Rezerwowy Pafka

Tag: ekstraklasa (Page 13 of 32)

Widzew starał się, ale przegrał po raz dziesiąty w sezonie, czwarty z rzędu i jest coraz bliżej strefy… spadkowej

Wartości artystyczne nie grają i nie przynoszą punktów. Cóż z tego, że Widzew rozegrał emocjonujący, widowiskowy pojedynek, skoro zszedł z boiska pokonany, po raz dziesiąty w sezonie, po raz piąty na własnym stadionie. Łodzianie coraz bliżej strefy spadkowej!

Nowość. Widzew (trochę z konieczności) rozpoczął mecz z Jagiellonią z dwoma młodzieżowcami w składzie (Krzywański, Tkacz). Przed pierwszym gwizdkiem uhonorowano legendę – Wragę. Powstanie loża im. Wiesława Wragi. Czy to zmiana stylu działania klubie? Wreszcie byli świetni gracze będą doceniani i słuchani?!

Mecz rozpoczął się od kapitalnych interwencji bramkarzy. Najpierw Krzywańskiego, który obronił strzał w róg nie byle kogo, bo specjalisty od zdobywania goli – Imaza. W odpowiedzi Alomerovicia, który wyjął piłkę z okienka po uderzeniu Alvareza. To był początek emocji… Wyjątkowo składny atak gości, mimo mocnego pressingu Widzewa pod polem karnym rywali, przyniósł gola. Po podaniu Nene piłkę w róg posłał Pululu. Odpowiedź była natychmiastowa. Po dokładnej, mierzonej centrze Ciganiksa do siatki głową piłkę posłał kapitan Pawłowski. W ciągu jedenastu minut emocji było więcej niż w nie jednym całym spotkaniu ekstraklasy!

Po kilkunastu sennych minutach, w czasie których więcej z gry miał Widzew, wyjątkowo składna akcja Jagi, w czym wielka zasługa Wdowika i Nene, przyniosła prowadzenie. Czy jednak przed strzałem Marczuk nie faulował Ciganiksa? Po analizie VAR sędzia uznał, że nie i gol został uznany.

Druga połowa zaczęła się fatalnie dla gospodarzy. Po centrze byłego widzewiaka – Hansena niepilnowany przez nikogo Imaz umieścił piłkę w siatce. Łodzianie nie zdołali się otrząsnąć, a arbiter podyktował karnego dla gości po faulu Żyry na Nene. Na szczęście dla łodzian wcześniej piłkę ręką zagrał Marczuk.

Z każdą upływającą minutą wartość ofensywna rozczarowanych przebiegiem gry i wynikiem gospodarzy była coraz mniejsza, ale mieli oni jeszcze dwie okazje na kontaktowego gola. Skończyło się niestety na kolejnej, czwartej z rzędu porażce w ekstraklasie! Futbolowa makabra.

Wykartkowany Romanczuk pojawił się na łódzkich trybunach w roli kibica drużyny gości! Widzów: 17 658.

Widzew – Jagiellonia 1:3 (1:2)

0:1 – Pululu (9), 1:1 – Pawłowski (11, głową), 1:2 – Marczuk (33), 1:3 – Imaz (51, głową)

Widzew: Krzywański – Zieliński (80, Kastrati), Żyro, Ibiza, Ciganik – Nunes (61, Klimek), Hanousek, Alvarez, Tkacz (80, Cybulski) – Pawłowski, Sanchez (71, Rondić)

Startują ŁKS i Widzew. Czy premiera ekstraklasy w wykonaniu łodzian będzie udana i przyniesie bezcenne ligowe punkty?

Łodzianie zaczynają piłkarską ligową wiosnę, choć za oknem śnieg! W niedzielę o godz. 15 Widzew podejmie Jagiellonię, w poniedziałek ŁKS zagra z Koroną w Kielcach. Cele obu naszych drużyn? Jasne i proste – utrzymanie się w ekstraklasie.

