Ryżową Szczotką

Rezerwowy Pafka

Page 27 of 164

Widzew stracił gola w 1 minucie, przegrywał 0:2, a jednak potrafił podnieść się z kolan i wygrać w Lublinie!

Po niezwykłym meczu Widzew odniósł drugie wyjazdowe zwycięstwo. Łodzianie błyskawicznie stracili dwie bramki, ale potrafili wziąć się w garść i odrobić straty z nawiązką. Tym co się działo w tym pojedynku można by było obdzielić kilka ligowych spotkań!

Działo się i to dużo. Najpierw swoje minut miał Motor. A raczej przede wszystkim… pierwszą minutę. Po stracie Shehu gospodarze wyprowadzili akcję, którą strzałem krzyżakiem z sześciu metrów zakończył Ceglarz. To było jak uderzenie obuchem w głowę. Nie minął kwadrans i było 2:0. Do dośrodkowania Wolskiego najwyżej wyskoczył Rudol i nie dał szans Gikiewiczowi.

I co się wtedy stało? Widzew się obudził. Dwie asysty zanotował Kerk. Najpierw po jego centrze samobója zaliczył Mraz, a trzy minuty później po dośrodkowaniu pomocnika gola zdobył Rondić. W trzy minuty łodzianie doprowadzili do wyrównania.

To nie zniechęciło gospodarzy. Byli bliscy trzeciego gola, ale minimalnie pomylił się Ceglarz. A potem mega gafę popełnił bramkarz gospodarzy. Rosa chciał wykopnąć piłkę i trafi w nadbiegającego Rondicia. Ta sytuacja dała gościom do przerwy prowadzenie. Napastnik łodzian ma już na koncie 7 trafień! Trzeba przyznać – przez 45 minut był to… niezwykły mecz. Trzeba też przyznać, że bramkarz gospodarzy – Rosa wydatnie pomógł widzewiakom wyjść na swoje.

Nic dwa razy się nie zdarza W pierwszej akcji drugiej połowy Mraz chciał zaskoczyć Gikiewicza, ale bramkarz łodzian był na posterunku. W odpowiedzi po uderzeniu z półwoleja minimalnie pomylił się Alvarez. Co się odwlecze, to nie uciecze… Sypek wyłożył piłę przed pole karne Alvarezowi a ten technicznym uderzeniem pokonał bramkarza gospodarzy! Motor zdobył kontaktowego gola, ale po analizie VAR okazało się, że był spalony. Motor nie dawał za wygraną. Na minuty przed końcem Wełniak zdobył kontaktowego gola. Na Boga, jak można tak odpuścić w polu bramkowym rywala! Uff, to by było na tyle.

Motor Lublin – Widzew 3:4 (2:3)

1:0 – Ceglarz (1), 2:0 – Rudol (14, głową), 2:1 – Mraz (22, Mraz, samobójcza), 2:2 – Rondić (25, głową), 2:3 – Rondić (42), 2:4 – Alvarez (56), 3:4 – Wełniak (86, głową)

 Widzew: Gikiewicz – Kastrati, Żyro, Ibiza (90’+2, Hajrizi), da Silva (61, Kozlovsky) – Alvarez, Shehu, Kerk (74, Hamulić) – Sypek (61, Łukowski), Rondić, Cybulski (61, Klimek)

Odzierająca z wielu złudzeń filmowa historia Ameryki. Na bulwarach rzeczywiście czyhają potwory

Czyta się tę książkę, jak dobry thriller. Autor pędzi przez Amerykę – tę prawdziwą uchwyconą reporterskim okiem i tę filmową – która tworzy mit i wielkiemu krajowi nadaje zmyślone, czy raczej wyobrażone, oblicze. Nie jest tak, jak się państwu na ekranie zdaje, jak opowiada najlepszy, nawet oscarowy film. Autor pozbawia nas wielu ekranowych złudzeń, czasami przyprawiając o dreszcz grozy.

