Rezerwowy Pafka

Tag: rugby 7 (Page 2 of 2)

Juliana – czołowa polska rugbista – to młody mama, która po wielkiej grze teraz wróciła do pracy w szkole

fot. pzrugby

Występująca na co dzień w zespole Biało-Zielonych Ladies Gdańsk Julianna Schuster wróciła do reprezentacji Polski po przerwie spowodowanej urlopem macierzyńskim i niemal od razu została bohaterką, zdobywając decydujące punkty w finałowym meczu ze Szkocją, podczas turnieju mistrzostw Europy w rugby 7 w Lizbonie – podają media@pzrugby.pl . I choć długie wyjazdy bez dziecka są dla niej bardzo trudne, to jak sama mówi, na boisku nadal daje z siebie wszystko.

Za Wami chyba najdłuższy i najbardziej intensywny sezon reprezentacyjny w karierze. Nie miałyście już dość, rugby i siebie nawzajem?

Juliana Schuster: – Nie ukrywam, że ten sezon był bardzo długi. Spędzanietyle czasu w hotelach czy na treningach dwa razy dziennie dało nam się we znaki. Pod koniec tego ostatniego wyjazdu miałyśmy już trochę przesyt. Rzadko pojawiam się na boisku w ważnych momentach. Położenie punktów, które zadecydowały o wygraniu całego turnieju w Lizbonie, dużo dla mnie znaczyło. Ucieszyłam się, że mogę tyle wnieść do drużyny po tak długiej przerwie. Byłam w ciąży, potem miałam urlop macierzyński, po porodzie musiałam wrócić do formy. Bałam się, że mi się nie uda. A na ME w meczu ze Szkocją, z którą zawsze nam się ciężko gra, zdobyłam decydujące punkty. To bardzo mnie motywowało do dalszej pracy.

Częste podróże to też szansa na zwiedzanie i zobaczenie kawałka świata. Które miejsce wywarło na Tobie największe wrażenie?

Jeśli chodzi o ten sezon? Moim zdaniem Hiszpania, bo było tam bardzo ciepło, no i RPA. W Chile nie miałyśmy zbyt wielu możliwości zwiedzania, nasz hotel był położony na obrzeżach. W mieście byliśmy może ze dwa razy, raz w sklepie i raz na bazarze. A na dodatek okolica była nieciekawa i raczej same nie wychodziłyśmy. Tam był bus trening, bus trening, hotel. Dlatego, jeśli miałabym wskazać jedno miejsce, to Kapsztad!

Jesteś jedną z dwóch matek w naszej reprezentacji. Trudno było wyjechać na zgrupowanie i zostawić synka?

To było coś, co mnie powstrzymywało przed powrotem w stu procentach do kadry. Bardzo długo się nad tym zastanawiałam. Konsultowałam to z moimi najbliższymi. Pierwsze dłuższe wyjazdy bardzo się na mojej psychice odbiły, choć wiedziałam, że syn zostaje z ojcem, czyli jest w dobrych rękach. Jednak kiedy się spędza z dzieckiem tyle czasu i trzeba je zostawić, jest bardzo ciężko.

Po urodzeniu dziecka zmieniło się Twoje podejście do rugby?

Jeśli chodzi o boisko, to chyba nie. Kiedyś, jeszcze przed zajściem w ciążę, jak rozmawiałam z innymi zawodniczkami, które już urodziły, to mówiły, że już nie potrafią się w pełni zaangażować, bo obawiają się, że coś się może stać, a mają w głowie to, że już nie są same. Ja tak nie mam, wychodzę na boisko i nie mam oporów, jeśli muszę coś zrobić, to to robię. Gram nie tylko dla siebie, ale i dla drużyny. Natomiast co do poświęcania się dla rugby, to jestem skora opuścić trening, jeśli muszę zostać z dzieckiem. Tak samo, jeżeli szykuje się nam jakiś długi wyjazd, to staram się z nim trochę dłużej pobyć.

