Rezerwowy Pafka

Tag: polski związek rugby (Page 1 of 2)

Wielka reforma ekstraligi rugby. Mecze będą ciekawsze i bardziej zacięte?! Na co będzie stać łódzką drużynę? Są pierwsze wzmocnienia!

Fot. Marek Młynarczyk, autor bloga www.obiektywnasport.pl

Polski Związek Rugby zajęty zwalnianiem selekcjonera trzymającej nas przy międzynarodowym życiu reprezentacji Polski kobiet, podobno z powodu nadmiaru gdańszczanek w kadrze(!), zapomina o bożym świecie czyli choćby o wieszczonej przez siebie wielkiej reformie ekstraligi rugby. Skończyło się na lakonicznym komunikacie, że zagra dziesięć drużyn.

Dużo więcej podają trójmiejskie portale na Facebooku. Czytam tam m.in.: W nowym sezonie zobaczymy 10 zespołów walczących o mistrzostwo Polski. Po sezonie 2024/25 nie było spadków, a do elity dołączyli akademicy z Warszawy.

Dodatkowo, zmienił się system rozgrywek. W pierwszej rundzie wszystkie drużyny zagrają każdy z każdym – 9 kolejek. Następnie drużyny zostaną podzielone na górną 6 i dolną 4. Górna szóstka zagra każdy z każdym, po czym zostanie rozegrany dwumecz w półfinale (1v4, 2v3).

Zwycięzcy dwumeczu zagrają o złoty, natomiast przegrani o brązowy medal. Pierwsze mecze zaplanowany jest na 23 sierpnia.

Ech, nie tak znów dawne były czasy, że łódzkie czy aleksandrowskie rugby, było potęgą. Teraz – to łódzkie – jest co najwyżej ligowym średniakiem. W ostatnich rozgrywkach, które wygrała drużyna Awenta Pogoń Siedlce, zespół KS Budowlani Wizjamed zajął szóste miejsce na 9 startujących zespołów. Bilans: wygrał 5 meczów, przegrał 11. Był bliski sprawienia wielkiej niespodzianki i pokonania brązowego medalisty Energę Ogniwo Spot. Ostatecznie po zaciętej walce przegrał 32:36.

Teraz, wszystko na to wskazuje, ma większe sportowe ambicje. Zbroi się na potęgę, zatrudniając nowych ludzi z dalekich, ale mocnych w rugby, krajów, którzy mają przede wszystkim poprawić jakość gry zespołu w formacji młyna. Jak czytam na Facebooku – są to zatem: Daniel Wessels – wielokrotny zwycięzca Varsity Cup w RPA , Fagu Malloy – reprezentant juniorskiej drużyny Samoa, mający doświadczenie w zawodowej grze we Francji i Hiszpanii, Sihle Njezula – były zawodnik Stormers i reprezentant RPA U20.

Czy te i kolejne (?!) transfery pozwolą stworzyć zespół na miarę czołówki ekstraligi, czas pokaże.

Ekstraliga rugby w nowej formule, oby lepszej! Premierowa kolejka pod koniec sierpnia, ale najpierw w Łodzi znakomity turniej Beach Side Rugby Manufaktura 2025

 Już nie mogę się doczekać powrotu rugbowych zmagań. Zacznie się od znakomitej imprezy wymyślonej i organizowanej przez legendę polskiego i łódzkiego rugby – Mirosława Żórawskiego. 9 sierpnia jedenasty już turniej Beach Side Rugby Manufaktura, jedna z najlepszych imprez sportowo – rekreacyjnych w mieście Łodzi. Najpierw w każdy wtorek treningi, treningi, treningi.

Fot. Marek Młynarczyk, autor bloga www.obiektywnasport.pl

A po plażowych zmaganiach?…

Czekam na powrót do walki, tak w ekstralidze, jak i w pojedynkach reprezentacji. Wiadomo, że pierwsza kolejka nowych rozgrywek zostanie rozegrana 23 i 24 sierpnia. Drużyna środka tabeli ostatniego sezonu – KS Wizjamed Budowlani Łódź (6 miejsce – 5 zwycięstw, 11 porażek) zmierzy się z sąsiadem – piątą Juvenią w Krakowie (bilans poprzedniego sezonu: 8 zwycięstw – 8 porażek). W minionych rozgrywkach dwa razy górą byli krakowianie. Wygrali 36:26 i 29:19.

