Rezerwowy Pafka

Tag: łks znicz

Po znakomitej pierwszej połowie, w drugiej ełkaesiakom odcięło prąd, ale ostatecznie wygrali w ligowej premierze

Dla mającego mocarstwowe ambicje (awans! awans!) ŁKS rywal z Pruszkowa jest niewygodnym przeciwnikiem. Łodzianie nie wygrali ze Zniczem od trzech spotkań, a ostatni mecz z udziałem obu drużyn zakończył się sukcesem pruszkowian 3:2. Tym razem ŁKS wygrał, a to dzięki bardzo dobrej pierwszej połowie. W drugiej momentami oddawał inicjatywę, walczył chaotycznie, ale prowadzenie utrzymał i może się cieszyć z premierowych trzech punktów.

Łodzianie rozpoczęli mecz z czterema nowymi piłkarzami w wyjściowej jedenastce, w tym dwoma w drugiej linii (Krykun, Szczepański). W zespole prowadzonym przez byłego trenera ŁKS – Matysiaka, dwaj byli gracze z al. Unii – Lorenc i Koprowski. Gospodarze zaczęli odważnie, nastawiając się na ofensywę. W 8 min po dobrej, składnej akcji strzelał Mokrzycki i minimalnie się pomylił.

Co się odwlecze… Seria kiksów gości sprawiła, że piłkę dostał od Kupczaka Piasecki i niepilnowany z kilku metrów otworzył wynik meczu. Zachował się tak, jak na napastnika przystało. Był w odpowiednim miejscu, w odpowiednim czasie. Gol ucieszył licznie zgromadzonych na trybunach kibiców. Mogło, ba powinno, być 2:0 po kontrze. Znakomitą akcję Krykuna zakończył strzałem, ale niestety nie golem, Piasecki. Napastnik już do przerwy mógł zaliczyć hat tricka, ale kolejny, tym razem techniczny strzał, był minimalnie niecelny. Dominacja ŁKS nie podlegała dyskusji (12 strzałów na bramkę rywali!). Szkoda, że przyniosła tylko jednego gola.

W pierwszej akcji drugiej połowy wydawało się, że Fałowski faulował rywala. Sędzia podyktował jedenastkę, ale po analizie VAR ją odwołał. Okazało się, że faulu nie było! W odpowiedzi z wielkim trudem Napieraj obronił strzał Piaseckiego. To była znakomita reakcja bramkarza.

W drugiej połowie sytuacja zmieniła się diametralnie. To zaciekle atakował Znicz, a ŁKS bronił się chaotycznie, nie potrafiąc przejąć inicjatywy.

Z czasem… to gospodarze mieli trzy bramkowe, niewykorzystane sytuacje. To był jednak kilkuminutowy pozytywny incydent. Potem bowiem to Znicz przeważał. Po wyjątkowo intensywnej pierwszej połowie łodzianom momentami odcinało prąd. Dobrze, ba znakomicie, dwa razy interweniował Bobek. To on uratował zwycięstwo gospodarzom.

W drugiej kolejce I ligi 26 lipca o godz. 15 ŁKS zagra w Krakowie z Wisłą.

ŁKS – Znicz Pruszków 1:0 (1:0)

1;0 – Piasecki (11)

Widzów: 8573

ŁKS: Bobek – Craciun (83, Wysokiński), Rudol, Fałowski (59, Ernst), Głowacki – Kupczak, Mokrzycki – Norlin (59, Młynarczyk), Szczepański (69, Hinokio), Krykun – Piasecki (69, Lewandowski)

Premierowe mecze Widzewa i ŁKS. Ambicje są wielkie, a jaka będzie ligowa rzeczywistość?

Mamy futbolowe lato i kompletny łódzki reset. Nasze drużyny – Widzew w ekstraklasie i ŁKS w I lidze – nie do poznania. Zmiany, zmiany, zmiany – oby na lepsze. Są nowi trenerzy, są nowi zawodnicy i są wielkie sportowe marzenia.