Poza rugby jesteś pasjonatką zwierząt, a szczególnie jeździectwa. Wystarcza czasu na to wszystko?

Niestety już nie jeżdżę konno. Po urlopie macierzyńskim wróciłam jednak do szkoły i jestem nauczycielką WF-u. Tak że teraz muszę godzić macierzyństwo, rugby no i pracę w szkole.

Podobno został Ci jeszcze własny ogródek.

Tak! Trener zawsze, jak chce mnie zdenerwować, to żartuje, żebym lepiej poszła podlać te swoje pomidory (śmiech). I śmieją się, że jak mnie nie ma na treningu, to znaczy, że siedzę w szklarni z pomidorami.

World Rugby Sevens Challenger Series at Santa Laura Stadium. Aug 12, 2022 in Santiago, Chile. Road to the next season of HSBC World Rugby Sevens Series

Ten sezon był bardzo intensywny, ale i kolejny zapowiada się podobnie. W czerwcu w Krakowie odbędą się igrzyska europejskie, które będą kwalifikacjami do tych olimpijskich w Paryżu. Dziewczyny są bardzo skupione, żeby bardzo dobrze pokazać się na IE w Krakowie i powalczyć o igrzyska olimpijskie. Już sam wyjazd, bycie olimpijczykiem, to byłoby coś wspaniałego, wyjątkowego. Trzymamy kciuki za nasze dziewczyny. Są wspaniałe!

Rugby kobiet. Sensacji nie było. Amerykanki okazały się za silne

W swoim pierwszym spotkaniu podczas Pucharu Świata w rugby 7 reprezentacja Polski kobiet zdecydowanie uległa USA 7:39. Oznacza to, że „Biało-Czerwone” powalczą o miejsca 9-16 światowego czempionatu – podaje pzrugby.pl

Regulamin turnieju jest skonstruowany tak, że już pierwsze spotkanie decyduje, czy dany zespół będzie walczył o medale, czy też trafi do rozgrywek Challenge Trophy (miejsca 9-16). Dlatego spotkanie z USA było dla Polek kluczowe, a zawodniczki przed turniejem podkreślały, że są niezwyklezmotywowane, by postawić się wyżej notowanym rywalkom. Amerykanki były wskazywane jako faworytki tego starcia, ale podopieczne Janusza Urbanowicza w tym sezonie już kilkukrotnie pokazały, że potrafią na boisku zweryfikować „papierową” przewagę.

Zaczęło się jednak nieudanie, bo Amerykanki dość szybko przyłożyły piłkę w naszym polu punktowym po indywidualnej akcji Jaz Gray. Ta sama zawodniczka wykorzystała też dobre rozrzucenie na skrzydłood Olsen. Po raz drugi zaliczyła pięć punktów, tym razem zwieńczone udanym podwyższeniem iprzegrywaliśmy już 0:12. W grze Polek było widać nerwowość, nasze zawodniczki popełniały błędy, które normalnie im się nie zdarzają. Z tego powodu, po kolejnym szerokim rozegraniu, Naya Tapper wpadła na nasze pole punktowe.

W ostatnich minutach pierwszej części gry w końcu w naszej grze zaczęło się dziać coś pozytywnego. Najpierw świetną szarżą popisała się Anna Klichowska, a potem, po szybkim rozegraniu piłki z młyna, Katarzyna Paszczyk wpadła na pole punktowe. Karolina Jaszczyszyn popisała się udanym podwyższeniem. Do przerwy zespół USA prowadził 17:7, a kwestia wygranej pozostawała otwarta.

Niestety po zmianie stron znów Gray przeprowadziła długi, solowy rajd, zakończony na naszym polu punktowym. Na dodatek nasza drużyna miała problem z przejęciem piłki po wznowieniu i Amerykanki cały czas były w ofensywie. Dominowały również nad nami fizycznie i trudno było przerwać ich akcje. To zaowocowało dwoma kolejnymi przyłożeniami i na tablicy wyników pojawił się wynik 34:7. Na koniec spotkania, już po upływie regulaminowego czasu gry, Kristen Thomas wpadła jeszcze na nasze pole punktowe, ustalając wynik tego meczu na 39:7 dla ekipy Stanów Zjednoczonych.