W pierwszej kolejce mistrz Polski – Awenta MKS Pogoń Siedlce podejmie beniaminka – AZS AWF Warszawa, wicemistrz Orlen Orkan Sochaczew gościć będzie Rugby Białystok, a brązowy medalista Ogniwo Sopot w derbach Trójmiasta zmierzy się u siebie z Lechią Gdańsk.

To będą rozgrywki inne niż poprzednie, o czym informuje portal SportSiedlce.pl: Zmianie ulegnie nie tylko liczba uczestników Ekstraligi, ale i system rozgrywek. W pierwszej rundzie (8 meczów jesienią, jeden wiosną) każdy zagra z każdym po jednym spotkaniu. Tabela po rozegraniu dziewięciu kolejek pomoże w wyłonieniu grupy mistrzowskiej (1-6) i pucharowej (7-10).

Rywalizacja w 2026 roku będzie przebiegała dwuetapowo. W stworzonych grupach każdy zagra z każdym po jednym spotkaniu. Następnie wszystkie drużyny wezmą udział w rundzie finałowej. Najlepszą czwórkę czekają półfinały w systemie mecz-rewanż, mecz o 3 miejsce i finał. Z kolei dwie najniżej notowane drużyny z grupy mistrzowskiej zagrają z dwiema najlepszymi z grupy pucharowej o miejsca 5-8. Ponadto o 9 miejsce powalczą drużyny z lokat 3-4 w fazie pucharowej.

Ech, mieliśmy w Łodzi znakomitych rugbistów, walczących o medale. Pozostał żal, że teraz pomagają zdobywać ligowe laury drużynom z Siedlec czy Sochaczewa

Finał Ekstraligi rugby sezonu 2024/25 za nami. Pierwszy raz w historii tytuł wywalczyła drużyna Awenta Pogoń Siedlce.

Mirosław Żórawski wylicza: W protokole mistrzów Polski znalazło się 8 zawodników z Budo – przeszłością: 1. Bercho Botha, 2. Daniel Gdula, 3. Dawid Kinast, 4. Vitalii Kramarenko, 5. Bartosz Kubalewski, 6. Michał Mirosz, 7. Patryk Reksulak, 8. Oleksandr Shevchenko.

W składzie wicemistrzów (Orlen Orkan Sochaczew) znaleźli się (alfabetycznie): 1. Eryk Chain, 2. Przemysław Dobijański, 3. Piotr Karpiński, 4. Marcin Krześniak, 5. Cyprian Majcher, 6. Toma Mchedlidze, 7. Dawid Plichta.

Tymczasem idą zmiany i to jakie! Zarząd PZR, wygląda na to, że bez jakiejkolwiek konsultacji z klubami, zdecydował o powiększeniu Ekstraligi do 10 zespołów. Rugby.pl pyta: Kto wejdzie w te otwarte drzwi? Czy zespół, który wygrał I-ligowe zmagania czyli AZS AWF Warszawa stać będzie finansowo na start w Ekstralidze?

Różnica w liczbie spotkań pomiędzy I ligą a Ekstraligą to zaledwie kilka meczów – 14 w sezonie zasadniczym I ligi plus ewentualne play-offy kontra 16 (lub 18 w nowym formacie) w Ekstralidze. To niby niewiele, ale każdy dodatkowy wyjazd to autokar, logistyka, hotele i organizacja domowych meczów. Dla klubów, które liczą każdy grosz – a niektóre raczej groszy szukają niż je liczą – to realne obciążenie.

Fakty są bezlitosne. Ekstraliga nie wybacza słabości. Przekonały się o tym Sparta Jarocin, Posnania Poznań, a ostatnio Rugby Białystok, które zakończyło sezon bez wygranej. KS Wizjamed Budowlani Łódź utrzymał się w elicie, ale tylko dzięki temu, że Budo 2011 się wycofało w sezonie 2023/2024. Nawet dziś czołowe zespoły – jak Orlen Orkan Sochaczew czy Energa Ogniwo Sopot – swoje frycowe musiały zapłacić. Proponowany podział ligi na grupę mistrzowską (6 drużyn) i grupę walczącą o utrzymanie (4 drużyny) może pomóc nowicjuszom wdrożyć się w realia ekstraligi.

