W niedzielę o godz. 17.30 piłkarskie święto czyli derby Łodzi (nistety bez transmisji w otwartej telewizji). W pierwszej rundzie ekstraklasy spotkanie wygrał Widzew 1:0 po golu Jordiego Sancheza. Wtedy jeszcze nic w ekstraklasie nie było wiadomo, dziś już bardzo dużo. Stawka spotkania jest wyjątkowo wysoka. Porażka, ba nawet remis, to dla ŁKS praktycznie gwóźdź do ligowej trumny. Punkty dla Widzewa to odbicie się od strefy spadkowej i chwila oddechu przed arcytrudnymi spotkaniami z Górnikiem Zabrze (siódmy w tabeli), Śląskiem (wicelider) i Legią (czwarta drużyna ekstraklasy).

Porównuję jedenastki obu zespołów, zastanawiając się jaki wynik może paść na stadionie im. Władysława Króla, choć doskonale wiem, że derby rządzą się swoimi prawami, a jak mawiał niezapomniany Leszek Jezierski, punkty i tak zostaną w Łodzi.

Jeszcze kilka dni temu wydawało się, że przy porównaniu możliwości wpływu na grą i wynik bramkarzy trzeba będzie zdecydowany plus postawić po stronie ŁKS ale… Nowym golkiperem Widzewa został 36-letni człowiek który z nie jednego futbolowego pieca chleb jadł czyli Rafał Gikiewicz. Czy okaże się lepszy od o 16 lat młodszego, czołowego golkipera rozgrywek Aleksandra Bobka? To jest niewiadoma – stawiam zatem na remis.

Defensywa ŁKS wiele zyskała, gdy doszedł do niej Rahil Mammadov, to może być plusik. Oba zespoły straciły dużo goli (Widzew – 30, ŁKS – 38). To nie są formacje, do których można mieć bezgraniczne zaufanie, ale Mammadov może robić różnicę, dlatego plusik stawiam przy ŁKS.

W drugiej linii ŁKS jest Dani Ramirez, który umie kreować grę, ale moim zdaniem, na dziś lepiej to robi lider Widzewa – Bartłomiej Pawłowski. Moce defensywnych pomocników: Michała Mokrzyckiego i Marka Hanouska, oraz skrzydeł są podobne, więc więcej aktywów w tej formacji po stronie Widzewa.

Gdyby brać pod uwagę nieudaną dla łódzkich drużyn wiosenną premierę, to wśród napastników pozytywnie wyróżniał się tylko Kay Tejan, bodaj najlepszy piłkarz ŁKS w spotkaniu z Koroną. On może zrobić różnicę. Rzecz w tym, że nie dokona tego w pojedynkę. Jordi Sanchez potrafi pokazać sportową moc, w dowodzie jest jeszcze Imad Rondić. Stawiam plusik przy… Nie w tej formacji też na remis.

Podsumujmy, po tej pobieżnej analizie wychodzi na to, że piłkarskie derby zakończą się remisem.

Po punkcie zostanie w Łodzi, ale to tylko zepchnie nasze drużyny na ekstraklasowe mokradła i grozi utopienie się w bagnie. Czy tak się stanie, przekonamy się w niedzielę. Oby tylko to nie były futbolowe szachy, ale spotkanie pełne emocji, składnych akcji i bramek.