Rezerwowy Pafka

Tag: widzew zwycięstwo

Osiem minut, które wstrząsnęły gdańszczanami i dało trzecie z rzędu zwycięstwo Widzewa!

Widzew stanął do walki o trzecie zwycięstwo z rzędu (1:0 z GKS Katowice i 2:0 z Piastem Gliwice) z jedną zmianą. W obronie mającego problemy zdrowotne Ibizę zastąpił Volanakis. Warto przypomnieć: gdańszczanie w ostatniej kolejce pokonali mistrza Polski – Jagiellonię 1:0. Tym razem jednak nie dali rady. Łodzianie dzięki piorunującej końcówce pierwszej połowy wygrali trzeci raz rzędu i trzeci raz nie tracąc gola!

Mecz zaczął się od cyrkowego zagrania Tupty, który w wyskoku piętą z metra chciał posłać piłkę do bramki. No, niestety się nie udało. A potem walka, walka i jeszcze raz walka. To się zawsze ceni, choć słabo ogląda.

Bardziej od meczu zwracał uwagę transparent kibiców łodzian: Chociaż zmiany nadszedł czas, zawsze będziesz jednym z nas – T. Stamirowski dziękujemy.

A na boisku? Biegali, starali się, ale składnych, groźnych akcji nie było. Gdy coś groźnego się działo, to i tak okazywało się bez znaczenia, bowiem sędziowie sygnalizowali pozycję spaloną.

Co się jednak odwlecze… Pawłowski posłał piłkę na skrzydło do Kozlovsky’ego. Słowak wpadł w pole karne, zwiódł obrońcę i podał do Shehu. Albańczyk przyjął, przymierzył i uderzeniem po długim rogu pokonał bramkarza Lechii.  Pierwszy celny strzał i jest bramka!

Gospodarzom było mało. W 45 minucie sfaulowany w polu karnym został dynamiczny Sypek. Niestety, kapitan Pawłowski, uderzając z jedenastki, trafił w poprzeczkę. Widzew się tym nie załamał. W doliczonym czasie goście zapomnieli, że Alvarez ma wyjątkowe umiejętności strzeleckie. Hiszpan sprytnym uderzeniem z rzutu wolnego (sugerował dośrodkowanie) zdobył drugiego gola. Przy okazji piłka odbiła się jeszcze od bliższego słupka. Szósty gol na koncie Alvareza.

No, trzeba przyznać, że końcówka (ostatnie osiem minut) pierwszej połowy w wykonaniu łodzian była piorunująca. Po prostu wstrząsnęła gdańszczanami.

W drugiej połowie gospodarzom grało się łatwiej, wszak mieli dwubramkową zaliczę. A mogło być wyżej. Tupta zachował się w polu karnym nie jak napastnik. W dogodnej sytuacji zamiast strzelać, wahał się, wahał. W końcu piłka trafiła do Sypka, a ten uderzył obok słupka.

Gościom mógł pomóc tylko przypadek. Neugebauer był bliski zamienienia dośrodkowania na gola. Na szczęście dla łodzian do tego nie doszło, bo też na stratę bramki nie zasłużyli. Podobnie jak w kolejnej groźnej sytuacji. Tym razem dobrą interwencją popisał się Gikiewicz. Widzew też miał szanse, ale Sobol (po podaniu Shehu) w sytuacji sam na sam trafił w bramkarza. Shehu też miał szansę, ale się pomylił.

Zwycięstwo na stadionie przy al. Piłsudskiego obejrzało 17 528 kibiców. 11 kwietnia o godz. 20.30 Widzew zagra w Kielcach z Koroną. Łodzianie wystąpią bez wykartkowanych: Hanouska i Żyry!