Mój komentarz: Chciałbym bardzo, żeby rugbowe ligowe zmagania stały na wyższym poziomie. Zwiększanie liczby drużyn, to tylko rozwarstwianie ekstraligi. Ja bym postawił na mniej zespołów – osiem, co na pewno zwiększyłoby intensywność grania i (oby) jakość. Nie byłoby wtedy w lidze kompromitujących, przede wszystkim rozgrywki, spotkań kończonych wynikiem 100:0. Zanim jednak podjąłbym radykalne, ligowe kroki, przeprowadziłbym szerokie konsultacje w środowisku, żeby być pewnym, kogo i na co stać w polskiej rugbowej rzeczywistości. Teraz czekam na rozwój wypadków. Czy rugbowe środowisko zbuntuje się przeciwko ligowym pomysłom polskiego związku?

Młode, zdolne rugbistki, mające przygotowywać się do startu w mistrzostwach Europy, przez ponad siedem miesięcy nie miały ani trenera, ani zgrupowań. Po prostu wielkie NIC!

Wszystko pięknie, ładnie, ale na pierwszej reprezentacji świat się nie kończy. Nie będzie następczyń to wkrótce nie będzie walki z najlepszymi. O tym zdaje się kompletnie zapomnieli w Polskim Związku Rugby. Przez dobre 226 dni czyli ponad 7 (słownie siedem) miesięcy nie działo się nic. Nie było szkoleniowców, nie było selekcji, konsultacji, zgrupowań czy meczów kontrolnych.

Do mistrzostw Europy kobiet U18 w rugby7 zostało 145 dni i nagle okazuje się, że można. Wreszcie są: nowi trenerzy młodzieżowej kadry: Karolina Jaszczyszyn i Jarosław Bator. Czy potrafią ulepić coś z niczego i stworzyć solidną drużynę? Przez wiele dni o dramatycznej sytuacji alarmował na Facebooku, znany polski i łódzki trener oraz działacz rugby – Zbigniew Grądys. Wygląda na to, że w końcu ktoś w PZR przejął się tym, o czym pisał!

Wiadomo, nie od dziś, że walczące na europejskim poziomie panie – seniorki są dziś najlepszą wizytówką polskiego rugby, ba świetną wizytówką całego polskiego sportu! One wnoszą nas Polaków na wyższy sportowy poziom, tam, gdzie walczy się o wielkie cele.

Na chłopski rozum, broniąc swojej racji stanu, ba uzasadnienia dla swego istnienia, Polski Związek Rugby na panie, te z pierwszej reprezentacji, jak i te z młodszych poziomów zmagań, powinien chuchać i dmuchać. Powinien starać się im nieba przychylić. Praca na ich rzecz powinna być jednym z podstawowych i najważniejszych zadań związku.

Po prostu nie sposób w to uwierzyć: w kraju, który chce się sportowo rozwijać, ma swoje sportowe ambicje, chciałby też, aby kobiece rugby zawitało na kolejną olimpiadę, dzieją się takie rzeczy… Przez tyle długich miesięcy jest wielkie sportowe NIC. Nie ma nikogo, kto zająłby się zdolnymi dziewczynami, chcącymi uprawiać sport, chcącymi być dobrymi rugbistkami. Taka amatorszczyzna, że aż zęby bolą.

Czy ten trenerski happy end w młodzieżowym kobiecym rugby będzie wreszcie szczęśliwym końcem tej wyjątkowo przygnębiającej historii? Czas pokaże, choć ja nie jestem wielkim optymistą.

W Kenii polskie rugbistki przygotowywały się do prestiżowych zmagań cyklu World Rugby HSBC Sevens Challenger, ale… co z ich następczyniami?!