– Polska to bardzo dobra drużyna, więc skupiłyśmy się na tym, by trzymać się ustalonych założeń na ten mecz. Wynik sugeruje, że to było jednostronne spotkanie, ale zdecydowanie był to twardy i niełatwy mecz – przyznała po meczu Jaz Gray z reprezentacji USA.

Teraz przed nimi mecz z drużyną Chin, która uległa Kanadyjkom. Polki pokonały już zespół z Azji przy okazji turnieju World Sevens Challenger Series w Chile.

Rugby 7 kobiet. W piątek o godzinie 12.33 mecz Polek z Amerykankami

Kapitanki wszystkich reprezentacji

Już w piątek 9 września w Kapsztadzie rozpocznie się ósmy Puchar Świata w rugby 7 – podaje pzrugby. Dla naszego kraju to historyczny moment, bowiem po raz pierwszy będziemy mieli szansę oglądać na nim reprezentację Polski. Podopieczne Janusza Urbanowicza w Republice Południowej Afryki znów mają okazję zmierzyć się z czołowymi ekipami świata i kto wie, czy po raz kolejny nie sprawią nam miłej niespodzianki.

Dobra wiadomo. Polsat Sport Fight pokazuje puchar świata w rugby 7 w Kapsztadzie. O godz. 12.33 mecz Polek z Amerykankami

Dla reprezentacji Polski w rugby 7 kobiet ten sezon jest niesamowicie intensywny. Rozpoczęło się dwoma turniejami mistrzostw Europy, zakończonymi złotym medalem w Krakowie, później przyszły kwalifikacje do Pucharu Świata, turniej kwalifikacyjny do World Series w Chile, a teraz wieńczący sezon występ w Kapsztadzie. Jeszcze nigdy żadna nasza reprezentacja nie wystąpiła na imprezie tej rangi. W końcu się doczekaliśmy, a same zawodniczki zapewniają, że to wcale nie jest szczyt ich ambicji.

Regulamin nie wybacza

W żeńskiej edycji turnieju wystąpi szesnaście drużyn, które został rozstawione na podstawie punktów zdobywanych przez ostatnie sezony w World Series, a także na bazie rankingów regionalnych. I w ten sposób w pierwszej rundzie Polska trafiła na drużynę Stanów Zjednoczonych, znajdującą się zdecydowanie wyżej w rankingu.

Regulamin turnieju jest tak skonstruowany, że nie wybacza błędów. Pierwsza runda zdecyduje bowiem o tym, czy dana drużyna powalczy o medale, czy też trafi do rozgrywek Challenge Trophy, w których zespoły będą walczyć o miejsca 9-16. Oznacza to ni mniej ni więcej, że mecz z USA będzie kluczowy. Wygrana zapewni nam szansę dalszej rywalizacji ze światową czołówką, porażka sprawi, że będziemy bić się z nieco słabszymi, choć wciąż bardzo wymagającymi rywalkami.

Każdy zespół rozegra cztery mecze. Pierwsza runda w całości odbędzie się 9 września, kolejne spotkania dzień później, a na niedzielę 11 września zaplanowane są finałowe potyczki, zarówno w Challenge Trophy, jak i w turnieju głównym, gdzie rozegra się walka o medale.

Natalia Pamięta fot. marta jarecka – kościelniak

„Zostawimy serce na boisku”

Dla Polek występ w Pucharze Świata będzie nagrodą za trudny i niezwykle długi sezon, w którym przysporzyły nam tylu radości. Nasze zawodniczki są bardzo zmotywowane, by powalczyć z Amerykankami i dostać się do czołowej „ósemki”, co byłoby naprawdę wielkim sukcesem i szansą, by zmierzyć się z topowymi ekipami świata.

