Rezerwowy Pafka

Tag: piłka nożna (Page 16 of 39)

Piłkarskie transmisje telewizyjne nudzą śmiertelnie młodych ludzi. Coś trzeba z tym zrobić. Futbol musi się zmienić, stać bardziej atrakcyjny i to szybko!

Przeczytałem poważny artykuł o tym, że futbolowe telewizyjne transmisje nudzą młodych ludzi. Jest za długo, momentami za nudno i o skupienie uwagi na takim produkcie coraz trudniej. Młodzi wolą futbolowe skróty, ciekawochy, memy, dosadne krótkie komentarze. Następuje powolny, ale widoczny telewizyjny odwrót młodych od piłki nożnej.

Jak to zmienić? Jest pierwszy postulat. Na mistrzowskich turniejach zrezygnować z nudnych, jak flaki z olejem, dogrywek (no może poza finałem), w których zmęczeni gracze przewracają się o własne nogi, a od razu przejść do ekscytujących jedenastek. Coś też trzeba pogmerać w przepisać, bo nudne granie po obwodzie, z szukaniem dziury w całym czyli w szczelnej defensywie rywali, staje się zaprzeczeniem sportowych emocji.

Inni to dostrzegli i zrobili lub właśnie robią milowe kroki, żeby było szybciej, krócej, atrakcyjniej. W piłkę ręcznej grano kiedyś w… jedenastu. Dziś pamiętają o tym historycy.

W siatkówce walczono na śmiertelnie nudne i ciągnące się godzinami przewagi. Teraz jest punkt za punkt, można grać nogą, a niektórym reformatorom nie jest dość. Chcą, żeby mecze rozgrywano do piętnastu zdobytych punktów, bo to przysporzy więcej emocji i będzie się działo… szybciej.

W rugby olimpijski status zyskała odmiana siedmioosobowa, gdzie też szybkość i zmienność akcji, podnosić ma atrakcyjność grania. W hokeju na trawie coraz większą popularność zyskują rozgrywki 5-osobowe, gdzie dzieje się więcej niż w klasycznym meczu, a gdzie na razie Polki i Polacy są hegemonami, Tak było też w rugby7 kobiet, do chwili, gdy świat nie zabrał się do tej zabawy na poważnie. Oby w hokeju nie przegapiono tego momentu!

Piłka nożna nie może być historycznym skansenem przepisów i zachowań. Musi iść z duchem czasów, a VAR, interpretowany jak się komu podoba, jest tylko tego kontrowersyjną namiastką. Inaczej futbol zostanie kostycznym reliktem innej, przedsmartfonowej epoki, do której nikt nie będzie chciał wracać!

Jak podnieść poziom polskiej piłki nożnej? Dać dzieciakom radość z uprawiania futbolu, jak to robi łódzki Sport Perfect!

Fot. archiwum

Dobrze, że przy dużych klubach sportowych powstają akademie, dobrze że wychowywani w nich gracze, mają szansę sprawdzać swoje możliwości na przyzwoitym ligowym poziomie. O tym świadczą druga i trzecia drużyna ŁKS. A nie świadczy, nie wiedzieć czemu, rezerwowy zespół Widzewa, który kosztuje ponoć milion złotych, a był (ale już na szczęście nie jest!) głównie przechowalnią wygranych piłkarzy, którzy już swojego poziomu nie podniosą.

Szansą dla polskiej piłki są prowadzone z sensem szkółki, mające i słusznie najwyższe certyfikaty PZPN. Tym tylko podnoszą poziom zaufania do nich dzieci, a zwłaszcza ich rodziców.

Mówiąc szczerze, gdybym był dzieciakiem, kochającym futbol i mającym trochę talentu, chciałbym pracować pod okiem ludzi, którzy znają się na tym fachu, jak nikt. I są na dodatek żywą legendą łódzkiej i polskiej piłki nożnej. Na mój wielki szacun, którego nikt i nic nigdy nie odbierze, zasługują ludzie, którzy tworzyli Wielki Widzew. A teraz szkolą z… głową i sensem. O kim mówię? O Krzysztofie Kamińskim i Wiesławie Wradze, ludziach legendach, autorytetach i trenerach z otwartą głową i umiejętnościami.

Swego czasu mówił mi o tym właściciel Sport Perfect – Krzysztof Kamiński, że zanim pośle się dzieciaki do prawdziwej rywalizacji, trzeba zrobić coś innego. Co?Najpierw trzeba uciec od presji wyników i zaszczepić w nich radość grania – kiwania, budującego umiejętności młodych ludzi bez presji wyniku.

