Rezerwowy Pafka

Tag: umł (Page 3 of 4)

Łódź w odwrocie. Sportowcy pokazali, że dzieje się źle. Za nimi idą zmotoryzowani łodzianie, chcą stawiać mocne w treści billboardy

Pomysł nie jest nowy. Za jego twórcze wykorzystanie w znakomitym filmie Trzy billboardy za EbbingMissouri, Frances McDormand, jak najbardziej zasłużenie, dostała Oscara. Zmotoryzowani łodzianie będący aktywni w mediach społecznościowych chcą przy wjazdach do naszego miasta ustawić bilbordy o treści „Wjeżdżasz do najbardziej zakorkowanego i dziurawego miasta w Polsce”.

Z mojego własnego drogowego doświadczenia z ostatniego czasu. Półtoragodzinny w popołudniowym szczycie powrót z Manufaktury na Olechów to samochodowy koszmar, wielka dziura na ul. Zakładowej, której nie załatano, a ustawiono przy niej jedynie na odwal się czerwono – biały znacznik, dowodzą, że protest jest konieczny, bo w Łodzi dzieje się źle…

W sporcie, jak w żadnej innej dziedzinie życia widać najwyraźniej w jakiej rzeczywistości przyszło nam żyć. Ta stara zasada niestety doskonale sprawdza się w naszym mieście.

Degradowany do poziomu niewiele znaczącego dodatku do wielkiego planu rozwoju Łodzi, miejski sport (a szczególnie jego dyscypliny zespołowe) w końcu miał dość. Za sprawą ludzi w nim funkcjonujących i od lat nie wiedzieć czemu uważanych za żebraków proszących się o parę groszy z pańskiego, miejskiego stołu, powiedziano nie, to trzeba zmienić. I zrobiono pierwszy krok…

Rugbiści, którzy w tym sezonie mają wielkie szanse walczyć o ligowe medale, zamienili błąkanie się po Łodzi – od stadionu przy ul. Piłsudskiego przez Łodziankę na stadion przy al. Unii – na stałe, pewne miejsce na obiekcie im. Włodzimierza Smolarka w Aleksandrowie Łódzkim i solidne wsparcie z miejskiego budżetu.

Widzew zdecydował się zbudować swój ośrodek treningowy nie w Łodzi, a w Bukowcu. Trzeba pamiętać, że jest nie z własnej winy w stanie wojny z UMŁ, z powodu zmanipulowanego filmiku, braku reakcji na zagospodarowanie loży prezydenckiej, braku reakcji na pomysł stworzenie wspólnie ze Startem ośrodka treningowego na Bałutach. To pierwsze przykłady… Ciekawe, co zwiastujące?

Można było zareagować na tę wymierzoną w łódzki sport politykę władz miasta wcześniej. Był pomysł, na który odpowiedziałyby media w całej Polsce. żeby utworzyć sportowe miasteczko strajkowe na dziedzińcu urzędu miasta przy ul. Piotrkowskiej 104. Niestety, sportowe środowisko Łodzi, dalekie jest od jedności w kluczowych dla siebie sprawach i nie próbowało nawet się dogadać choćby w tej kwestii. Szkoda…

A że może być inaczej pokazuje dziewiąty zespół II ligi piłkarskiej GKS Jastrzębie. Decyzją prezydent miasta  Anny Hetman, klub otrzymał dotację w wysokości 1 miliona 470 tysięcy złotych. Pieniądze zostały przekazane na realizację zadania pod nazwą szkolenie i udział w rozgrywkach piłkarskich drużyny seniorów. W Łodzi ani nie ma takich wykładni przepisów (prosportowych!), ani takich działań władz miasta, ani takich pieniędzy.

Są miejscowości w okolicach Łodzi, gdzie sport jest bardzo ważny, a ludzie władzy potrafią zakasać rękawy i pomagać w przygotowaniu boiska do gry

Władze miasta Łodzi doprowadziły do tego, że sport w mieście został tak zbiurokratyzowany, że wszelkie własne inicjatywy działania mogą lądować w koszu. Na dodatek w sportowych działaniach władz nie ma żadnej sensownej myśli przewodniej, poza jedną – najważniejsze jest zdanie skarbnika miasta, który, mówiąc oględnie, sportu w swoich finansowych wyliczeniach nie docenia, ba, jest od lat za tym, żeby w tej dziedzinie życia szukać oszczędności.