Podopieczne Janusza Urbanowicza w Kapsztadzie zameldowały się już w poniedziałek 5 września i od razu mocno wzięły się do pracy. Choć doskwiera im zmęczenie, a kilka z nich ma drobne problemy zdrowotne, to atmosfera w drużynie jest dobra, a nasze rugbistki zapowiadają, że zamierzają postawić się wyżej notowanym rywalkom.

Małgorzata Kołdej fot. marta jarecka kościelniak

– Atmosfera jest bardzo dobra, wszyscy trochę ekscytowaliśmy się przylotem do RPA i zorganizowanym systemem, jaki tu zastaliśmy ze strony World Rugby. Czuć już bardzo mocno atmosferę turnieju. Wiemy, że ciężko pracowałyśmy na to, żeby tu być, wiec determinacja jest ogromna. Tym bardziej, że system rozgrywek jest dość brutalny dla przegranych. Czujemy spory niedosyt po przegranym finale w kwalifikacjach do World Series, wiec myślę, że kibice mogą liczyć na świetny mecz z USA, bo jak zawsze zostawimy na boisku serce. Ale przyda się też trochę szczęścia, wiec niech każdy trzyma kciuki. Wszystkie wiemy że nikt tu nie jest z przypadku i będziemy mocno walczyć o marzenia – przekazała tuż po przylocie do Kapsztadu Małgorzata Kołdej.

Mecz z drużyną USA odbędzie się w piątek 9 września o godzinie 12.33 (transmisja World Rugby). Kolejne mecze czekają Polki dzień później. Miejmy nadzieję, że to zostawione na boisku serce zaprezentuje i „Biało-Czerwone” zagrają w najlepszej ósemce. A to byłoby wielkim sukcesem i przedłużeniem snu, jaki ta drużyna śni i realizuje od kilku miesięcy.

Polki dzielnie walczyły, ale Japonkom rady niestety nie dały

Photo credit: Mike Lee – KLC fotos for World Rugby

Reprezentacja Polski w rugby 7 kobiet przeszła jak burza przez fazę grupową oraz ćwierćfinał turnieju kwalifikacyjnego do HSBC World Rugby Sevens Series. W półfinale nasza drużyna pokazała charakter odrabiając straty i odprawiając zespół Chin. W finale uległa jednak Japonii 0:17. Niestety porażka oznacza, że „Biało-Czerwone” nie wywalczyły sobie przepustki do rywalizacji w tym elitarnym cyklu. Zespół, który w przeciwieństwie do naszego składa się z zawodowo grających zawodniczek niestety okazał się za mocny. Sukces, jakim byłaby kwalifikacja do tych prestiżowych rozgrywek, był o krok. Zabrakło naprawdę niewiele, by marzenia Polek się ziściły.  Z jednej strony już sam fakt, że „Biało-Czerwone” w Chile dotarły do finału należy uznać za bardzo dobry wynik. Z drugiej znając ambicje naszych zawodniczek, wrócą do kraju z poczuciem niedosytu, ale i żądzą rewanżu oraz odkucia się za tę porażkę.

Liczmy na hat tricka naszych rugbistek. Walczą o kolejną historyczną wygraną

pzrugby

Na to wydarzenie czekamy z wielką sportową nadzieją. Mocno trzymamy kciuki za nasze dziewczyny. W piątek 12 września w Santiago de Chile reprezentacja Polski kobiet w rugby 7 zagra w turnieju kwalifikacyjnym do HSBC World Rugby Sevens Series. Żeńska kadra ma szansę po raz kolejny napisać historię tej dyscypliny w naszym kraju. Polki rywalizowały wcześniej w mistrzostwach Europy, składających się z dwóch turniejów. Tytuł mistrzyń Starego Kontynentu, przypieczętowany w Krakowie, był historycznym sukcesem tej drużyny. Choć nie ostatnim. „Biało-Czerwone” nie miały zbyt wiele czasu na odpoczynek, bo już dwa tygodnie później, w Bukareszcie walczyły o awans na rozgrywany we wrześniu Puchar Świata. I znów zapisały się w historii naszego rugby, bo przed nimi żadnej innej reprezentacji nie udało się wywalczyć awansu.

