Rezerwowy Pafka

Tag: widzew stamirowski

Niech ktoś mi wytłumaczy, dlaczego Widzew doprowadza w ligowym meczu do katastrofy

Z Widzewem jest obecnie tak jak ze… stadionem przy al. Piłsudskiego, pewnej bariery nie przeskoczysz. W klubie wszyscy się ucieszyli, że ustanowili rekord rekordów w sprzedaży karnetów. To cenne, ale na obiekt może wejść około 18 tysięcy widzów i ani tysiąca więcej. Tymczasem Legia sprzedała karnetów ledwo kilka tysięcy, ale na jej warszawskie mecze przychodzi nawet po 30 tysięcy ludzi, bo tylu kibiców może pomieścić stadion. I kto tu ma dzięki fanom w klubowej kasie większą gotówkę?!

W stolicy i nie tylko pokutuje przekonanie z zeszłego sezonu, że Widzew nie ma pieniędzy na wartościowe transfery i tylko uzupełnia skład. Władze łódzkiego klubu zapewniają, że kasy jest dość, ale co tu kryć na razie przeprowadzone transfery nie przekonują, jakby były skrojone na miarę ligowego, finansowego przeciętniaka.

Ba, Widzew z nowymi ludźmi w defensywie, w nowym ustawieniu jest zespołem, który w tym roku kalendarzowym ciągle traci moc bramek, najwięcej w ekstraklasie. Tej tendencji nie udaje się na razie zatrzymać.

W Widzewie są ludzie myślący kibicowskim sercem, jak przesympatyczny właściciel Tomasz Stamirowski i zdaje się są tacy, którzy wszystkie rozumy zjedli i nie w smak im słuchać dobrych rad mądrych ludzi. Tymczasem są kluby, w których na ławce rezerwowych pojawiają się w trakcie meczu w roli mentorów, dobrych doradców byli zasłużeni dla klubu, wybitni piłkarze. W Widzewie o niczym takim nie ma mowy!

Po raz kolejny powiem, że kompletnie tego nie rozumiem, dlaczego klub nie wykorzystuje potencjału, dobrej woli, sympatii i chęci do pomocy ludzi, którzy grali tak, że Widzewa bała się futbolowa Europa, dlaczego byli wybitni piłkarze spychani są w futbolowy niebyt, jakby to co zrobili, co doświadczyli było wartością bez znaczenia.

Sądzę, że taka krytyczna burza mózgów bardzo przydałaby się w klubie, bo wtedy być może udałoby się zrozumieć, dlaczego zespół potrafi zagrać 45 minut ligowego spotkania na przyzwoitym poziomie, a potem doprowadzić do katastrofy.

Widzew. Jest nowy prezes. Pełne zaufanie dla Janusza Niedźwiedzia. Klub planuje 5-6 transferów przy zakładanym budżecie na przyszły sezon około 40 milionów złotych

Zaskoczeniem było pojawienie się na konferencji Widzewa, dotyczących zmian, które zachodzą w klubie, tylko właściciela – Tomasza Stamirowskiego. Nie było starego prezesa Mateusza Dróżdża, nie pojawił się nowy, choć w końcu właściciel poinformował, kto nim został. Nie szukano daleko, nowym prezesem został dotychczasowy wiceprezes – Michał Rydz, a wiceprezesem Maciej Szymański. Właściciel na długiej, bardzo długiej konferencji mówił, że prezesi klubów futbolowych nie wyrastają niczym grzyby po deszczu. Zamiast szukać, lepiej postawić na pewne rozwiązania.

Gros czasu zajęło właścicielowi tłumaczenie dlaczego rozstał się z Mateuszem Dróżdżem. Insynuacją i wredną plotką nazwał opinie, że zdecydował o tym donos… trenera. Tomasz Stamirowski wyjaśniał szczegółowo, że brakowało komunikacji, tak w kwestii organizacyjnej, jak i sportowej. To na pewno nie jest historia takiego konfliktu prezesa z trenerem, jaka miała miejsce w Motorze Lublin.

– Prezes ma łączyć, a nie dzielić. Jak sami będziemy się kotłować między sobą nie osiągniemy , a nie jest tak że znaleźliśmy się w ekstraklasie na zawsze – stwierdził.

To jednak już przeszłość. Skupmy się na tym, co dalej, bo Widzew ustanowił rekord, przegrał już osiem spotkań, w tym pięć pod rząd na własnym boisku, a w sobotę o godz. 17.30 podejmie walczącą o ekstraklasowe życie – Koronę Kielce.