Fot. PZR

Już za miesiąc reprezentacja Polski w rugby 7 kobiet rozpocznie zmagania w cyklu World Rugby HSBC Sevens Challenger, którego finałowy turniej odbędzie się w Krakowie. Dwa turnieje w Kapsztadzie z początkiem marca wyłonią osiem z dwunastu drużyn, które przyjadą na finałowy turniej do Krakowa 11 i 12 kwietnia. Polki poznały swoje rywalki w fazie grupowej turnieju w Kapsztadzie. Będą to drużyny Kenii i Samoa. Nasze rugbistki mają więc szansę powalczyć, by ponownie przed własną publicznością starać się o jeden z czterech biletów na HSBC SVNS Finals. Tym razem rywalizacja o miejsce w elicie (World Series) na kolejny rok rozegra się w Los Angeles.

W ramach przygotowań nasza kadra odbyła zgrupowanie w… Kenii, rozgrywając również mecze z tamtejszą reprezentacją – podaje biuro prasowe PZR. Dwa towarzyskie z udziałem drużyn A i B obu reprezentacji i oficjalny, w którym zmierzyły się pierwsze drużyny. To najważniejsze spotkanie Kenia wygrała 19:12, remisując do przerwy 7:7, w drugiej połowie wykazała się opanowaniem i dominacją, aby zapewnić sobie zwycięstwo. Podczas pierwszego turnieju World Rugby HSBC Sevens Challenger nasza drużyna zagra nie z kim innym tylko z Kenią. Będzie wielka szansa na rewanż!

– Podczas zgrupowania w Kenii najbardziej skupiałyśmy się na pracy nad naszą fizycznością, wydolnością, wytrzymałością, bieganiem z piłką, organizacją gry, ale też grą na kontakcie. Trener starał się nas fizycznie zmęczyć – przyznała Natalia Pamięta. Nairobi, gdzie odbywało się zgrupowanie, znajduje się na wysokości 1700 m n.p.m., co sprawiło, że zawodniczki musiały przyzwyczaić się do warunków rodem z obozu wysokościowego. – Pierwsze dwa dni były rzeczywiście ciężkie, ale im więcej trenowałyśmy w tych warunkach, tym było łatwiej. W meczach z Kenią trener cały czas rotował składem. Uważam, że nasza gra wyglądała nieźle.

Jesteśmy w okresie przygotowawczym, ciężko pracujemy fizycznie, szykując się do udziału w turniejach w Kapsztadzie i Krakowie, a mimo to zaprezentowałyśmy się naprawdę dobrze. Mamy w kadrze kilka nowych zawodniczek z dużym potencjałem. Na pewno musimy jakiś czas pracować nad zgraniem, ale patrzę w przyszłość pozytywnie. W połowie lutego mamy weekendowe zgrupowanie w Warszawie, gdzie będziemy szlifować stałe fragmenty gry i pracować nad zgraniem. To będzie ostatnia akcja przed wyjazdem do Kapsztadu.

Wszystko to wygląda nieźle, ale… czy PZR widzi co dzieje się na reprezentacyjnym zapleczu kobiecego rugby. Wygląda na to, że sytuacja jest więcej niż dramatyczna. Czekamy na radykalne, uzdrawiające działania, bo inaczej za rok, dwa zapomnimy, że nasze panie potrafiły skutecznie walczyć z najlepszymi w prestiżowych rozgrywkach.

Wyniki spotkań: Kenia 2 – Polska A 7:19, Polska B – Kenia 10:14, Kenia -Polska 19:12 (7:7).

Skład reprezentacji: Julia Druzgała, Klaudia Jacewicz, Anna Klichowska, Katarzyna Kozłowska, Oliwia Krysiak, Hanna Maliszewska, Marta Morus, Natalia Pamięta, Klaudia Respondek, Martyna Wardaszka, Sylwia Witkowska, Patrycja Zawadzka (wszystkie Biało-Zielone Ladies Gdańsk); Monika Pietrzak, Oliwia Strugińska, Ilona Zasiliuc (wszystkie RC Legia Warszawa).
Sztab szkoleniowy: Janusz Urbanowicz – trener, Paweł Stempel – trener S&C, Piotr Maj – manager, Robert Cajzer – fizjoterapeuta, Karol Grablowski – fizjoterapeuta, Jarosław Gdaniec – analiza video.

