Rezerwowy Pafka

Tag: ekstraklasa (Page 1 of 35)

Czy nowy trener Widzewa – Patryk Czubak znajdzie jedenastkę, która zapewni drużynie sportowy wzlot?!

Fot. Martyna Kowalska, widzew.com

W defensywie dramat, w ofensywie nie lepiej, skoro piłkarze nie byli w stanie trafić w bramkę. Klub z aspiracjami z jednym napastnikiem, dziurawą defensywą – stracił dziewięć goli, w tym sześć na wyjeździe. Tylko w pierwszym i trzecim meczu sezonu (na siedem rozegranych) zachował czyste konto. To brzmi, jak kabaret, a nie zapowiedź sportowego wzlotu. O kim mowa? O Widzewie!

Forma zamiast rosnąć ostatnio lawinowo spadała w dół. Stąd trzy ligowe porażki z rzędu. I miejsce w rozgrywkach nomen omen trzynaste czyli w dolnym rejonie stanów średnich – dwa zwycięstwa, jeden remis, cztery porażki. Na dodatek dotknęła klub śmieszno – straszna afera weselna, po której robotę stracił wiceprezes.

Długa reprezentacyjna przerwa zmieniła wiele. Widzew po transferowej ofensywie ma już czterech (to nie przejęzyczenie) ligowych bramkarzy i trzech napastników, w tym jednego za 2 mln euro, który ma zostać gwiazdą polskich rozgrywek.

Czy trener Patryk Czubak lepiej pomiesza ligową kadrą niż ostatnio (mocno kontrowersyjne postawienie na Szymona Czyża, a nie na pokazującego zwyżkę formy Lindona Selahiego) i znajdzie jedenastkę, która zapewni sportowy wzlot? Nie wiem, pożyjemy, zobaczymy.

Optymistyczna wiadomość. Dion Gallapeni był najlepszym zawodnikiem Kosowa w sensacyjne wygranym meczu eliminacji mistrzostw świata ze Szwecją (2:0). Oby pozostali piłkarze byli po przerwie w życiowej formie.

14 września o godz. 17.30 Widzew podejmie też uzbrojoną sportowo Arkę Gdynia. Będzie przełamanie i ligowe zwycięstwo? Tego drużyna i wierni kibice potrzebują, jak tlenu!

Błąd bramkarza pomógł Lechowi pokonać Widzew. Fatalna passa łodzian trwa!

Było cienko jest coraz cieniej. Widzew nie był słabszy od Lecha, ba momentami lepszy, ale… nie potrafił tego udowodnić. I znów przegrał ligowy mecz. Gdy się jednak nie ma pewnego bramkarza, a samemu nie potrafi celnie strzelić w bramkę, to ponosi się tego smutne konsekwencje.

Najpierw (abstrakcyjny) VAR anulował bramkę Pawłowskiego. Czy to, że Shehu był na minimalnym spalonym przy strzale Baeny miało tak wielki wpływ na boiskowych wypadków, że trzeba było zabrać widzwiakom gola?

Tobie się nie udało, to wyjdzie rywalowi. Tak właśnie się stało. Pereira dośrodkował na dalszy słupek, a Palma wyskoczył zza pleców Żyry, i strzałem pod poprzeczkę pokonał Kikolskiego.

Widzew się nie poddawał. Shehu był faulowany w polu karnym przez Mouthinio, a jedenastkę pewnie wykorzystał Pawłowski. Łodzianie oddali inicjatywę i zostali za to srogo ukarani. Pomógł niestety rywalom bramkarz Kikolski. Bardzo źle trafił w piłkę, ta poleciała zza jego plecy. Dopadł do niej Fabiema i stało się. Lech wyszedł na prowadzenie i już go nie oddał do końca.

Smutek, smutek, wielki sportowy smutek.

