Dziś o godz. 20.30 kolejny czas wielkiej sportowej próby. Widzew podejmie znajdującą się na wznoszącej fali – Cracovię. Kurtuazyjne słowa trenera krakowian – Jacka Zielińskiego, że Widzew to dobry zespół, nie mogą być dla łodzian zasłoną dymną. Rację ma Janusz Niedźwiedź, że łodzian czeka ciężki bój.

W Cracovia w ostatniej kolejce pokonała pewnie Raków Częstochowa 3:0. Dwa gole strzelił najlepszy młodzieżowiec ekstraklasy Michał Rakoczy. W jedenastce 8. kolejki ekstraklasy znalazło się obok Rakoczego jeszcze dwóch graczy z Krakowa – Matej Rodin i Evgenii Konoplyanka. Nie było w niej żadnego gracza Widzewa, bo być nie mogło. Łodzianie broniąc się przez gros czasu nie zdołali zdobyć choćby punktu w meczu z mistrzem Polski – Lechem.

Nie oszukają nikogo przedmeczowe założenia trenera Widzewa, że zamierza grać wysoko, atakując trzema ofensywnymi zawodnikami. Boiskowa rzeczywistość szybko pokazuje, jak w Poznaniu, że o pressingu, wyważonej grze między defensywą a ofensywą nie ma mowy. Trzeba się lepiej lub gorzej trzymać koncepcji autobusu postawionego przed własnym polem karnym czyli bronieniem korzystnego wyniku nawet w jedenastu, czekać na swoje dwie może trzy okazje, potrafić je wykorzystać i jeszcze mieć w składzie rezerwowych, którzy nie obniżą jakości grania, jak to się stało w Poznaniu. Dużo tych zmiennych, potrzebnych do osiągnięcia korzystnego wyniku. Czy jest on możliwy, gdy dochodzi jeszcze niepomyślna informacja iż z powodu kontuzji prawdopodobnie nie zagra jeden z liderów zespołu – Bartłomiej Pawłowski?