Rezerwowy Pafka

Tag: łks odra (Page 1 of 2)

Czy można cokolwiek zrobić, żeby w kolejnych ligowych meczach ełkaesiacy nie byli… statystami?! Miejmy nadzieję, że tak!

Fot. Artur Kraszewski

Tak się nie robi – wiernym kibicom, a przede wszystkim sobie. Masz wygraną, to nie walczysz o nią strachliwie, z lękiem w sercu i obawą, że los cię zaraz ukarze stratą gola, tylko po męsku walczysz o swoje, dyktując warunki gry. Wtedy wychodzisz obronną ręką z futbolowej opresji i pokazujesz czarno na białym, że jesteś mocny i walczysz o najwyższe cele.

Tak powinien się prezentować w I lidze ŁKS, pokazując wszem i wobec, że ma jeden cel – awans i ma ludzi, którzy są w stanie ten cel osiągnąć. Tymczasem na dziś łodzianie są drużyną ligowego środka – trzy mecze wygrali, trzy przegrali, dwa zremisowali – ten ostatni w Opolu z Odrą, tracąc bramkę w 93 minucie gry!

Co z tego, że kilku piłkarzy zagrało przyzwoicie: Aleksander Bobek, Mateusz Wysokiński, jak zawsze Fabian Piasecki, Mateusz Lewandowski i wreszcie Antoni Młynarczyk, skoro zespół jako całość zaprezentował się marnie… Ech, szkoda gadać. Jak przyznaje trener Szymon Grabowski przy straconym golu jego zawodnicy byli tylko statystami.

Co zrobić, żeby w kolejnych pojedynkach było inaczej, lepiej? Jeżeli trener i zespół znajdą odpowiedź na to pytanie, to druga część rundy będzie lepsza, bardziej satysfakcjonująca. Jeśli nie, to w ŁKS znów pojawi się wielka personalna miotła.

14 września ŁKS o godz. 15.30 zagra wyjazdowy mecz z Ruchem na Stadionie Śląskim. Czy będzie gotowy na stoczenie pierwszego wyjazdowego zwycięskiego pojedynku?

Mogło być wyjazdowe przełamanie, a jest czarna rozpacz. ŁKS stracił zwycięstwo w trzeciej minucie doliczonego czasu gry

ŁKS powinien wygrać mecz na wyjeździe. Tak się nie stało, bo łodzianie stracili gola w trzeciej minucie doliczonego czasu gry. Klątwa obcego boiska nadal ciąży i to mocno ełkaesiakom.

ŁKS był blisko coraz bliżej. Krykunowi zabrakło pół metra. Potem po główce Piaseckiego Abramowicz sparował piłkę na słupek. Do trzech razy sztuka.

Znakomite prostopadłe podanie Wysokińskiego i ładną podcinką sytuację sam na sam z bramkarzem wykorzystał Lewandowski. ŁKS objął prowadzenie.

Gospodarze próbowali, ale nie byli w stanie zaskoczyć Bobka. I wydawało się, że wreszcie, nareszcie łodzianie zgarną trzy punkty.

Nic z tego. W trzeciej minucie doliczonego czasu gry Muratović główkował tak, że Bobek nie był w stanie tego strzału obronić. Czarna rozpacz i tyle. Nie było w tym przypadku, bo pięć minut wcześniej opolanie już mieli szansę na bramkę. Rywale nie wyciągnęli wniosków z tej sytuacji i zostali za to srogo ukarani. Jak tu nie rwać sobie włosów z głowy.

Teraz czas na reprezentacyjną przerwę. 14 września ŁKS o godz. 15.30 zagra wyjazdowy mecz z Ruchem na Stadionie Śląskim.

Odra Opole – ŁKS 1:1 (0:0)

0:1 – Lewandowski (52), 1:1 – Muratović (90+3, głową)

ŁKS: Bobek – Loeffelsend (79, Kupczak), Rudol, Crâciun, Norlin, Krykun (79, Balić), Ernst, Wysokiński, Jurkiewicz (62, Młynarczyk), Lewandowski (84, Wzięch), Piasecki

Ełkaesiacy w drugiej połowie pokazali determinację, waleczność, charakter. Oby ten pojedynek to był mit założycielski pod dalsze ligowe granie