Gdyby brać pod uwagę budżety obu naszych klubów to o utrzymanie powinniśmy być spokojni. Jak podaje w Skarbie Kibica Przegląd Sportowy budżet Widzewa to 42 mln zł, a ŁKS – 30. Budżet pierwszych rywali łodzian? Jagiellonia – 42, Korona – 27.

Najmniej kasy na zespół przeznaczają: Ruch – 13 i Puszcza – 15, Radomiak – 22, Stal – 23, a najwięcej: Lech – 120 i Legia – 180 mln złotych. Ta statystyka pokazuje doskonale, że w futbolu nie zawsze grają pieniądze.

Próżno w różnych klasyfikacjach naj… szukać naszych piłkarzy. O przepraszam. Wśród bramkarzy na 9 pozycji jest Aleksander Bobek, który o oczko niżej plasuje się wśród najlepszych młodzieżowców.

Co o atutach swoich drużyn powiedzieli łódzcy trenerzy? Daniel Myśliwiec: Naszym atutem powinna być odwaga. Piotr Stokowiec: Atutem będzie nasza wiara i że nasi rywale nas nie docenią.

Prognozy sport.tvp.pl – ŁKS: Kandydat numer jeden do spadku (…) Konstrukcja zespołu powoli zaczyna przypominać budowę Wieży Babel. Próżno w zespole ŁKS szukać lidera, który miałby poprowadzić zespół do zwycięstw.

Widzew: Największą niewiadomą (w walce o utrzymanie) na ten moment jest Widzew. Niby cztery punkty przewagi nad strefą spadkową, ale ostatnie trzy spotkania przegrane. Do tego klub opuścił jeden z najlepszych bramkarzy w lidze, Heinrich Ravas.

Jest też jeszcze jeden łódzki akcent. W sędziowskiej elicie jest 38-letni Paweł Malec, który prowadził już 50 spotkań w ekstraklasie i dla którego to będzie 4 sezon w najwyższej klasie rozgrywek.

ŁKS. Wiosną w ekstraklasie grać tak skutecznie, jak w trakcie zimowych sparingów. Czy to jest możliwe?!

Fot. lkslodz.pl

Wiemy o tym wszyscy doskonale – zawodnicy, trenerzy, kibice, że sparingi w okresie przygotowawczym, to nie to samo, co ligowa walka ale… Gdyby ŁKS wiosną w ekstraklasie grał tak skutecznie jak w zimowych meczach kontrolnych, to może być pewien utrzymania.
Na razie znamy głównie statystyki. O jakości grania coś trudno powiedzieć, bo ŁKS nie transmitował swoich tureckich sparingów, ale… Wygląda na to, że rośnie w drużynie rola Ramireza, który znów może być liderem, na razie został… wicekapitanem. Bramki zaczął strzelać Pirulo. Coraz więcej szans dostają młodzi piłkarze. Wiosną barw ŁKS będzie bronił bramkarz Bobek. Wygląda na to, że trener Stokowiec zbudował formację defensywną przynajmniej na początek rozgrywek. Tworzyć ją mają: Bobek – Szeliga, Mammadov, Flis, Durmisi.

Cały okres przygotowań i powrotu do ligi odbywa się pod hasłem #OdwracamyTO. Oby niemożliwe stało się możliwe, ŁKS wiosną grał lepiej niż jesienią Puszcza Niepołomice i uratował się przed degradacją!

Widzew. Cała nadzieja w Bartłomieju Pawłowski i jego kreatywnej, skutecznej grze

Fot. Marek Młynarczyk, autor bloga www.obiektywnasport.pl

Widzew transmitował swoje mecze rozgrywane w Turcji, głównie chyba po to, żeby zdenerwować kibiców. Po prostu nie wygląda to dobrze, a ta uwaga szczególnie odnosi się do ostatniego sprawdzianu, podobno próby generalnej czyli porażki ze Slovanem Liberec 0:2. Jak tak będzie wyglądała gra łodzian w ekstraklasie, to szkoda gadać.

