Austriacy pokazali nam miejsce w europejskim futbolowym szyku. Nie jesteśmy drużyną, która ma sportową solidność i klasę, może sprawić niespodziankę. Ot, przeciętny zespół z momentami niezłej gry. To stanowczo za mało. Po dwóch porażkach została nam praktycznie gra o honor z kim? Z Francuzami!
Miał być optymalny skład… ale Lewandowski rozpoczął mecz z Austrią na… ławce rezerwowych, a Polacy zaczęli spotkanie z dwoma napastnikami w jedenastce: Buksą i Piątkiem.
Od pierwszej minuty przeważali rywale i co logiczne, choć nieoczywiste zdobyli gola. Fatalnie krył Frankowski, jeszcze gorzej Dawidowicz i stało się futbolowe nieszczęście.
Polacy próbowali się odrodzić. Czy po strzale Zielińskiego i zagraniu ręką rywala arbiter powinien podyktować jedenastkę? Nie jednego takiego karnego widziałem, ale nie tym razem. Turecki arbiter nie chciał nawet sprawdzać na VAR-ze tej sytuacji. Za chwilę w dobrej sytuacji posłał piłkę w trybuny Zalewski. W kolejnej dogodnej sytuacji nie pomylił się Piątek, który odbitą piłkę pewnie posłał w róg bramki. Zdobył gola dla reprezentacji po pięciu latach posuchy. Zasłużyliśmy sobie zawziętością i sportową determinacją na wyrównanie!
Przy kontrze potrafimy jednak gubić się niemiłosiernie. Dobrze, że mamy Szczęsnego, który potrafi być skuteczny w bardzo trudnych sytuacjach. Czy w tej akcji nie było czasem spalonego?! My jednak nie dawaliśmy za wygraną. Dobrze wykonał rzut wolny Zieliński, tak na dobrą notę dla bramkarza rywali.
Pierwszym ważnym wydarzeniem drugiej połowy było wejście na boisko Lewandowskiego (natychmiast odzyskał opaskę kapitana od Zleińskiego) i przy okazji wymiana napastników. Pierwsze wyraziste zagranie Lewego to… faul na żółtą kartkę. Zdało się to psu na budę, bo składna akcja Austriaków, przy braku jakiegokolwiek krycia i asekuracji z naszej strony w środku pola (niewybaczalne!) dała im drugiego gola. Za chwilę szansę na dobrą interwencję golkiperowi Austriaków dał Świderski. Dlaczego nie strzelał po ziemi!
To jednak rywale byli bliżsi strzelenia bramki. Znów ratował nas Szczęsny. Jak marzyć o czymkolwiek, gdy popełnia się karygodne błędy w grze defensywnej na miarę… piłkarzy ŁKS. Austriacy mieli sytuację sam na sam. Faulem ratował się Szczęsny. Jedenastkę pewnie wykorzystał Arnautović, pogrążając reprezentację Polski. Uciekł duch walki z naszych graczy. Mogliśmy przegrać wyżej. Mieliśmy szczęście, znów też ratował nas Szczęsny. Jedyny klasowy polski piłkarz na Euro.
Polska – Austria1:3 (1:1)
0:1 – Trauner (9, głową), 1:1 – Piątek (30), 1:2 – Baumgartner (66), 1:3 – Arnautović (78, karny)
Polska: Szczęsny – Bednarek, Dawidowicz, Kiwior, Frankowski, Piotrowski (46, Moder), Slisz (76, Grosicki), Zieliński (87, Urbański), Zalewski, Buksa (59, Lewandowski), Piątek (59, Świderski)
wtorek, 25 czerwca 2024
Holandia – Austria (18, Berlin)
Francja – Polska (18, Dortmund)
Dodaj komentarz