
Mecz wyjazdowy i odezwały się wszystkie sportowe i nie tylko zmory ŁKS. Łodzianie przegrali czwarty mecz na obcym boisku (na pięć rozegranych!). Jak w tej sytuacji marzyć o czymkolwiek.
Najpierw było wielkie być albo nie być. Do ostatniej chwili trwała walka o to, żeby Stadion Śląski nadawał się do grania w piłkę. Ostatecznie zapadła decyzja, że mecz się odbędzie.
Kapitanem łodzian został Piasecki, bo Rudol usiadł na ławce rezerwowych, podobnie jak… Mokrzycki.
Łodzianie rozpoczęli fatalnie. Szybko stracili gola po stałym fragmencie gry (rzucie rożnym), zachowując się, mówiąc łagodnie, niefrasobliwie. Po analizie VAR okazało się, że Leśniak – Paduch zdobył bramkę nie głową, a ręką. Gol nie został uznany. Uff!
W odpowiedzi Balić przegrał sytuację sam na sam z bramkarzem. Fakt, że uderzał na bramkę z ostrego kąta, ale to żadne usprawiedliwienie. ŁKS miał dobry fragment gry,. Co z tego, skoro para szła w gwizdek.
Tymczasem po kolejnym rzucie rożnym gospodarzy, tylko bardzo dobra interwencja Bobka ratowała łodzian. Cios za cios. W odpowiedzi w dogodnej sytuacji Piasecki posłał piłkę nad poprzeczkę.
Niestety, kolejny atak Ruchu i katastrofalne zachowanie się łodzian w defensywie sprawiło, że Ceglarz strzałem w róg nie dał szans Bobkowi. Jakby nieszczęść było mało. Ernst zachowując się po juniorsku sprokurował rzut karny, który pewnie wykorzystał Ceglarz. No, po prostu czarna wyjazdowa rozpacz.
Zmiany w drugiej linii, która bardzo niedomagała, musiały nastąpić i nastąpiły. Taka prawda: w pierwszej połowie ŁKS przegrał rywalizację w środku pola.
Łodzianie ruszyli do ataku. Bramkarz ratował Ruch. Kontaktowego gola zatem nie było. Za to Ceglarz momentami był dla ełkaesiaków nie do zatrzymania. Aż przykro było patrzeć. Na dodatek goście gubili się pod własną bramką niczym pijane dzieci we mgle. Zmiany, zmiany niewiele dały. Bliżsi zdobycia bramki byli gospodarze. Do czasu doliczonego. Wtedy, za późno, za późno, ŁKS okazał się skuteczny. Gola zdobył Loffelsend. W całej akcji najwięcej zasług miał Fałowski. To żadne pocieszenie, bo ŁKS doznał czwartej ligowej porażki.
21 września o godz. 20.15 ŁKS podejmie Wieczystą Kraków.
Ruch Chorzów – ŁKS 2:1 (2:0)
1:0 – Ceglarz (33), 2:0 – Ceglarz (45, karny), 2:1 – Loffelsend (90+2)
ŁKS: Bobek – Loffelsend, Craciun, Fałowski, Norlin (76, Jurkiewicz) – Krykun (60, Hinokio), Wysokiński (46, Mokrzycki), Ernst (46, Kupczak), Balić (60, Rudol)- Lewandowski, Piasecki