Stare błędy z jesieni pokazały się aż nadto. Mdławy styl, a właściwie granie bezstylowe, kardynalne błędy w defensywie, pressing, który powoduje groźną kontrę rywala, brak składnych bramkowych akcji. Jeżeli te wszystkie grzechy wyjdą na wierzch w ligowej premierze z Jagiellonią 11 lutego o godz. 15 to marnie nasze szanse.

Może to było przesilenie, wypadek przy pracy, zmęczenie, myśli o jak najszybszym powrocie do domu? Oj, bardzo wszyscy byśmy chcieli, żeby wiosną Widzew grał tak jak w pierwszej połowie meczu kontrolnego z Wartą Poznań (5:1). Czy to jednak będzie możliwe?

Wygląda na to, że na razie nowi gracze są na przyuczeniu albo w fazie odbudowy, więc na ich pojawienie się na boisku trzeba będzie poczekać. Oby tylko nie do końca rozgrywek. Trudno zrozumieć politykę sportowo – transferową Widzewa. Sprowadza nowych graczy o niewiadomej aktualnie sportowej jakości, pozbywa się młodych zdolnych, którzy mają szansę na rozwój (nawet błyskawiczny!), co dosięgło 20-letniego Przybułka.

Wygląda na to, że największą wartością okresu przygotowawczego było podpisanie nowej umowy z liderem zespołu – Pawłowskim. Jeśli dostanie swobodę w graniu i kreowaniu boiskowych wydarzeń, to jest nadzieja, że narodzi się z tego coś konstruktywnego i dobrego dla zespołu.

Wielkie widzewskie ligowe marzenie. Grać tak jak przez 45 minut sparingu z Wartą

Widzew nieciekawie plasuje się w tabeli ekstraklasy. Gdzie szukać zatem światełka w tunelu? Na pewno w…Turcji, skąd nadeszły optymistyczne wieści, że umowę z łódzkim klubem przedłużył Bartłomiej Pawłowski. Jest też nowy piłkarz drugiej linii, choć taka prawda z III ligi francuskiej i nowy obrońca. Ma też być nowy, ciekawy napastnik.

Powiew nowości i świeżości dała przede wszystkim pierwsza połowa sparingu z Wartą Poznań (5:1), w której Widzew strzelił cztery bramki, ale przede wszystkim grał ciekawie, z polotem. Wysoki pressing pod polem karnym rywala przynosił rezultaty. Na bokach szaleli Ciganiks i da Silva. Więcej swobody na boisku miał Pawłowski, dzięki temu mógł twórczo włączać się w akcje ofensywne. Na dodatek zespół pilnował gry defensywnej, żeby nic złego nie mogło mu się stać. Marzenie. Jeśliby łodzianie grali tak przez całą wiosnę, to bez problemów powinni stać się drużyną środka ekstraklasy.

Niestety, pierwszy sparing w Turcji pokazał, że taka odwaga może być kosztowna. Grając z lepszą drużyną łodzianie szybko, za szybko stracili dwie bramki. Nie poddali się, potrafili odrobić straty. Szukajmy zatem optymizmu i nadziei.

ŁKS. Czy międzynarodowy kocioł futbolowych czarownic pozwoli osiągnąć cel – utrzymać się w ekstraklasie?!

Zdjęcia lkslodz.pl

Oby tylko wiosną ŁKS nie przewrócił się na obranej przez siebie sportowej ścieżce. Awansował, grał słabo, więc zmienił trenera, nic to nie dało, ba wyniki były jeszcze gorsze, więc żeby ratować sytuację zimą naściągał nowych, zagranicznych piłkarzy. Można ze stranieri zbudować nieomal (poza bramkarzem) całą jedenastkę. Efekt takich działań na wcześniejszych przykładach pokazuje, że jest z reguły przeciwny do założonego czyli kończy się spadkiem z ekstraklasy. Oby to nie stało się udziałem ŁKS.

