Rezerwowy Pafka

Autor: admin (Page 2 of 173)

Fenomenalny strzał Casha dał Polakom cenny punkt w eliminacjach mistrzostw świata. Czy ten mecz to jest nowe nasze futbolowe otwarcie?!

Holendrzy mieli inicjatywę, mieli piłkę przy nodze, atakowali. Wydawało się, że pewnie wygrają z nami mecz eliminacji mistrzostw świata. Nic z tego. Nasi bronili się heroicznie. I ku radości polskich fanów przeprowadzili akcję, która w finale przyniosła fenomenalny strzał Casha i jeden bezcenny punkt.

W składzie Polaków zaskoczenie. Pojawił się debiutant, środkowy obrońca, 27-letni gracz Spezii – Wiśniewski, z którym Urban współpracował wcześniej w Górniku Zabrze. Zanotował przyzwoity występ, pokazując siłę i determinację przy kilku skutecznych interwencjach.

Zaczęło się tak. Mieliśmy 10 piłkarzy przed własnym pole karnym, a i tak w 12 minucie ratował nas słupek, a chwilę później Skorupski. To nasz bramkarz grał główną rolę. Tylko do 28 minuty. Wtedy po rzucie rożnym źle obliczył lot piłki, Zieliński nie był w stanie skutecznie kryć wyższego i silniejszego Dumfriesa, a ten posłał piłkę głową do siatki. Tracimy gola po stałym fragmencie gry. To boli!

Nasza odpowiedź? Pierwszy strzał na bramkę rywali. Fakt, że z dystansu, fakt że mocno niecelny. Odnotujmy kto był jego autorem – Zieliński. Wreszcie w 38 minucie bramkowa akcja naszej drużyny. Po bardzo dobrej centrze Zalewskiego, w dogodnej sytuacji obok słupka główkował Szymański.

Boiskowa prawda była oczywista: mający przewagę, tworzący groźne sytuacje Holendrzy, prowadzili, jak najbardziej zasłużenie.

W drugiej połowie nadal gospodarze atakowali groźnie, my mizernie. Nasza gra w defensywie była skuteczna, choć… Mieliśmy też szczęście przy niecelnych strzałach rywali.

Gdy pojawili się polscy rezerwowi, a zwłaszcza Grosicki, mieliśmy lepszy fragment gry. Po akcji piłkarza Pogoni, strzale Casha i rykoszecie, piłka przeleciała minimalnie obok słupka. Co się odwlecze… To Groszek był motorem napędowym naszych ciekawszych akcji. Jego przepuszczenie piłki było kluczowe przy akcji zakończonej fenomenalnym uderzeniem z dystansu Casha!

Mecz numer 100 w reprezentacji rozegrał Zieliński. Występ bez znaczenia. Kapitan Lewandowski? Grał 63 minuty. Przy próbach ataku na bramkę rywali kompletnie niedostrzegany przez partnerów. Ciekawe dlaczego.

Spotkanie w Rotterdamie obserwowało 7 tysięcy znakomicie dopingujących polskich kibiców.

Kluczowy mecz Polaków, to niedzielne domowe spotkanie z Finlandią (godz. 20.45). Wielki rewanż za czerwcową porażkę 1:2.

Eliminacje piłkarskich mistrzostw świata

Holandia – Polska 1:1 (1:0)

1:0 – Dumfries (28), 1:1 – Cash (80)

Polska: Skorupski, Cash, Wiśniewski (83, Kędziora), Bednarek, Kiwior – Slisz, Zieliński (71, Grosicki) – Kamiński, Szymański (71, Kapustka), Zalewski (71, Wszołek) – Lewandowski (63, Świderski)

Widzew. Wielka kasa miała przynieść w prezencie wielką drużynę, która będzie odnosiła wielkie zwycięstwa. Sęk w tym, że największe nawet pieniądze w piłkę nie grają

Miała być kadrowa rewolucja i jest. Wymieniono całą jedenastkę piłkarzy, którzy się nie sprawdzili, na tych, którzy mają się sprawdzić i sprawić, że Widzew będzie lepszą drużynę. Pojawiła się wielka forsa, którą wydano na nowych graczy, płacąc nawet po milion euro i więcej. Pojawiła się wielka forsa w zarobkach, bo piłkarze w łódzkim klubie zarabiać mają nawet do 400 tysięcy euro.