Teraz reprezentacyjna przerwa. Czas na trenowanie i budowanie formy.14 września o godz. 17.30 Widzew podejmie Arkę Gdynia

Lech Poznań – Widzew Łódź 2:1(1:0)

1:0 – Palma (21), 1:1 – Pawłowski (51, karny), 2:1 – Fiabema (65)

Widzew: Kikolski – Krajewski, Żyro, Visus, Gallapeni -Alvarez, Czyż (81, Selahi), Shehu – Baena (66, Akere), Pawłowski (66, Klukowski), Fornalczyk (76, Teklić)

Znów głośno o Łodziance. Wystąpiła w roli głównej w sprawie… zwolnienia trenera Widzewa!

Fot. UMŁ

Kiedyś był dumą i chlubą Łodzi. Takiego ośrodka sportowo – rekreacyjnego, jakim była Łodzianka, zazdrościła nam cała Polska. Czas mijał, konieczna była przebudowa, a po jej zakończeniu… zdaniem ówczesnego wiceprezydenta miasta – Tomasza Treli powstał ośrodek na miarę XXI wieku.

Inni nie mogli wyrazić swojego zdania, bo ich stopniowo, ale systematycznie pozbawiano możliwości pracy w ośrodku. Stawiano absurdalne zarzuty, że niszczyli trawę rugbiści, nikomu niepotrzebny, w tym władzom miasta(!) okazał się dotychczasowy sportowy gospodarz obiektu – MKS Łodzianka.

Na włościach w Parku 3 Maja został praktycznie Widzew. Mógł dzielić i rządzić, a tymczasem tylko narzekał… że za daleko na trening, choć klub od Łodzianki dzieli spacerkiem 20 minut drogi, że trawa nierówna, choć doskonale sam mógł o nią zadbać, wreszcie że szpiedzy podglądają zajęcia i nie można przygotować na mecze zaskakujących rozwiązań przy stałych fragmentach gry. Tego już chyba było dla władz Widzewa za dużo, czara goryczy się przelała i główny narzekacz, a nie twórca nowego, lepszego Widzewa, trener Željko Sopić stracił robotę.

Fot. widzew.com

Jak na to nie patrzeć, Łodzianka znów wystąpiła w… głównej roli. Miała wielki wpływ na wyrzucenie z Widzewa szkoleniowca!

Teraz Widzew będzie się jeszcze musiał przez kilkanaście miesięcy przemęczyć, bo w końcu wybuduje swój sportowy ośrodek w Bukowcu. Co się wtedy stanie z Łodzianką? Czy wrócą do ośrodka na dobre uczniowie pobliskich szkół i dzieciaki z całego miasta? Czy zadomowią się na niej rugbistki i rugbiści? Czy wreszcie będą na niej mogli trenować piłkarze MKS Łodzianka, jeśli dojdzie do reaktywacji klubu, za co mocno trzymam kciuki?!

Przypomnę po raz kolejny, ku pamięci, kilka ważnych faktów. MKS Łodziankę założyli: Kazimierz Radwański, Michał Strzelecki, Zygmunt Małolepszy i Jan Dziedzic. W piłce ręcznej chłopców do wychowanków tego młodzieżowego klubu należeli m. in. olimpijczycy: Ryszard Przybysz, Ryszard Bissinger, Grzegorz Kosma i Radosław Wasiak. W piłce nożnej reprezentanci Polski: Mieczysław Szulc, Andrzej Szulc, Ryszard Polak, Mieczysław Korzeniowski, Jan Lubański, Marek Chojnacki, Marek Dziuba. Na obiekcie Łodzianki redakcja Expressu Ilustrowanego organizowała dla dzieci Wielkie Ściganie z Expressem.

Łodzianka miała swego czasu główne boisko najrówniejsze w mieście z najlepiej przystrzyżoną trawą, w czym wielka zasługa… owiec, które hodował wyjątkowy gospodarz obiektu, jakich dziś już nie ma – Jan Dziedzic.

Widzew miał być ligową potęgą, a na razie jest na sportowym rozdrożu. Co dalej? Będzie lepsze granie czy nadal nic nie dające narzekanie?!