Zaimponowali mi burmistrz miasta Aleksandrów Łódzki – Jacek Lipiński i wójt gminy Brójce – Radosław Agaciak, którzy mówią wprost, że dla nich w planowaniu budżetu bardzo ważne są edukacja i sport. I na te dwie dziedziny życia zawsze znajdą się pieniądze.

Na takie deklaracje w Łodzi próżno liczyć. Były jakieś bredzenia o daniu klubom wędki (obiekty, obiekty!), aby w sportową działalność bawiły się same, ale dziś na szczęście teoretycy i tzw. znawcy łódzkiego sportu robią co najwyżej za partyjnych guru.

Jestem w 250 procentach przekonany, że gdyby mecz kontrolny Widzewa z Ruchem Lwów miał odbyć się na Łodziance, co z powodu nagłych, choć nie zamieniających się w zamieć, opadów śniegu było skomplikowane, nie doszedłby do skutku. Weekend, procedury, urzędnicza machina MOSiR (podobna do tej w MAKiS) skutecznie storpedowałaby jakiekolwiek próby przygotowania murawy na Łodziance do grania.

Spotkanie odbyło się w Wiśniowej Górze na stadionie Andrespolii, a tam nieba chcieli przychylić piłkarzom. Przyjechali strażacy, pomagali w odśnieżaniu kibice, rękawy zakasał nawet wójt gminy, który pokazał wszem i wobec, że żadnej pracy się nie boi i wziął się do roboty. Efekt? Boisko było znakomicie przygotowane do gry, do tego stopnia, że żaden piłkarz nie nabawił się najdrobniejszego urazu. Dopóki w Łodzi nie doczekamy się podobnego myślenia i działania, to sport w mieście zawsze będzie miał ostro pod górę.

Zdjęcia Marek Młynarczyk, autor bloga www.obiektywnasport.pl

To się porobiło. Zakalec i wielka łódzka, sportowa zgaga

Tak piękne miały być perspektywy sportów zespołowych w Łodzi w nowym 2023 roku, a wyszedł sportowy zakalec. Marzyłem, jak wielu łodzian, o potędze, o medalach i takie wierzę, że będą, a jednak nie mogę się pozbyć sportowej zgagi.

To co się stało w grudniu dowodzi, że cała sportowa miejska konstrukcja stoi na glinianych nogach i w każdej chwili może się zawalić, a to dlatego że władze miasta zdają się robić wszystko, z powodu niechęci, nieudolności, braku umiejętności rządzenia tą dziedziną miejskiego życia, aby ludziom zaangażowanym w Łodzi w sport (no może poza dwoma wyjątkami) po prostu się nie udało.

Taka jest prawda, trzeba z wielką ostrożnością patrzeć na to, co będzie się działo z łódzkim sportem w 2023 roku i do jakich zawirować może dojść, zwłaszcza że programowym hasłem UMŁ jest nieprawdziwy, groźny slogan: na sport nie ma pieniędzy, a w najlepszym razie będzie ich coraz mniej. Do czego doprowadziło takie myślenie, widać jak na dłoni.

Z Łodzi wyprowadziła się drużyna ekstraligi rugby, która wiosną ma szanse walczyć o ligowe medale. Master Pharm Rugby Łódź nie schodzili z podium mistrzostw Polski – w latach 2011-21 zdobywając trzy złote, pięć srebrnych i dwa brązowe medale. Z braku perspektyw (tułaczka od stadionu do stadionu), realnej pomocy finansowej i pomocy w znajdowaniu sponsorów, drużyna postanowiła szukać ratunku gdzie indziej. I co najważniejsze szybko go znalazła. Pomocną dłoń podały rugbistom Budowlanych SA władze Aleksandrowa Łódzkiego. To dla tego miasta rugbiści będą w przyszłym roku walczyć o medale!

Szkoda, bo to wielka sportowa strata dla Łodzi, policzek, ujma na honorze i kompletny propagandowy pat. Jak zwykle w UMŁ nikt za tę kolejną wizerunkową wpadkę (wcześniejszą był choćby zmanipulowany film z prezesem Widzewa w roli głównej) nie odpowie jak najbardziej zasłużoną dymisją.