Wielka kasa miała przynieść w prezencie wielką drużynę, która będzie odnosiła wielkie zwycięstwa. Sęk w tym, że po pierwsze największe nawet pieniądze w piłkę nie grają, a po drugie okazało się, że inni nie zamierzają być gorsi. Też poszli na zakupy i sprowadzili nowych piłkarzy za niebagatelne kwoty. Takiego transferowego rozpasania w ekstraklasie (a i w I lidze – Wieczysta) nie było. Teraz pytanie, kto na tym rynku miał lepsze rozeznanie i szczęśliwszą rękę, kto dobrał ludzi tak, że stworzą futbolowy team przynajmniej na miarę ligowych medali.

Pierwszą, ostrożną odpowiedź na to pytanie przyniosą ligowe pojedynki po przerwie na reprezentację. Drużyny klubowe dostały czas na zgranie się i budowanie formy. Kto na tym skorzysta, czas pokaże.

Chciałoby się w tym gronie widzieć Widzew pod okiem nowego, wyglądającego na rozsądniejszego, trenera, choć… gdy zdarza się ślub wiceprezesa klubu i przyjaciela to zostawia się wszystko (piłkarze dostają wolne) i leci do Grecji. Kolejny wizerunkowy blamaż i tyle.

Co będzie dalej? Teraz na jakiś zaplanowany wcześniej wypad niech wybierze się na przykład jeden jedyny napastnik drużyny. Z kartkowych powodów i tak w najbliższym meczu nie zagra.

Na co tak naprawdę stać nowy team łodzian przekonamy się już 14 września, gdy o godz. 17.30 podejmą oni zbrojącego się na potęgę beniaminka – Arkę Gdynia. Przed Widzewem jeden cel: czas najwyższy przerwać czarną serię trzech porażek z rzędu!

Najlepszy (obok Józefa Młynarczyka) piłkarz w historii Widzewa – Zbigniew Boniek: – Nie mogę na to dłużej patrzeć. Czas zrobić coś, żebyśmy wszyscy poczuli ulgę. Kiedyś rozmawiałem z panem Robertem Dobrzyckim i powiedziałem mu, że ja bym nie kupował kilkunastu nowych piłkarzy, tylko wziąłbym pięciu: bramkarza, środkowego obrońcę, środkowego pomocnika i dwóch napastników. Jak weźmiesz 14 graczy, to potrzeba czasu, żeby to wszystko się zgrało.

Co może zrobić Jan Urban? Zbudować pozytywną atmosferę, wyzwolić ducha walki, żeby polska reprezentacyjna piłka nie leciała na łeb i na szyję w przepaść!

Prawda jest oczywista. Polska piłka nożna pnie się w górę. Tak, to nie jest przekłamanie. Rzecz dotyczy jednak polskiej piłki kobiecej.

Tu mniejszymi i większymi krokami nasz polski futbol idzie do przodu. Widać progres w grze, w jej jakości, widać zapał, wręcz entuzjazm, dobrą atmosferę i widać jak wielką, pozytywną rolę odgrywa gwiazda światowego formatu czyli Ewa Pajor.

Ech, gdyby tak w męskim futbolu. Pożyjemy i już za chwilę za chwileczkę zobaczymy, czy coś na tak zmienił Jan Urban. Oby udało mu się na tę chwilę przynajmniej zbudować pozytywną atmosferę, tak żeby wszystkim w reprezentacji chciało się walczyć za dwóch i starać się ze wszystkich sił wygrywać.

To niestety pozwoli nam tylko nie lecieć na łeb i na szyję w futbolową przepaść. Pozwoli zatrzymać się na poziomie europejskiego, futbolowego przeciętniaka, a nie słabeusza, z którym nikt specjalnie nie będzie się liczyć. Tylko tyle i aż tyle.