Fot. widzew.com


Miało być tak – dostaję szansę w Widzewie to kości rywali trzeszczą (to niestety akurat się udaje) i daję z siebie wszystko, grając na 200 procent możliwości. Tymczasem…

W meczu z Pogonią (1:2) po raz pierwszy szansę gry od pierwszej minuty dostał Angel Baena i mówiąc szczerze, szkoda o tym gadać. Spisał się słabo, słabiuteńko. Nie inaczej Tonio Teklić. Na jakim patencie znaleźli się w Widzewie? Kto ich zarekomendował, kto ich ściągnął do Łodzi, kto ich promuje w ligowym graniu, choć chyba ma oczy i widzi, co prezentują na treningach?

W klubie jest dużo nowego, ale stare grzechy wychodzą na powierzchnię, jak trupy z szafy i wywołują irytację kibiców. A zatem zespół znalazł się w punkcie wyjścia. Jest ligowym przeciętniakiem bez swojego stylu i jakości grania z przestrzelonymi transferami. Ech, ciężko o tym mówić, ale tak to niestety na tę chwilę wygląda. Nie jest dobrze, a może być jeszcze gorzej. Widzew kontynuuje serię bez wygranej. Z Wisłą Płock był remis, z Cracovią i Pogonią Szczecin porażki.

Marniutki bilans, a teraz… 31 sierpnia o godz. 17.30 łodzianie zmierzą się w Poznaniu z Lechem. Zagrają bez napastnika? Nie wystąpi ukarany czerwoną kartką w starciu z Portowcami – Sebastian Bergier (3 strzelone gole). Na horyzoncie jest piłkarz z francuskiej ekstraklasy!

O przenosinach do drugiej Bundesligi napomknął Rafał Gikiewicz. Sadzanie na ławie Mariusza Fornalczyka okazało się wielkim personalnym błędem. Wyniki są marniutkie. Zatem w drużynie wrze jak na futbolowym wulkanie. Czy trener Żeljko Sopić, którego pozycja w Widzewie jest coraz słabsza, potrafi zapanować nad kryzysem i skutecznie powalczyć o dobry wynik w Poznaniu i o zachowanie posady?

Było źle, jest fatalnie! Widzew znów rozczarował i to jak. Grając przez pół godziny w dziesiątkę przegrał z marną Pogonią

Widzew nadal rozczarowuje. I to jak! Przegrał pierwszy mecz na własnym boisku przez ostatnie pół godziny grając w dziesiątkę. Wcześniej raził nieskutecznością i prostymi błędami w defensywie.

Długo nic wielkiego się nie działo na boisku, znacznie więcej na trybunach i nagle i niespodziewanie Widzew strzelił gola. Nie połaszczył się na bramkę Bergier. Zapisał na swoim koncie asystę, podając piłkę do lepiej Gallapeniego, który trafił do bramki na… raty. Wykorzystał dobitkę własnego strzału, trochę przy pomocy nieudanie interweniującego rywala. Premierowe trafienie Kosowianina dla Widzewa.

Po golu łodzianie nabrali wigoru. Atakowali składniej, efektowniej. Po akcji Alvarez- Akere – Selahi i strzale tego ostatniego piłka po rykoszecie odbiła się od poprzeczki. Potem jeszcze Żyro główkował (a może jednak uderzył piłkę barkiem) minimalnie obok słupka.

Rywale w ofensywie, no powiedzmy to wprost, nie istnieli. Do doliczonego czasu gry. Wtedy po dobrym dograniu piłki na przeciwległy słupek skutecznie główkował Huja.

A w Widzewie, jak to w Widzewie. W defensywie ktoś się zagapił, ktoś pogubił, ktoś inny nie dopilnował i jest jak jest czyli do przerwy remis. Niezasłużony, bo łodzianie przeważali, mieli sytuacje. Ale ich nie wykorzystali. A w futbolu, jak to futbolu. Ty nie strzelasz, to robi to rywal.

Druga połowa rozpoczęła się od gola dla Pogoni, ale VAR, którym zarządzał nasz arbiter numer 1 – Marciniak, go anulował. Przed starzałem Juwara faulował! Bramka, choć nieuznana, nie była przypadkiem, bo to gości ze Szczecina przejęli inicjatywę. Więcej było jednak boiskowych emocji niż składnego grania. I te emocje za mocno odbiły się na grze Bergiera, który walcząc o piłkę kopnął rywala w głowę i w 66 minucie ujrzał czerwoną kartkę! Widzew grał w dziesiątkę.

