper – Kwiatkowski i znów trzeba było na nowo meblować defensywę.

Widzew walczył, ale po inteligentnym podaniu Pawłowskiego strzale Sancheza piłka nie trafiła do siatki. Dobrze interweniował Cojocaru. W 88 minucie łodzianie przeprowadzili tak naprawdę pierwszą groźną akcję w drugiej połowie. Za mało, żeby wywalczyć przynajmniej remis.

Widzew Pogoń1:2 (1:1)

1:0 – Alvarez (43), 1:1 – Grosicki (45+2). 1:2 – Koulouris (52)

Widzew: Ravas – Zieliński, Kwiatkowski (84, Dawid), Ibiza (17, Ciganiks), Silva – Pawłowski, Hanousek, Alvarez – Nunes (60, Kun), Klimek (60, Terpiłowski)- Rondić (60, Sanchez)

Widzew znalazł się w sportowym ślepym zaułku. Jak z niego wybrnąć?

Niestety, po chwilowym przebłysku, Widzew znów wrócił do normalności (?!) czyli ligowej przeciętności. Potwierdza się to, co już pisałem. Widzew ma wielu za słabych zawodników na ekstraklasę. Ostatnie transfery to w wielu wypadkach wynik klubowej słabości i braku dobrego rozeznania na rynku. Cały dyrektoriat sportowy Widzewa powinien posypać głowę popiołem.

Za chwile minie kolejne pół futbolowego roku i trzeba… zaczynać wszystko od nowa czyli budowania drużyny, która będzie walczyła o coś więcej niż kolejne ligowe przetrwanie. Jak robić krok do przodu pokazała wszem i wobec Puszcza Niepołomice, która jest rewelacją rozgrywek (trzy zwycięstwa w trzech ostatnich meczach ekstraklasy!). Dlaczego tego nie potrafi zrobić Widzew? Może ktoś będzie miał odwagę w klubie i odpowie na to pytanie. Może dyrektor sportowy Tomasz Wichniarek, który przy okazji uczciwie i bez ściemy rozliczy się z przeprowadzonych transferów.

Zmarnowany czas, zmarnowane siły i środki, kręcenie się w koło czyli jak na to nie patrzeć Widzew jest w sportowym ślepym zaułku czego naocznym dowodem było ostatnie fatalne w wykonaniu łodzian spotkanie z Puszczą Niepołomice w Krakowie.

Karygodne było zlekceważenie przez łodzian tak wydawało się oczywistej sprawy jak wrzut z autu. Puszcza do meczu z łodzianami zdobyła po takich zagraniach cztery bramki, teraz niestety piątą, mającą wpływ na porażkę Widzewa.

Tak dalej być po prostu nie może, bo jeśli Widzew przegra (oby nie!!!) ostatnie spotkanie tego roku z Pogonią Szczecin – 16 grudnia o godz. 17.30 w Łodzi, na dodatek bez swojego podstawowego obrońcy, wykartkowanego Mateusza Żyry to może mieć przed ligową wiosną przyszłego roku minimalną przewagę nad strefą spadkową. Prawda bowiem jest taka, że żadna nadzieja pokładana w Pucharze Polski nie jest tyle warta, co utrzymanie się w ekstraklasie!

« Older posts Newer posts »

© 2025 Ryżową Szczotką

Theme by Anders NorenUp ↑