
Było cienko jest coraz cieniej. Widzew nie był słabszy od Lecha, ba momentami lepszy, ale… nie potrafił tego udowodnić. I znów przegrał ligowy mecz. Gdy się jednak nie ma pewnego bramkarza, a samemu nie potrafi celnie strzelić w bramkę, to ponosi się tego smutne konsekwencje.
Najpierw (abstrakcyjny) VAR anulował bramkę Pawłowskiego. Czy to, że Shehu był na minimalnym spalonym przy strzale Baeny miało tak wielki wpływ na boiskowych wypadków, że trzeba było zabrać widzwiakom gola?
Tobie się nie udało, to wyjdzie rywalowi. Tak właśnie się stało. Pereira dośrodkował na dalszy słupek, a Palma wyskoczył zza pleców Żyry, i strzałem pod poprzeczkę pokonał Kikolskiego.
Widzew się nie poddawał. Shehu był faulowany w polu karnym przez Mouthinio, a jedenastkę pewnie wykorzystał Pawłowski. Łodzianie oddali inicjatywę i zostali za to srogo ukarani. Pomógł niestety rywalom bramkarz Kikolski. Bardzo źle trafił w piłkę, ta poleciała zza jego plecy. Dopadł do niej Fabiema i stało się. Lech wyszedł na prowadzenie i już go nie oddał do końca.
Smutek, smutek, wielki sportowy smutek.
Teraz reprezentacyjna przerwa. Czas na trenowanie i budowanie formy.14 września o godz. 17.30 Widzew podejmie Arkę Gdynia
Lech Poznań – Widzew Łódź 2:1(1:0)
1:0 – Palma (21), 1:1 – Pawłowski (51, karny), 2:1 – Fiabema (65)
Widzew: Kikolski – Krajewski, Żyro, Visus, Gallapeni -Alvarez, Czyż (81, Selahi), Shehu – Baena (66, Akere), Pawłowski (66, Klukowski), Fornalczyk (76, Teklić)

Dodaj komentarz