Opinia Zbigniewa Bońka na temat nowej drużyny: – Jest nowa drużyna, nowe rozdanie, nowy autobus, nowi ludzie – także zaufajmy, że wiedzą co robią, jak robią i miejmy zaufanie, że będą tego określone korzyści. Zarówno pod względem sportowym, jak i każdym innym.

W czym jest największa słabość polskiej piłki nożnej? Na to pytanie odpowiada futbolowa legenda – Lukas Podolski: – W wizji i jakości. Ok, są piłkarze, jest bardzo dużo nowych stadionów, powstają kolejne bazy treningowe, ale brakuje jakości poza boiskiem. W tym obszarze nadal jest słabo.

Te słowa pokazują, że obok nowego trenera reprezentacji, potrzeba nam nowego otwarcia, przemyślenia i przewartościowania tego, co się dziś w polskim futbolu robi i dlaczego robi się źle.

Nie trzeba patrzeć daleko. Wystarczy zajrzeć do polskich siatkarzy i przekonać się, dlaczego w tym sporcie zespołowym jesteśmy na topie i dlaczego kadra może liczyć na kolejny przypływ zdolnych zawodników, nieomal od razu gotowych do gry na wysokim poziomie.

Eliminacje piłkarskich MŚ 2026: kiedy i o której mecze Polaków w 2025 roku? [terminarz]

1. kolejka, piątek, 21 marca: Polska – Litwa 1:0
2. kolejka: poniedziałek, 24 marca: Polska – Malta 2:0
3. kolejka: sobota, 7 czerwca: Polska pauzowała
4. kolejka: wtorek, 10 czerwca: Finlandia – Polska 2:1
5. kolejka: czwartek, 4 września: Holandia – Polska (20:45) [TRANSMISJA W TVP]
6. kolejka: niedziela, 7 września: Polska – Finlandia (20:45) [TRANSMISJA W TVP]
7. kolejka: czwartek, 9 października: Polska pauzuje
8. kolejka: niedziela, 12 października: Litwa – Polska (20:45)
9. kolejka: piątek, 14 listopada: Polska – Holandia (20:45)
10. kolejka: poniedziałek, 17 listopada: Malta – Polska (20:45)

Sroki Łódź pokazały charakter i w mocnym turnieju Poland 9’s w  Rugby League zajęły trzecie miejsce

Zdjęcia Sroki Łódź

Kraków gościł towarzyski turniej Poland 9’s w  Rugby League, zorganizowany przez Polski Związek Rugby League. Na stadionie Jadwiga Łódzkie Sroki, wspierane przez licznie zgromadzonych lokalnych kibiców, wywalczyły trzecie miejsce, najlepsze z polskich teamów, pokazując charakter w starciu z mocnymi rywalami z zagranicy.

Przemysław Kwiecień – członek zarządu  Klub Sportowy Sroki Łódź: – W zmaganiach wzięły udział dwie zagraniczne drużyny: GB Pioneers, którzy zajmują się promowaniem Rugby League poza Wielką Brytanią, Anglicy wystawili dwa składy, oraz Orli Havlíckuv Brod, dobrze znani Srokom z rozegranego wiosną turnieju o Puchar Czech.

Łodzianie przyjechali do Krakowa w eksperymentalnym składzie, swoją szansę otrzymał Łukasz Gładysz, który zadebiutował w barwach mistrzów Polski. Sroki zajęły trzecie miejsce, ulegając w meczach obu ekipom GB Pioneers. Kluczowe dla podium okazało się zwycięstwo nad Orlami , 24:20 po wyrównanym i pełnym emocji spotkaniu. Łodzianie pokazali wolę walki, przełamując Czechów w kluczowych momentach.

Trybuny stadionu Jadwiga wypełniły się fanami, którzy głośno dopingowali mistrzów Polski. Ich wsparcie było nieocenione, szczególnie w zaciętym meczu z Czechami. – Kibice dali nam kopa do walki. To był dla nas świetny sprawdzian a dla mnie bardzo udany debiut – mówił po turnieju Łukasz Gładysz.