Na szerokim obyczajowym, politycznym tle umieszcza na przykład opowieść o jednym z najbardziej idiotycznych amerykańskich filmów czyli Zdobywcy z 1956 roku, gdzie mający sporo za politycznymi uszami, najsłynniejszy antykomunista w swoim kraju, będący ikoną, nie tylko filmowej, Ameryki – John Wayne wcielił się w rolę… Czyngis – chana.

Obraz poniósł spektakularną klęskę, choć wielkie pieniądze wyłożył na jego produkcję miliarder Howard Hughes. Uznano go nawet za najgorszy w historii Hollywood.

Nie zniszczył kariery aktora. Zniszczył natomiast jego zdrowie, jak zdrowie wielu ludzi, którzy uczestniczyli w powstaniu filmu. Kręcone go bowiem w pobliżu atomowego poligonu w w Nevadzie. I choć władze USA zapewniały, że jest bezpiecznie, to… Film z czasem zaczęto nazywać radioaktywnym.

W 1980 roku magazyn People napisał, że z 220 – osobowej ekipy filmu na raka zachorowało 91 osób, zmarło 46, w tym sam wielki John Wayne – który zagrał w sumie w ponad 200 filmach, a przez ćwierć wieku obrazy z jego udziałem generowały dla wytwórni największe zyski.

Maciej Jarkowiec. Na bulwarach czyhają potwory. Wydawnictwo Agora

ŁKS. Wygląda na to, że to jest dobre miejsce dla rozwoju zdolnych piłkarsko młodych ludzi

Fot. Michał Stańczyk/Cyfrasport

W polskich futbolowych ligach słychać wielkie narzekanie na… młodzieżowców, że są słabi, zaniżają poziom, a przepisy są takie, a nie inne, iż trzeba ich wpuszczać na boisko, żeby nie dostać surowych finansowych kar. ŁKS udowadnia, że może być inaczej, że to jest klub dla młodzieżowców, im przyjazny, dający szansę na grą i rozwój.

Za lkslodz.pl przypatrzy się dotychczasowemu ligowemu dorobkowi najmłodszych ligowych piłkarzy zespołu:

Antoni Młynarczyk (19 lat) – 751 minut (12 meczów) | 2 gole | 3 asysty

Łukasz Bomba (20 lat) – 630 minut (7 meczów)

Aleksander Bobek (20 lat) – 450 minut (5 meczów)

Jędrzej Zając (20 lat) – 389 minut (12 meczów) | 1 gol | 2 asysty

Jan Łabędzki (18 lat) – 106 minut (4 mecze)

Można? Można! A przecież w odwodzie jest jeszcze choćby wielce utalentowany Aleksander Iwańczyk.

Zatrzymajmy się przy Antonim Młynarczyku, który zaczynał jako szybki, odważny skrzydłowy, trochę jeździec bez głowy, którego trzeba dużo, dużo jeszcze uczyć. Tymczasem młody piłkarz szybko wyrósł na jednego z ważnych graczy zespołu, imponując techniką, precyzyjnym (wyćwiczonym!) strzałem z obu nóg, taktyczną odpowiedzialnością (gdy zespół w potrzebie wraca skutecznie na własne przedpole).

Jak widać trzeba trenerskiej, odwagi, nosa i zaufania, a okazuje się, że w polskiej piłce nie brakuje wielu obiecujących talentów.

20 października o godz. 17 ŁKS na stadionie im. Władysława Króla podejmie przedostatnią Stal Stalowa Wola. Rywale wygrali jeden mecz (przy sześciu zwycięstwach łodzian). Na wyjeździe w pięciu spotkaniach zdobyli jeden punkt (0:0 w Tychach).

Proxcars TME Rally Team, z kierowcą łodzianką Magdaleną Zając, w najtrudniejszym rajdzie wywalczył trzecie miejsce

Proxcars TME Rally Team pod wodzą Magdaleny Zając zajął 3. miejsce w klasie T 1.1 w Rallye du Maroc. Była to ostatnia runda Mistrzostw Świata w Rajdach Terenowych (W2RC).