Widzew – Lechia Gdańsk 2:0 (2:0)

1:0 – Shehu (39), 2:0 -Alvarez (45+2, wolny)

Widzew: Gikiewicz – Therkildsen, Żyro, Volanakis, Kozlovsky – Hanousek – Sypek (67, Cybulski), Alvarez (83, Kerk), Shehu, Pawłowski (46, Czyż) – Tupta (67, Sobol)

Cenne zwycięstwo w Gliwicach na nowe otwarcie Widzewa. Ważny krok w dobrą stronę!

Pod nowym przywództwem na najwyższych, jak i trenerskich szczeblach, Widzew bardzo chciał zrobić ligowy reset, zacząć grać lepszą, skuteczniejszą piłkę niż tę… ogoniastą, dającą zero satysfakcji i miejsce w dolnych rejonach tabeli. I łodzianie zrobili ważny krok w dobrą stronę. Wygrali po raz trzeci na obcym boisku, tym razem w Gliwicach, w czym duża zasługa Frana Alvareza oraz Rafała Gikiewicza.

Efekt nowej miotły pierwszy poczuł Hamulić, który znalazł się poza kadrą meczową. Za to w wyjściowej jedenastce pojawił się Pawłowski.

Zaczęło się znakomicie dla łodzian. Po podaniu Hanouska, przy biernej postawie defensywy Piasta, Alvarez miał czas i miejsce, żeby przygotować się na strzał z dystansu. I ten mu wyszedł znakomicie. Pod poprzeczkę, nie do obrony. Rozochocił się widzewiak. Próbował raz jeszcze, ale tym razem posłał piłkę metr od słupka.

Skoro nie Alvarez to Shehu. Hiszpan z kolei zapisał na swoim koncie asystę drugiego stopnia. Po jego znakomitym prostopadły podaniu piłkę dostał Sypek. Inteligentnie dograł ją wzdłuż bramki, a skierowanie jej przez Shehu z czterech metrów do pustej bramki było czystą formalnością.

Piast próbował zdobyć kontaktowego gola, ale uderzenia gliwiczan albo były niecelne, albo bronił je Gikiewicz (w tym trudny strzał Jirki), albo nie miały one znaczenia, gdyż piłkarze gospodarzy byli na pozycji spalonej.

W drugiej połowie Piast próbował, Widzew kontrolował (a przynajmniej się starał) i miał okazję na trzeciego gola. Plach złapał piłkę po główce Sobola. Mierzonym dośrodkowaniem popisał się Alvarez. Potem jednak już było zdecydowanie gorzej…

Odpowiedź gospodarzy była bardzo groźna, ale znakomitymi interwencjami (najpierw po strzale Tomasiewicza, potem po uderzeniu Jirki) popisał się Gikiewicz. Piast atakował z determinacją, zamykając łodzian na własnym przedpolu. Zdobył nawet gola, ale jak można się było spodziewać ze spalonego. Ważne, Gikiewicz zachował czyste konto, a Widzew? Mógł strzelić trzeciego gola! Shehu nie trafił w bramkę w sytuacji sam na sam (czy jednak nie był na spalonym?!).

4 kwietnia o godz. 20.30 Widzew podejmie Lechię Gdańsk.

Piast – Widzew 0:2 (0:2)

0:1 – Alvarez (7), 0:2 – Shehu (22)

Widzew: Gikiewicz – Therkildsen, Żyro, Ibiza, Kozlovsky – Hanousek – Sypek (77, Nunes), Shehu, Alvarez (64, Czyż), Pawłowski (54, Sobol) – Tupta (77, Kerk)

Widzew wreszcie wygrał. Po raz pierwszy od początku grudnia. Zwiększył punktową przewagę nad strefą spadkową

Uff! Widzew wygrał pierwszy ligowy mecz od 7 grudnia minionego roku, gdy pokonał na własnym boisku Stal Mielec 2:1. Tym razem zwyciężył GKS 1:0, mając przy tym furę szczęścia.  17 473 kibiców obecnych na trybunach mogło odetchnąć z ulgą. Widzew zwiększył przewagę nad strefą spadkową.

W łódzkiej drużynie zabrakło Kerka, nawet na ławce rezerwowych. Jak podała oficjalna strona klubu: Nieobecność Kerka spowodowana była sprawami prywatnymi.