Krakowski turniej pokazał, że Rugby League zyskuje w Polsce coraz więcej fanów. Dla Srok trzecie miejsce to solidny wynik, Łodzianie po raz kolejny udowodnili, że są obecni najlepsi w Polsce.

Mogło być wyjazdowe przełamanie, a jest czarna rozpacz. ŁKS stracił zwycięstwo w trzeciej minucie doliczonego czasu gry

ŁKS powinien wygrać mecz na wyjeździe. Tak się nie stało, bo łodzianie stracili gola w trzeciej minucie doliczonego czasu gry. Klątwa obcego boiska nadal ciąży i to mocno ełkaesiakom.

ŁKS był blisko coraz bliżej. Krykunowi zabrakło pół metra. Potem po główce Piaseckiego Abramowicz sparował piłkę na słupek. Do trzech razy sztuka.

Znakomite prostopadłe podanie Wysokińskiego i ładną podcinką sytuację sam na sam z bramkarzem wykorzystał Lewandowski. ŁKS objął prowadzenie.

Gospodarze próbowali, ale nie byli w stanie zaskoczyć Bobka. I wydawało się, że wreszcie, nareszcie łodzianie zgarną trzy punkty.

Nic z tego. W trzeciej minucie doliczonego czasu gry Muratović główkował tak, że Bobek nie był w stanie tego strzału obronić. Czarna rozpacz i tyle. Nie było w tym przypadku, bo pięć minut wcześniej opolanie już mieli szansę na bramkę. Rywale nie wyciągnęli wniosków z tej sytuacji i zostali za to srogo ukarani. Jak tu nie rwać sobie włosów z głowy.

Teraz czas na reprezentacyjną przerwę. 14 września ŁKS o godz. 15.30 zagra wyjazdowy mecz z Ruchem na Stadionie Śląskim.

Odra Opole – ŁKS 1:1 (0:0)

0:1 – Lewandowski (52), 1:1 – Muratović (90+3, głową)

ŁKS: Bobek – Loeffelsend (79, Kupczak), Rudol, Crâciun, Norlin, Krykun (79, Balić), Ernst, Wysokiński, Jurkiewicz (62, Młynarczyk), Lewandowski (84, Wzięch), Piasecki

Błąd bramkarza pomógł Lechowi pokonać Widzew. Fatalna passa łodzian trwa!

Było cienko jest coraz cieniej. Widzew nie był słabszy od Lecha, ba momentami lepszy, ale… nie potrafił tego udowodnić. I znów przegrał ligowy mecz. Gdy się jednak nie ma pewnego bramkarza, a samemu nie potrafi celnie strzelić w bramkę, to ponosi się tego smutne konsekwencje.

Najpierw (abstrakcyjny) VAR anulował bramkę Pawłowskiego. Czy to, że Shehu był na minimalnym spalonym przy strzale Baeny miało tak wielki wpływ na boiskowych wypadków, że trzeba było zabrać widzwiakom gola?

Tobie się nie udało, to wyjdzie rywalowi. Tak właśnie się stało. Pereira dośrodkował na dalszy słupek, a Palma wyskoczył zza pleców Żyry, i strzałem pod poprzeczkę pokonał Kikolskiego.

Widzew się nie poddawał. Shehu był faulowany w polu karnym przez Mouthinio, a jedenastkę pewnie wykorzystał Pawłowski. Łodzianie oddali inicjatywę i zostali za to srogo ukarani. Pomógł niestety rywalom bramkarz Kikolski. Bardzo źle trafił w piłkę, ta poleciała zza jego plecy. Dopadł do niej Fabiema i stało się. Lech wyszedł na prowadzenie i już go nie oddał do końca.

Smutek, smutek, wielki sportowy smutek.

Teraz reprezentacyjna przerwa. Czas na trenowanie i budowanie formy.14 września o godz. 17.30 Widzew podejmie Arkę Gdynia

Lech Poznań – Widzew Łódź 2:1(1:0)

1:0 – Palma (21), 1:1 – Pawłowski (51, karny), 2:1 – Fiabema (65)

Widzew: Kikolski – Krajewski, Żyro, Visus, Gallapeni -Alvarez, Czyż (81, Selahi), Shehu – Baena (66, Akere), Pawłowski (66, Klukowski), Fornalczyk (76, Teklić)

Na Beach Side Rugby Manufaktura 2025 nie zabrakło rugbowych gwiazd. Za rok będzie turniej Galanta Dwunastka. Już zacieram ręce z uciechy!