Polki znalazły się w gronie czterech drużyn z Europy, które wywalczyły awans na rozpoczynający się 9 września turniej w Kapsztadzie. Zanim jednak udadzą się do RPA, czeka je kolejna, kto wie czy nie najważniejsza impreza. W dalekim Chile, Polki będą walczyć bowiem o awans do niezwykle prestiżowej serii HSBC World Rugby Sevens Series. Tylko najlepsza drużyna z tego turnieju zapewni sobie udział w rozgrywkach, zatem margines błędu właściwie nie istnieje.

W Chile zagrają 24 drużyny – po 12 kobiecych i męskich. Zostały one podzielone na trzy grupy po cztery drużyny każda. Do ćwierćfinału awansują po dwie reprezentacje z każdej z nich plus dwie najlepsze ekipy z trzecich miejsc. Awans do World Series wywalczy sobie tylko zwycięzca całego turnieju. Polki zagrają w grupie E, gdzie ich rywalkami będzie Argentyna, Belgia i Papua-Nowa Gwinea. Z jednej strony nasze rugbistki wydają się być faworytkami do wygranej, z drugiej taki zestaw przeciwniczek to trochę podróż w nieznane.

W swoim pierwszym meczu w piątek 12 września o godzinie 17:51 naszego czasu, Polki zmierzą się z Argentyną. Z kolei o 22:45 czeka jest spotkanie z Papuą-Nową Gwineą. Na zakończenie fazy grupowej, w sobotę 13 września nasza reprezentacja zagra o 18:40 z Belgią. Potem zostaje już faza pucharowa, w której „Biało-Czerwone” miejmy nadzieję się znajdą.

Nasza reprezentacja w Chile może sięgnąć po klasyczny hat-trick i na trzeciej imprezie z rzędu zrealizować swoje marzenia. W podróż do Chile nasze zawodniczki udały się nie po to, by przeżyć piękną przygodę. Poleciały zrealizować swój cel. Awans.

Partnerem strategicznym reprezentacji polski kobiet w rugby 7 jest Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo SA. Partnerami Polskiego Związku Rugby i reprezentacji kobiecej oraz męskiej są: PZU, Lasy Państwowe, Gera Sportswear oraz Nagiry.

Niezwykłe, niesamowite. Polskie dziewczyny w Chile walczą w rugby o najwyższą stawkę

Nasza reprezentacja kobiet w rugby 7 jest już w Chile. W najbliższy weekend powalczy w  World Rugby Sevens Challanger Series. Nasze panie grające w rugby wywindowały się, co niezwykłe i niesamowite, na światowy poziom. Nie mam cienia wątpliwości, że trener drużyny Janusz Urbanowicz powinien być jednym z głównych kandydatów do tytułu trenera roku w polskim sporcie.

Szkoleniowiec w rozmowie z media@pzrugby.pl twardo stawia sprawę. Przyznaje, że jego podopieczne są już mocno poobijane tym wymagającym sezonem. Dodaje jednak, że jeśli ma się ambicję grać na najwyższym światowym poziomie, trzeba być na to gotowym i znaleźć sposób, by radzić sobie w takich sytuacjach.

– Mam nadzieję, że w Chile osiągniemy najwyższą formę, na jaką nas stać – mówi Janusz Urbanowicz. – Karolina Jaszczyszyn cały czas narzeka na kolano, ale każdy dzień jest lepszy. Natalia Pamięta w Rumunii naderwała mięsień dwugłowy, ale już zaczęła trenować. Na razie jednak nie robi tego na maksymalnej szybkości. Annie Klichowskiej dokuczają trochę plecy, tak samo Tamarze Czumer-Iwin, no ale to jest sport i tak będzie zawsze. Trzeba być na to gotowym i umieć sobie z tym poradzić.