Przedstawiciele środowiska, obecni na wyborczym zebraniu Polskiego Związku Rugby, głosując za czarną owcą, własnymi rękami wepchnęli polskie rugby w otchłań śmieszności i beznadziei

Boże, widzisz to i nie grzmisz. Nie mogę tego wprost znieść, jak działacze polskiego rugby własnymi rękami przez nikogo nieprzymuszeni, niszczą moją ulubioną dyscyplinę sportu i wpychają w sportowy i wizerunkowy niebyt, najpierw kompletnie ją i siebie ośmieszając.

Doszło do Walnego Zebrania Sprawozdawczo Wyborczego Polskiego Związku Rugby. Dariusza Olszewskiego, polityka Suwerennej Polski, zmienił jego… zastępca czyli wiceprezes – były zawodnik Budowlanych Łódź – Jarosław Prasał. Zmiana jak zmiana, choć nie powala na ziemię i nie wróży wielkich, głębokich reform, które pchną polskie rugby na nową, lepszą ścieżkę.

Na razie liczy się to, co się stało podczas zebrania czyli przynajmniej wizerunkowa kompromitacja. W komisji mandatowej wybierającej nowe władze Polskiego Związku Rugby znalazł się bowiem facet, objęty… dożywotnią dyskwalifikacją. Gość ów, będąc jeszcze zawodnikiem, niezadowolony z decyzji sędziego uderzył go głową w twarz. W tej sytuacji nie ma żadnych usprawiedliwień. Kara może być i była jedna – dożywotnia dyskwalifikacja, potępienie i wykluczenie na zawsze takiego człowieka z rugbowej społeczności.

Okazuje się, że dyskwalifikacja dyskwalifikacją, ale wykluczenie i potępienie to już nieszczególnie. Polski Związek Rugby przysłał dopominającemu się wyjaśnień człowiekowi legendzie polskiego rugby Mirosławowi Jabłońskiemu takie oto pismo: „… Z art. 17 regulaminu wynika, że kara dyskwalifikacji wymierzona zawodnikowi polega na zakazie uczestnictwa w rozgrywkach oraz przebywania w strefie przylegającej do boiska. W świetle przepisów, taki zawodnik może więc być delegatem na walne zgromadzenie PZR. (…) wszyscy delegaci przegłosowali (…) kandydatury bezwzględną większością. Nikt nie wniósł protestu…

Skoro ma być walka na paragrafy, to Mirosław Jabłoński przypomina związkowi: Wydaje się, że przy ocenie stanu faktycznego zapomniano o § 17 pkt.2 który mówi iż „w przypadku dyskwalifikacji czasowej zawodnika, nie może on uczestniczyć w żadnych zawodach rugby oraz pełnić jakichkolwiek funkcji związanych z działalnością w rugby.

Nie sposób w tej sytuacji opanować wzburzenia. Przedstawiciele środowiska, obecni na zebraniu, głosując za boiskowym agresorem, własnymi rękami wpychają polskie rugby w otchłań śmieszności. Nie wyobrażam sobie, żeby jakikolwiek poważny sponsor, nie związany układami politycznymi, chciał współpracować ze związkiem, który już na początku swojej nowej drogi popełnia niewybaczalny i niedopuszczalny falstart oraz doprowadza do wizerunkowego blamażu. Władzom polskiego rugby potrzeba nowych ludzi! Pytanie tylko, gdzie oni są!

Kompromitująco opieszałe decyzje dyscyplinarne działaczy Polskiego Związku Rugby mogły mieć wpływ na końcowe wyniki ważnych meczów ekstraligi. To jest po prostu niedopuszczalne!

Prawda jest porażająca. Polski Związek Rugby przez swoją niezrozumiałą powolność w podejmowaniu decyzji, rękami działaczy zasiadających w Komisja Gier i Dyscypliny Polskiego Związku Rugby (KGiD), mógł wpłynąć w sposób znaczący na przebieg rozgrywek ekstraligi. To jest po prostu niedopuszczalne.