Fot. Artur Kraszewski

Szkoda, bo ŁKS powinien pokonać Polonię, a skończyło się na remisie 2:2. Gdyby Fabian Piasecki – najlepszy piłkarz łodzian wykorzystał karnego w doliczonym czasie gry, były ligowy triumf i wielka radość. Tak się jednak nie stało. Cóż, zdarza się najlepszym. Łodzianie w drugiej połowie pokazali determinację, waleczność, charakter. Oby ten pojedynek to był mit założycielski pod dalsze ligowe granie. Ale, ale…

Trzeba jednak sobie odpowiedzieć na pytanie, dlaczego ŁKS musiał gonić i to mocno wynik. Dlaczego tracił bramki po prostych błędach, dlaczego dał się zdominować (przez 45 minut) zdołowanej klęską z Wieczystą (1:6) Polonii.

Na razie prawda jest taka, że mamy przeciętną zespół, zajmujący przeciętne miejsce w tabeli, z uciekającą czołówką. Mamy też tylko jedną osobowość – Fabiana Piaseckiego. On wszystkiego na swoich barkach nie udźwignie. Może ta pogoń za Czarnymi Koszulami zbudowała team na dobre i złe, który będzie walczył przez 90 minut, nie pogubi się juniorsko pod własną bramką i wykorzysta swoje nadarzające się okazje.

Teraz czeka ŁKS mecz z Odrą w Opolu 31 sierpnia o godz. 17.30. Oby nastąpiło przełamanie, bo wyjazdowy koszmar nie może dalej trwać. Punkty zdobyte na obcym boisku są potrzebne, wręcz konieczne, do ligowego życia z aspiracjami.

Po tym pojedynku czas reprezentacji i dwa tygodnie przerwy. To będzie dobra okazja, żeby zastanowić się i to mocno, co i dlaczego nie gra, naprawić błędy i w dalszej części ligowym zmagań podążyć śladem… Wisły Kraków!

Zmora zmór czyli własny stadion. ŁKS przegrał szósty mecz przy al. Unii. Czarna rozpacz

ŁKS grał o trzecie zwycięstwo z rzędu (wcześniej: 3:1 u siebie z Wartą i 2:1 z Chrobrym w Głogowie). Siedem i pół tysiąca kibiców chciało obejrzeć sukces swoich pupili. I zawiodło się sromotnie. Wróciły zmory łodzian i stare błędy. ŁKS przegrał mecz na własnym boisku (szósty w sezonie!). W takiej formie lepiej, żeby co najwyżej grał o miejsce w środku tabeli, bo nie ma po prostu umiejętności na nic więcej. Warto dodać, że Odra czekała na zwycięstwo od początku grudnia zeszłego roku

ŁKS zaczął mecz… katastrofalnie. Łodzianie stracili gola w 40 sekundzie meczu. Rudol krył przeciwnika na radar, to musiało się zemścić i zemściło. Mający ogrom boiskowych możliwości Prikryl posłał piłkę precyzyjnym strzałem w długi róg. Bobek był bez szans.

Potem ŁKS osiągnął wyraźną przewagę. Przeprowadził kilka składnych akcji i co z tego? Nic. To co było kolejną, obok juniorskich błędów w defensywie, wadą łodzian – czyli wyjątkowa nieskuteczność – nadal dawało mocno o sobie znać. Łodzianie tylko mocno pracowali na to, żeby bramkarz Haluch został bohaterem spotkania. Na dodatek znów jakby walczyli w dziesięciu, bowiem napastnik był praktycznie niewidoczny.

Akcja w doliczonym czasie zakończyła te utyskiwania. Rudol zmazał swoje winy z początku meczu. Po doskonałym dośrodkowaniu Mokrzyckiego nie pozostało mu nic innego, jak umieścić głową piłkę w siatce.

Druga połowa mogła rozpocząć się, jak pierwsza. Odra zaatakowała i była o krok od zdobycia drugiego gola. ŁKS był pogubiony, zaspany, zbyt pewny swoich racji i mógł zostać mocno skarcony.

Nie został. Za to sam mógł zdobyć gola. Znów po znakomitym podaniu Mokrzyckiego, Hinokio strzelał z końca pola karnego i trafił w słupek.

A potem, po stracie Majcenicia, ełkaesiacy pogubili się zupełnie przy kontrze rywali. Nie wiedzieli, co się dzieje i łatwo dali sobie wbić drugiego gola – z dwóch metrów praktycznie do pustej bramki. Nic tylko rwać sobie włosy z głowy.