– Rally du Maroc była ostatnią rundą Mistrzostw Świata W2RC. W tym silnie obsadzonym rajdzie zajęliśmy 3. miejsce w klasie T1.1 – powiedziała Magdalena Zając, kierowca zespołu Proxcars TME Team. – To był najtrudniejszy rajd w naszym tegorocznym kalendarzu oprócz Marocco Desert Challenge i Rajdu Dakar. W ubiegłym roku nie udało nam się go ukończyć. W tym praktycznie przez cały rajd byliśmy liderem w swojej klasie. Na piątym i zarazem ostatnim odcinku niestety urwał się w naszej „Kici” sworzeń wachacza, mieliśmy blisko dwie godziny postoju i ostatecznie ukończyliśmy rajd na 3. miejscu.

Zespół w ostatnim czasie brał udział w w ramach czwartej rundy Pucharu Europy w rajdzie TT Sharish Gin a wcześniej w Columna Medica Baja Poland, gdzie Proxcars TME Rally Team zdobył swoje pierwsze punkty w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata w Rajdach Terenowych Baja.

Drużyna KS Hokej Start Brzeziny musiała walczyć, ważne że skutecznie, z przeziębieniem i… betonowym, dziurawym boiskiem

Fot. Marek Młynarczyk, autor bloga www.obiektywnasport.pl

Sześć zdobytych punktów. 14 strzelonych bramek, zero straconych. W tej sytuacji mówienie o znakomitym sportowym weekendzie KS Hokej Start Brzeziny nie jest przesadą. Juniorki pokonały Orlęta Sosnowiec 12:0. Są na czele tabeli razem z AZS Politechniką Poznańską. Seniorki wygrały 2:0 (bramki: Dziyana Varanovich, Oliwia Kucharska) w Poznaniu z drugim zespołem AZS. Pierwszy team poznanianek przegrał ze Swarkiem 0:1. KS Hokej Start jest liderem.

Seniorki zagrają dwa mecze pierwszą drużyną AZS. Pierwsze w Poznaniu w piątek przy sztucznym świetle o godz. 19.15, drugie w niedzielę w Brzezinach o godz. 14. Te pojedynki zakończą zmagania w rundzie jesiennej.

– Nie martwi pani fakt, że zagracie w Poznaniu przy sztucznym świetle?

Trenerka Małgorzata Polewczak: To nie jest wielki problemem. Prawdziwym jest to, że musimy grać na betonowym boisku pełnym dziur i nierówności. Po ostatnim spotkaniu z drugim teamem AZS moje podopieczne bolały nogi i plecy. Grać na takim boisku, to jest prawdziwe sportowe wyzwanie.

Na dodatek nie pomagała nam pogoda. Było zimno, padał deszcz. Wiele dziewczyn walczyło z przeziębieniem. Nie wiem, w jakim składzie teraz zagramy. Ma nam pomóc w bramce Anna Gabara. Wierzę, że nasz młody team sobie poradzi.

W sobotę o gody. 14 juniorki KS Hokej Start zmierzą się w Brzezinach ze Swarkiem Swarzędz.

Małgorzata Polewczak: Dziewczyny zrobiły sobie trening strzelecki przed bardzo trudnym pojedynkiem. Przeciwnik będzie bardzo wymagający, zatem spodziewam się zaciętego, wyrównanego, wymagającego spotkania.

Reprezentacja Polski w rugby zagra mecz pod hasłem „Wykopmy raka”. Piłkarze piłkarskiej I ligi nie zamierzają być gorsi!