Jak na to nie patrzeć, trzeba być mistrzem, żeby to wszystko zebrać do kupy, w sytuacji gdy do końca ligowych zmagać zostało 16 spotkań. Tymczasem pod wodzą trenera Piotra Stokowca łodzianie nie wygrali do tej pory żadnego ligowego spotkania! Wiara czyni jednak cuda.

A nadzieja? Nadzieją są zimowe mecze sparingowe. Nowa drużyna wygrała trzeci z rzędu, mając w ostatnim, w podstawowej jedenastce siedmiu obcokrajowców. Co z tego wyniknie? Zobaczymy. Już 12 lutego ligowy mecz łodzian z Koroną Kielce. Tylko seria zwycięstw od samego początku zmagań zapali światełko w tunelu. ŁKS z dorobkiem 10 punktów zajmuje ostatnie miejsce w tabeli ekstraklasy, ale ma jeden mecz zaległy (ze Stalą Mielec na wyjeździe).

Smutna prawda. Nikt nie chce przyjść do Widzewa na piękne oczy. Klubowy patriotyzm? A gdzie tam! Liczy się kasa!

Było tak, że gdy nowy Widzew odradzał się ze sportowego niebytu, to jego działacze przyzwyczaili się twierdzić, że pieniędzy może nie , ale takiemu klubowi, z taką tradycją, nie można odmówić. I coś z tego myślenia zostało do dziś.

Czasy są jednak inne. Atmosfera, pełne trybuny, wielka tradycja: Zbigniew Boniek i Józef Młynarczyk, nie uczynią z nowego gracza widzewskiego patrioty. A co z niego zrobi oddanego piłkarza? Kasa, misiu kasa… Kariera jest krótka, trzeba myśleć o przyszłości i tam gdzie się idzie, chce się zarobić, jak najwięcej. Takie obowiązuje futbolowe credo.

Widzew mocno pilnuje budżetu, nie chce tworzyć kominów płacowych, nie chce żeby pobory futbolistów przewróciły do góry nogami klubowe finanse. Dlatego nie powinien się dziwić, że trudno mu o transfery, jakie sobie zaplanował.

Łodzianie sprzedali za milion dolarów, a może więcej Henricha Ravasa do MLS, ale nie zamierzali wykładać fury pieniędzy na pobory bułgarskiego bramkarza Daniela Naumowa czy Ghańczyka – Emmanuela Boatenga. Zostali zatem wystawieni przez goniących za kasę piłkarzy (a są inni?!) do wiatru.

Te historie nie zostają bez echa. Szybko rozchodzą się w środowisku. Nic dziwnego, że Widzewowi trudno znaleźć nowych piłkarzy, a futbolowi cwaniacy z całego świata, chcą wyciągnąć z łódzkiego klubu, oczywiście za lepszą kasę, łakome kąski. Odszedł kapitan Patryk Stępiński. Teraz ponoć są kluby starające się o Andrejsa Ciganiksa. A o przyszłość lidera Bartłomieja Pawłowskiego prezes Michał Rydz radzi spytać samego zawodnika, choć ostatnie wieści są takie, że przedłużenie kontraktu jest bliskie!

Wygląda na to zatem, że wielkiej transferowej ofensywy chyba w Widzewie nie będzie, raczej trzeba będzie liczyć straty, oby nie tak dotkliwe, żeby zachwiać sportowym kręgosłupem zespołu.

Może jednak się mylę. Do Widzewa po kilku nieudanych podejściach do innych graczy, trafił młody bramkarz 23-letni Ivan Krajcirik ze słowackiego Ruzomberoku, były młodzieżowy reprezentant kraju. To światełko w tunelu? Na razie to…dramat. Piłkarz doznał kontuzji na treningu i nie będzie trenował przynajmniej przez trzy tygodnie.

ŁKS. W lutym czeka zespół walka za dwóch. Trzeba pójść śladami legendarnego Leszka Jezierskiego. Oby to była udana kampania napoleońska!