Przypomnijmy, najpierw panie prezydent miasta i ponoć znający się na sporcie urzędnicy nie potrafili doprowadzić do zgodnej współpracy rugbowych klubów Łodzi, choć nikt w Polsce nie ma cienia wątpliwości, że gdyby taka była, Łódź byłaby poza zasięgiem innych rugbowych miast. Teraz w swoim zaniechaniu, braku umiejętności działania władze miasta poszły krok dalej, doprowadzając do sportowej ucieczki rugbistów z nieprzychylnej Łodzi. Smutne, żałosne…

Sport zespołowy w Łodzi na szczęście nadal jest i ma się nie najgorzej, a może, dzięki własnym wysiłkom, a nie staraniom UMŁ, mieć się jeszcze lepiej. W 2023 roku na medalowym miejscu mogą skończyć rozgrywki piłkarze Widzewa, choć pewnie bazę treningową zbudują poza Łodzią. Do ekstraklasy przy wsparciu nowych sponsorów może, ba, powinien wrócić ŁKS. O medal z najcenniejszego kruszcu chce walczyć siatkarka drużyna ŁKS Commercecon, mistrzowski tytuł chcą drugi raz z rzędu wywalczyć piłkarki TME SMS Łódź. Do zdobytych medali przyzwyczaili nas piłkarze wodni ŁSTW OCMER Politechnika Łódzka. Teraz też nas, łodzian, pewnie nie zawiodą. A wczesną jesienią? Liczymy na awans żużlowców H. Skrzydlewska Orzeł do najwyższej klasy rozgrywek. To może być dobry sportowy, łódzki rok, niestety, z wielką rugbową zgagą w tle.

AZS Łódź zasługuje na to, żeby mieć obiekt na topowym, europejskim poziomie. Na razie ma nową nawierzchnię w halach tenisowej i lekkoatletycznej

W hali AZS spędziłem wiele godzin w-f podczas studiów. Mam do niej wyjątkowy sentyment. Znakomicie, że ma nową nawierzchnię typu FULL-PUR. Koszt remontu hali wyniósł 1,5 miliona złotych – podaje UMŁ.

– Nowa nawierzchnia, piaskownica do skoków w dal i modernizacja hali przy ul. Lumumby, to prezent od miasta dla łódzkiego AZS. To kolejna inwestycja, którą wspólnie z AZS-em zrealizowaliśmy. W zeszłym roku zmodernizowaliśmy nawierzchnię na kortach tenisowych, teraz w końcu mamy nawierzchnię dla lekkoatletów – powiedziała wiceprezydent Łodzi Joanna Skrzydlewska.

– Zaczęliśmy być skuteczni. Wcześniejszy remont kortów tenisowych wewnątrz hali, teraz położenie nawierzchni treningowej jest świetnym startem, byśmy wyszli na zewnątrz i dokończyli przebudowę reszty obiektu. Przed nami jeszcze wiele, wiele pracy. Ale chcemy pozyskać też inne środki, by nie obciążać tylko miasta, gdyż obiekt AZS jest obiektem strategicznym dla całej polskiej lekkoatletyki. I choć to trudna deklaracja, to nie wyobrażam sobie, byśmy nie mieli łódzkich olimpijczyków, wychowanych na tych obiektach, którzy wystartują w Paryżu w 2024 roku, a na pewno w Los Angeles w 2028 roku. Przed nami świetlana przyszłość – powiedział Lech Leszczyński, prezes AZS Łódź.

Kibice na piłkarskich meczach Widzewa i ŁKS. Oba łódzkie drużyny są na podium, na trzecim miejscu

Urząd Miasta Łodzi, jest ślepy jak kret, zajmując się miejskim sportem. Ba, robi wszystko tak, jakby go nie było, istniał poza miejską społecznością, nikogo nie obchodził i tylko rodził same finansowe i wizerunkowe problemy.

Dowód na tę tezę? Kompromitujące UMŁ i to co pół roku dotacje na sport. Mówiąc w skrócie są żebracze, jak jałmużna, nie dające żadnych szans na rozwój, jedynie na stagnację, która oznacza… wegetację. Tymczasem potencjał łódzkiego sportu jest… ogromny. Koronnym dowodem są ostatnie statystyczne analizy dotyczące ekstraklasy i I ligi przygotowane przez portal 90minut.pl

W ekstraklasie, tak jak w ligowej tabeli, Widzew plasuje się na trzecim miejscu w podsumowaniu liczby widzów na trybunach. Łącznie to 235175 tysięcy fanów, co daje przeciętną 13800 na mecz. U siebie: 135154, przeciętnie: 16900, na wyjeździe: 100021, przeciętnie: 11100.

Liderem jest Legia Warszawa -296053 (przeciętnie: 17400), drugi Lech Poznań- 257915 (16100).