I co mu pozostało? Bronić wyniku i liczyć na łut szczęścia. Pogoń zwietrzyła okazję, atakowała. Widzew bronił się całą drużyną na własnym przedpolu. Ale miał swoją szansę. Po efektownej kontrze Fornalczyk minimalnie się pomylił. Ostatnie sowo należało do gości. Grosicki obsłużył Przyborka, a ten kropnął w róg bramki, obok rąk interweniującego Kikolskiego. Porażka łodzian, pierwsza na własnym boisku. Po prostu jest źle, bardzo źle. Nic dodać, nic ująć.

Mecz oglądało 17 742 kibiców.

W następnej, siódmej ligowej kolejce Widzew zagra w Poznaniu z Lechem – 31 sierpnia o godz. 17.30.

Widzew – Pogoń 1:2 (1:1)

1:0 – Gallapeni (21), 1:1 – Huja (45+1, głową), 1:2 – Przyborek (86)

Widzew: Kikolski – Krajewski, Visus, Żyro, Gallapeni (70, Andreou)- Selahi (87, Klukowski) – Baena (70, Teklić), Alvarez, Shehu (70, Czyż), Akere (54, Fornalczyk) – Bergier

Nie ma co szukać innych, zastępczych tematów. Trzeba znaleźć odpowiedź na pytanie: dlaczego dwa ostatnie mecze Widzewa były nieudane?

Można się było spodziewać, że tak właśnie się to skończy. Zamiast merytorycznej dyskusji, dlaczego Widzew gra słabo i ostatnio przegrał z Cracovią, ważniejsze jest słuszne skądinąd poczucie krzywdy. I o tym dyskutują wszyscy. Były arbiter, teraz ekspert piłkarski Rafał Rostowski nie ma cienia wątpliwości:

Sędziowie meczu Cracovia – Widzew Łódź (1:0), zarówno główny Marcin Kochanek, jak i VAR Jarosław Przybył, popełnili fatalny błąd. Źle zinterpretowali starcie Dominika Piły z Sebastianem Bergierem i w efekcie niesłusznie anulowali gola Frana Alvareza, po którym Widzew powinien prowadzić 1:0. Cracovia wygrała 1:0, a to znaczy, że Kochanek i Przybył kompletnie wypaczyli wynik tego meczu, zarówno bramkowy, jak i punktowy.

Można składać protesty. pokazywać słuszny gniew, ale wynik pozostaje wynikiem i żadna siła go nie zmieni. Słuszniej byłoby skupić się na tym, dlaczego kupieni za wielkie pieniądze (każdy za więcej niż milion euro) piłkarze zagrali w Krakowie poniżej oczekiwań.

Udane akcje Mariusza Fornalczyka, który grał przez 70 minut można było policzyć na palcach jednej ręki. Nowy stoper – Stelios Andreou, który ma być ostoją defensywy, na razie idealnie się do niej… dopasowuje. Popełnia proste błędy, które skutkują groźnymi podbramkowymi sytuacjami dla rywali. Czy w tej sytuacji w najbliższym meczu zastąpi go wracający do zdrowia Ricardo Visus?

O innych piłkarzach łódzkiej drużyny, która zaprezentowała się pod względem sportowej jakości, wyjątkowo przeciętnie, też trudno powiedzieć ciepłe słowa. W sumie nieudany występ Widzewa i już.

22 sierpnia o godz. 20.30 Widzew podejmie Pogoń Szczecin. Mam nadzieję, oby nie płonną, że Widzew wreszcie zagra na miarę oczekiwań i pokaże ładny, skuteczny futbol na dobrym poziomie. Z drugiej strony wygląda na ta, że Portowcy są w jeszcze większym kryzysie niż łodzianie. Dostali u siebie baty od Górnika (0:3). Oddajmy głos liderowi – Kamilowi Grosickiemu: -Ten zespół wygląda na razie bardzo słabo, szczególnie mentalnie. Są dobre momenty, ale też takie, gdy nie da się na to patrzeć. To, co pokazaliśmy w drugiej połowie, było bardzo słabe.