Widzew ma odgrywać czołową rolę w ekstraklasie, marzy mu się miejsce w TOP5, ŁKS ze wszystkich sił chce powrócić do najwyższej klasy rozgrywek. Premiera pokaże, czy wyszło dobrze, czy na opak. Czy rzeczywiście my łodzianie będziemy mieli się czym chwalić?

Fot. widzew.com

Widzew 19 lipca o godz. 14.45 podejmie Zagłębie Lubin. Widzew na tę chwilę ma dziewięciu nowych piłkarzy i to takich, którzy od razu mogą wejść do wyjściowej jedenastki i decydować o jej obliczu. Bardzo, bardzo ciekawe czy doświadczony trener Żeljko Sopić  poskłada to całe towarzystwo do kupy i już od pierwszych meczów stworzy team na miarę ligowych oczekiwań. Przyznaję, że ja najbardziej liczę na widowiskowego i przebojowego Mariusza Fornalczyka, który ma wielką szansę zostania gwiazdą (na razie) ekstraklasy.

ŁKS też ma nowego szkoleniowca – Polaka pokazującego warsztat i umiejętności czyli Szymona Grabowskiego. On też ma stworzyć szybko nowy, lepszy team, który będzie rozdawał karty w I lidze i wywalczy upragniony awans. Ma ośmiu nowych graczy. Ja najbardziej liczę na Serhija Krykuna, że pociągnie zespół ku lepszej przyszłości. W I-ligowej premierze 18 lipca o godz. 20.30 łodzianie podejmą Znicz Pruszków.

Fot. ŁKS Łódź

ŁKS. Miało być podniosłe, zwycięskie pożegnanie Dankowskiego i Pirulo. Była sportowa katastrofa w defensywie i ligowa porażka

Pieniądze w futbolu nie grają. Znicz wydał na pośredników sprowadzonych piłkarzy 35 tysięcy złotych, ŁKS ponad 600 tysięcy i… Drużyna z Pruszkowa ograła łodzian, niczym futbolowe dzieci, plasując się w tabeli na koniec rozgrywek wyżej od ŁKS. To powinno dać do myślenia działaczom i nowemu trenerowi gospodarzy – Szymonowi Grabowskiemu.

Szkoda, po czterech zwycięstwach pod wodzą Zbigniewa Robakiewicza (będzie w nowym sezonie asystentem), drużyny doznała na sam koniec bolesnej porażki.

W podstawowej jedenastce pojawili się dwaj piłkarze, którzy odchodzą z ŁKS: Dankowski i Pirulo. Potem ełkaesiacy tworzyli pożegnalne szpalery, gdy obaj schodzili z boiska. Były zatem podniosłe momenty, ale najważniejsza jest gra. A ta po przerwie… lepiej jak najszybciej zapomnieć!

Mecz zaczął się znakomicie dla ŁKS. Już w 10 min Balić strzelił sprzed pola karnego. Piłka odbiła się od jednego z rywali i zupełnie zmyliła Napieraja, który mógł tylko patrzeć, jak futbolówka wpada do bramki.

Niby przeważał Znicz, ale to łodzianie strzelili drugiego gola. Wzięch świetnie podał do Norlina, ten wykorzystał sytuację sam na sam. Niestety, okazało się, że był na pozycji spalonej.

Druga połowa zaczęła się od przewagi łodzian, którzy wypracowali dwie okazje, ale… gola zdobyli goście. Najpierw ratowała ŁKS poprzeczka, ale przy dobitce pogrążył gospodarzy były ełkaesiak. Okhronchuk dopełnił tylko formalności. Znicz przeważał, Majewski trafił w poprzeczkę, a chwilę później po katastrofalnych błędach w obronie łodzian, na listę strzelców wpisał się Kendzia.