Nie ma Ilony Zaiszliuk, nie ma Martyny Wardaszki, a w ich miejsce jest Patrycja Zawadzka. Trzeba rotować, zmieniać, obserwować kto jest w jakiej formie. I dawać grać jak najwięcej liczbie dziewczyn.  Bo należy patrzeć przyszłościowo i być gotowym na to, że różne sytuacje będą się pojawiać i trzeba uzupełniać kadrę.

 Jeśli uda nam się awansować do World Series, to przerwa na krótkie wakacje nie będzie zbyt długa, bo te turnieje zaczynają się już w listopadzie. Rugby jest taką dyscypliną, że trzeba być cały rok gotowym. Przez dwanaście miesięcy trzeba utrzymywać formę.

 Co wiadomo o naszych przeciwniczkach w Chile?

 – Jeśli chodzi o Papuę-Nową Gwineę jest ciężko o materiały. Tylko tyle, co możemy znaleźć na YouTube. Co do Argentyny, jest już lepiej, bo możemy skorzystać ze współpracy z Brazylią. No a Belgię znamy. Papua-Nowa Gwinea to zespół nieobliczalny, tam jest dużo siły fizycznej. Jednak jeśli chcemy grać na igrzyskach czy w World Series, to z takimi drużynami musimy umieć sobie radzić.

Mistrzostwa Europy w rugby. Polki marzą o medalu, Polacy nie chcą bronić się przed spadkiem

Szkoda, że dwa ważne wydarzenia w polskim rugby nakładają się na siebie. W weekend walka o ligowe medale. W niedzielę o godz. 18 w TVP Sport wielki finał Ogniwo Sopot – Orkan Sohaczew. Tymczasem polskie drużyny – kobieca i męska – w rugby 7 walczą w Portugalii w turnieju mistrzostw Europy. Drugi turniej za tydzień w Krakowie. Turnieje w Lizbonie i w Krakowie wyłonią mistrzów Europy. Na końcowy rezultat będą składały się łączne wyniki z obu zmagań. Zawody w Portugalii pokażą układ sił w siódemkowym rugby.

Niestety, w męskim teamie zabraknie, co oczywiste, graczy czterech najlepszych, walczących o ligowe medale, drużyn. Jest za to błyskotliwy, przebojowy, robiący systematyczne postępy zawodnik Master Pharm Rugby Łódź – Przemysław Dobijański. Powołanie dostał też były lider łodzian, dziś mistrz Szwajcarii z Rugby Club Yverdon – Patryk Reksulak.

Męska drużyna walczyła w mistrzostwach (w tym w Łodzi!) bez sukcesów. W ostatnich zajęła ósme miejsce, co uznano za spore rozczarowanie, bo wydawało się, że po latach zdobywania doświadczeń, drużyna zrobiła sportowy postęp.

Na początek turnieju w Lizbonie 25 czerwca Polacy zmierzą się z Niemcami, a tego samego dnia czeka ich jeszcze mecz z Włochami. Dzień później zagrają z Litwą, a na zakończenie grupowych zmagań z Francją. Potem gra o miejsca. Oby tylko walka drużyny Andrzeja Kozaka nie była heroicznym bronieniem się przed spadkiem.

Wielki apetyt na medal ma licząca się w świecie kobieca reprezentacja (wicemistrzynie Europy!). Nie będzie jednak łatwo, bo do rywalizacji wracają bardzo mocne reprezentacje: Anglii, Francji, Irlandii, Walii. Trener Janusz Urbanowicz mówi, że będzie zadowolony, jeżeli jego podopieczne zdobędą brązowy medal. My czekamy z niecierpliwością, kiedy w dorosłej reprezentacji pojawią się łodzianki. Na razie brylują w młodzieżowych reprezentacjach.

Polki zaczną zmagania od spotkania z wicemistrzyniami olimpijskimi z Tokio i głównym faworytem całych mistrzostw Francuzkami. W grupie A, gdzie zagra nasz zespół, zobaczymy ponadto Belgijki, Czeszki i Walijki.Potem będą walczyć o miejsca.

 

Newer posts »

© 2024 Ryżową Szczotką

Theme by Anders NorenUp ↑