Jak mówił, tak zrobił i teraz czerpie z tego satysfakcję i sportowe korzyści. Jego przygotowani technicznie do uprawiania futbolu podopieczni z rocznika 2012, prezentując umiejętności i radość grania, awansowali do I ligi wojewódzkiej. Jest sukces, jest satysfakcja i są przede wszystkim umiejętności!

To tylko przykład, bo na boisku przy ul. Czajkowskiego, radość z uprawiania piłki nożnej czerpie dużo, dużo więcej dzieciaków, skupionych w innych grupach szkoleniowych klubu.

Sport Perfect zaprasza na treningi chłopców urodzonych w roku 2011 i młodszych. Informacja: Krzysztof Kamiński 602-221-414. Warto zadzwonić i dać szansę swojemu dziecku!

Czy powstanie cmentarz zapomnianych i wyrzuconych na śmietnik historii zasłużonych futbolowo łódzkich klubów?!

Znakomity hiszpański pisarz Carlos Ruiz Zafon to autor wielu niezapomnianych, fascynujących książek. Stworzył m.in. cykl Cmentarz zapomnianych książek. Tym tropem powinny pójść: Urząd Miasta Łodzi oraz Łódzki Związek Piłki Nożnej i stworzyć cmentarz zapomnianych i wyrzuconych na śmietnik historii zasłużonych futbolowo łódzkich klubów z przebogatą historią i sportowymi sukcesami. A na tym symbolicznym cmentarzu, czyli w jakiejś izbie pamięci, pokazać następnym pokoleniom, żeby historia nie została wymazana gumką myszką przez miejskich i sportowych urzędników, dokonania SKS Start i MKS Łodzianka.

W parku 3 Maja władzę absolutną przejmie pewnie Widzew, na terenach przy ul. św. Teresy ludzie z urzędu miasta Łodzi i… co z tą władzą jedni drudzy zrobią? Widzew będzie miał ośrodek, o który tak na razie mało skutecznie zabiega. Władze Łodzi zapowiadają, że Start to ma być teren dla sportu, handlu i rozrywki. Inwestycji deweloperskich tutaj nie będzie (pożyjemy, zobaczymy).Na razie priorytetem ma ponoć być… basen z myślą i dla dobra oczywiście okolicznych mieszkańców.

A historia kołem się toczy. Oby kiedyś dzisiejszych królów tego cmentarnego rozdania, też ktoś nie chciał wymazywać z łódzkiej historii… gumką myszką.

Gdyby obowiązywały dzisiejsze łódzkie futbolowo – finansowe zasady, nigdy nie byłoby Wielkiego Widzewa, ani mistrzostwa Polski ŁKS w 1998 roku

Jestem tego pewien. Gdyby wtedy obowiązywały dzisiejsze futbolowe zasady: tanio kupię, drożej sprzedam, nigdy nie byłoby Wielkiego Widzewa, ani mistrzostwa Polski ŁKS w 1998 roku. Dlatego dziś jestem, może jeszcze nie przerażony, ale przejęty, że tak Widzew jak ŁKS w I lidze budują kadry na… ligowe przetrwanie. Obym się mylił.

Widzew stracił kontuzjowanego lidera – Bartłomieja Pawłowskiego, ale też napastnika o wyjątkowo widzewskim charakterze – Jordiego Sancheza, za chwilę może odejść inny charaktery, a bardzo potrzebny piłkarz – Andrejs Ciganiks.

Polityka transferowa Widzewa na razie nie rzuca na kolana. Jedno jest pewnie: nikt nie przyjdzie i nie zostanie w łódzkim klubie na piękne oczy. Kasa, misiu kasa – to jest obowiązująca dziś zasada i nawet najpiękniejsza historia tego nie zmieni. Ja wiem, że klub prowadzi rozsądną politykę finansową, nie ma zamiaru wpaść w finansową przepaść i to jest bezcenne, ale wizytówką klubu jest pierwsza drużyna. Bardzo chciałoby się, żeby w kolejnym sezonie zrobiła ona znaczący krok do przodu i na koniec zmagań zameldowała się w czołówce ekstraklasy. Czy to będzie możliwe?