ŁKS znów próbował zmienić obraz gry. Sitek minimalnie się pomylił. Powinien trafić, bo od bramki dzieliło go tylko kilka metrów. Dokonane zmiany w składzie łodzian niestety pogubiły gospodarzy zupełnie. Niby grali, niby próbowali, strzelać i była to para w gwizdek. Zeszli z boiska pokonani.

6 kwietnia o godz. 17 ŁKS zagra z Pogonią w Siedlcach.

ŁKS – Odra Opole 1:2 (1:1)

0:1 – Prikryl (1), 1:1 – Rudol (45+1, głową), 1:2 – Kobusiński (65)

ŁKS: Bobek – Dankowski, Rudol, Gulen, Majcenić (76, Książek)- Sitek (85, Iwańczyk), Mokrzycki (76, Wysokiński), Kupczak, Hinokio (68, Mrvaljević) Młynarczyk – Norlin (68, Balić)

ŁKS gra dziś ligowy mecz z Odrą. Czy doczekamy się kolejnego hat tricka?

Jerzy Wieteski archiwum Jacka Bogusiaka

ŁKS chce kontynuować zwycięską passę i wygrać po raz trzeci z rzędu. O godz. 19.30 podejmuje dziś Odrę Opole. Łodzianie walczą o barażową szóstkę. Rywale są w strefie spadkowej.

Niezawodny kustosz pamięci ŁKS – Jacek Bogusiak przypomniał dwa kapitalne mecze łodzian, w którym piłkarze ŁKS zanotowywali hat tricki. Jacek jest tym człowiekiem, który skrupulatnie odnotowuje takie wydarzenia i nagradza autorów takiego wyczynu… okolicznościowym melonikiem. Dwa razy takim wyczynem popisał się Jerzy Wieteski. W wygranych 3:0 w 1957 i 4:1 w 1958 roku strzelił po trzy bramki. W 2001 roku tego wyczynu dokonał też Adam Grad w spotkaniu wygranym 4:0. Czy dziś ktoś pójdzie w ich ślady?

Działacze ŁKS wprowadzają, wzorem wielu europejskich klubów nowość – spotkania w sektorze VIP z legendami klubu. Pierwszym bohaterem takiego spotkania będzie Marek Chojnacki, którego wielkie dokonania dla ŁKS nie raz i nie dwa opisywał Jacek Bogusiak. Marek przez 18 lat bronił barw ŁKS, wystąpił w 452 meczach, strzelił dla swojej drużyny 48 bramek.  Był kapitanem drużyny walczącej o mistrzostwo Polski w 1993 roku, wystąpił w także w europejskich pucharach czyli w dwumeczu z FC Porto.

Są obok Jacka inni wierni z wiernych ełkaesiacy. Sławomir Romanowski wykonał okładkę programu meczowego ŁKS – Stal Stalowa Wola w 1994 roku. Od wielu wielu lat jest obecny na każdym meczu rozgrywanym w Łodzi.

ŁKS. Mecz w Głogowie pokazał czarno na białym, ile w dzisiejszym futbolu zależy od kreatywnych pomocników!

Łukasz Grochala/Cyfrasport

Zwycięski mecz ŁKS w Głogowie pokazał czarno na białym, ile w dzisiejszym futbolu zależy od kreatywnych pomocników, a zwłaszcza skrzydłowych. Błyskotliwa i skuteczna akcja Antoniego Młynarczyka, który minął kilku rywali i idealnie zagrał do Maksymiliana Sitka, powinna być pokazywana na taktycznych zajęciach nie tylko w polskich klubach. Tylko tak i aż tak udaje się rozmontować szczelną obronę rywali i wygrywać wydawałoby się (po pierwszej beznadziejnej połowie) przegrane spotkania.

Młynarczyk okazał się jokerem w talii trenera Ariela Galeano i chyba ostatecznie przekonał szkoleniowca, że jego miejsce jest w podstawowej jedenastce łodzian, a nie na ławce rezerwowych. Wiem, że takie przetasowanie sprawi, iż trzeba będzie szukać nowego miejsca na boisku dla Pirulo lub posadzenie go na ławce rezerwowych ale cóż w futbolu nie ma sentymentów.