Ocieplanie wizerunku w tak zdołowanym w Polsce sporcie, jak rugby, jest bezcenne. Na dodatek, gdy wiąże się ono z wyjątkowo szczytnym celem. Październik uznawany jest od lat na całym świecie za miesiąc świadomości raka piersi. Rugbiści reprezentacji Polski oraz Awenty Pogoni Siedlce postanowili dołączyć do tej inicjatywy. Ze wsparciem Miasta Siedlce, Mazowieckiego Szpitala Wojewódzkiego im. św. Jana Pawła II, Centrum Medyczno – Diagnostycznego oraz pod patronatem Fundacji Zdążyć Przed Rakiem rozegrają mecz pod hasłem „Wykopmy raka”. Towarzyskie spotkanie zaplanowano w sobotę 19 października o godzinie 15. Zawodnicy wystąpią w… różowych getrach.

Dla naszej reprezentacji będzie to ostatni test przed startem rozgrywek Rugby Europe Trophy, które „Biało-Czerwoni” zainaugurują w sobotę 16 listopada. Drużyna Kamila Bobryka i Tomasza Stępnia zmierzy się wówczas z Litwą na Narodowym Stadionie Rugby w Gdyni. Tydzień później czeka ją wyjazdowe starcie z Czechami w Pradze.

Biuro prasowe PZR: Rugbiści podają piłkę rękami, ale kopanie w tej dyscyplinie ma bardzo duże, taktyczne znaczenie. Dzięki kopom zdobywa się teren lub odrzuca napierającego przeciwnika. Poprzez kop można zdobyć również punkty po rzucie karnym, podwyższeniu, czy tzw. drop-goalu. Dlatego organizatorzy wydarzenia postanowili dosłownie i w przenośni „wykopać” raka i zorganizować mecz sparingowy w przerwie pomiędzy ligowymi rozgrywkami.

– Od początku naszym celem z Kamilem (Bobrykiem) był nie tylko rozwój sportowy, ale również zaangażowanie reprezentacji w różne inicjatywy, a przez to większa widoczność rugby i kadry narodowej. We Francji wiele klubów w październiku zmienia swoje herby na różowe, by przypominać o potrzebie badań profilaktycznych w kierunku rozpoznania raka piersi. Każdy z nas ma mamę, żonę, dziewczynę, siostrę i chcemy pokazać, że je wspieramy. Dla niektórych kobiet to może być najtrudniejszy mecz, ale dzięki takim kampaniom wiele z nich może uniknąć choroby. Dlatego podjęliśmy współpracę z Fundacją Zdążyć Przed Rakiem oraz Urzędem Miasta w Siedlcach, a symbolicznym gestem naszej solidarności będzie to, że zagramy ten mecz w różowych getrach – powiedział Tomasz Stępień, który razem z Kamilem Bobrykiem prowadzi reprezentację Polski.

Do pięknej akcji włącza się też piłkarska Betclic 1 liga. Podczas 13 kolejki kapitanowie zespołów zagrają w różowych opaskach, aby wyrazić swoje wsparcie dla akcji #RakNieGraFair. Kibice na stadionach będą mogli usłyszeć specjalne komunikaty zachęcające do regularnych badań profilaktycznych, bez względu na wiek i płeć. Dodatkowo, w przestrzeni internetowej dostępne będą infografiki i krótkie instrukcje, jak przeprowadzać samobadanie piersi – bo każdy krok ku zdrowiu się liczy!

Jak podaje sport.tvp.pl: W miejscowościach Legnica, Kołobrzeg, Łódź i Gdynia kibice tuż przed meczem będą mogli odwiedzić na stadionach różowe miasteczka profilaktyczne, gdzie przedstawiciele lokalnych oddziałów NFZ oraz stacji sanitarno-epidemiologicznych odpowiedzą na pytania dotyczące profilaktyki zdrowotnej. Arka Gdynia idzie o krok dalej – podczas meczu z Pogonią Siedlce, zawodnicy zagrają w różowych koszulkach dedykowanych tej akcji.

