Rezerwowy Pafka

Tag: widzew remis

Bezsensowne jedenastki dały wyjazdowy remis Widzewowi. Łodzianie nie wygrali w Gdańsku od… 1986 roku, a mieli piłkę meczową!

Znów się nie udało. Ostatni raz w Gdańsku widzewiacy wygrali w 1986 roku (1:0 po bramce Leszczyka). Od tamtej pory osiem prób zakończyło się niepowodzeniem. Teraz była próba dziewiąta i… Tym razem Widzew zremisował 1:1 z Lechią. Po raz czwarty w sezonie, po raz drugi na wyjeździe. Stało się tak po rzutach karnych, spowodowanych beznadziejnym i nieodpowiedzialnym zachowaniem piłkarzy jednej i drugiej drużyny.

Trener Myśliwiec odwzorował skład ze zwycięskiego meczu z Piastem (jak mówi futbolowa mądrość: zwycięskiego składu się nie zmienia). Nawet na ławce nie było kontuzjowanego (uraz łydki) Hamulicia.

Widzew od początku meczu miał inicjatywę. Ba, po 9 minutach powinien prowadzić, ale Rondić główkował nad poprzeczką, choć dostał od Kerka piłkę na nos na piąty metr przed bramką.

Ta sytuacja obudziła gospodarzy, którzy starali się być groźniejsi. Widzew też się starał (po dograniu Shehu nad bramkę kopnął piłkę z 8 metrów Gong), ale na staraniach obu zespołów się kończyło.

Do czasu, gdy bezsensownie chciał się wykazać umiejętnościami Ibiza. Przegrał rywalizację z Sezonienką, który przejął piłkę i trafił w boczną siatkę. Lechia próbowała i się doczekała. Spóźniony i zaskoczony Alvarez faulował w polu karnym Vjunnyka w sytuacji, z której nic by nie wynikało, więc żal wyjątkowy. Jedenastkę wykorzystał Kapić, posyłając piłkę pod pachą Gikiewcza! Wyjazdowa niemoc i zarazem zmora obcych boisk Widzewa w pierwszej połowie wyszła na wierzch w całej pełni.

Trener Myśliwiec musiał się w przerwie przyznać do złego wyboru meczowej jedenastki, bo dokonał trzech zmian. Niech ktoś mi w Widzewie wytłumaczy, po co dawać kolejne szanse słabemu Gongowi. O jakiś beznadziejny zakład chodzi, czy o coś innego?

Zmiany, zmianami, a gdańszczanie szybko mogli praktycznie zamknąć mecz. Łodzianie pozwolili na to, żeby w dogodnej sytuacji znalazł się Vjunnyk. Napastnik strzelił z ostrego kąta obok Gikiewicza, ale na szczęście dla łodzian także obok słupka.

W odpowiedzi znów pokazał umiejętność dobrego wykonywania rzutów wolnych Kerk. Z około 23 metrów posłał piłkę precyzyjnie i mocno, ale na takiej wysokości, że bramkarz Weirauch mógł świetnie interweniować.

Kolejny atak łodzian przyniósł gola. W polu karnym przez Olssona był faulowany Rondić, który pewnie wykorzystał jedenastkę, myląc bramkarza. Olsson zagrał również bez sensu, podobnie jak wcześniej Alvarez.

Widzew zremisował, a mógł, ba powinien wygrać. W czwartej doliczonej minucie gry po szybkiej kontrze i podaniu Sobola w sytuacji sam na sam znalazł się Łukowski, ale przegrał pojedynek z bramkarzem gospodarzy. Piłka meczowa nie została wykorzystana. Pojedynek skończył się remisem.

Lechia Gdańsk – Widzew 1:1 (1:0)

1:0 – Kapić (44, karny), 1:1 – Rondić (74, karny)

Widzew: Gikiewicz – Krajewski (46, Kastrati), Żyro, Ibiza, Kozlovsky – Alvarez, Shehu, Kerk (90+2, Sobol) – Gong (46. Sypek), Cybulski (46. Łukowski) – Rondić

Doliczony czas znów atutem Widzewa. Łodzianie przełamali wyjazdową klątwę

Wyjazdowa klątwa została przełamana. Po dwóch porażkach (z Pogonią 0:2 i Jagiellonią 0:1), Widzew zremisował w Katowicach z GKS po golu, a jakże w doliczonym czasie gry. Walka o dobry wynik do samego końca spotkania stała się specjalnością łodzian,

Trener Myśliwiec dokonał wręcz rewolucji w składzie Widzewa (pięć zmian!), a zwłaszcza w drugiej linii. Po raz pierwszy w tym sezonie usiadł na ławce kapitan Hanousek. GKS bez Zrelaka w składzie.

Spotkanie zaczęło się znakomicie dla gości. Ich pierwsza akcja przyniosła gola. Nomen omen w 13 min dośrodkował Gong, niepewnie wyszedł do piłki Kudła, uprzedził go Rondić i trafił do siatki.

Widzew kontrolował grę. 10 minut później mógł zdobyć drugiego gola, ale kilka strzałów łodzian było skutecznie blokowanych.

Potem była chwila grozy. Na szczęście VAR był po stronie łodzian. Ibiza nie zagrał piki ręką w polu karnym, a rzut wolny nic nie dał gospodarzom.

