Rezerwowy Pafka

Tag: łks sitek

Michał Mokrzycki i Maksymilian Sitek dali drużynie ŁKS impuls do lepszej gry i pierwszego od dawna ligowego zwycięstwa

Fot. Radosław Jóźwiak/Cyfrasport

Jesteś tak dobry, jak twój ostatni mecz. Dlatego nie ma co wracać do przeszłości, tylko powiedzieć wprost, że najlepszym piłkarzem w zwycięskim meczu ŁKS w Stalowej Woli (1:0) był autor złotego gola Michał Mokrzycki. Pomocnik w wielu fragmentach spotkania grał na miarę swojego talentu i możliwości. Miał niestety też za proste straty i niedokładne podania, ale potrafił pilnować gry zespołu w środku boiska. Po kilku jego nieoczywistych, a dobrych zagraniach, łodzianie tworzyli groźne sytuacje. Tylko tak dalej.

Najbardziej energetycznym piłkarzem łodzian w Stalowej Woli był z kolei Maksymilian Sitek. Nie bał się gry jeden na jeden, wiele takich pojedynków wygrał, a jego udział w bramkowej sytuacji, po odważnym widowiskowym ataku, był bezcenny.

Nowy trener – Ryszard Robakiewicz zdyscyplinował zespół (w tym szczególnie defensywę!), który był czujny i uważny w grze defensywnej. Nie pozwolił rywalowi na stworzenie bramkowej sytuacji, także nowy w bramce łodzian – Łukasz Bomba mógł pokazać się, wykonując kilka dalekich, dokładnych wykopów piłki, co w dzisiejszym futbolu powinno być normą.

Jasne, nie przesadzajmy, to pierwsze koty za płoty. Krok w dobrym kierunku. Teraz, w kolejnym spotkaniu ze Stalą Rzeszów na własnym boisku (4 maja o godz. 17, transmisja  TVPSPORT.PL) trzeba pokazać jeszcze lepszy, bardziej skuteczny futbol. Jak jednak to zrobić, gdy nowi ofensywni gracze byli kompletnie niewidoczni, spóźniali się do piłek posyłanych w pole karne (Marko Mrvaljević), bądż walczyli chaotycznie i często nieskutecznie, momentami prezentując III-ligowy poziom, jak Gustaf Norlin. Dać im kolejną szansę czy poszukać innych rozwiązań? – na to pytanie będzie musiał sobie odpowiedzieć Ryszard Robakiewicz.

Już dziś arcyważny mecz drugiej drużyny ŁKS w II lidze. Łodzianie o godz. 19 podejmują dobrze grający zespół czołówki – Hutnika Kraków. ŁKS II broni się przed barażami o utrzymanie w II lidze.

Co powinien zrobić ŁKS, żeby znaleźć się w strefie barażowej? Spróbować grać tak, jak… reprezentacja Hiszpanii!

Antoni Młynarczyk Fot. ŁKS/Cyfrasport

Mnie się wydaje, no tak na chłopski rozum, że ŁKS, nie przymierzając, musi grać tak, jak… reprezentacja Hiszpanii. Postawić na dwóch młodych, nie bojących się nikogo, przebojowych i posiadających co najważniejsze odpowiednie umiejętności, skrzydłowych. To oni – Maksymilian Sitek i joker w ełkaesiackiej talii – Antoni Młynarczyk zdecydowali w głównej mierze (obok Koko Hinokio) o ligowym (drugim z rzędu!) zwycięstwie z Chrobrym w Głogowie 2:1.

Bezwzględnie zasługują na to, żeby pojawić się w wyjściowej jedenastce w najbliższym ligowym meczu. Podniosą jakość i temperaturę grania łodzian, pozwolą walczyć o przewagę na skrzydłach, co pozwoli skrócić nudną i niekiedy mocni nieefektywną, godną piłki… ręcznej, grę po obwodzie. No, i co najważniejsze taka decyzja przyniesie bramkowy i punktowy efekt. A jest jednak o co grać, bo łodzianie krok po kroczku zbliżają się do strefy barażowej.

Maksymilian Sitek Fot. ŁKS/Cyfrasport

Mającemu południowoamerykańskie korzenie do temperamentnego grania trenerowi Arielowi Galeano to po prostu musi odpowiadać. Miał też w czasie reprezentacyjnej przerwy sporo do poprawy w grze zespołu – choćby efektywne odnajdywanie się na boisku napastnika czy pewniejsza gra w defensywie przy szybkiej kontrze rywali.

