Wydawało się, że do Widzewa można już mieć zaufanie. Poniżej pewnego poziomu nie zejdzie i nie będzie już grał jak na wiosnę zeszłego roku. Próżne nadzieje. Zobaczyliśmy dawne, złe oblicze łodzian, którym niewiele lub nic się nie udaje.
Widzew zagrał bez swoich dwóch asów: Pawłowskiego (kontuzja) i Hanouska (kartki), za to z Gikiewiczem w bramce, który przedłużył umowę do czerwca 2025 roku. Brak liderów był aż nadto widoczny.
Oba zespoły po ostatnich spotkaniach były na przeciwległych biegunach. Zagłębie dwa mecze wygrało, w tym z Rakowem (2:0), Widzew dwa mecze przegrał w tym z Rakowem (0:1).
Widzew rozpoczął mecz z dwoma młodzieżowcami w wyjściowej jedenastce – Klimkiem i Cybulskim. Dla tego drugiego był to taki pierwszy mecz w karierze i to zaskoczenie, spisał się na tyle dobrze, że można mówić, iż bodaj jako jedyny spisał się na miarę oczekiwań, a nawet lepiej.
Na dodatek sprawa rozstrzygnęła się w ciągu 120 sekund. Zagłębie strzeliło szybko dwa gole i kontrolowało przebieg spotkania (szczególnie do przerwy). No, po prostu kibice znów przeżyli wielki zawód.
Daniel Myśliwiec: Goście grali to co chcieli i dzięki temu prowadzili 2:0. My mieliśmy fatalną pierwszą połowę. Dużo pracowaliśmy nad atakami pozycyjnymi i nad tym jak rozbijać kontrataki przeciwnika, a właśnie w ten sposób rywal strzelił nam obie bramki. W drugiej połowie zareagowaliśmy odpowiednio. Musimy od siebie wymagać tego, że zawsze idziemy na maksa i dajemy z siebie wszystko.
Widzew – Zagłębie 1:3 (0:2)
0:1 – Wdowiak (27), 0:2 – Chodyna (29), 1:2 – Ciganiks (49), 1:3 – Poletanović (90+1)
Widzew: Gikiewicz – Miloš, Żyro, Ibiza (46, Ciganiks ), Silva – Kun, Diliberto (84, Tkacz), Alvarez, Cybulski, Klimek (62, Nunes), Sanchez (46, Rondić)