Potem była akcja z której nic nie powinno się stać, a jednak się stało. Po dalekim wrzucie z autu(!) Kowalczyka rywale uprzedzili naszych defensorów, ostatecznie piłka spadła pod nogi Repki, który doprowadził do wyrównania. Festiwal błędów łodzian. Nie, takie gole nie powinny padać, jeśli się ma uchodzić za solidną ligową drużynę!

Bramka podrażniła ambicje łodzian, ale Kudła pokazał klasę interweniując po strzale Kerka. Odpowiedź GKS była błyskawiczna i skuteczna. Wasielewski zakręcił niczym juniorem Gongkiem, strzelił, piłka otarła się o Żyrę i wpadła do siatki. Czarna rozpacz!

Widzew w drugiej połowie próbował odrobić straty, ale robił to anemicznie. Niewiele wynikało z przeprowadzanych akcji. Zadebiutował w Widzewie Hamulić. Wyróżnił się tym, że zobaczył żółtą kartkę.

Tymczasem tzw. impet Widzew słabł z każdą minutą. Na dodatek w defensywie dalej raził nieporadnością. Trudno zrozumieć dlaczego aż do 80 minuty był na boisku ogrywany niemiłosiernie Gong. Widzew niby grał dwoma napastnikami, ale nic wielkiego i pożytecznego z tego nie wynikało.

Gdy wydawało się, że nic z tego nie będzie i trzecia wyjazdowa porażka z rzędu stanie się faktem, znów doliczony czas okazał się inspirujący dla łodzian. Wrzucił piłkę w pole karne Silva, nieporadnie wybijali ją obrońcy rywali. Trafiła ona pod nogi Łukowskiego, który ładnym, pewnym strzałem pokonał Kudłę. Słowa uznania za walkę do końca.

21 września o godz. 17.30 Widzew podejmie Piasta Gliwice.

GKS Katowice – Widzew 2:2 (2:1)

0:1 – Rondić (13), 1:1 – Repka (38), 2:1 – Wasielewski (42), 2:2 – Łukowski (90+2)

Widzew: Gikiewicz – Kastrati (80, Krajewski), Żyro, Ibiza, Kozlovsky (80, Silva) – Alvarez, Shehu, Kerk (71, Łukowski) – Sypek (62, Hamulić), Rondić, Gong (80, Cybulski)

Widzew. Bezbramkowy remis jest sukcesem, gdy przez pół godziny gra się w dziesiątkę!

Jedno nieodpowiedzialne, brutalne zagranie zaważyło na tym, co działo się na stadionie przy al. Piłsudskiego. Czerwona kartka dla Kozlovskiego sprawiła, że przez ponad pół godziny musiał bronić bezbramkowego wyniku. Z dobrym skutkiem. Łodzianie zdobyli ligowy punkt.

Już przed meczem było wiadomo, że nie dojdzie do debiutu Hamulicia, który jest kontuzjowany. W wyjściowej jedenastce znalazło się miejsce dla Klimka. Łodzianie zaczęli mecz bez młodzieżowca.

Inicjatywa od początku należała do gospodarzy, którzy robili wszystko, żeby rywal nie nabrał boiskowego oddechu. W akcjach łodzian brakowało jednak dokładności albo… cierpliwości.

Wrocławianie nie mieli zamiaru oddawać pola łodzianom, ba grając odważniej odsunęli futbolowe wydarzenia jak najdalej od własnej bramki. I to oni w 23 min byli najbliżsi zdobycia gola. Po błędzie Kastratiego (zagrywał piłkę głową do bramkarza, nie widząc, że na piłkę czatuje napastnik gości), sytuację uratował Gikiewicz, broniąc nogą strzał Musiolika. Do przerwy było ligowe granie bez wielkich futbolowych ekscytacji.

W drugiej połowie Widzew próbował atakować, ale robił to w sposób łatwy do odczytania i zatrzymania, Rywale cierpliwie czekali na możliwość przeprowadzenia groźnej kontry. I się doczekali. Na szczęście na posterunku był Gikiewicz, który obronił strzał Cebuli.

A potem zaczął się dramat. gospodarzy. W 64 min czerwoną kartkę ujrzał Kozlovsky za brutalny atak nakładką na nogę rywala (Ince). Przez pół godziny z hakiem łodzianie musieli się skupić na bronieniu wyniku i nadziei, że może jednak kontra… I gospodarze atakowali, lepiej organizując akcje, niż gdy walczyli w.. jedenastu. Zaskoczeni rywale nie byli w stanie nic sensownego skonstruować, a bramkowe aktywa próbowali sobie wypracować w nieuczciwy sposób, symulując faul w polu karnym. Na szczęście sędzia nie dał się nabrać.

Mecz oglądało 17 tysięcy 667 kibiców. 17 sierpnia o godz. 20.15 Widzew zagra z Pogonią w Szczecinie.

Widzew – Śląsk 0:0

Widzew: Gikiewicz – Kastrati, Żyro, Ibiza, Kozlovsky – Hanousek, Alvarez (89, Shehu)- Sypek (63, Gong), Łukowski (63, Kerk), Klimek (63, Klimek)- Rondić (67, da Silva)

© 2024 Ryżową Szczotką

Theme by Anders NorenUp ↑