Widzew ma ogromny potencjał, spokojnie mógłby być pierwszy w tej klasyfikacji, gdyby miał większy stadion. Niestety, na powiększenie pojemności obiektu przy al. Piłsudskiego przynajmniej na razie się nie zanosi.

Lider I ligi – ŁKS w liczbie fanów na trybunach jest też na podium, też na trzecim miejscu. Łącznie to 100367, przeciętnie: 5600. U siebie: 67728, przeciętnie: 7500, na wyjeździe: 32639, przeciętnie: 3600. Przy al. Unii jest luz, może i powinno się pojawiać na trybunach jeszcze więcej fanów. Można tego oczekiwać na wiosnę, bo każdy mecz łodzian, walczących o awans do ekstraklasy, będzie arcyciekawy.

Liderem jest Wisła Kraków: 174606, przeciętnie: 9700, drugi Ruch Chorzów: 127324, przeciętnie: 7100.

Miejmy nadzieję, że te dane dotrą też do rządzących Łodzią, którzy wyciągną te same wnioski co my: w łódzkiej piłce, w łódzkim sporcie jest wielki potencjał. Ta dziedzina miejskiego życia zasługuje na uczciwe traktowanie. Tylko tyle i aż tyle.

Cały medialny szum wokół Łódzkiej Nagrody Literackiej im. Juliana Tuwima przepadł w szumie… mundialowym

W Łodzi, ale nie tylko tu, jak nigdzie indziej potrafią zabić propagandowo ważną imprezę. Poeta Jerzy Jarniewicz został laureatem Nagrody Literackiej im. Juliana Tuwima. Wyniki ogłoszono podczas niedzielnej gali finałowej, która rozpoczęła się o godz. 17, w chwili gdy zaczynała się druga połowa meczu Polaków z Francuzami na piłkarskim mundialu. To nie był dobry pomysł. Cały medialny szum wokół nagrody i laureata przepadł w szumie… mundialowym.

Wiem, futbolem interesują się miliony Polaków, literaturą już znacznie, znacznie mniej rodaków, ale… ja, o zgrozo fan futbolu, jestem też fanem literatury i gotów byłem wybrać się na galę. Wierzyłem, że w literackiej rywalizacji zwycięży po raz pierwszy łodzianin i tak właśnie się stało. Jarniewicz, poeta i wykładowca współczesnej literatury angielskiej na Uniwersytecie Łódzkim, to w ogóle wielki wygrany kończącego się literackiego sezonu. Najpierw nagroda Nike, teraz ta w rodzinnym mieście (warta 50 tysięcy złotych). Na liście nominowanych byli: pisarka i eseistka Renata Lis oraz pisarz i felietonista Michał Witkowski.

Chciałem uczestniczyć w tym ważnym wydarzeniu, chciałem posłuchać koncertu zespołu Opla Stasiuk Trzaska. Cóż, koszula bliższa ciału, postawiłem na mundial. Musiałem się obyć literackim smakiem.

Przypomnę. Poprzedni laureaci Nagrody Literackiej im. Juliana Tuwima: Magdalena Tulli, Hanna Krall, Jarosław Marek Rymkiewicz, Michał Głowiński, Ewa Lipska, Izabela Filipiak, Małgorzata Szejnert, Ewa Kuryluk i Wojciech Nowicki.

Łódź nie była jedyna, która chciała się tego dnia wybić ponad piłkarskie mistrzostwa świata. W Bydgoszczy, gdy zaczynał się mecz Polska Francja złoty medal na zimowych pływackich mistrzostwach Polski zdobywał łodzianin Jan Kałusowski, a gdy się kończył na najwyższych stopniach podium stawały łodzianki: Paulina Piechota i Aleksandra Knop. Tu też widać uznano naiwnie, że jest impreza ważniejsza od futbolowych mistrzostw, która nie przepadnie w informacyjnym szumie.

Łodzianka musi pozostać Łodzianką, ale miliony złotych na remont ośrodka bardzo by się przydały

Trwa batalia o napisanie przez Urząd Miasta Łodzi i Widzew wniosku o dofinansowanie remontu ośrodka treningowego przy ul. Małachowskiego. Konflikt między urzędem, a miastem tego nie ułatwia.

W Widzewie zapewniają, że pracują profesjonalnie i chcą sprawę doprowadzić do końca. Trzymamy kciuki, bo kilka milionów złotych z ministerstwa przyda się na pewno, na nową płytę boiska ze sztuczną nawierzchnią czy na stworzenie podgrzewanej murawy na jednym z boisk, co z pewnością wydłużyłoby czas jego użytkowania.