Szalony mecz. Polska straciła trzy gole w siedem minut, ale potrafiła podnieść się z kolan. To wystarczyło (tylko!) do zdobycia punktu z Chorwacją

Szalony mecz na Stadionie Narodowym. Siedem minut beznadziejnej gry Polaków w defensywie, powiedzmy na poziomie Andory czy San Marino i przegrywanie meczu dwoma bramkami, nie przekreśliło nadziei i determinacji naszej drużyny, która ambitną i momentami składną grą, doprowadziła do wyrównania.

A w końcówce przez ponad kwadrans graliśmy z przewagą jednego zawodnika. Niestety, nie zdołaliśmy strzelić zwycięskiego gola, choć mieliśmy jedną dobrą sytuację.

Mecz zaczął się fantastycznie dla naszej drużyny. Po odważnej akcji Urbańskiego, strzale z trudnej pozycji kapitana Zielińskiego i rykoszecie (minimum szczęścia zawsze jest potrzebne) piłka wylądowała w bramce. Trzeba podkreślić, pe na początku tej akcji trudno piłkę na pograniczu faulu wywalczył Bednarek.

Jedna udana akcja rywali po stałym fragmencie gry (niepotrzebny faul Szymańskiego) przyniosła wyrównanie. Niestety, nie było nikogo, kto choć próbowałby zablokować ten strzał. Niedopuszczalne! Nie można tak łatwo dać sobie wbić gola, gdy idzie i dominuje się na boisku. Tylko słabi mogą dopuścić do takiego klopsa.

Kolejna składna akcja rywali i juniorska postawa Dawidowicza, a może całej gry defensywnej drużyny, dała rywalom prowadzenie. Potem kolejne beznadziejne błędy naszej drużyny przyniosły dały (o, jakże za łatwo) rywalom trzeciego gola. Znów w antyroli roli wystąpił Dawidowicz.

To, że my graliśmy dobrze w piłkę przez pierwszy kwadrans nie ma żadnego znaczenia. Stracić trzy gole w siedem minut może San Marino, Gibraltar, Andora czy Estonia, ale nie drużyna, która chciałaby przynajmniej postraszyć futbolową Europę.

Na szczęście po fazie kompletnej beznadziei, indywidualny atak Zalewskiego dał kontaktowego gola, a za chwilę Kamiński przegrał pojedynek sam na sam z bramkarzem. Mógł być remis do przerwy!

Bardzo liczyliśmy na szybkiego gola po przerwie. Tymczasem przynajmniej trzy razy kapitalnymi interwencjami ratował nam skórę Bułka.

Gdy na boisku pojawił się Lewandowski, pojawiła się nadzieja, że może jednak coś się zmieni na naszą korzyść. I tak się stało. Po znakomitym podaniu kapitana Szymański strzałem z dystansu w róg doprowadził do wyrównania. Ba, gdyby dokładniejszy przy strzale głową był Bednarek mogliśmy prowadzić. Byłoby jednak za dużo szczęścia na raz.

W 76 minucie po brutalnym faulu na Lewandowskim bramkarz Chorwacji ujrzał czerwoną kartkę. Ostatnią fazę meczu graliśmy z przewagą jednego zawodnika. Wypracowaliśmy sobie jedną sytuację, ale Urbański przeniósł piłkę nad poprzeczkę. Szkoda, choć remis jest sprawiedliwym wynikiem.

Liga Europy

Polska – Chorwacja 3:3 (2:3)

1:0 – Zieliński (5), 1:1 – Sosa (19), 1:2 – Susić (24), 1:3 – Baturina (26), 2:3 – Zalewski (45), 3:3 – Szymański (68)

Polska: Bułka – Bednarek, Paweł Dawidowicz (39, Piątkowski), Kiwior – Moder (62, Oyedele) – Kamiński (62, Ameyaw), S. Szymański, Zieliński (74, Kapustka), Urbański, Zalewski – Świderski (62, Lewandowski)

Optymistyczne jest to, że żadna z grających wczoraj reprezentacji młodzieżowych i juniorskich nie przegrała swojego meczu. Po dramatycznym pojedynku z Niemcami (3:3) nasza najstarsza drużyna młodzieżowa zagra na Euro 2025 na Słowacji.