Właściciel stwierdził, że ma pełne zaufanie do trenera Janusza Niedźwiedzia i dyrektora sportowego Tomasza Wichniarka i ci ludzie będą budowali drużynę na przyszły sezon. Budżet będzie oscylował w granicach 40 – 42 milionów, co powinno pozwolić na dokonanie latem 5 – 6 transferów, może nie tak spektakularnych jak Maxime Domingueza, Marca Guala czy Łukasza Zwolińskiego, ale jednak ważnych dla zespołu. W pierwszej kolejności chodzić ma o sprowadzenie bramkarza i młodzieżowca. Sytuacja w budżecie klubu jest stabilna, co nie znaczy, iż nie należy go pilnować. W każdym razie Widzew jest jednym z czterech klubów ekstraklasy, który nie ma problemów finansowych.

– Potencjał w zespole jest, ale trzeba uzupełnień – stwierdził Stamirowski.

Właściciel chciałby, żeby drużyna z roku na rok robiła sportowe kroki do przodu, a w najbliższym sezonie ugruntowała swoje miejsce w środku tabeli. – Wszystko wskazuje na to, że w przyszłym sezonie czekają nas derby, musimy być do nich dobrze przygotowani- powiedział.

Tomasz Stamirowski powiedział też, iż chce unormować relacje z miastem i spotkać się z prezydent Łodzi – Hanną Zdanowską.

Widzew. Klęska (sportowa) goniła ostatnio klęskę, więc głowę dał wódz naczelny czyli prezes klubu Mateusz Dróżdż

Miała być wiosenna ofensywa. Tymczasem drużyna doznała spektakularnych klęsk (pięciu z rzędu!) na własnym terytorium. W tej sytuacji ktoś musiał dać głowę. Skoro uznano, że główni dowódcy (trener i dyrektor sportowy) się nadają, to musiał oddać władzę wódz naczelny. Tak stało się podczas nocnej personalnej rewolucji w Widzewie. Pracę stracił prezes klubu Mateusz Dróżdż.

Mówiono, że jest kontrowersyjny. Powiedzmy szczerze, że gdyby taki nie był, a był ciepłą kluchą, pewnie nigdy nie zostałby prezesem klubu takiego jak Widzew. W walce o dobre imię swoje i Widzewa z Urzędem Miasta Łodzi miał nie sto, a dwieście procent racji, bo posługiwanie się zmanipulowanym filmem, to po prostu skandal, za który zresztą nikt w UMŁ nie poniósł poważnych konsekwencji. Inna kwestia, że ta sprawa chyba zabierała mu zbyt dużo czasu i energii.

Walcząc i walcząc z kolejnymi wrogami, prawdziwymi i wyimaginowanymi, nie potrafił jednak szukać kompromisów. Szedł po bandzie, czym zyskiwał błyskawiczny, ale krótkotrwały poklask na twitterze, ale też nieprzejednanych wrogów.

Starał się trzymać w ryzach finanse klubu (taka przynajmniej jest oficjalna opinia), ale jednak chyba zbytnio zaufał swoim ludziom i wydał niepotrzebnie kasę na beznadziejne transfery, które zapewniły drużynie nie wymarzony wzlot, a sportowy spadek, by nie powiedzieć wiosenny upadek, ze szczytów ekstraklasy do roli nieciekawego, ligowego średniaka.

Był bezkompromisowy, ale i pamiętliwy, więc pewnie dlatego toczył sądowe boje. Czy wiedział o sprawdzaniu alkomatem trzeźwości zaproszonych na mecz wybranych gości? Na dodatek doszła wizerunkowa plama, gdy klub straszył karnymi odsetkami sponsorów, którzy w ustalonym czasie nie dokonali wpłat na klubowe konto.

Czasami, widać coraz częściej, miał inne zdanie niż właściciel klubu – Tomasz Stamirowski, co też kładło się cieniem na atmosferze na szczytach widzewskiej władzy.

Nie zadbał zimą o znalezienie odpowiedniej bazy treningowej dla pierwszego zespołu na czas wiosennej batalii, co ma się przekładać na słabe wyniki drużyny. Gdyby umiał się dogadać z MOSiR i znalazł ludzi, prawdziwych fachowców, takich jacy tuż obok przygotowują korty Eurotenisa do letniego sezonu, pewnie boiska Łodzianki, które wymagają generalnego remontu, byłyby mimo wszystko wiosną w lepszym stanie. Ale… doprowadził do tego, że dojdzie za grube miliony do gruntownej modernizacji ośrodka przy ul. Małachowskiego.

Tego nie wiem, choć to bardzo ważne, czy za mało poświęcał czasu i uwagi ośrodkowi treningowemu w Bukowcu i gromadzeniem na jego budowę funduszy. Na pewno tradycja Widzewa i szacunek dla ludzi, którzy ją tworzyli, nie był jego oczkiem w głowie. Wielkich, wybitnych piłkarzy minionych czasów nie miał niestety w gronie swoich doradców i mentorów. A szkoda, bo to mądrzy ludzie, którzy wiele w życiu osiągnęli, widzieli, przeszli i mogli służyć nie jedną dobrą radą.