Widzew zapewnia, że przymierza się (ile to już lat!) do zbudowania ośrodka treningowego. I to na poważnie (oby!). Teraz widzi go poza Łodzią. Wygląda na to, że to dobry pomysł. Podobnie jak ten, który ze ścierniska, a raczej miejskiej łódzkiej dżungli przy ul. Niciarnianej, znów zrobiłby boisko z prawdziwego zdarzenia. Będzie zatem sportowe San Francisco? To też pomysł z brodą, mający długoletnią tradycję milczenia i bezczynności. Czas nagli. Trzeba brać się do sportowo – budowlanej roboty.

Są w Łodzi piękne stadiony, ale profesjonalnych miejsc do trenowania jest wyraźny i dokuczliwy niedostatek. Każde nowe boisko do szkoleniowej pracy jest zatem na wagę złota.

Widzew musi jednak pamiętać, że Łodzianka jest… Łodzianką i już. Nie może być ośrodkiem treningowym podporządkowanym jednemu klubowi. Muszą tu się pomieścić rugbistki i rugbiści, mający ponad 60 lat klub MKS Łodzianka, a także zwykli głodni sportu i rekreacji (w tym tenisa!) mieszkańcy miasta. Innego wyjścia nie ma, każde inne rozwiązanie działałoby na szkodę łódzkiego sportu.

Z odnalezionego w archiwum folderu na 40-lecie istnienie MKS Łodzianka:

W miejscu, gdzie w okresie międzywojennym znajdował się ośrodek półkolonijny dla łódzkiej młodzieży szkolnej, z inicjatywy działaczy sportu szkolnego i nauczycieli rozpoczęto w 1952 roku budowę Szkolnego Wojewódzkiego Ośrodka Sportowego w parku 3 Maja. Barak półkolonijny zaadaptowany został na salę gimnastyczną, a ponadto wybudowano kompleks obiektów sportowych: boisko piłkarskie z okólną bieżnią, boiska do siatkówki, koszykówki i piłki ręcznej, a także korty tenisowe. I tak to na obszarze 5,5 ha tego rejonu parku 3 Maja powstał ośrodek sportowo- rekreacyjny dla łódzkiej młodzieży szkolnej.

Legendą ośrodka był pan Jan Dziedzic gospodarz obiektu. Czytamy: Płyta głównego boiska za czasów pana Janka była prawie że idealna. Wszyscy podziwiali równo i gładko wystrzyżoną na nim trawę. Bardziej dociekliwi pytali gospodarza obiektu jak on to robi. Odpowiadał: – Trzeba, tak jak ja, hodować owce, które wypasam na boisku. One są lepsza od maszynek do koszenia.

Gdzie w Łodzi Master Pharm Rugby mają zagrać ostatni mecz ligowej jesieni? A może powinni spotkanie oddać walkowerem!

W hicie ósmej kolejki Ekstraligi Skra Warszawa pokonała na swoim boisku Master Pharm Rugby Łódź 30:29. Było to spotkanie godne szczytów ekstraligi. Przy większej dozie szczęścia spotkanie mogło się potoczyć po myśli gości. Master Pharm Rugby musieli sobie radzić bez kontuzjowanych Krystiana Pogorzelskiego i Kamila Brzozowskiego. Jakby tego było mało na początku spotkania urazu nogi doznał Krzysztof Justyński, natomiast pod koniec rywal trafił kolanem w głowę Ołeksandra Shevchenki, który został zniesiony na noszach, a jego uraz wyglądał na bardzo poważny. – Obaj przejdą dokładne badania, które pokażą jak poważne są te urazy – mówi dyrektor sportowy Budowlanych SA – Mirosław Żórawski.

Łodzianie doznali drugiej porażki z rzędu, ale pokazali, że są mocnym zespołem, z którym każdy musi się w ekstralidze liczyć i łódzkie plany walki o medal są jak najbardziej realne.

– Związek nie zgodził się na przełożenie naszego spotkania z Lechią na wiosnę. Zagramy je zatem pod 19 lub 20 listopada w Łodzi, choć nie wiem gdzie, bo podobno oba miejskie stadiony mają być w tym czasie wyłączone z użytku – martwi się nie bez racji – Mirosław Żórawski.

Władze miasta Łodzi wszem i wobec chwalą się nowoczesnymi sportowymi obiektami, na których nic tylko grać i grać. Tymczasem rugbiści mogą oddać mecz walkowerem, bo nie będą mieli, gdzie stoczyć ligowego spotkania. Oby do takiej kompromitacji miasta nie doszło.