Liga Narodów – kolejne mecze:
piątek, 15.11.2024: Portugalia – Polska (20:45)  
poniedziałek, 18.11.2024: Polska – Szkocja (20:45) 

Czy Widzew zostanie ligowym średniakiem – przeciętniakiem czy potrafi pokazać, że stać go na więcej?

Fot. Marek Młynarczyk, autor bloga www.obiektywnasport.pl

Po niezwykle bolesnej porażce z Koroną na własnym boisku piłkarze Widzewa trochę potrenowali i dostali cztery dni wolnego. Czy nastąpi wielki reset?! Miejmy nadzieję, że nie było przez te dni bez trenowania jak w znanym wierszu: jedzą, piją, lulki palą, tańce, hulanka, swawola, tylko… trzymanie sportowego reżimu.

Kazimierz Górski czy Leszek Jezierski formę swoich piłkarzy oceniali na oko (wybitnych fachowców!) i nosa. Dziś o każdym futboliście drużyny, dzięki komputerom – bajerom, wiadomo wszystko – ile i jak grali, w jakiej są fizycznej dyspozycji. Czasem te komputerowe oceny okazują się złudne i wtedy wychodzi wielki klops. Przekonano się o tym w niejednym klubie. Oby, to wielkie fizyczne złudzenie, nie dopadło trenera Daniela Myśliwca i jego sztabu.

Teraz bowiem wkraczamy w taką fazę ekstraklasowych rozgrywek, w trakcie której zdecyduje się czy Widzew zostanie ligowym średniakiem – przeciętniakiem czy potrafi pokazać, że stać go na więcej.

Po okresie wypoczynku pressing łodzian będzie skuteczniejszy i przyniesie spodziewane bramkowo – punktowe korzyści, czy też narazi drużynę na kosztowne straty?! Czy ktoś nagle wybije się na wielkość i potrafi błyszczeć w ekstraklasie? Marzy się wszystkim, żeby kimś takim stał się Said Hamulić, który będzie mądrze uczestniczył w grze i strzelał gole, jak na zawołanie. Czy łódzka obrona to nie będzie tylko Rafał Gikiewicz i jedna wielka niewiadoma, tylko formacja, na której można polegać? Czy wreszcie pokaże się na boisku młody widzewiak, który nie będzie na doczepkę, a potrafi kreować wydarzenia na boisku?

Pytania, pytania, pytania… A pierwsza odpowiedź już 19 października. Wtedy to Widzew o godz. 14.45 zagra w Lublinie z beniaminkiem Motorem. Rywale w ostatniej kolejce ograli lidera ekstraklasy – Lecha (2:1) i to na jego boisku!

Mirosław Bulzacki – jeden z bohaterów legendarnego meczu na Wembley – doczekał się książki o sobie

To był ŁKS! Łza się w oku kręci. Stoją od lewej: Włodzimierz Białek, Mirosław Bulzacki, Marek Dziuba, Jan Tomaszewski, Jan Marchewka, Jan Mszyca. Klęczą od lewej: Andrzej Grzywacz, Grzegorz Ostalczyk, Ryszard Polak, Andrzej Drozdowski, Jerzy Kasalik. Zdjęcia: archiwum Jacka Bogusiaka

17 października godz. 14 w sali ViP na pierwszym piętrze stadionu przy al. Unii im. Władysława Króla odbędzie się uroczysta promocja książki o znakomitym piłkarzu ŁKS – Mirosławie Bulzackim. To biografia zawodnika autorstwa Zbigniewa Popławskiego zatytułowana „Nie tylko Obrońca”.
Zaproszeni zostali m.in. koledzy Mirosława Bulzackiego z drużyny reprezentacji Polski sprzed pięćdziesięciu lat Grzegorz Lato, Jan Domarski, Jerzy Kraska, trener Andrzej Strejlau, a także władze Łodzi, przyjaciele, działacze sportowi, delegacje Klubów Seniora ZPN z Polski.