Widzew przegrał. O golach nieuznanych decydował VAR, o zdobytym prawidłowo – błąd obrońcy łodzian. W sumie: wielkie rozczarowanie!

Widzew wraca z Krakowa na tarczy. Tym razem po nie najlepszym spotkaniu nie zdobył choćby punktu. Na razie, mimo wzmocnień piłkarzami kupionymi za grubą kasę, łodzianie rozczarowują. Trzeba sobie szybko odpowiedzieć na pytanie: dlaczego?

Zgodnie z przewidywaniami, sprowadzony w ostatniej chwili stoper Andreou, pojawił się w wyjściowym składzie łodzian. Wrócił do meczowej jedenastki napastnik Bergier. Do protokołu wpisano dwóch rezerwowych bramkarzy: Gikiewicza i Krzywańskiego. Tym razem Widzew wystąpił na… żółto.

Nowy gracz defensywy łodzian popełnił błąd, co bezwzględnie wykorzystał napastnik gospodarzy. Uratował Widzew VAR. Okazało się, że Stolijković był na pozycji spalonej. Uff, odetchnęliśmy z ulgą.

Ta akcja obudziła łodzian, którzy atakowali z większą śmiałością. Przyniosło to dobry strzał, a może dośrodkowanie Akere. Tak czy tak skuteczną interwencją popisał się Madejski. Jak na to nie patrzeć w pierwszej połowie groźniejsze były ataki Cracovii.

VAR może być błogosławieństwem, ale i przekleństwem. Ładnym, sprytnym strzałem w róg bramki popisał się Alvarez. Co, z tego, skoro wcześniej w tej akcji faulował Bergier. Takie zdanie mieli sędziowie po analizie VAR.

W drugiej połowie inicjatywę przejęli łodzianie. Shehu, strzelając z rzutu wolnego w okienko, pomylił się o pół metra. Dlaczego z siedmiu metrów uderzając głową spudłował Alvarez, pozostanie jego tajemnicą. Bliższy zdobycia gola był Bergier, ale posłał piłkę głową w… słupek.

Niestety, potwierdziła się stara prawda. Niewykorzystane sytuacje się mszczą. I tak stało się tym razem. Gdzie był Żyro, gdy Minchev po dobrej centrze z pięciu metrów posłał piłkę do siatki?! Został uprzedzony przez rywala!

Widzew próbował, ale to lepszą sytuację na drugiego gola miała Cracovia. W dogodnej sytuacji spudłował Piła.

Mecz oglądało 12 794 kibiców.

W następnym meczu 22 sierpnia o godz. 20.30 Widzew podejmie Pogoń Szczecin. Grosicki w Łodzi – to zawsze jest dodatkowa, ligowa atrakcja!

Cracovia – Widzew 1:0 (0:0)

1:0 – Minchev (69)

Widzew: Kikolski – Krajewski, Andreou, Żyro, Gallapeni (84, Cybulski) – Selahi (84, Klukowski) – Akere (70, Czyż), Alvarez, Shehu (74, Teklić), Fornalczyk (70, Baena) – Bergier

Miała być Wielka Widzewska Ekstraklasowa Armada, a na razie jest ligowa rzeczywistość, która momentami… skrzeczy

Fot. Marcin Bryja, widzew.com

Miała być już teraz Wielka Widzewska Ekstraklasowa Armada, a na razie jest polska ligowa rzeczywistość, która momentami… skrzeczy. Po prostu. Na razie drużyna nie spisuje się na miarę wielkich oczekiwań i marzeń.

Nie ma co kryć, w ostatnim spotkaniu (z Wisłą Płock 1:1) miała niezbyt długie fazy dobrej gry, a tak: nieudane próby ataków i błędy w defensywie. Były piłkarz i trener Legii, teraz ekspert, Marek Jóźwiak w programie Loża Sportowa w Kanale Sportowym powiedział wprost, że jest rozczarowany Widzewem i dodał: Obrona to lekka groteska.