Nomen omen 13 minuta mogła się okazać wyjątkowo pechowa dla gości. Po dobrym dośrodkowaniu Sypka, do piłki doszedł Hamulić. Nie zdecydował się na błyskawiczny, natychmiastowy strzał, tylko… źle przyjmował piłkę, więc uprzedził go Wasilewski. Pomocnik gości zawiódł natomiast kilka minut później. Z ostrego kąta strzelał głową tak, że skuteczną interwencją popisał się pilnujący krótkiego rogu Gikiewicz. Bramkarz Widzewa wykazał się też refleksem, broniąc piłkę po główce Klemenza.

A łodzianie? Starali się, próbowali, ale wielkich efektów z tego nie było. Rozglądali się, zastanawiali i tracili piłkę. No, po prostu para szła w gwizdek. Gdy już ruszyli do kontry po przechwycie, to brakowało dobrego, otwierającego groźną akcję, podania. W sumie takie futbolowe lelum polelum. Nic z tego nie mogło wyniknąć i nie wyniknęło.

W drugiej połowie wreszcie zaczęło się dziać. Kudły nie byli w stanie pokonać Shehu i Sypek, a łodzian ratowała… boczna siatka po uderzeniu Jędrycha. Coś wisiało w powietrzu i… Indywidualna akcja Sypka, kiksy rywali i fura szczęścia przyniosły po godzinie gry upragnionego gola.

Potem pół metra zabrakło Pawłowskiemu, żeby posłać piłkę w światło bramki. Może padłby wtedy gol. No, niestety tego już się nie dowiemy. A potem znów szczęście było po stronie łodzian. Słupek ratował gospodarzy po uderzeniu Drachala. W końcówce Widzew bronił się momentami rozpaczliwie, ale osiągnął cel – wygrał!

Od poniedziałku drużynę Widzewa przejąć ma trener Żeljko Sopić. To jego wybrał Mindaugas Nikolicius, nowy dyrektor sportowy łodzian. Ciekawe, czy Patryk Czubak zostanie w klubie i na jakich zasadach. Inna sprawa, że takie działanie po zwycięskim meczu, jest absurdalne i wyjątkowo niesprawiedliwe. Oby tylko ta zmiana nie zakończyła się wielkim, sportowym krachem.

28 marca Widzew zagra o godz. 18 z Piastem w Gliwicach.

Widzew – GKS Katowice 1:0 (0:0)

1:0 – Sypek (60)

Widzew: Gikiewicz – Krajewski (63,Kastrati), Żyro, Ibiza, Therkildsen – Alvarez (82, Czyż), Hanousek, Shehu – Sypek (75, Nunes), Hamulić (46, Pawłowski), Tupta (82, Sobol)

Udana główka Rondicia pozwoliła Widzewowi zwycięstwem zakończyć jesienne ligowe zmagania

Widzew udanie zakończył rundę. Wygrał piąty mecz na własnym boisku, a siódmy w sezonie. Ma na koncie 25 punktów. Stal potwierdziła to, że obce boiska są jej kompletnie… obce. Przegrała na nich po raz siódmy!

Mogło się zacząć źle a nawet bardzo źle dla gospodarzy. Już w 3 minucie Widzew mógł stracić gola. Na szczęście Domański, uderzając z dystansu, posłał piłkę pół metra nad poprzeczką. Stal próbowała, w Widzewie więcej było pomyłek niż składnej gry. A co miała znaczyć sytuacja, gdy Kerk nie dogadał się z Sypkiem, a potem wściekle rzucił rękawiczki na murawę?

Niemoc łodzian na szczęście nie trwała w nieskończoność Cybulski huknął jak z armaty, piłka odbiła się od poprzeczki i wpadła do siatki.