Spotkanie najbliższego rywala łodzian – Lechii Gdańsk z Budowlanymi Lublin też przypominało prawdziwy thriller, w którym najlepsze pozostało na sam koniec. Wszystko rozstrzygnęło po upływie regulaminowego czasu gry, a ostatecznie mecz wygrali lublinianie 32:28. Choć zdawało się, że Lechia ma to spotkanie pod kontrolą, musiała zadowolić się tylko bonusem defensywnym.

Dlaczego władze Łodzi nie pozwalają Widzewowi trenować i grać na łódzkiej Maracanie?

Widzew narzeka na brak boisk do trenowania i grania, a tymczasem tuż pod bokiem, góra kwadrans spacerkiem od stadionu ma idealne boisko, które stoi puste i niewykorzystanie.

Można powiedzieć, że to łódzka Maracana (tak roboczo nazwaliśmy ten wspaniały obiekt) wpisująca się znakomicie w sportową bryłę – korty i hala sportowa oraz cud-boisko tworzą niepowtarzalną całość. Na dodatek boisko ma swoją tradycję, tu trenowano, ale i rozgrywano łódzkie futbolowe derby w trakcie zimowego turnieju.

Zalety nowoczesnego placu do kopania piłki widać gołym okiem. Trawa idealnie przystrzyżona, murawa równa jak stół. Bramki lśniące nowością. Nic tylko zakładać korki, trenować, trenować i grać.

Widzew powinien natychmiast zawłaszczyć Maracanę, aby nie wpadła ona w łapy nienasyconych deweloperów, z którymi władzom miasta mocno po drodze, a którzy na razie mają mocno pod górkę, bo rosnące stopy procentowe i inflacja zatrzymały mieszkaniowy boom.

Maracana nie jest jedyna

Z kolei mieszkańcy nowego osiedla sąsiadującego z obiektem Budowlanych przy ulicy Górniczej 5 nie mogą pojąć dlaczego zamienia się go w ruinę, zamiast stworzyć położony w parku ośrodek sportowy z prawdziwego zdarzenia z pobliskim basenem, dla ich dzieciaków, które chciałyby wyjść poza bramę nowoczesnego mieszkaniowego kompleksu. Gdy rozeszła się po okolicy plotka, że ten piękny sportowy teren też ma wpaść w łapy deweloperów najbardziej wzburzeni mieszkańcy zapowiedzieli protest i to nawet ekstremalny. Są tacy, którzy mówią, że gdy zobaczą nadjeżdżające koparki, przykują się do bramy, nie wpuszczą maszyn na sportowy(!!!!) obiekt i zrobią szum na całą Polskę!

Piłkarski plac na Widzewie. Tu młodzi łodzianie mają poczuć prawdziwy smak futbolu!

Fot. umł

W parku Widzewskim powstała niezwykła rodzinna atrakcja. Już wkrótce będzie można korzystać z placu zabaw, którego motywem przewodnim jest piłka nożna – podaje UMŁ. To może być impuls dla młodych ludzi, obu płci, żeby spróbować swoich sił w futbolu i pójść na pierwszy trening.

Na nowym placu zamontowane zostały urządzenia wielofunkcyjne ze zjeżdżalnią, ruchomymi schodkami, huśtawką wirującą oraz zjazdem typu tyrolka. Pojawił się również stół do gry w popularne piłkarzyki, urządzenie do ćwiczeń koordynacji ruchu oraz trampolina ziemna. Dodatkowo na nawierzchni zostały zamontowane cztery gry planszowe: twister, darts, klasy i alfabet. Największą atrakcją nowego placu zabaw jest jednak piłka wspinaczkowa o grafice piłki nożnej o średnicy 1,6 m. Ponadto nie brakuje ławek, koszy i stojaków rowerowych.

Inwestycja została zrealizowana w ramach łódzkiego Planu dla Osiedli. Jej wartość to 448 200 zł

Park Widzewski położony jest między ulicami:  Niciarnianą, Sobolową i aleją Piłsudskiego na terenie dzielnicy Widzew. Został założony w 1952 roku. Park zaprojektowali K. Marcinkowski i H. Tomaszewski. Jego powierzchnia to 7,8 ha, a usytuowany został w dolinie rzeki Jasień.

« Older posts Newer posts »

© 2024 Ryżową Szczotką

Theme by Anders NorenUp ↑