Na pewno (dużo) mniej obiecywał i działał skuteczniej niż jego poprzedniczka Martyna Pajączek. Jaki będzie jego następca (lepszy – gorszy?!) i czy poznamy go podczas wtorkowej konferencji zapowiedzianej przez właściciela Tomasza Stamirowskiego? Mówi się, że nowym prezesem zostanie boss Stali Mielec – Jacek Klimek. Pożyjemy, zobaczymy.

Powrót na mistrzowski tron musi być w sercu każdego widzewiaka

Siedem lat minęło od chwili reaktywacji Widzewa do jego powrotu do ekstraklasy.

Właściciel Tomasz Stamirowski: Powrót do ekstraklasy jest symbolicznym zamknięciem procesu reaktywacji klubu. RTS jest znowu Robotniczym Towarzystwem Sportowym. Jedno marzenie się spełniło. Czas na kolejne jakim jest powrót Wielkiego Widzewa. Powrót na mistrzowski tron musi być w sercu każdego widzewiaka. Nasz klub, nasz stadion, nasz awans, nasza ekstraklasa – to słowa, na które czekałem stając się większościowym akcjonariuszem klubu.

Właściciel podkreśla, że w Widzewie zawsze grano w 12, bo kibice są wyjątkowi. Klub nigdy nie stracił tożsamości w czym wielka zasługa stowarzyszenia RTS Widzew kierowanego przez Tomasza Tomczaka. W ciągu tych siedmiu lat w Widzewie zagrało 155 piłkarzy, pracowało 14 trenerów.

Ambicja, charakter, tradycja – to filary na których opiera się Widzew. Odbudowa rozpoczęła się praktycznie od zera, a nowoczesny stadion był wyjątkowym impulsem. Tomasz Stamirowski na nowym stadionie był na 102 z 103 rozegranych spotkań. Imponujący bilans. W sumie od czasu jego oddania do użytku zasiadło na nim ponad milion kibiców.

Tomasz Stamirowski do wielkich widzewiaków, którzy pomogli w odbudowie zaliczył m.in. Franciszka Smudę, Radosława Mroczkowskiego i Marcina Robaka.

Widzew w minionym sezonie usatysfakcjonował właściciela, bo jest w ekstraklasie, a przed sezonem nie był faworytem bukmacherów do awansu oraz wygrał derby i króluje w Łodzi.

Widzew walkę w ekstraklasie rozpoczyna bez długów, co ma fundamentalne znaczenie choćby jeśli chodzi o możliwości prowadzenia transferów. Jedna ważna decyzja została już podjęta. Zespół nadal będzie prowadził trener Janusz Niedźwiedź.

W Widzewie dostrzegli to, co widać gołym okiem. W takim składzie, jakim zespół grał w I lidze nie podbije ekstraklasy.

Zdaniem Tomasza Stamirowskiego konieczne jest wzmocnienie defensywy i ataku oraz uzupełnienie pozostałych formacji.

Prezes Mateusz Dróżdż mówi z kolei w rozmowie ze sport.tvp.pl, że w klubie nie chcą szaleć na rynku transferowym. Czy jednak już nie dokonują sportowej rewolucji?

Czy czym innym jest bowiem pozbycie się trzech stoperów i decyzja, że czwarty – Marek Hanousek wraca do drugiej linii, gdzie był znacznie pożyteczniejszy dla drużyny. Trzeba od nowa zbudować tę formację. Potrzebą chwili jest znalezienie bramkostrzelnego napastnika, który da drużynie kilkanaście bramek w sezonie – to widzą wszyscy.

Dróżdż we wspomnianej rozmowie stwierdza: Chcemy dokonać około siedmiu-ośmiu transferów do klubu. Wiemy też, jaki błąd popełniliśmy wcześniej – nasza kadra była zbyt szeroka. Dlatego teraz będzie więcej transferów wychodzących niż przychodzących. Zależy nam, by wzmocnić drużyną na tyle, aby była w stanie spokojnie utrzymać się w ekstraklasie i dalej się rozwijać.

Pierwsze ważne wydarzenie dla kibiców już 5 czerwca. Od godz. 10 trwać będzie wielki Widzewski Piknik z morzem atrakcji.

Przed konferencją serdecznie uścisnęli sobie dłoń Tomasz Stamirowski i prezes rugbowej spółki Budowlani SA – Krzysztof Serafin. W Sercu Łodzi jest miejsce dla Wielkiego Widzewa i dla drużyny Master Pharm Rugby Łódź, która w nowym sezonie znów chce walczyć o mistrzostwo Polski.

© 2024 Ryżową Szczotką

Theme by Anders NorenUp ↑