Nie mniej energetyczny, twórczy i przebojowy był drugi z łódzkich skrzydłowych – Maksymilian Sitek. Swoim ciągłym nękaniem defensywy rywali zmęczył głogowian do tego stopnia, że po przerwie nie mieli nic do powiedzenia na boisku. Podobno rolę spełnił Koko Hinokio, który pokazał, że potrafi być odważnym kreatywnym pomocnikiem z boiskową wyobraźnią. Umie też momentami wcielić się w rolę wielkiego nieobecnego (kartki, kartki) Michała Mokrzyckiego i skutecznie pomóc w odbiorze piłki.

Z takimi pomocnikami można w lidze góry przenosić ale… Trzeba jasno sobie powiedzieć, że przez blisko 70 minut ŁKS praktycznie grał w… dziesiątkę, bo Marko Mrvaljević był na boisku, ale tak jakby go na nim wcale nie było. W czasie reprezentacyjnej przerwy trzeba albo znaleźć sposób na efektywną współpracę napastnika z pozostałymi piłkarzami zespołu albo poszukać innych rozwiązań i na przykład dać szansę gry od pierwszej minuty Gustafowi Norlinowi.

Mecz czarno na białym pokazał, ile dla drużyny znaczy Michał Mokrzycki, ale też jaką dla niej wartość ma Piotr Głowacki i jego odważna ofensywna gra. Niestety,  Antonio Majcenić  był cieniem Piotrka i jego boiskowa wartość w Głogowie, co tu kryć, nie była wielka.

ŁKS, żeby odnosić zwycięstwa musi robić wszystko, żeby grać na zero z tyłu. W Głogowie znów to się nie udało. Łodzianie stracili bramkę po stałym fragmencie gry, popełniając juniorskie błędy w kryciu. Nie po raz pierwszy niestety…

Jest zatem nad czym pracować w reprezentacyjnej przerwie. Kolejny ligowy mecz ŁKS zagra 29 marca o godz. 19.30 w Łodzi z broniącą się przed spadkiem Odrą Opole.

Filmowa akcja dała ŁKS gola i trzecie zwycięstwo z rzędu!

ŁKS wygrał trzeci mecz z rzędu. Po 4:2 z Wartą, 3:0 z Chrobrym, teraz jest 1:0 z Odrą. Tak trzymać!

Filmowa akcja, godna stadionów świata dała prowadzenie ŁKS. Po niespodziewanym prostopadłym podaniu Mokrzyckiego i zagraniu wzdłuż bramki Dankowskiego, Feiertag inteligentnie, technicznie piętką zdobył gola. A miałem napastnika za drewnianego. Chce mi się śmiać z samego siebie.

ŁKS w upale postawił na… pressing. Miał przewagę,bdyktował warunki gry. Pytanie, czy po bokserskim uderzeniu łokciem Kupczaka, którego brutalność na powtórkach mroziła krew w żyłach. Muratovic powinien ujrzeć nie żółtą, a czerwoną kartkę? Po ciekawie rozegranym rzucie rożnym, Feiertag w trudnej sytuacji główkował tak, że piłka trafiła w poprzeczkę.

Drużynie ŁKS w wielu akcjach brakowało dokładnego ostatniego podania, kropki nad i, bo przy takiej dominacji powinna prowadzić wyżej.

Druga połowa zaczęła się tak. Przy fatalnym ustawieniu się łodzian kontra Odry skończyła się sytuacją sam na sam, ale Nowak posłał piłkę panu Bogu w okno. W odpowiedzi po prostopadłym podaniu Dankowskiego i pingpongu w polu bramkowym o mały włos gospodarze sami nie strzeliliby sobie gola. Arasa dostał prezent od rywali, ale w dogodnej sytuacji posłał piłkę obok długiego słupka. Szkoda, ta akcja powinna dać drugiego gola!

Niestety, pressing z pierwszej połowy wychodził łodzianom bokiem. ŁKS zepchnięty pod własne pole karne kurczowo bronił z coraz większym trudem prowadzenia. Niestety, tym razem Arasa nie był liderem drużyny. Nie był nawet w stanie wyprowadzić skutecznej kontry.

ŁKS miał szczęście. W doliczonym czasie po kapitalnym strzale z dystansu Bartosa, piłka odbiła się od słupka. Łodzianie uratowali zwycięstwo dzięki bardzo dobrej defensywnej gry w drugiej połowie Tutyskinasa.