Trener Budo 2011 – Przemysław Szyburski, który jest cenionym nauczycielem, mówi wprost: kara, aby była skuteczna, musi następować zaraz po czynie. To są podstawowe zasady pedagogiki.

Tymczasem skandaliczne wydarzenie miało miejsce na początku sierpnia, a spóźnione o miesiąc decyzje KGiD, wypaczyły pedagogiczne zasady, a jednocześnie sens ligowej walki.

W premierowej kolejce ekstraligi Ogniwo Sopot wysoko pokonało beniaminka KS Budowlani Commercecon 79:21. W trakcie spotkania doszło do chuligańskiego incydentu, na który w sposób dyskwalifikujący zareagowali sędziowie (tylko jedna żółta kartka!), a KGiD tygodniami zastanawiało się, jak surowo ukarać zawodników.

W tym czasie wszyscy, których w końcu dosięgła ręka sprawiedliwości, mogli grać w najlepsze, mając wielki wpływ na postawę swoich zespołów. Wystarczyło tylko natychmiast po zdarzeniu, przed kolejną ligową kolejką, zawiesić uczestników awantury do czasu wymierzenia kar (był zapis wideo z meczu!). Tak jednak nie zrobiono. Pytanie dlaczego, pozostaje bez odpowiedzi, choć sprawa była wyjątkowo poważna, rzucająca mroczny cień na rozgrywki i całą dyscyplinę.

Ta sytuacja nie decydowała o wynikach KS Budowlani. Drużyna z zawodnikami winnymi udziału w kompromitującym wydarzeniu i tak przegrała wszystkie spotkania.

Inaczej ma się sprawa w przypadku Ogniwa. Sopocianie z uczestnikami burdy w składzie wygrali swoje mecze z mistrzem i brązowym medalistą ostatnich zmagań. Gdyby ci ważni dla drużyny zawodnicy byli zawieszeni i w nich nie wystąpili, wynik mógł być inny.

Wniosek jest prosty: nie, prowadzona na sprawiedliwych zasadach ligowa gra od pierwszej do ostatniej minuty, a kompromitująco opieszałe działania przy zielonym stoliku działaczy PZRugby, mogły mieć wpływ na końcowe wyniki spotkań. To jest po prostu niedopuszczalne!

Mówiąc z gorzką ironią w głosie: związek nierychliwy, ale sprawiedliwy. Na podstawie analizy zdarzeń, KGiD uznała, że zostaną ukarani zawodnicy: MKS Ogniwo: Wojciech Piotrowicz, Sebastian Szulta, Mokretsov Dmytro, Piotr Zeszutek – cztery mecze kary. KS Budowlani: Krzysztof Justyński – dziesięć meczów, Makary Madej – sześć meczów, Ilia Tabatadze, Kacper Palamarczuk – cztery mecze kary.

Działaczowski rak zżera polskie rugby. Trzeba go zacząć zwalczać i to natychmiast, bo zniszczy dyscyplinę!

Niestety, w polskim rugby afera goni aferę, a prezes związku nie panuje nad sytuacją. Komisja Gier i Dyscypliny jest państwem w państwie, rządzi się swoimi wyjątkowymi prawami, które każą rwać włosy z głowy. Jednych zawiesza, innych zawiesza i za chwilę odwiesza, w sprawie kolejnych graczy, których powinno się ukarać i to surowo, chowa głowę w piasek. Niezwykłe, niesamowite, ale niestety prawdziwe.

Ciekawe jak związek zareaguje na kolejną skandaliczną sędziowską historię, która doprowadziła do wypaczenia wyniku meczu! W meczu Lechii Gdańsk z Pogonią Siedlce ci ostatni w ostatnich sekundach spotkania wykonali przyłożenie, przegrywali 22:23, ale mieli jeszcze podwyższenie czyli szansę na zwycięstwo!

Jak podaje sportsiedlce.pl: Zawodnik Pogoni – Nkululeko Ndlovu przy stanie 23:22 dla Lechii wykonywał podwyższenie. Gdyby trafił siedlczanie wygraliby 24:23. Sęk w tym, że kopacz trafił po właściwej stronie prawego słupka, ale sędziowie jakimś cudem tego nie zauważyli i mecz skończył się zwycięstwem gdańszczan!