Mogła być szybka odpowiedź, ale piłka po uderzeniu Młynarczyka poszybowała nad poprzeczkę. Potem doskonałą sytuację zmarnował Sitek. To się zemściło. W odpowiedzi, po kolejnej wielkiej wtopie w defensywie łodzian, przypadkowy strzał Majewskiego trafił do siatki. Inna sprawa, że 38-letni Majewski robił na boisku za profesora, podobnie jak jego kolega z drużyny – Nowak, który niemiłosiernie ogrywał, wręcz ośmieszał obrońców łodzian. Dziecinny błąd byłego gracza ŁKS – Koprowskiego pozwolił zdobyć kontaktowego gola gospodarzom. To było jednak na tyle…

Ponad 7 tysięcy kibiców obecnych na stadionie przy al. Unii mogło się czuć rozczarowanych postawą drużyny i w efekcie porażką. Prawda jest taka, że żadne podniosłe pożegnania tego nie zmienią.

ŁKS -Znicz Pruszków 2:3 (1:0)

1:0 – Balić (10), 1:1 – Okhronchuk (50), 1:2 – Kendzia (61), 1:3 – Majewski (70), 2:3 – Mrvaljević (82)

ŁKS: Bomba – Dankowski (66, Majcenić), Fałowski, Rudol, Głowacki – Mokrzycki, Wysokiński, Pirulo (57, Kupczak) – Norlin (57, Sitek), Wzięch (78, Mrvaljević), Balić (57, Młynarczyk)

Trener Ryszard Robakiewicz – nieoczywisty bohater drużyny ŁKS!

Fot. ŁKS Łódź

Jak niewiele potrzeba, żeby osiągnąć ligową przyzwoitość, wygrać cztery spotkania z rzędu, strzelić dziesięć bramek i stracić tylko jedną. Wystarczy spełnić jedną z podstawowych futbolowych zasad, że gra zaczyna się od defensywy.

Trener Ryszard Robakiewicz, nieoczywisty bohater ostatnich tygodni, uporządkował grę zespołu, szczególnie w defensywie, uczynił ją racjonalną, skrojoną na miarę, a nie na wymyślone, taktyczne zawiłości lub brak jakichkolwiek zasad (ach ten nieszczęsny Ariel Galeano). I są wygrane. Jaka szkoda, że w meczach o nic. Ale zawsze… Na ich podstawie można budować fundamenty pod nowy sezon i nową, lepszą, skrojoną na miarę ekstraklasy, drużynę.

Ryszard Robakiewicz ma ogromną wiedzę o piłce nożnej – tę praktyczną i teoretyczną, potrafi czytać boiskowe wydarzenia, dokonywać w trakcie spotkania zmian w sposobie grania i w składzie drużyny. Pressing w końcówce pojedynku z Polonią w Warszawie przyniósł bramkę i zwycięstwo. Dali je piłkarze rezerwowi, którzy pojawili się na boisku.

To nie jedyne plusy pracy Ryszarda Robakiewicza. Pod jego okiem wielki krok do przodu zrobił (bo dostał szansę!) Mateusz Wzięch. Swoją szansę wykorzystuje też bramkarz Łukasz Bomba. Mateusz Wysokiński pokazał możliwości, tak w grze defensywnej, jak i tworzeniu akcji zaczepnych. To kolejny piłkarz, w którego warto dalej inwestować.

Plusów jest zatem sporo. Dobrze by było nie zatrzeć tego dobrego sportowego wrażenia ostatnią ligową grą. 25 maja o godz. 17.30 łodzianie podejmą Znicz Pruszków. Jesienią padł remis 2:2, a zespół z Pruszkowa wyrównał w doliczonym czasie gry. Teraz po ostatnim zwycięstwie ma dwa punkty przewagi nad ŁKS.

A Ryszard Robakiewicz? Będzie w sztabie nowego szkoleniowca ŁKS – Szymona Grabowskiego. Oby ta współpraca układała się na miarę kolejnych ligowych zwycięstw i upragnionego awansu.

Trenera ŁKS – Jakuba Dziółkę w czasie reprezentacyjnej przerwy czeka moc pracy

Fot. ŁKS Łódź

Wielka niemoc ŁKS na własnym boisku trwa dalej. Łodzianie znów nie strzelili bramki i tylko zremisowali z Polonią 0:0. Zamiast tylko powinno się chyba powiedzieć aż, bo w ostatniej akcji meczu, punkt łodzianom uratował znakomitą interwencją Aleksander Bobek (ŁKS grał wtedy z przewagą jednego zawodnika!). Jak na to nie patrzeć ŁKS po raz ostatni wygrał u siebie… 17 września z Wisłą Kraków.

