Rezerwowy Pafka

Tag: łks trener

ŁKS miał już w swojej historii bardzo młodego, ale też bardzo zasłużonego trenera. Gdy zaczynał przygodą z łódzkim klubem miał niespełna 30 lat!

Władysław Król (z lewej) i Lajos Czejzler na plaży, rok 1936

zdjęcia archiwum Jacka Bogusiaka

Na chwilę o ŁKS stało się bardzo głośno (szkoda że nie z powodu znakomitych futbolowych wyników). Łodzianie zatrudnili nowego trenera, co samo w sobie nie jest niczym zaskakującym, ale fakt, że pochodzi z Paragwaju i że ma dopiero 28 lat to już tak.

Ariel Galeano mówi: Mam doświadczenia z pracy z starszymi od siebie zawodnikami. Najważniejsza jest dobra komunikacja. Miałem już w zespole blisko 40-letnich piłkarzy i się dogadywaliśmy.

Ariel Galeano Fot. ŁKS Łódź

Faktem jest, że to nie pierwszy młody szkoleniowiec w przebogatej historii ŁKS, było ich w historii klubu kilku. O jednym, wybitnym przypomina niezawodny kustosz pamięci klubu – Jacek Bogusiak. W latach 1923 – 26 i 1935 – 36 pracował w ŁKS jako pierwszy trener Lajos Czejzler. Gdy zaczynał przygodę z łódzkim futbolem, miał niespełna 30 lat! Uczył piłkarskiego rzemiosła m.in. Romana Jańczyka i Antoniego Gałeckiego. Zainicjował  treningi na siłowni, treningi w zimie. Sprowadził do Łodzi… pierwszy stół do pingponga.

Po nim w mieszkaniu przy ul. św. Anny zamieszała jedna z największych legend ŁKS – Władysław Król. I właśnie Węgier w 1946 roku na na otwarcie stadionu sprowadził szwedzką drużynę, którą trenował, a która zagrała sparing z ŁKS. Mecz z Kamraterną wygrany przez łodzian 2:1 obserwowało ponad 20 tysięcy ludzi, jedną z bramek strzelił Władysława Króla, dla którego był to ostatni mecz w roli piłkarza. Prasa pisała wtedy: Mecz, jakiego w Łodzi jeszcze nie było!

Czejzler był cenionym w Europie szkoleniowcem. Prowadził wiele klubów w wielu krajach, a z AC Milan zdobył tytuł mistrza Włoch. Był poliglotą. Mówił po węgiersku, polsku, niemiecku, francusku, włosku i szwedzku.

Grupa Ełkaesiak pamiętała o zasłużonym trenerze. W 2009 roku w 40-rocznicę jego śmierci, na grobie został złożony wieniec z chorągiewkami ŁKS.

ŁKS. Dobra rada dla nowego trenera: Niech pan pokaże swoim piłkarzom mecz… rugbistów!

Fot. Radosław Jóźwiak/Cyfrasport

ŁKS zaskoczył całą piłkarską Polskę, jaka szkoda że nie pozytywnymi wynikami. Pierwszoligowca przejął 28-letni Paragwajczyk Ariel Galeano, który ostatnio pracował w drugiej lidze greckiej.Warto zauważyć, że dziewięciu zawodników ŁKS jest starszych niż ich nowy szkoleniowiec.

Co z tego wyniknie? Nie wiem, ale mam dobrą radę dla nowego trenera. Zanim zacznie meczowe zajęcia z piłkarzami, niech pokaże im film choćby z ostatniego, zwycięskiego spotkania polskich… rugbistów z Chorwacją. Wiem, że może w Paragwaju to egzotyczny sport, w Polsce zresztą też ale… Panowie futboliści zobaczą na własne oczy z jaką ambicją po męsku, bez padania na murawę po byle muśnięciu rywala, walczy się o korzystny wynik.

Fot. ŁKS Łódź

ŁKS może ma ciekawych piłkarzy, ale jest drużyną bez osobowości, tożsamości, waleczności. Uprawia futbolowe ble, ble, ble, tak przez całe 90 minut, żeby zanudzić na śmierć ostatnich wiernych kibiców. I wszelkie tzw. niuanse taktyczne proponowane przez trenera Jakub Dziółkę, były tylko gadaniem po próżnicy, bez pokrycia na boisku.

Ba, zdały się psu na budę, skoro ŁKS jest, aż strach patrzeć na tabelę I ligi, jedenasty ze stratą 20 (słownie dwudziestu!) punktów do lidera z Niecieczy i sześciu do ostatniego miejsca barażowego, które zajmuje Wisła Kraków (w ostatnim meczu pokonała Ruch 5:0). Brakuje mu piłkarza – kreatora z charyzmą, który pokaże charakter i umiejętności, rozwiąże trudne sytuacje na boisku, pociągnie drużynę za sobą czyli będzie wyrastał i to mocno ponad przeciętny poziom prezentowany przez liderów drużyny.

Fot. Radosław Jóźwiak/Cyfrasport

A może brakowało trenera, który wykreuje takiego lidera z ligowej kadry? Na razie bowiem ponad przeciętność wyrastają tylko młodzi gracze: bramkarz Aleksander Bobek, potrafiący skutecznie mijać rywali i strzelać, choć nie zawsze dostrzegany przez kolegów Antoni Młynarczyk i co najbardziej zaskakujące, mający wręcz barceloński potencjał (kiwka w meczu z Miedzią godna najlepszych) – Maksymilian Sitek. To za mało, żeby w skali zespołu myśleć o czymś więcej niż tylko beznadziejnym środku tabeli.