Na nagraniu wideo wyraźnie widać, że Ndlovu trafił między słupy. Ponadto jeden z sędziów asystentów kciukiem w górę pokazywał prawidłowość kopa.

– Żądamy dopisania do końcowego wyniku meczu prawidłowo zdobytych dwóch punktów w ostatniej minucie meczu i weryfikacji meczu na wygrany przez drużynę MKS Pogoń Siedlce – czytamy w piśmie, które w ramach protestu zostało skierowane do Komisji Gier i Dyscypliny Polskiego Związku Rugby.

To nie jedyna walka jaką toczą ze związkiem siedlczanie. Mieliby szansę na zbudowanie mocnego składu, gdyby związek nie blokował gry w rugby w Polsce byłych zawodników Skry Warszawa. Zapomnieli biedacy, że gdy stawiasz się mocarzom rządzącym w stolicy masz zawsze pod górę.

Pogoń otrzymała medical jokera (procedura umożliwiająca skorzystanie z zawodnika wypożyczonego lub dodatkowego obcokrajowca w wyjściowym składzie), ale na 12 godzin przed meczem z Lechią został on… anulowany. Podobnie jak czerwona kartka, którą kolejkę wcześniej ujrzał zawodnik… Lechii Gdańsk. No po prostu kabaret!

Trudno w tym widzieć przypadek, raczej prywatę i kolesiostwo. Trzeba powiedzieć wprost – działaczowski rak zżera polskie rugby i spycha ten piękny sport w ślepy zaułek. Najwyższy czas z tym skończyć, bo inaczej po prostu zniszczy dyscyplinę!

Czy można rewolucjonizować ligowe rozgrywki na chwilę przed ligową premierą? Wydaje się to absurdalne, a jednak możliwe. Gdzie? W Polskim Związku Rugby!

Wydawało się, że przed nowym sezonem ekstraligi rugby będzie chwila spokoju. E, gdzie tam. Władze Polskiego Związku Rugby znów dały popis – na ostatnią chwilę przed premierą ekstraligi rewolucjonizując regulamin rozgrywek.

Może trzeba by było przysłać do związku komisję tropiącą w naszym kraju wpływy rosyjskie, bowiem widać jego władze zapatrzyły się, a raczej zaczytały się w Martwych duszach Mikołaja Gogola (inna sprawa, że to znakomita lektura, godna polecenia). To oczywiście żart, ale…

Dla PZRugby ważne jet to, żeby w meczowym protokole było wpisanych w składzie drużyny 23 zawodników, bo inaczej z punktu bonusowego nici. Dojdzie do pospolitego ruszenia. Do szerokiej kadry trafią wszyscy ze sportowej łapanki – zdolni juniorzy, choć jeszcze nieprzygotowani do ligowego grania, jak i oldboye, którym wiek pozwala jeszcze myśleć o ligowej walce.

Przypomnę tylko działaczom związku, że w nie tak dawnym finale mistrzostw Polski drużyna Budo 2011 Aleksandrów Łódzki zdobyła tytuł, grając przez blisko półtorej godziny morderczej walki… bez zmian, w piętnastu, bo chłopaki dawali radę i tak a nie inaczej układał się mecz.

W piłce nożnej trzeba mieć w kadrze dwóch utalentowanych młodzieżowców, którzy będą grać w lidze, żeby opękać sezon i nie narazić się na kary finansowe. W zespołach rugby są potrzebne tabuny młodych ludzi, którym można jednak bardzo łatwo zrobić wielką krzywdę, za wcześnie dając im szansę ligowego debiutu i wpuszczając na boisko w czasie trwania twardej, meczowej, seniorskiej walki.

Podnieść atrakcyjność zmagań ma fakt, iż dodatkowy punkt dostanie drużyna, która wygra mecz różnicą przynajmniej trzech przyłożeń. Pożyjemy zobaczymy jak to się sprawdzi w praniu.