Jóźwiak pozytywnie ocenił powrót do podstawowego składu kapitana Bartłomieja Pawłowskiego. Inni nie byli już tak optymistyczni, mieli wątpliwości i to sporo, jeśli chodzi o jego grę. Pewnie podzielił ich zdanie trener Zeljko Sopić i po przerwie nie wpuścił Bartka na boisko.

Powiedzmy szczerze, wiele to w grze łodzian nie zmieniło. Jak bowiem marzyć o sukcesach, gdy z jednej strony brakuje solidnego środkowego obrońcy, a z drugiej ma się tylko jednego, na dodatek ostatnio kontuzjowanego, napastnika!

Pozytywne były wielkie, choć momentami chaotyczne, starania Mariusza Fornalczyka, o pokazanie się w grze i odgrywanie w niej większej roli. Piłkarz zaliczył 23 sprinty. Jak podał Krzysztof Marciniak z Canal+ Sport to było aż 572 pokonanych boiskowych metrów! Oby progres był widoczny z każdym kolejnym pojedynkiem, bo chłopak talent ma i w Widzewie gra.

Powiem ostrożnie: na ligową osobowość wyrasta Juljan Shehu, który ładną bramką, znów uratował skórę Widzewowi. Tylko tak dalej. Inni gracze drużyny powinni brać przykład z albańskiego pomocnika i po prostu do niego równać!

Złość trenera i zespołu na arbitra, za to że nie podyktował rzutu karnego, choć ten zdaniem wielu, w tym i mnie, należał się łodzianom, to tylko alibi, nie tłumaczy ligowej przeciętności drużyny. Sama sytuacja była kontrowersyjna, a ekspert sędziowski Rafał Rostkowski poparł decyzję arbitra Tomasza Kwiatkowskiego o odwołaniu jedenastki. Było minęło. Czas skupić się na najbliższej przyszłości.

Już w piątek o godz. 20.30 Widzew zagra na wyjeździe z Cracovią. Rywale, gdy grali w dziesięciu, zostali wprost zmiażdżeni przez Jagiellonię, która ostatecznie zwyciężyła 5:2. Trzeba jednak pamiętać, że krakowianie dwukrotnie prowadzili w tym spotkaniu, a ich piłkarz ujrzał czerwoną kartkę przy stanie 2:2.

Tak Widzew, jak i Cracovia w czterech meczach zdobyły po 7 punktów, wygrywając dwa ligowe starcia. Bez dwóch zdań w piątek nie będzie to łatwy ligowy pojedynek dla żadnej z walczących w Krakowie drużyn.

Pierwszy ligowy remis Widzewa. Bramkowych emocji było na… pięć minut plus odwołany karny dla łodzian

Po meczu walki i pięciu szalonych, bramkowych minutach pierwszy ligowy remis Widzewa. Wpływ na skuteczność i taki, a nie inny wynik, mogła mieć nieobecność walczącego z urazem napastnika Bergiera (trzy strzelone bramki).

Początek spotkania to: twarda walka, dwa przechwyty piłki Fornalczyka na własnej połowie, nieudane kontry, proste straty piłek, dwie żółte kartki dla widzewiaków (Visus, Shehu). Mijały minuty, niewiele się działo, nie było składnych akcji, mocnych, celnych strzałów. Ot, ligowa nuda. Do czasu, do czasu…

W 36 min pierwsza groźna. choć trochę przypadkowa akcja gości została nagrodzona golem. Gdy dobrą piłkę dostaje Sekulski to nie ma przebacz. Napastnik ograł w polu karnym Visusa, a potem pewnym strzałem pokonał Kikolskiego.