ŁKS dokonuje kolejnej wielkie przebudowy. Dwóm poprzednim dyrektorem sportowym klubu to się nie udało. Ba, ich działalność zakończyła się dla klubu sportową klęską. Czy teraz ścieżka częstochowska przyniesie sukces? Nie wiem. Na pewno nie ma Daniego Ramireza, Kay Tejan, który ciągle szuka nowego klubu, ma trenować z drugą drużyną. Co dalej z Rahidem Mammadovem nie wiadomo? Jest ciągle Aleksander Bobek, ale na nim łodzianie mogą zarobić spore pieniądze, a budżet klubu w nowym sezonie będzie chyba najważniejszy, gdy trzeba będzie sobie radzić bez ekstraklasowego wsparcia.

100 lat temu na stadionie ŁKS reprezentacja zagrała swój zwycięski mecz z Turcją

Fot. archiwum Jacka Bogusiaka

Co by było z historią ŁKS, gdyby nie niezawodny kustosz pamięci klubu, niezawodny Jacek Bogusiak. To Jacek przypomina, że 29 czerwca minie dokładnie sto lat od chwili, gdy na stadionie przy al. Unii odbył się pierwszy mecz reprezentacji Polski. Biało – czerwoni pokonali Turków 2:0. Bramki w ciągu 120 sekund pierwszej połowy (42 i 43 minuta) strzelili Balcer i Reyman.

Łódź była czwartym miejscem w Polsce, w którym wystąpiła reprezentacja. W Łodzi zagrało w pierwszym składzie czterech ełkaesiaków: Cyll, Karasiak, Otto, Hanke. Rezerwowymi byli Durka i Śledz.

Na zdjęciu – stoją od lewej: Antoni Śledz, Jan Durka, Władysław Kowalski, Władysław Karasiak, Emil Gorlitz, Mieczysław Balcer, Mieczysław Reyman, Wawrzyniec Cyll, Józef Adamek, Jan Loth. Siedzą: Karol Hanke, Zygmunt Otto, Marian Spoida.

Reprezentacja Polski przy al. Unii rozegrała 10 spotkań. W ostatnim w 1983 roku pokonaliśmy Bułgarię 3:1. Bilans: sześć zwycięstw, dwa remisy, dwie porażki.

Po piłkarskim Euro w polskiej reprezentacji więcej kadrowych znaków zapytania niż pewniaków, ale…

Punkt zdobyty w fazie grupowej – oto urobek Polaków na piłkarskim Euro. Przynajmniej teoretycznie mógł być lepszy, gdyby trener Probierz zdecydował się wystawić inną jedenastkę na mecz z Austrią – bez Piotrowskiego i Slisza. Na razie dla obu piłkarzy, takie topowe granie, to za wysokie futbolowe progi.

Jedno jest pewne przed Ligą Narodów i meczem ze Szkotami – mamy bramkarza, następcę Szczęsnego – to Skorupski, któremu po piętach depcze Bułka.

Co zmienić w obronie? Nie wiem, bo to formacja, w której każdy z piłkarzy może zagrać beznadziejnie, by w kolejnym spotkaniu pokazać się z dobrej strony.

Na pewno na kolejne poważne reprezentacyjne szansy zasługują Urbański i Zalewski. Oby tylko nie przepadli w klubowych ligowych rozdaniach. S. Szymański albo się nie nadaje, albo jeszcze musi dużo pracować na swoją sportową klasę.

Momenty dobrej gry Modera to za mało, żeby mieć do niego pełne zaufanie, ale wydaje się, że warto w tego gracza inwestować. Chciałoby się mieć środkowego pomocnika, który trzymałby grę, dał oddech i prawo do boiskowej fantazji Zielińskiemu.

W ataku w ostatnim meczu dobrze wyglądała współpraca Lewandowski – Świderski, choć w poprzednim… beznadziejnie.

Jak widać po Euro w polskiej reprezentacji więcej kadrowych znaków zapytania niż pewniaków, ale chcę być umiarkowanym optymistą i powiedzieć, że ta drużyna może robić systematyczne kroczki do przodu. Obym miał rację…

Co przyniesie kadrowa rewolucja w ŁKS? A mnie jest żal, że odszedł Oskar Koprowski

Fot. ŁKS Łódź

Już w sobotę zobaczymy, jak wygląda nowy ŁKS po kadrowej rewolucji (odeszło kilkunastu piłkarzy!). Rywalem łodzian będzie mająca mocarstwowe ambicje – Wieczysta Kraków, która zbroi się na potęgę przed drugoligową batalią.

Mnie trudno się pogodzić z tym, że z ŁKS odszedł człowiek imponujący charakterem, ambicją, skutecznością w II-ligowych grach, a przede wszystkim ełkaesiacką tożsamością – Oskar Koprowski.