Organizacji promocji książki podjął się Zarząd Główny w Łodzi Stowarzyszenia Dzieci Wojny w Polsce.Towarzyszyć promocji będzie wystawa przygotowana przez kustosza pamięci ŁKS Jacka Bogusiaka wspólnie z Irkiem Kowalczykiem i Tadeuszem Marczewskim. Wśród pamiątek są m.in.: wizerunek ełkaesiaka na banknocie, znaczku pocztowym, są też karykatury znanych rysowników. Warto przyjść, posłuchać, zobaczyć…

Data promocji nie jest przypadkowa. 17 października 1973 roku piłkarska reprezentacja Polski z Mirosławem Bulzackim w składzie wywalczyła zwycięski remis na Wembley (1:1) będący dla naszej drużyny przepustką na piłkarskie mistrzostwa świata. Mirek w tym spotkaniu grał po prostu znakomicie, wybijał nie raz i nie dwa piłkę z linii bramkowej, jako ostatnio kopnął ją w tym spotkaniu. Nie dziwi, że wraz z pozostałymi bohaterami pojedynku przeszedł do heroicznej historii polskiego futbolu i legendy, mogąc liczyć na wieczną pamięć wiernych polskiej piłce kibiców.

Mirosław Bulzacki w rozmowie ze sport.tvp.pl: – Wembley to…Wembley! Kawał historii, najważniejszy mecz w dziejach naszej piłki. Cieszę się, że dane mi było w nim wystąpić. Miałem zaledwie 23 lata, byłem najmłodszy w zespole. A żeby było śmieszniej, to na Wembley zagrałem w reprezentacji po raz trzynasty. Od tego meczu traktuję trzynastkę jak szczęśliwą liczbę, bo wcześniej kojarzyła mi się z pechem. Konsekwencją dobrej gry były dalsze powołania i tytuł Odkrycia Roku. Było to miłe wyróżnienie, przyznawane przez Piłkę Nożną i redaktora Stefana Grzegorczyka.

Jacek Bogusiak wspomina: – Wszystko zaczęło się w grudniu 1976 roku, gdy Mirek Bulzacki podarował mi swoje zdjęcie z autografem. Wiele, wiele lat czekałem na rewanż. Teraz mogłem dla wielkiego ełkaesiaka zorganizować pamiątkową wystawę.

Wysokie zwycięstwo łodzian w meczu na dole tabeli ekstraligi. Teraz czeka ich mecz z liderem w Sochaczewie

Fot. Marek Młynarczyk, autor bloga www.obiekytwnasport.pl

W siódmej kolejce Ekstraligi rugby Orlen Orkan Sochaczew musiał mocno się postarać, by z punktem bonusowym pokonać zmotywowaną i twardo walczącą Drew Pal 2 Lechię Gdańsk – podaje biuro prasowe PZR. Wysokie zwycięstwa odniosły zespoły Awenty Pogoni Siedlce i Budowlanych WizjaMed Łódź, ale zdecydowanie najciekawiej było w Gdyni. Tam grająca przez ponad 40 minut w osłabieniu Life Style Catering Arka Gdynia długo stawiała opór wicemistrzom Polski. Ostatecznie z pojedynku zwycięsko wyszli rugbiści Energi Ogniwa Sopot, awansując na trzecie miejsce w tabeli.

Tuż przed startem kolejki doszło do niewielkich, ale istotnych przetasowań w czołówce tabeli. Komisja Gier i Dyscypliny uwzględniła protest Pogoni Siedlce i przyznała jej zwycięstwo walkowerem w meczu z Energą Ogniwem Sopot z trzeciej kolejki. Cztery punkty oznaczały dla siedlczan awans na pozycję wicelidera i zupełnie inną sytuację w wyścigu po medale. Dla Ogniwa decyzja wiązała się ze stratą pięciu punktów.