Odra Opole – ŁKS 0:1 (0:1)

0:1 – Feiertag (7)

ŁKS: Bomba – Dankowski, Gulen, Tutyskinas, Głowacki, Arasa, Mokrzycki, Kupczak, Wysokiński, Młynarczyk (67, Zając), Feiertag (74, Kelechukwu)

Będzie czas na trenowanie i wyleczenie. Następny mecz ŁKS rozegra 13 września. O godz. 18 podejmie Pogoń Siedlce. A już we wtorek 17 września kolejny mecz na stadionie im. Władysława Króla. 17 września o godz. 19.30 rywalem ŁKS w zaległym meczu I ligi będzie Wisła Kraków.

Dwa zwycięstwo z rzędu, to wielka wartość, ale… ŁKS ma słabe punkty. Jeśli ich nie wyeliminuje, to będzie raz na wozie raz pod wozem

Zdjęcia: Radosław Jóźwiak/Cyfrasport

ŁKS odniósł drugie ligowe zwycięstwo. Czy zatem po początkowym kryzysie ma drużynę zdolną walczyć o czołowe miejsca w I lidze? Moim zdaniem na razie nie. Ma za mało piłkarzy , na których można polegać. Popełniający proste błędy Bomba potrafi wybić się na wielkość i pomóc drużynie w odniesieniu zwycięstwa.

Skrzydłowi – Młynarczyk i Arasa – mają szybkość, polot, technikę i potrafią być dla drużyny wartością dodaną. Panem piłkarzem, coraz pewniej rządzącym zespołem jest trzymający grę i pilnujący taktycznej konstrukcji – Mokrzycki. Stara się mu bardzo pomagać Kupczak, ale… to ciągle za mało.

Największą zmorą w ostatnim, choć wygranym 3:0 meczu z Chrobrym, była momentami beznadzieja gra stoperów i drewniany napastnik, który utrudniał konstruowanie akcji, nie mówiąc o ich wykończeniu. Bez robiących różnicę na plus piłkarzy na tych trzech pozycjach, myślę, że prawdziwych ligowych sukcesów nie będzie.

Rozumiem, że trener Dziółka ma do nich zaufanie i wiarę, że potrafią dużo więcej niż pokazują w ligowych starciach, ale lada chwila ten kredyt musi po prostu się wyczerpać, bo szkodzi zespołowi i jego sportowemu rozwojowi.

Warto jednak podsumować optymistyczną statystką: dwa ostatnie mecze młodych, perspektywicznych graczy: Młynarczyk – gol i asysta, Zając – asysta i gol. Tylko tak dalej!

30 sierpnia o godz. 18 ŁKS zagra z sąsiadem w tabeli – Odrą Opole – który potrafił urwać punkt dotychczasowej rewelacji rozgrywek, opartej na młodych polskich graczach (to jest kierunek!) Stali Rzeszów.

Godne pożegnanie z I ligą. ŁKS odniósł 19 ligowe zwycięstwo. Pokonał Odrę Opole. Teraz czas na ekstraklasę!

Fot. Cyfrasport/ŁKS Łódź

Najlepszy zespół I ligi – ŁKS w ostatnim spotkaniu sezonu pokonał Odrę Opole. To 19 zwycięstwo łodzian w tym sezonie, 13 na własnym boisku. Mecz na stadionie im. Władysława Króla oglądało 16 538 widzów.

Obok ŁKS bezpośredni awans wywalczył Ruch Chorzów. Pary barażowe: 6 czerwca (wtorek), 18:00 – Wisła Kraków – Puszcza Niepołomice, 20:45 – Bruk-Bet Termalica Nieciecza – Stal Rzeszów. 11 czerwca (niedziela), 18:00 – finał.

Przed meczem w Łodzi wzruszająca chwila. Pożegnano Trąbkę i kapitana Dąbrowskiego, którzy odchodzą z ŁKS. Pierwsi swoją wielką szansę mieli goście. Galan trafił w słupek, a piłka po dobitce Czaplińskiego poszybowała nad poprzeczkę. W odpowiedzi gola strzelili gospodarze, Klasę w polu karnym pokazał Pirulo, który po podaniu Trąbki najpierw zwiódł dwóch rywali, a potem strzałem w róg pokonał Kalinowskiego. Piłka jeszcze odbiła się od słupka. To 16 gol Hiszpana w rozgrywkach. W końcówce pierwszej połowy łodzianie mieli jeszcze dwie okazje, ale ani Dankowski, ani Kowalczyk nie zamienili sytuacji na gole, choć szczęście było blisko.