ŁKS zagra 29 marca o godz. 19.30 w Łodzi z broniącą się przed spadkiem Odrą Opole. Rywale przeżywali prawdziwy szok po uroczystej inauguracji swojego nowego stadionu.

Sportowe Fakty: Itaka Arena w Opolu, najnowocześniejszy stadion w Polsce, już po pierwszym meczu padła ofiarą wandalizmu. Zniszczenia miały miejsce podczas spotkania Odry Opole z FC Magdeburg doszło do aktów wandalizmu. Zdewastowano toalety, a na balustradach pojawiły się wlepki i napisy. Policja już bada sprawę. Według ustaleń Radia Opole, za zniszczenia odpowiadają prawdopodobnie kibice FC Magdeburg.

ŁKS. Mecz w Głogowie pokazał czarno na białym, ile w dzisiejszym futbolu zależy od kreatywnych pomocników!

Łukasz Grochala/Cyfrasport

Zwycięski mecz ŁKS w Głogowie pokazał czarno na białym, ile w dzisiejszym futbolu zależy od kreatywnych pomocników, a zwłaszcza skrzydłowych. Błyskotliwa i skuteczna akcja Antoniego Młynarczyka, który minął kilku rywali i idealnie zagrał do Maksymiliana Sitka, powinna być pokazywana na taktycznych zajęciach nie tylko w polskich klubach. Tylko tak i aż tak udaje się rozmontować szczelną obronę rywali i wygrywać wydawałoby się (po pierwszej beznadziejnej połowie) przegrane spotkania.

Młynarczyk okazał się jokerem w talii trenera Ariela Galeano i chyba ostatecznie przekonał szkoleniowca, że jego miejsce jest w podstawowej jedenastce łodzian, a nie na ławce rezerwowych. Wiem, że takie przetasowanie sprawi, iż trzeba będzie szukać nowego miejsca na boisku dla Pirulo lub posadzenie go na ławce rezerwowych ale cóż w futbolu nie ma sentymentów.

Nie mniej energetyczny, twórczy i przebojowy był drugi z łódzkich skrzydłowych – Maksymilian Sitek. Swoim ciągłym nękaniem defensywy rywali zmęczył głogowian do tego stopnia, że po przerwie nie mieli nic do powiedzenia na boisku. Podobno rolę spełnił Koko Hinokio, który pokazał, że potrafi być odważnym kreatywnym pomocnikiem z boiskową wyobraźnią. Umie też momentami wcielić się w rolę wielkiego nieobecnego (kartki, kartki) Michała Mokrzyckiego i skutecznie pomóc w odbiorze piłki.

Z takimi pomocnikami można w lidze góry przenosić ale… Trzeba jasno sobie powiedzieć, że przez blisko 70 minut ŁKS praktycznie grał w… dziesiątkę, bo Marko Mrvaljević był na boisku, ale tak jakby go na nim wcale nie było. W czasie reprezentacyjnej przerwy trzeba albo znaleźć sposób na efektywną współpracę napastnika z pozostałymi piłkarzami zespołu albo poszukać innych rozwiązań i na przykład dać szansę gry od pierwszej minuty Gustafowi Norlinowi.

Mecz czarno na białym pokazał, ile dla drużyny znaczy Michał Mokrzycki, ale też jaką dla niej wartość ma Piotr Głowacki i jego odważna ofensywna gra. Niestety,  Antonio Majcenić  był cieniem Piotrka i jego boiskowa wartość w Głogowie, co tu kryć, nie była wielka.

ŁKS, żeby odnosić zwycięstwa musi robić wszystko, żeby grać na zero z tyłu. W Głogowie znów to się nie udało. Łodzianie stracili bramkę po stałym fragmencie gry, popełniając juniorskie błędy w kryciu. Nie po raz pierwszy niestety…

Jest zatem nad czym pracować w reprezentacyjnej przerwie. Kolejny ligowy mecz ŁKS zagra 29 marca o godz. 19.30 w Łodzi z broniącą się przed spadkiem Odrą Opole.

© 2025 Ryżową Szczotką

Theme by Anders NorenUp ↑