Zdjęcia Marek Młynarczyk, autor bloga www.obiektywnasport.pl

Beach Side Rugby Manufaktura 2025 było po prostu imprezą znakomitą. Dobrze, że za rok odbędzie się 12 edycja plażowego turnieju. W jedenastej imprezie wystąpiło 7 zespołów kobiecych i 12 amatorskich,. Rozegrano łącznie 42 spotkania o czasie 2 x 3 min (18 kobiet i 24 amatorów), były też animacje i konkursy dla dzieci z nagrodami oraz jedna wyjątkowa rywalizacja rugby dla dorosłych. Przed turniejem amatorów z tyrolki linowej na plażę zrzucona została piłka meczowa, o którą mocno walczyli jego uczestnicy.

Jak jest świetna rugbowa impreza to nie może na niej zabraknąć rugbowych osobowości. Uważnie obserwowali zawody: człowiek który podniósł polskie rugby na wyższy poziom, prawdziwa legenda łódzkiego klubu – Merab Gabunia, jeden z liderów mistrza Polski z Siedlec, były gracz Budowlanych – Witalii Kramarenko (z rodziną). Sędziami byli inni znamienici zawodnicy: Krzysztof Szulc, Marek Miśkiewicz, Szymon Krupa, Oleksandr Shevchenko, a spikerem Marcin Ociepa. A na plażowym boisku walczył jak lew najstarszy polski rugbista Wojciech Szonecki, który potem stanął do walki o mistrzowski tytuł w Rugby League.

A kto to wszystko wymyślił i perfekcyjnie zorganizował? Mirosław Żórawski, który zapewnia: Po udanej „Jubileuszowej Dziesiątce”, tegoroczna „Mistrzowska Jedenastka” wyszła mega fajnie (tyle już dobrego usłyszałem…), więc na pewno będzie turniej „Galanta Dwunastka” Beach Side Rugby Manufaktura 2026! Dziękuję uczestniczkom/uczestnikom turniejów, naszym wspaniałym i licznym partnerom oraz wszystkim ludziom „dobrej woli”, którzy bezinteresownie mi pomagali i dzięki nim wszystkim było właśnie to „MEGA”. Tak po prostu, dzięki wam dalej mi się chce!

I Mirek od razu mówi skąd wzięła się nazwa dwunastej edycji Beach Side Rugby Manufaktura: ŁODZIANIZMY. Dla wszystkich nie centralaków, murcoli i plażoli…To charakterystyczny łódzki przymiotnik, co prawda archiwalny, ale nadal popularny. W łódzkiej gwarze GALANTY określa coś dużego, dobrego lub ładnego. I dlatego za rok spotykamy się na 12 edycji Beach Side Rugby Manufaktura, czyli na „Galantej Dwunastce” !

Ełkaesiacy w drugiej połowie pokazali determinację, waleczność, charakter. Oby ten pojedynek to był mit założycielski pod dalsze ligowe granie

Fot. Artur Kraszewski

Szkoda, bo ŁKS powinien pokonać Polonię, a skończyło się na remisie 2:2. Gdyby Fabian Piasecki – najlepszy piłkarz łodzian wykorzystał karnego w doliczonym czasie gry, były ligowy triumf i wielka radość. Tak się jednak nie stało. Cóż, zdarza się najlepszym. Łodzianie w drugiej połowie pokazali determinację, waleczność, charakter. Oby ten pojedynek to był mit założycielski pod dalsze ligowe granie. Ale, ale…

Trzeba jednak sobie odpowiedzieć na pytanie, dlaczego ŁKS musiał gonić i to mocno wynik. Dlaczego tracił bramki po prostych błędach, dlaczego dał się zdominować (przez 45 minut) zdołowanej klęską z Wieczystą (1:6) Polonii.