W Łodzi zmierzyły się dwie drużyny z dołu tabeli, co mogło zapowiadać emocje. Dla beniaminka – Budmex Rugby Białystok była to szansa na pierwsze punkty, ale faworyzowani Budowlani WizjaMed nie dali gościom miejsca na nabranie rozpędu. Sami zaczęli natomiast mecz od trzech przyłożeń po bardzo efektownych akcjach. Przy stanie 19:0, białostoczanie zdołali dwa razy zbliżyć się do pola punktowego przeciwnika i korzyść zamienić w punkty po rzutach karnych, ale to wciąż było za mało. Podopieczni Chrisa Hitta dorzucili do „worka z punktami” jeszcze dwa przyłożenia i jeszcze przed przerwą wyszli na prowadzenie 30:6.

W drugiej odsłonie Budmex Rugby Białystok mieli szansę otworzyć wynik, ale Igor Kocimski tym razem chybił próbę po rzucie karnym. Co więcej przez około kwadrans przeważali, zaciekle atakując linie obronne gospodarzy. Te próby nie przyniosły jednak skutku, za to Budowlani zdobyli jeszcze cztery przyłożenia i wygrali 57:6.

7. kolejka Ekstraligi

Fot. PZR

Drew Pal 2 RC Lechia Gdańsk – Orlen Orkan Sochaczew 30:49 (18:28)

Lechia: Austin Dawids 10, Antoni Kopecki 5, Sean Grobler 5, Jan-Daniel Cilliers 5, Bartosz Kruszczyński 5. Orkan: Andre Meyer 15, Pieter Steenkamp 14, Kacper Wróbel 5, Kadakwashe Nyakufaringwa 5, Jonathan O’Neill 5, Toma Mchedlidze 5. Żółte kartki: Jan-Daniel Cilliers (Lechia), Łukasz Chain (Orkan)

Fot. PZR

Edach Budowlani Lublin – Awenta Pogoń Siedlce 10:50 (5:12)

Budowlani: Robizon Kelberashvili 5, Kuziwakwashe Kazembe 5. Pogoń: Daniel Trybus 10, Nicolas Saborit 10, Paul Walters 8, Oleksandr Shevchenko 5, Vaha Halaifonua 5, Daniel Gdula 5, karne przyłożenie Żółte kartki: Jakub Bobruk (Budowlani), Marcin Maciejewski, Paul Walters (Pogoń)

KS Budowlani WizjaMed Łódź – Budmex Rugby Białystok 57:6 (31:6)

Budowlani: Lucas Niedzwiecki 22, Kacper Palamarczuk 10, Michał Łaszcz 10, Artur Rembowski 5, Asithandile Mrubata 5, Irakli Tsivtsivadze 5. Białystok: Igor Kocimski 6 Żółte kartki: Jakub Wasilewski (Budowlani)

Life Style Catering RC Arka Gdynia  – Energa Ogniwo Sopot 6:22 (3:10)

Arka: Dawid Banaszek 3, Eujaan Botha 3. Ogniwo: Wojciech Piotrowicz 5, Wiktor Wilczuk 5, Władysław Grabowski 5, Adrian Seerane 5, Aleksandr Kirsanov 2. Żółte kartki: Dawid Banaszek, Mykola Karasevych (Arka). Czerwona kartka: Oskar Zypper (Arka)

Orkan ma 3 punkty przewagi nad Pogonią, 10 nad Arką i Ogniwem. KS Budowlani zajmują z 10 punktami trzecie miejsce od końca. W następnej kolejce za dwa tygodnie czeka łodzian mecz z mistrzem i liderem – Orkanem w Sochaczewie.

« Older posts Newer posts »

© 2025 Ryżową Szczotką

Theme by Anders NorenUp ↑