Trenera Jakuba Dziółkę w czasie reprezentacyjnej przerwy czeka moc pracy. Nie udało się zasypać przepaści między graniem piłkarzy pierwszej jedenastki, a rezerwowymi (no może poza Mateuszem Wysokińskim). Ci ostatni nadal spisują się słabo i dlatego nie mogą zrozumieć dlaczego znów po godzinie gry szkoleniowiec zmienia kreatywnego, dającego power do ofensywnej gry, choć też mylącego się Antoniego Młynarczyka, na kompletnie bezbarwnego (bez formy?!) Huseina Balicia.

Cały czas trzeba szukać najlepszego miejsca na boisku dla Pirulo albo wysłać go na ławkę rezerwowych, bo trudno uznać, że ciągnie grę zespołu do przodu. Łodzianie podobno cały czas pracują nad jak najlepszymi rozwiązaniami stałych fragmentów gry, ale ta zgaduj zgadula z dwoma szykującymi się do dośrodkowania bocznymi obrońcami, stała się łatwa do rozszyfrowania.

Prawda jest oczywista – tak szkoleniowcowi, jak i piłkarzom w trakcie dni wolnych od ligowego grania roboty nie zabraknie.

W następnym spotkaniu łodzianie 23 listopada zmierzą się w Pruszkowie ze Zniczem (godz. 19.35), który przegrał ze Stalą Rzeszów, z którą łodzianie wygrali. Czy to coś znaczy?

Nelson Balongo zdobywał gole w dniu urodzin najlepszego strzelca w historii ŁKS – Jerzego Sadka

Legendy ŁKS: Longin Janeczek, Jerzy Sadek, Piotr Suski, Paweł Kowalski Ze zbiorów Jacka Bogusiaka

Wielkie przełamanie strzeleckie Nelsona Balongo, który jesienią nie zdobył żadnej ligowej bramki, a teraz w pierwszym tegorocznym sparingu dwa razy wpisał się na listę strzelców. Stało się to w symbolicznym momencie. 81 lat wcześniej urodził się najlepszy ligowy snajper w historii ŁKS, autor aż 102 goli. Jerzy Sadek był klubowym królem strzelców w trakcie dziesięciu kolejnych sezonów – od 1962/63 do 1971/72.

Za stroną lkslodz.pl: Przed wielu wielu laty znane było powiedzenie: Lubański podaje do Sadka i trzepie się siatka.13 października 1965 roku Jerzy Sadek zapewnił reprezentacji Polski wygraną w Glasgow ze Szkocją. W końcówce meczu ełkaesiak popisał się słynnym strzałem, po którym futbolówka „rozerwała” siatkę, choć gwoli ścisłości należałoby dodać, że choć istotnie napastnik słynął z atomowego uderzenia, tego dnia siatka bramki była źle naciągnięta.

„Nie powiem, kopyto miałem. Jak uderzyłem, to piłka gwizdała. Potem, już w Holandii, zmierzyli mi ten strzał. Wyszło 122 kilometry na godzinę. Raz, jak Edward Szymkowiak odbił piłkę po moim strzale, to go pięć minut palce szczypały” – mówił z uśmiechem Jerzy Sadek w niepublikowanym wywiadzie przeprowadzonym pod koniec 2014 roku przez Mirosława i Mateusza Stelmaszczyków.

Jerzy Sadek jest autorem pierwszej bramki dla reprezentacji Polski w historii spotkań biało-czerwonych z Anglikami. 5 stycznia 1966 roku napastnik ŁKS-u pokonał słynnego Gordona Banksa w zremisowanym 1:1 meczu rozegranym w Liverpoolu. Kilka miesięcy później Anglicy zdobyli Puchar Świata.