Stal jednak nie zamierzała rezygnować. Nie minęło pięć minut a Kozlovsky musiał wybijać piłkę sprzed linii bramkowej. Widzew więcej się bronił niż atakował i się doigrał. Alvarez odbił piłkę ręką, a po analizie VAR sędzia podyktował, powiedzmy szczerze, mocno naciągany rzut karny. Wykorzystał go Wlazło. Gikiewicz nie mógł chyba się z tym pogodzić (miał rację!). Pokłócił się z sędzią w drodze do szatni po pierwszej połowie i… ujrzał żółtą kartkę.

Łódzki golkiper świetnie spisał się na początku drugiej połowy, zatrzymując piłkę na linii bramkowej po strzale głową z pięciu metrów Jaunzemsa. To dowód na to, że ataki gości były groźniejsze.

Do czasu. Do roboty wziął się Widzew, ale nie umiał trafić choćby w światło bramki. To co zrobił Rondić, to już sportowa przesada. Pomylił się uderzając głową z siedmiu metrów. Szybko się jednak poprawił. Po centrze Silvy tym razem się nie pomylił i z siedmiu metrów posłał piłkę do siatki.

Ostatni mecz w tym roku na łódzkim stadionie obejrzało 15 136 widzów.

Widzew – Stal Mielec 2:1 (1:1)

1:0 – Cybulski (22), 1:1 – Wlazło (40, karny), 2:1 – Rondić (85, głową)

Widzew: Gikiewicz – Krajewski, Żyro, da Silva (89, Ibiza), Kozlovsky – Avarez, Shehu, Kerk (65, Hanousek) – Sypek (89, Sobol) , Rondić, Cybulski (67, Łukowski)

Puchar Polski. Oj, nie było łatwo, ale zmiany w składzie w drugiej połowie wyszły Widzewowi na dobre

Trener Myśliwiec dokonał kluczowych zmian w składzie przed pucharowym starciem w Toruniu z III-ligowcem (7 miejsce w drugiej grupie). W składzie zabrakło Gikiewicza, Ibizy, Shehu, Gonga, Rondicia. Tego ostatniego w wyjściowym składzie zastąpił Hamulić. Zmiennicy, którzy grali przez ponad godzinę, mówiąc prosto z mostu: zawiedli. Na szczęście Widzew miał asy w rękawie. Ci, którzy weszli w drugiej połowie zmienili oblicze meczu i w dużej mierze dali wraz z Łukowskim pucharowe zwycięstwo.

Przez 20 minut nic ciekawego się nie działo. Pressing jednych, pressing drugich sprawiał, że na boisku dominował chaos. Dopiero w 21 min po strzale z dystansu specjalisty od takich uderzeń – Łukowskiego piłka odbiła się od poprzeczki. Ustawieni w linii, kryjący… powietrze obrońcy Widzewa sprawili, że w sytuacji sam na sam faulował Biegański. Jedenastkę pewnie wykorzystał Kuropatwiński.

W odpowiedzi nie miał szczęścia Łukowski. Po jego drugim strzale piłka po poprzeczce wyszła na aut. Za chwilę po rzucie rożnym Hamulić główkował obok słupka.

Te sytuacje nie mogły wymazać porażających faktów, że z przewagi łodzian w pierwszej połowie wyniknęło wielkie nic, a nawet jeszcze gorzej i to gospodarze sensacyjnie prowadzili w pucharowym starciu.

Widzew próbował zmienię sytuację po przerwie. Sypek po centrze główkował nad poprzeczkę. Trener Myśliwiec dostrzegł to, co było widać gołym okiem zbulwersowanego kibica, że tak dalej beznadziejnie być nie może. Dlatego po godzinie wpuścił na boisku czterech nowych graczy.

I to poskutkowało. Po uderzeniu z rzutu wolnego w górny róg bramki rezerwowy Kerk doprowadził do wyrównania. A gra łodzian z każdą upływającą minutą nabierała większej ogłady. Ale, ale… kolejny błąd w ustawieniu defensywy i Kuropatwiński znalazł się w znakomitej sytuacji, ale na posterunku był Biegański.