Na razie prawda jest taka, że mamy przeciętną zespół, zajmujący przeciętne miejsce w tabeli, z uciekającą czołówką. Mamy też tylko jedną osobowość – Fabiana Piaseckiego. On wszystkiego na swoich barkach nie udźwignie. Może ta pogoń za Czarnymi Koszulami zbudowała team na dobre i złe, który będzie walczył przez 90 minut, nie pogubi się juniorsko pod własną bramką i wykorzysta swoje nadarzające się okazje.

Teraz czeka ŁKS mecz z Odrą w Opolu 31 sierpnia o godz. 17.30. Oby nastąpiło przełamanie, bo wyjazdowy koszmar nie może dalej trwać. Punkty zdobyte na obcym boisku są potrzebne, wręcz konieczne, do ligowego życia z aspiracjami.

Po tym pojedynku czas reprezentacji i dwa tygodnie przerwy. To będzie dobra okazja, żeby zastanowić się i to mocno, co i dlaczego nie gra, naprawić błędy i w dalszej części ligowym zmagań podążyć śladem… Wisły Kraków!

Znów głośno o Łodziance. Wystąpiła w roli głównej w sprawie… zwolnienia trenera Widzewa!

Fot. UMŁ

Kiedyś był dumą i chlubą Łodzi. Takiego ośrodka sportowo – rekreacyjnego, jakim była Łodzianka, zazdrościła nam cała Polska. Czas mijał, konieczna była przebudowa, a po jej zakończeniu… zdaniem ówczesnego wiceprezydenta miasta – Tomasza Treli powstał ośrodek na miarę XXI wieku.

Inni nie mogli wyrazić swojego zdania, bo ich stopniowo, ale systematycznie pozbawiano możliwości pracy w ośrodku. Stawiano absurdalne zarzuty, że niszczyli trawę rugbiści, nikomu niepotrzebny, w tym władzom miasta(!) okazał się dotychczasowy sportowy gospodarz obiektu – MKS Łodzianka.

Na włościach w Parku 3 Maja został praktycznie Widzew. Mógł dzielić i rządzić, a tymczasem tylko narzekał… że za daleko na trening, choć klub od Łodzianki dzieli spacerkiem 20 minut drogi, że trawa nierówna, choć doskonale sam mógł o nią zadbać, wreszcie że szpiedzy podglądają zajęcia i nie można przygotować na mecze zaskakujących rozwiązań przy stałych fragmentach gry. Tego już chyba było dla władz Widzewa za dużo, czara goryczy się przelała i główny narzekacz, a nie twórca nowego, lepszego Widzewa, trener Željko Sopić stracił robotę.

Fot. widzew.com

Jak na to nie patrzeć, Łodzianka znów wystąpiła w… głównej roli. Miała wielki wpływ na wyrzucenie z Widzewa szkoleniowca!

Teraz Widzew będzie się jeszcze musiał przez kilkanaście miesięcy przemęczyć, bo w końcu wybuduje swój sportowy ośrodek w Bukowcu. Co się wtedy stanie z Łodzianką? Czy wrócą do ośrodka na dobre uczniowie pobliskich szkół i dzieciaki z całego miasta? Czy zadomowią się na niej rugbistki i rugbiści? Czy wreszcie będą na niej mogli trenować piłkarze MKS Łodzianka, jeśli dojdzie do reaktywacji klubu, za co mocno trzymam kciuki?!

Przypomnę po raz kolejny, ku pamięci, kilka ważnych faktów. MKS Łodziankę założyli: Kazimierz Radwański, Michał Strzelecki, Zygmunt Małolepszy i Jan Dziedzic. W piłce ręcznej chłopców do wychowanków tego młodzieżowego klubu należeli m. in. olimpijczycy: Ryszard Przybysz, Ryszard Bissinger, Grzegorz Kosma i Radosław Wasiak. W piłce nożnej reprezentanci Polski: Mieczysław Szulc, Andrzej Szulc, Ryszard Polak, Mieczysław Korzeniowski, Jan Lubański, Marek Chojnacki, Marek Dziuba. Na obiekcie Łodzianki redakcja Expressu Ilustrowanego organizowała dla dzieci Wielkie Ściganie z Expressem.