Leszek Jezierski podczas spotkania opłatkowego w Pałacu Poznańskich w 2008 roku, na cztery dni przed śmiercią. Zdjęcia trenera Leszka Jezierskiego z archiwum Jacka Bogusiaka

Szkoleniowiec ŁKS- Piotr Stokowiec nie ma innego wyjścia. Musi pójść śladami legendarnego trenera Leszka Jezierskiego. Napoleon, jak nikt inny, potrafił, zadbać o formę fizyczną swoich graczy podczas zimowych przygotowań. Musieli na zgrupowaniach dawać z siebie maksa, nie było taryfy ulgowej, nie było zmiłuj.

Nie było też sztabu specjalistów od przygotowania ogólnego, komputerów, bajerów i tysiąca innych rzeczy, bez których trenerzy naszych czasów nie mogą się obyć. Jeziera robił wszystko na nosa, a że miał wyjątkowy szkoleniowy talent i wyczucie, to z reguły działał na korzyść drużyny. Potem w trakcie ligowych wiosennych batalii pod względem, nazwijmy to ogólnie kondycyjnym, prezentowała się ona znakomicie.

Jeśli teraz ŁKS poważnie myśli o skutecznej walce o utrzymanie, a chyba tak jest, skoro sprowadza nowych graczy na newralgiczne pozycje, od pierwszej kolejki musi dawać z siebie wszystko, walczyć bez taryfy ulgowej, gryźć trawę od pierwszej do ostatniej minuty. Ba, musi w tym elemencie zdominować rywali, żeby w sportowym efekcie wyjść na swoje.

Terminarz lutego jest dla łodzian wyjątkowo trudny, oby nie okazał się zabójczy. Już 12 lutego zagrają ligowy mecz z Koroną Kielce (godz.19). Kolejny mecz to najbardziej prestiżowe wydarzenie czyli łódzkie derby – 18 lutego o godz. 17.30. 23 lutego spotkanie w Szczecinie z Pogonią (20.30). 28 lipca zaległe spotkanie ze Stalą w Mielcu (18.30), a 3 marca kolejny mecz o wszystko na własnym stadionie z rewelacją jesieni – Puszczą Niepołomice.

Futbolowe transfery po polsku czyli sportowy szrot. Gdzie zniknęła zdolna, polska młodzież?

Zimowe futbolowe podniecenie w Polsce jest wielkie. Wiadomo, transferowy zawrót głowy. Kto się wzmocni, kto osłabi? Jeden trend widać jak na dłoni. Znów polskie kluby stawiają na zachodni szrot.

Mamy kolejny zalew zawodników, którzy mają może bogate CV, ale dawno o nic ważnego nie grali, albo wcale nie było ich na boisku. I o takich ludziach zachwycone polskie media piszą bez zahamowań, że to są… wzmocnienia. Nie wiem, śmiać się czy płakać.

Widać, jak na dłoni, że polska ekstraklasa, jest w najlepszy razie miejscem do mentalnej, fizycznej, a w końcu sportowej odbudowy. Raz się to udaje, innym razem nie. Tych drugich przypadków jest zdecydowanie więcej, co nie najlepiej świadczy o polskich klubowych dyrektorach sportowych. Raczej czekają na podszepty, dobre rady kumpli z branży albo przygotowane atrakcyjne filmiki promocyjne, niż sami sprawdzą co w trawie piszczy. Podejmują decyzje szybko, za szybko i czasami (jakże często!), mówiąc wprost, są one strzałami… samobójczymi.

Kolejny transferowy trend to wielki brak na rynku zdolnych młodych polskich piłkarzy. Tak jakby cały futbolowy świat w Polsce kończył się na ekstraklasie. Jakby nie było I ligi i niższych klas, z której można by było wyciągnąć zdolnych rodzimy futbolistów. Poza ekstraklasą był tylko wielki sportowy niebyt.

Powód ograniczonych działań transferowych na rodzimym rynku ma prosty powód. Polscy piłkarze, szczególnie ci najzdolniejsi, są za drodzy i nie ma żadnej gwarancji, że po wydaniu kilkuset tysięcy złotych nie okaże się, że były to pieniądze źle zainwestowanie. Po co zatem ryzykować. Lepiej stawiać na… szrot.