Srogi i surowy Polski Związek Rugby wymaga od klubów bardzo dużo, a co daje w zamian? Nic lub prawie nic. Od lat nie ma sponsora generalnego rozgrywek, który wyłożyłby pieniądze na poszczególne kluby, a te są w biednej ekstralidze na gwałt potrzebne, żeby zrobić krok do przodu.

Za to związek za każde klubowe niedopatrzenie każe sobie słono płacić. Ba, jakby tego było mało… Kluby muszą też płacić… telewizji publicznej za transmisje ich meczów puszczanych w stacji TVP Sport (rzadko, oj bardzo rzadko!) za to zwykle w … internecie na stronie stacji. To jest kpina i rozbój w biały dzień, a nie promocja!

Gdybym działał w tym interesie, a nie był tylko kibicem rugby, już bym się zbuntował i pogonił tak pracujących dla dobra (he! he! he!) dyscypliny działaczy z warszawskiej centrali, gdzie pieprz rośnie!

Czy Master Pharm Rugby Łódź dostaną walkower za mecz ze Skrą Warszawa? Tak być powinno, ale czy tak się stanie?! Toczy się wojna na prawnicze sztuczki

Fot. pzrugby.pl

Master Pharm Rugby Łódź w ostatnim ligowym meczu po dramatycznej, emocjonującej walce przegrali ze Skrą w Warszawie 29:30. Sęk w tym, że warszawianom bardzo pomógł w zwycięstwie były zresztą gracz łodzian – Bercho Botha.

Czy jednak zawodnik powinien grać w tym spotkaniu? Wcześniej został ukarany czerwoną kartką i mimo to zagrał w pojedynkach Skry z Budowlanymi Lubin i łodzianami. Komisja Gier i Dyscypliny Polskiego Związku Rugby zdecydowała, że udział Bothy w pojedynku z lublinianami był nieuprawniony i ukarała Skrę walkowerem. Pięć punktów dostali Budowlani i to wywróciło ekstraligową tabelę. Lublinianie zostali liderami tabeli.

Na chłopski rozum komisja podobnie powinna postąpić w przypadku pojedynku Skry z Master Pharm Rugby, reagując na pismo złożone przez łodzian i dosyłane kolejne dokumenty w tej sprawie. Inne wyjścia chyba nie ma? Znak zapytania jest jednak jak najbardziej uprawniony. Toczy się bowiem gra prawników Skry z komisją związku na różne prawnicze kruczki.

– W naszym przypadku nie musi dojść do precedensu – mówi dyrektor sportowy Budowlanych SA – Mirosław Żórawski. – Sprawa jest w toku. Nie wiem czy komisja zdecyduje o kolejnym walkowerze. Może,po rozpatrzeniu wszystkich prawnych zawiłości, podjąć inny werdykt, ba zweryfikować swoją decyzję w sprawie spotkania Skry z Budowlanymi. Na razie warszawianie mają czas kilku dni na odwołania się od naszego pisma. Potem zapadnie decyzja Komisji Gier i Dyscypliny Polskiego Związku Rugby i pewnie kolejne odwołanie warszawian. Sprawa wydaje się być z prawnego punktu widzenia skomplikowania. Mam jednak nadzieję, że rozstrzygnięcia zapadną przed ostatnią ligową kolejką w tym roku.

Mój komentarz: Nie jestem prawnikiem, ale na zdrowy chłopski rozum każda inna decyzja komisji związku niż przyznanie kolejnego walkowera rywalowi Skry i nałożenie dyskwalifikacji na zawodnika byłaby po prostu niesprawiedliwa, wręcz… absurdalna, podważająca, wiarygodność Polskiego Związku Rugby jako organizatora ligowych rozgrywek. Czekam zatem, nie bodaj wszyscy interesujący się rugby w Polsce czekamy niecierpliwie na decyzję władz dyscyplinarnych związku.

Przypomnijmy, że w ostatniej kolejce jesieni Master Pharm Rugby Łódź podejmą 19 listopada o godz. 12 na stadionie ŁKS Lechię Gdańsk, która po dramatycznej końcówce przegrała z aktualnym liderem rozgrywek – Budowlanymi 28:32.

« Older posts

© 2025 Ryżową Szczotką

Theme by Anders NorenUp ↑