Jestem przekonany, że kolejni szkoleniowcy łodzian nie potrafili wykorzystać jego umiejętności i cech charakteru w odpowiedni sposób. Oby nowi ludzie okazali się piłkarsko lepsi i zarazem nie mniej ambitni od Oskara, bo inaczej ŁKS na długo, bardzo długo może ugrzęznąć w I-ligowych rozgrywkach.

Polacy są mocni tylko w jednym sporcie zespołowym. W jakim? To oczywiste – w siatkówce!

Fot, Marek Młynarczyk, autor bloga www.obiektywnasport.pl

Futbolowe Euro pokazuje czarno na białym, że Polska jest mocna w sporcie drużynowym… drugiego wyboru. Temu, czym naprawdę pasjonuje się sportowy świat, temu co przeżywają miliony ludzi na świecie, my możemy przyglądać się z zazdrością i złością. W piłce nożnej, rugby, topowym hokeju na lodzie, topowej koszykówce jesteśmy przeciętni albo po prostu słabsi… Zostaje nam podziwianie innych i ciągłe niedowierzanie, że można grać z taką intensywnością, na takim wysokim poziomie.

W jakim sporcie drużynowym jesteśmy naprawdę mocni? To siatkówka czyli sport traktowany na świecie niestety jako przystawka do głównego dania. W każdym razie z klasy siatkarek i siatkarzy, ich występów, zwycięstw, my Polacy, możemy się tylko cieszyć, przy okazji marząc o olimpijskich medalach. A działacze i trenerzy związków innych drużynowych dyscyplin powinni mocno i uważnie spojrzeć na siatkarski związek i zobaczyć, jak to się robi.

Tylko w siatkówce potrafimy utrzymywać topowy poziom, szkoląc kolejne pokolenia znakomicie przygotowanych do wykonywania tego fachu zawodniczek i zawodników. Jak to jest możliwe, jaki system zapewnia ciągłość i wysoki poziom? Na to pytanie natychmiast powinien szukać odpowiedzi prezes Cezary Kulesza i jego bogaty, ale słaby sportowo w seniorskich zmaganiach Polski Związek Piłki Nożnej.

No, i najwyższy czas skończyć z internetowym klakierstwem, których inspiratorami są pewnie sprytni menedżerowie naszych futbolowych gwiazdek. Ile to ja się naczytałem, o wspaniałych meczach naszych piłkarzy w innych, lepszych ligach, o tym, jak nimi zachwyciła się Europa, jak otwiera się przed nimi futbolowy wielki świat, a potem… wszystko kończy się wielką klapą, jak jeden jedyny występ Sebastian Szymańskiego na Euro (w barwach Fenerbahce zagrał w 53 spotkaniach, w których strzelił 12 goli i zaliczył 19 asyst). Za nim niestety poszli inni…

Bolesna porażka Polaków. Dziury w środku pola były takie, jak w… serze szwajcarskim

Pokaż mi swoją drugą linię, a powiem ci, o co będziesz grał. Niestety, tym razem trener Probierz źle dobrał graczy do tej formacji, szczególnie w środkowej strefie. Slisz, Piątkowski czy Moder nie potrafili grać na tyle skutecznie, żeby powstrzymywać ataki rywali. Dziury w środku pola były takie, jak w serze szwajcarskim. To musiało się zatem źle skończyć i tak się skończyło. Polska przegrała na Euro 2024 z Austrią 1:3.

Nawet Probierz nie mógł tego przewidzieć, że Dawidowicz w grze defensywnej okaże się dużo gorszym graczem od Salomona! Na dodatek zmiany, których dokonał selekcjoner zdały się psu na budę. Tylko osłabiły drużynę.

Opinie po spotkaniu za 90minut.pl:

Michał Probierz: Szliśmy do pressingu, atakowaliśmy, ale dużo zmieniła druga bramka, tym bardziej że podobna do tej, którą straciliśmy wcześniej. Zmianami próbowaliśmy zagrać va banque, zagrać w boczne sektory i zamknąć środek, ale nie udało się. Nie można zawodnikom odmówić zaangażowania, ale to nie wystarczyło.
Przed meczem mieliśmy plan, wszystko się sprawdzało, zabrakło nam takiego momentu, żeby mieć mecz pod kontrolą i zdobyć drugą bramkę. Nie żałuję tego, że graliśmy agresywnie, że szliśmy do pressingu. Będziemy dalej to robić. Jest jakiś zalążek drużyny, która się rodzi.