Do czego prowadzi taki zastój, uniemożliwiający swobodny przepływ sportowych talentów, widać jak na dłoni w polskim rugby. Ekstraliga słabnie z sezonu na sezon, bez wielkich szans na pokazanie się najlepszych młodych ludzi w najlepszych klubach.

Tu też powodem są… pieniądze. Młodzi muszą kisić się w swoich macierzystych zespołach, bo nikt nie wyłoży na ich sprowadzenie ogromnej, jak na możliwości dyscypliny, kasy. Taplamy się zatem w sportowym bagienku, które próbuje się ratować, jak w futbolu, transferami dużo tańszych zagranicznych graczy.

Widzew. Trzeba powiedzieć, że cały miniony futbolowy rok był do bani. A co by się stało, gdyby nie akcja Dominika Kuna w stylu Leo Messiego?!

Dominik Kun Fot. Marek Młynarczyk, autor bloga www.obiektywnasport.pl

Z długiej rozmowy z byłym wybitnym widzewiakiem – Krzysztofem Kamińskim wyniknęło jedno. Nie tylko ta runda w wykonaniu piłkarzy Widzewa była słaba. Niestety, cały rok był do bani.

Widzew zakończył poprzednie rozgrywki porażką z Koroną Kielce na własnym stadionie 0:3. Zgromadził 41 bezpiecznych punktów, gwarantujących utrzymanie. Wszystko mogło być inaczej, gorzej, albo wręcz tragicznie, gdyby nie bezcenne zwycięstwo ze zdegradowaną już wtedy Miedzią w Legnicy 1:0. Tym zwycięstwem Widzew przerwał serię dziewięciu meczów bez wygranej (trzy remisy, sześć porażek).

Mogło być inaczej, gdyby nie fenomenalna, kto wie czy nie najładniejszy w całych rozgrywkach, akcja pomocnika w 88 minucie spotkania, która przyniosła gola, zwycięstwo i bezcenne trzy punkty. „Dominik Kun Aguero” dał utrzymanie – pisano po tym meczu, porównując też piłkarza do Leo Messiego. Co takiego zrobił?

Kun otrzymał podanie głową tuż za środkową linią boiska od Kristoffera Normanna Hansena, którego Widzew bez sensu się pozbył, a który znakomicie radzi sobie w Jagiellonii. A co działo się potem? Pomocnik popędził w szalonym tempie na bramkę rywali. Minął niczym slalomowe tyczki trzech rywali i precyzyjnym uderzeniem pokonała bramkarza rywali. Akcję i gola Kuna porównywano do rajdów i trafień Leo Messiego.

Teraz też będą potrzebne takie spektakularne wyczyny, żeby Widzewowi widmo spadku wiosną nie zajrzało w oczy. Łodzianie przegrali ostatni mecz jesieni. Ulegli na własnym boisku Pogoni Szczecin 1:2. Jesienią Widzew zdobył 22 punkty. Z 19 spotkań 6 wygrał (5 u siebie), 4 zremisował (0), 9 przegrał (4). Nie jest to bezpieczny bilans, dający na wiosnę komfort ligowego granie i otwierający pole do kadrowych eksperymentów.

Na dodatek łodzianie stracili swojego najlepszego piłkarza, bramkarza Henricha Ravasa, który w łódzkich barwach rozegrał 63 spotkania, 19 razy zachował czyste konto, miał na koncie najwięcej obronionych strzałów, przyczynił się w dużej mierze do awansu i utrzymania w ekstraklasie. Czy znajdzie się golkiper, który godnie go zastąpi i odciśnie swoje pozytywne piętno na grze Widzewa? Na razie łodzianom transfery się nie udają, ba wręcz ich ośmieszają. Czekam z wielką bojaźnią, co będzie dalej.

« Older posts Newer posts »

© 2025 Ryżową Szczotką

Theme by Anders NorenUp ↑