W drugiej połowie kolejnego gola mógł zdobyć Pirulo, ale jego strzał obronił Kalinowski. Po 69 minutach gry murawę opuścił Trąbka. Koledzy żegnali go ustawiając szpaler. Pomocnik w nowym sezonie grać będzie w Stali Mielec.

Odra bardzo chciała wyrównać. Po strzale Czaplińskiego i interwencji Bobka piłka odbiła się od poprzeczki. Wcześniej poprzeczka ratowała łodzian po uderzeniu Galana. W odpowiedzi po strzale głową Kowalczyka piłkę instynktownie odbił Kalinowski. W 90 min boisko opuścił Dąbrowski. Jego też gorąco pożegnali koledzy z zespołu i kibice.

Na godne zakończenie sezonu Bobek i Kowalczyk zostali powołani na zgrupowanie reprezentacji Polski do lat 19.

ŁKS – Odra Opole 1:0(1:0)

1:0 – Pirulo (23)

ŁKS: Bobek – Dankowski, Dąbrowski (90, Śliwa ), Marciniak, Tutyskinas, Trąbka (69, Kort), Mokrzycki (18, Okhronchuk), Kowalczyk, Pirulo, Janczukowicz (46, Jurić), Szeliga (46, Kelechukwu)

Tego nie można zepsuć. ŁKS powinien przypieczętować awans efektownym zwycięstwem. W nagrodę za awans prezent od Jacka Bogusiaka!

W sobotę na stadionie przy al. Unii wielka feta z powodu awansu do ekstraklasy. O godz. 17.30 lider i zwycięzca I-ligowych zmagań ŁKS podejmie w ostatniej ligowej kolejce, grającą już o pietruszkę, bo uratowaną przed spadkiem Odrę Opole. Wierzymy, że łodzianie się zmobilizują, pokażą mistrzowski poziom i kibice zobaczą ciekawe, oby zwycięskie widowisko.

Bilans obu zespołów: ŁKS 18 zwycięstw, 9 remisów, 8 porażek, u siebie 12-3-1. Jedyna porażka u siebie na inaugurację zmagań z GKS Katowice! Bramki: 57-36, u siebie 31-16. Bilans Odry- mecze: 10-7-16, wyjazd: 5-3-8, bramki: 39-47, wyjazd: 8-25. Faworyt jest jeden, oby nie było niemiłej niespodzianki!

Przed meczem ŁKS pożegna Michała Trąbkę, który w przyszłym sezonie będzie reprezentował barwy Stali Mielec. Michał w barwach zespołu z al. Unii rozegrał 128 spotkań.

Fot. Cyfrasport/ŁKS Łódź

Klub otrzymał zgodę prezydent miasta Łodzi na organizację imprezy masowej z maksymalną liczbą osób 17.673 widzów. Wszystko wskazuje na to, że padnie rekord frekwencji Mecz z Wisłą Kraków na stadionie im. Władysława Króla na żywo obejrzało 14.845 widzów. Na kibiców na długo przed sportowym wydarzeniem czeka wiele atrakcji. Jakich? Kto przyjdzie, ten się sam przekona!

Jacek Bogusiak – kustosz pamięci ŁKS mówi: Jest sukces, jest awans. Z tej okazji, dla ludzi, którzy go wywalczyli przygotowałem niespodziankę, grafikę, autorstwa Dariusza Urbańskiego. Grafika o wymiarach 40×30 cm, oprawiona w ramę, wykonana jest ołówkiem. Będzie wręczona podczas fety z okazji awansu do ekstraklasy prezesowi Tomaszowi Salskiemu. Kopię grafiki w formacie A4 dostaną także wszyscy członkowie piłkarskiej ekipy, która wywalczyła awans: piłkarze, trenerzy, kierownik drużyny, medycy, ludzie odpowiedzialni za przygotowanie sprzętu. Kopii będzie trzydzieści osiem.

« Older posts

© 2025 Ryżową Szczotką

Theme by Anders NorenUp ↑