Łodzianka miała swego czasu główne boisko najrówniejsze w mieście z najlepiej przystrzyżoną trawą, w czym wielka zasługa… owiec, które hodował wyjątkowy gospodarz obiektu, jakich dziś już nie ma – Jan Dziedzic.

Dzielne Sroki od 21 minuty walczyły w osłabienie, a i tak pokazały klasę. Czwarty w historii tytuł mistrza Polski w Rugby League dla łodzian!

Fot. Sroki Łódź

W Miedniewicach koło Skierniewic rozegrano finał Mistrzostw Polski Rugby League. Na boisku zmierzyli się zwycięzcy fazy zasadniczej, Sroki Łódź, z obrońcami tytułu, Wildcats Góra Kalwaria. Łodzianie, napędzani ambicją i wsparciem licznie przybyłych kibiców, zdominowali mecz, wygrywając 50:16 i sięgając po czwarty tytuł mistrza Polski.

– To był nasz dzień. Chłopaki dali z siebie wszystko, a kibice dodali nam skrzydeł – mówił po meczu Mateusz Kowalewski. Kapitan wyróżnił Jonathana Tutaka, który zdominował boisko, oraz Szymona Krupę za jego błyskotliwe rajdy oraz bardzo dobrą grę w defensywie.

Wróćmy do boiskowych wydarzeń, które opisuje Przemysław Kwiecień – członek zarządu KS Sroki Łódź: – Sroki od razu ruszyły do ataku. Już w 6. minucie Maciej Posiadała zdobył pierwsze przyłożenie, dając łodzianom prowadzenie. Sroki nie zwolniły jednak tempa, a w 16. minucie Szymon Krupa popisał się rajdem przez niemal pół boiska, zdobywając swoje pierwsze przyłożenie w meczu.

Emocje sięgnęły zenitu w 21. minucie, gdy po ostrym starciu między zawodnikami, Fabian Glinkowski ze Srok otrzymał czerwoną kartkę, a Piotr Bielec z Wildcats żółtą. Gra w osłabieniu nie zatrzymała łodzian – zaraz po incydencie Mikołaj Szpondowski zdobył przyłożenie, podwyższając wynik na 18:0. Wildcats, mimo przewagi jednego zawodnika, nie zdołali przejąć inicjatywy.

W 29. minucie Tutak ponownie położył piłkę w polu przyłożeń, a w 32. minucie Krupa błysnął jedną z najpiękniejszych akcji meczu, przebiegając niemal całe boisko i zdobywając kolejne punkty.Pierwsza połowa zakończyła się rezultatem 30:0 dla Srok!

Druga połowa rozpoczęła się od kolejnego popisu popularnego „Johny’ego”, który w trzecim swoim przyłożeniu podwyższył wynik na 36:0. Wildcats nie poddawali się i w 51. minucie zdobyli swoje pierwsze punkty, dając kibicom nadzieję na zryw. Siedem minut później dołożyli kolejne przyłożenie, zmniejszając straty do 36:10. Jednak Sroki szybko rozwiały marzenia rywali – w 66. minucie Tutak zdobył swoje czwarte przyłożenie, a licznie zgromadzeni kibice łódzkich Srok już wiedzieli, że puchar jest na wyciągnięcie ręki. W 71. minucie Mateusz Kowalewski, kapitan Srok, dołożył swoje pierwsze przyłożenie, przypieczętowując dominację łodzian. Wildcats odpowiedzieli trzecim przyłożeniem tuż przed końcem, ale wynik 50:16 dla Srok nie pozostawiał wątpliwości, kto był lepszy. – To nasz wielki dzień – powiedział po meczu trener Micha Wójcik.

Sroki po raz czwarty wywalczyły tytuł mistrza Polski. Łodzianie zapisali się w historii Rugby League, zdobywając potrójną koronę – mistrzostwo Polski 13’s oraz Puchary Polski 9’s i 5’

« Older posts Newer posts »

© 2025 Ryżową Szczotką

Theme by Anders NorenUp ↑