Krzysztof Piątek:  – Chcieliśmy wygrać ten mecz, zgarnąć trzy punkty, ale nie wytrzymaliśmy tej intensywności drugiej połowy i przegraliśmy.
Piotr Zieliński: – W przerwie mówimy sobie w szatni, że ruszamy, ale to oni ruszyli, potem się cofnęli i już było ciężko. Chyba się nie baliśmy.Jeszcze jeden mecz przed nami i zobaczymy, jak to będzie.

Adam Buksa:  Wiedzieliśmy, jaki styl gry prezentuje Austria – bardzo agresywny wysoki pressing, a mimo tego daliśmy się zaskoczyć.

Stracone złudzenia. Austriacy pokazali Polakom miejsce w futbolowym szyku

Austriacy pokazali nam miejsce w europejskim futbolowym szyku. Nie jesteśmy drużyną, która ma sportową solidność i klasę, może sprawić niespodziankę. Ot, przeciętny zespół z momentami niezłej gry. To stanowczo za mało. Po dwóch porażkach została nam praktycznie gra o honor z kim? Z Francuzami!

Miał być optymalny skład… ale Lewandowski rozpoczął mecz z Austrią na… ławce rezerwowych, a Polacy zaczęli spotkanie z dwoma napastnikami w jedenastce: Buksą i Piątkiem.

Od pierwszej minuty przeważali rywale i co logiczne, choć nieoczywiste zdobyli gola. Fatalnie krył Frankowski, jeszcze gorzej Dawidowicz i stało się futbolowe nieszczęście.

Polacy próbowali się odrodzić. Czy po strzale Zielińskiego i zagraniu ręką rywala arbiter powinien podyktować jedenastkę? Nie jednego takiego karnego widziałem, ale nie tym razem. Turecki arbiter nie chciał nawet sprawdzać na VAR-ze tej sytuacji. Za chwilę w dobrej sytuacji posłał piłkę w trybuny Zalewski. W kolejnej dogodnej sytuacji nie pomylił się Piątek, który odbitą piłkę pewnie posłał w róg bramki. Zdobył gola dla reprezentacji po pięciu latach posuchy. Zasłużyliśmy sobie zawziętością i sportową determinacją na wyrównanie!

Przy kontrze potrafimy jednak gubić się niemiłosiernie. Dobrze, że mamy Szczęsnego, który potrafi być skuteczny w bardzo trudnych sytuacjach. Czy w tej akcji nie było czasem spalonego?! My jednak nie dawaliśmy za wygraną. Dobrze wykonał rzut wolny Zieliński, tak na dobrą notę dla bramkarza rywali.

Pierwszym ważnym wydarzeniem drugiej połowy było wejście na boisko Lewandowskiego (natychmiast odzyskał opaskę kapitana od Zleińskiego) i przy okazji wymiana napastników. Pierwsze wyraziste zagranie Lewego to… faul na żółtą kartkę. Zdało się to psu na budę, bo składna akcja Austriaków, przy braku jakiegokolwiek krycia i asekuracji z naszej strony w środku pola (niewybaczalne!) dała im drugiego gola. Za chwilę szansę na dobrą interwencję golkiperowi Austriaków dał Świderski. Dlaczego nie strzelał po ziemi!

To jednak rywale byli bliżsi strzelenia bramki. Znów ratował nas Szczęsny. Jak marzyć o czymkolwiek, gdy popełnia się karygodne błędy w grze defensywnej na miarę… piłkarzy ŁKS. Austriacy mieli sytuację sam na sam. Faulem ratował się Szczęsny. Jedenastkę pewnie wykorzystał Arnautović, pogrążając reprezentację Polski. Uciekł duch walki z naszych graczy. Mogliśmy przegrać wyżej. Mieliśmy szczęście, znów też ratował nas Szczęsny. Jedyny klasowy polski piłkarz na Euro.

Polska – Austria1:3 (1:1)

0:1 – Trauner (9, głową), 1:1 – Piątek (30), 1:2 – Baumgartner (66), 1:3 – Arnautović (78, karny)

Polska: Szczęsny – Bednarek, Dawidowicz, Kiwior, Frankowski, Piotrowski (46, Moder), Slisz (76, Grosicki), Zieliński (87, Urbański), Zalewski, Buksa (59, Lewandowski), Piątek (59, Świderski)

wtorek, 25 czerwca 2024
Holandia – Austria (18, Berlin)

Francja – Polska (18, Dortmund)

« Older posts Newer posts »

© 2025 Ryżową Szczotką

Theme by Anders NorenUp ↑