Fot. Cyfrasport/ŁKS Łódź
Jest blisko coraz bliżej. We wtorek Philip Platek, inwestor zainteresowany ŁKS spotkał się z Tomaszem Salskim, obecnym właścicielem piłkarskiej spółki. Jeszcze krok i zostanie głównym akcjonariuszem.
Łodzianie zrobili wszystko, żeby tak właśnie się stało. Sportowo i organizacyjnie. W pięknym stylu wywalczyli awans do ekstraklasy, choć przed sezonem dawano im niewiele szans, wyszli z zadłużenia, zdobyli licencję na grę w najwyższej klasie, utrzymują dobre relacje z władzami miasta, a kibice pokazali, że można radośnie i spokojnie świętować awans. Wszystko jest zatem na tak, teraz trzeba tylko złożyć ostatnie podpisy.
– ŁKS ma nowy stadion, zaplecze treningowe, rozwija klubową akademię. Mają dobre relacje z miastem, jest duża baza fanów. Również miasto Łódź się rozwija, jest tam wszystko, czego potrzeba. Do tego jest dobrze, centralnie położone. Oczywiście, ostatnie lata były dla klubu trudne, ale myślę, że najgorsze już za nimi, że sporo spraw już tam wyczyszczono – mówił w rozmowie ze Sportowymi Faktami Philip Platek.
Tomasz Salski w wywiadzie dla tygodniach „Piłka Nożna”: – Może trudno w to uwierzyć, ale to oni znaleźli mnie. Poprzez platformę LinkedIn skontaktował się ze mną przedstawiciel rodziny Platków i tak doszło do rozmów. Jestem pewien, że doprowadzimy je do końca. Dobry wujek z Ameryki jeszcze nie jest udziałowcem. (…) Dotychczasowi akcjonariusze nie sprzedają udziałów panu Platkowi, tylko podnosimy kapitał, a za odpowiednie środki inwestor obejmuje nowe akcje. (…) Ile włożą w ten projekt? Oczekuję przynajmniej takiego samego wkładu w klub jak mój, więc około kilkunastu milionów złotych.
W ŁKS zgodziliśmy się co do celów piłkarskich, mam przekonanie, że będą one realizowane. Nie musi to oznaczać, że skłócą się dwie filozofię – nasza by promować wychowanków i inwestora, by sprzedawać wyróżniających się graczy. Polska jest bardzo dobrym rynkiem sprzedażowym, wielkie inwestycje infrastrukturalne w akademie pozwalają w lepszym stopniu szkolić. Liczę na to, że oprzemy naszą piłkę na młodych bez konieczności narzucania przepisu o młodzieżowcu czy Pro Junior System. Nie mam obawy, że ŁKS stanie się oknem wystawowym dla piłkarzy przed ich sprzedażą, bo jeśli tak by miało być, to znaczy, że musielibyśmy grać w europejskich pucharach, zdobywając miejsce na podium w Ekstraklasie. Taką perspektywą nasi fani chyba nie pogardzą, prawda?