fot, lkslodz.pl

Piłkarze ŁKS wygrali trzy mecze ligowe z rzędu, w tym dwa na wyjeździe. Nic dziwnego, że są wysoko w tabeli – na trzecim miejscu. W środę 10 sierpnia o godz. 20.30 na stadionie im Władysława Króla podejmą Puszczę Niepołomice, która w ostatniej kolejce pokonała Chojniczankę 3:2, a hat trickiem popisał się Lucjan Klisiewicz. Oba kluby w czterech meczach zdobyły 9 punktów. Transmisja w Polsat Sport.

ŁKS nie byłby tak wysoko w tabeli, gdyby nie dobra postawa młodzieżowców – 18-letniego Kowalczyka i dwa lata starszego jokera w talii Kazimierza Moskala – Kelechukwu. Mądry ełkaesiak po szkodzie. To dowód, że wcześniej trzeba było się uważnie rozglądać wkoło, a nie zatrudniać wyleniałych i wygranych piłkarzy z Danii czy Brazylii, którzy zarabiali fortunę, a grali tak, jakby im się nie chciało.

fot,lkslodz.pl

Trzeba dmuchać na zimne, żeby na sportowej drodze młodych, zdolnych nagle nie pojawiły się wyboje, bo z młodzieżowcami różnie, oj, różnie dzieje się, raz dobrze jest, a innym razem źle. Niech przykładem będzie były gracz ŁKS – 20-letni dziś Ratajczyk autor jeden z najpiękniejszych bramkowych akcji ostatnich lat w polskim futbolu (był wtedy dwa lata młodszy!), który dziś stara się odzyskać sportowy wigor w rezerwach Zagłębia Lubin.
Trudno się zgodzić z człowiekiem o największym dziś autorytecie w polskim futbolu – Markiem Papszunem, że przepis o konieczności dłużej lub krótszej grania młodzieżowca jest chorym pomysłem, promującym miernych piłkarzy, którzy widząc posuchę na rynku, podbijają przez swoich menedżerów stawkę, zyskując na przepisie sporo kasy, a nie podnosząc swoich możliwości.

Młodzieżowe szkolenie w Polsce leży na łopatkach i nie poprawił tej sytuacji jako prezes PZPN – Zbigniew Boniek. Gdyby nie przepis o konieczności występowania młodzieżowca dziś pewnie Kowalczyk i Kelechukwu graliby sobie lepiej lub gorzej w rezerwach łódzkiego klubu. Restrykcyjny przepis dał im wielką sportową szansę. Oni ją dostrzegli i teraz ze wszystkich sił starają się ją wykorzystać