W lidze będzie hat trick? fot. lkslodz.pl

Kapitan Maciej Dąbrowski: – Fajnie, że strzeliliśmy bramki po ładnych akcjach, a jeszcze fajniej, że Nelson zdobył gole. Robimy to co kochamy i jeszcze za to nam płacą. Teraz czeka nas ciężka praca, ale mamy nadzieję, że ta ciężka praca się opłaci. W tym roku pogoda jest super, więc nic tylko trenować. Wykonaliśmy wszystko co do tej pory mieliśmy zrobić. Przyszły tydzień przygotowujemy się w Łodzi, a później jedziemy pracować nad taktyką w Turcji.

Kazimierz Moskal: Po to są rozgrywane sparingi, żeby przećwiczyć pewne elementy gry, wypracowywane na treningach. Mecz ze Zniczem miał fajne momenty, do tego rywali okazał się wymagającym przeciwnikiem, więc pożytecznie spędziliśmy czas. Postawę Janka Łabędziego (16-letniego) oceniam pozytywnie. To młody chłopak, który musi zebrać doświadczenie i nabrać siły fizycznej, ale piłkarsko radzi sobie doskonale. Myślę, że czas, który spędza z nami może dać mu wszystko, czego potrzebuje do rozwoju. O grze testowanego gracza trudno powiedzieć cokolwiek, bo dostawał mało piłek. Było widać po nim brak kontaktu i porozumienia z drużyną.

W środę 18 stycznia formę łodzian, tuż przed rozpoczęciem zgrupowania w Turcji, sprawdzi Pogoń Siedlce.

W zespole Znicza nie zagrał były widzewiak – Mateusz Możdżeń, który jest już wolnym graczem i może trafić do… Legii, ale drugiej drużyny warszawskiego klubu, która walczy w III lidze.

Pierwsze zwycięstwo ŁKS! Wydarzenie – przełamał się Nelson Balongo

Fot. lkslodz.pl

W rundzie jesiennej I ligi Nelson Balongo wystąpił w 16 ligowych meczach ŁKS, spędził na boisku 959 minut i ani razu nie wpisał się na listę strzelców, a teraz w jednym sparingu…

Stała się rzecz symboliczna. Balongo strzelił gola dla ŁKS. W sparingu, ale… oby to były pierwsze koty za płoty. Ładną akcję dającą gola przeprowadzili Kowalczyk z Tutyskinasem. Balongo miał szansę na kolejne trafienie, ale uderzył tuż obok słupka. Co się odwlecze to nie uciecze. Po kontrze i przy asyście Szeligi Balongo znów cieszył się z gola. Do przerwy miał też dwie okazje wykazać się Bobek.

Po przerwie pojawił się na boisku Pirulo i jakże by inaczej wpisał się na listę strzelców po swoim firmowym zagraniu (zejściu z boku boiska do środka i zaskakującym strzale). Testowany lewonożny zawodnik zagrał na pozycji środkowego napastnika. Pochodzi z Brazylii. Zaliczył asystę przy bramce Pirulo.

Obie drużyny miały jeszcze szanse na gola. Znakomitą paradą popisał się Arndt.

ŁKS – Znicz Pruszków 3:0 (2:0)

1:0 – Balongo (10), 2:0 – Balongo (43), 3:0 – Pirulo (69)

ŁKS – I połowa: Bobek – Dankowski, Nacho, Marciniak, Tutyskinas, Biel, Okhronchuk, Kowlaczyk, Szeliga, Trąbka, Balongo

II połowa: Arndt – Wszołek, Dąbrowski, Koprowski,Radziński, Kort,Nowacki, Łabędzki, Pirulo zawodnik testowany, Janczukowicz

Strzelcy pierwszych goli w roku dla ŁKS (zalksfans.pl):

2023 – Nelson Balongo, 2022 – Stipe Jurić, 2021 – Łukasz Sekulski, 2020 – Samu Corral, 2019 – Wojciech Łuczak, 2018 – Łukasz Zagdański, 2017 – Jewhen Radionow, 2016 – Tomasz Ostalczyk, 2015 – Artur Golański, 2014 – Olaf Okoński

© 2025 Ryżową Szczotką

Theme by Anders NorenUp ↑