To było pięć minut futbolowego trzęsienia ziemi. Działo się i to sporo. Widzew atakował, strzelał, Fornalczyk kasował kolejną kontrę rywali, a końcowym efektem tego ekscytującego fragmentu gry był gol dla łodzian. Po precyzyjny strzale Shehu za pola karnego, bramkarz Leszczyński nie próbował nawet interweniować. W doliczonym czasie gry pierwszej połowy bliżsi zdobycia drugiej bramki byli goście, ale po uderzeniu głową Sekulskiego piłka odbiła się od poprzeczki.

W drugiej połowie z wielką ulgą odetchną Visus, bo w 58 min mógł ujrzeć drugą żółtą, w efekcie czerwoną, kartkę, po faulu na Sekulskim. Tym razem sędzia był dla widzewiaka łaskawy. Podobnie, jak kilka minut później dla Kalandadze. A co poza tym na boisku? Niewiele się działo.

Aż znów pokazał się Fornalczyk, dodajmy od razu znów z dobrej strony. Skrzydłowy wpadł jak burza w pole karne, a tam wszystko wskazywało na to, że faulował go Haglind-Sangre. Po analizie VAR sędzia Kwiatkowski, który najpierw przyznał łodzianom karnego, odwołał swoją decyzję. Wściekł się trener Stopić, za co arbiter ukarał go żółtą kartką. Uspokajał go… Gikiewicz. Mecz potrwał 10 minut dłużej. Widzew do końca walczył o zwycięstwo, ale strzały łodzian bronił Leszczyński.

Mecz oglądało 17 172  kibiców.

15 sierpnia o godz. 20.30 Widzew zagra na wyjeździe z Cracovią.

Widzew – Wisła Płock 1:1 (1:1)

0:1 – Sekulski (36), 1: 1- Shehu (41)
Widzew: Kikolski – Krajewski, Visus, Żyro, Gallapeni – Selahi (90+1, Hanousek) – Akere (61, Baena), Alvarez (90+1, Teklić), Shehu, Fornalczyk – Pawłowski (46, Czyż)

W Widzewie nowe ostro atakuje, ale stare trzyma się mocno. I bardzo dobrze, bo dzięki temu są zwycięstwa!

Fran Alvarez Fot. widzew.com

W Widzewie atak futbolowej nowości. Pojawiają się kolejni debiutanci, a tymczasem na razie wszystko pozostaje po staremu. Kluczowymi piłkarzami w zwycięskim meczu z GKS Katowice (3:0) byli doskonale znani i sprawdzeni w nie jednym futbolowym boju – Fran Alvarez i Juljan Shehu. Obaj aktywni, kreatywni, skuteczni. Fran zaliczył gola i asystę, Juljan – asystę, ale jego wpływ na grę drużyny był decydujący, Powiedzmy, że na boisku zawsze był tam, gdzie go potrzebowali koledzy – przejmował piłki, dokładnie je rozgrywał. Po prostu prawdziwy lider.

Jeżeli wszyscy nowi gracze drużyny, a zwłaszcza Mariusz Fornalczyk, będą grać na tym poziomie, co widzewscy rutyniarze, to kto wie, jak daleko drużyna zajdzie w ligowej batalii.

Jak trener Zeljko Sopić jesteśmy pełni uznania dla napastnika – Sebastiana Bergiera, który choć gra z urazem w trzecim meczu wpisuje się na listę strzelców. Pokazuje widzewski charakter, a to może okazać się decydujące w kluczowych momentach ligowej walki.

W kolejnym ekstraklasowym pojedynku 9 sierpnia o godz. 20.15 Widzew podejmie rewelację rozgrywek – Wisłę Płock (trzy mecze – 9 punktów, bramki 6-1). Po ostatnim zwycięstwie nad Piastem (2:0) trener Wisły Mariusz Misiura powiedział o swojej drużynie: – Za dyscyplinę taktyczną, za cierpienie, za poświęcenie, za znowu mądrość – duże słowa uznania. Byliśmy przygotowani na grę trzy na trzy, dwa na dwa, jeden na jeden. Byliśmy przygotowani na asekurację, więc uważam, że naprawdę wszystko dobrze grało w spotkaniu z Piastem.

« Older posts

© 2025 Ryżową Szczotką

Theme by Anders NorenUp ↑