Teraz 2 marca o godz. 17 pojedynek z Kotwią w Kołobrzegu. Jesienią rywale wygrali w Łodzi 0:2. Czas na rewanż. Rywale mają swoje kłopoty. Na ostatni mecz przegrany 0:1 mecz ze Stal w Rzeszowie pojechali w… trzynastu. Na ławce rezerwowych siedzieli: rezerwowy bramkarz i jeden gracz z pola. Drużyna z Kołobrzegu zajmuje miejsce tuż nad strefą spadkową. Były lider Kotwicy – Jonathan Junior – został piłkarzem Stali Stalowa Wola.

ŁKS. W piłkę nie gra się tylko przez 60 minut, na dodatek wszystko, czyli dobre rezultaty, zaczyna się od skutecznej obrony!

Walczy Michał Mokrzycki Fot. Cyfrasport/ŁKS Łódź

Gdyby zakompleksionym porażkami drużynom ekstraklasy (a do takich na pierwszym miejscu jest ŁKS) dawano medale, to łodzianie sobie na nie zasłużyli po ostatnim spotkaniu w Szczecinie.

Po fatalnym początku, gdy mogli stracić gola w 30 sekundzie, nabrali wigoru, atakowali śmiało i z polotem. Sęk w tym, że piłkę nożną nie gra się przez 60 minut tylko przynajmniej pół godziny dłużej.

A ostatni fragment spotkania to po prostu futbolowa makabra szczególnie w defensywie. Gdy Pogoń przyspieszyła, a jej piłkarze zaczęli wygrywać pojedynki jeden na jeden, wszystko się w grze obronnej łodzian posypało. Gra defensywna była jesienią największą bolączką łodzian i niestety po zmianach kadrowych, zagranicznych przygotowaniach, nic się nie zmieniło.

Proste błędy na własnym przedpolu: złe ustawienie, krycie na radar, odpuszczenie szarżującego rywala, spóźnione reakcje skutkujące bolesnymi rykoszetami, spowodowało, że w Szczecinie łodzianie stracili cztery bramki.

Czy w zaległym, wyjazdowym ligowym meczu w Mielcu może być lepiej? Nie umiem na to pytanie odpowiedzieć, ale taka naznaczona klęską postawa zespołu w wyjazdowych spotkaniach przynosi jej po prostu wstyd.

Ta kompromitująca wyjazdowa seria: 10 spotkań – 10 porażek, musi się skończyć, jeśli ŁKS chce zrobić sportowy kroczek do przodu i zacząć budować drużynę na I ligę. Czy okazją będzie zaległy ligowy mecz ze Stalą w Mielcu w środę o godz. 18.30? Pożyjemy, zobaczymy.

Nie ma się czym chwalić, ale ŁKS jest zdecydowanym liderem! W czym? W… sprowadzaniu słabych piłkarzy!

Nowy trener ŁKS Marcin Matysiak

Fot. ŁKS Łódź

Po fatalnych w wykonaniu i osiągniętym wyniku derbach Łodzi 23 lutego o godz. 20.30 ŁKS zagra z jednym z kandydatów do ligowego medalu – Pogonią w Szczecinie i przyjdzie mu się zmierzyć z gwiazdą rozgrywek – Kamilem Grosickim. Jesienią niespodziewanie ŁKS wygrał 1:0 po kapitalnym strzale Engjella Hotiego w doliczonym czasie gry.

Czy można zatrzymać sportową katastrofę i zagrać przyzwoicie, skutecznie i z punktowym dorobkiem? Na dziś śmiem wątpić, bo ŁKS milowymi krokami zmierza w sportową nicość niż maszeruje powoli ku czemuś dobremu.

Jestem ciekaw, komu w ŁKS strzeliło do głowy, żeby powtórzyć błąd z nie tak odległej przecież przeszłości i wyrzucić trenera Kazimierza Moskala. Pod wodzą Moskala ŁKS w pierwszych 11 kolejkach tego sezonu zdobył 7 punktów. Dwa razy wygrał, raz zremisował. Awansował też w Fortuna Pucharze Polski, pokonując KKS 1925 Kalisz.

Za kadencji Piotra Stokowca łodzianie zanotowali 7 porażek, i zaliczyli trzy ligowe remisy. Mają w sumie na koncie 10 punktów. Do bezpiecznej strefy tracą już 11 punktów. Nic tu dodać, nic tu ująć. Nic dziwnego, że po beznadziejnych derbach Stokowiec wyleciał z hukiem z łódzkiego klubu. Zastąpił go jego… asystent. Oby tylko nie zamienił stryjek siekierki na kijek.

Oskar Koprowski

Fot. ŁKS Łódź

Otwarte pozostaje pytanie po jakie licho łodzianie ściągnęli do klubu tabun zagranicznych przeciętniaków, którzy nawet w tak, mówiąc łagodnie, przeciętniej lidze jak nasza, prezentują się… bezbarwnie i umieranie za derby, co pokazali czarno na białym, nie jest ich sportowym i życiowym priorytetem. Gdybym ja miał coś w tym klubie do powiedzenia natychmiast przywróciłbym do ligowych łask człowieka, który za ŁKS oddałby zdrowie, serce i duszę, jednego z najbardziej walecznych polskich piłkarzy – Oskara Koprowskiego.

Może powołany wiceprezes sportowy – Robert Graf, zachowa zimną krew i przy okazji wyleje kubeł zimnej wody na rozpalone głowy mnożących się jak grzyby po deszczu ełkaesiackich działaczy, ich zdyscyplinuje, przywoła do rozsądku i do ciężkiej, codziennej klubowej pracy.

© 2025 Ryżową Szczotką

Theme by Anders NorenUp ↑