Widzewowi zwycięstwo na wagę awansu dał najpierw nastoletni stoper Kwiatkowski (18 lat kończy w grudniu), który po świetnym dośrodkowaniu Łukowskiego (zasłużył sobie na miejsce w podstawowym ligowym składzie!) zdobył głową piękną bramkę. A potem… W doliczonym czasie wysuniętego przed pole karne bramkarza Pawłowskiego pokonał lobem najlepszy na placu Łukowski. Trzeba też dodać, że zmiany w drugiej połowie wyszły Widzewowi na dobre.

27 września o godz. 20.30 Widzew zagra ligowy pojedynek z Lechią w Gdańsku, która po karnych przegrała pucharowy mecz z Pogonią Grodzisk Mazowiecki!

Puchar Polski – pierwsza runda

Elana Toruń – Widzew 1:3 (1:0)

1:0 – Kuropatwiński (30, karny), 1:1 – Kerk (65, wolny), 1:2 – Kwiatkowski (87, głową), 1:3 – Łukowski (90+3)
Widzew: Biegański – Kastrati, Kwiatkowski, Hajrizi (62, Kozlovski), Silva – Diliberto (62, Alvarez), Hanousek, Łukowski – Sypek (62, Kerk), Klimek (46, Cybulski) – Hamulić (62, Sobol)

ŁKS zagra w czwartek (godz. 12.15, transmisja TVP Sport) pucharowy mecz z IV-ligowym Gromem Nowy Staw (3 miejsce w grupie pomorskiej). ŁKS II przegrał pucharowe starcie z Kotwicą Kołobrzeg 2:3.

Trener Widzewa – Daniel Myśliwiec: Zbliżyć się do tego szacunku, jaki ekipa Franka Smudy wypracowała sobie u kibiców!

Widzew godnie uczcił pamięć legendarnego trenera Franciszka Smudy. W najlepszy sposób jaki można czyli wygrywając ważny ligowy mecz. Łodzianie pokonali Radomiaka i mają na koncie trzecie ligowe zwycięstwo i 11 punktów. 1 września o godz. 20.15 Widzew zmierzy się w Białymstoku z mistrzem Polski – Jagiellonią.

Wracając do spotkania z Radomiakiem. Wydawało się, że łodzianie mają je pod kontrolą, gdy prowadzili 2:0. Potem jednak losy meczu się odwróciły. Prawdą jest, że przy pierwszym golu dla rywali słabo interweniował Gikiewicz, ale kto wie, jak by się cała ta ligowa batalia skończyła, gdyby pod koniec spotkania nie wygrał pojedynku sam na sam z Rochą. Inna sprawa, że od 42 minuty Widzew powinien grać w przewadze jednego zawodnika, bo jak twierdzi sędziowski ekspert- Rostkowski, Mammadov faulujący Rondicia powinien ujrzeć czerwoną kartkę.

Trener Daniel Myśliwiec po spotkaniu: Najważniejsze było zwycięstwo. Nawet w stylu, który mógłby nie być zgodny z naszym standardem. Wynik był poparty bardzo dobrymi momentami gry. Ciężko jednak nie zwrócił uwagi na takie przestoje, jak choćby w doliczonym czasie pierwszej połowy.

Przy okazji ostatnich wydarzeń i śmierci kogoś ważnego dla historii Widzewa, to wydarzenie daje bardzo dobrą perspektywę. To, co było wtedy, było spektakularne i myślę, że nawet nie jesteśmy godni porównywać się do tamtej ekipy.

Chciałbym jednak, żebyśmy przy okazji takich spotkań doceniali, jak długą drogę przeszedł Widzew od awansu do ekstraklasy. Czasami nie będziemy robić wszystkiego idealnie, ale proszę mi uwierzyć, że zawsze będziemy robić wszystko, żeby zbliżyć się do tego szacunku jaki ekipa Franka Smudy wypracowała sobie u kibiców. 

Widzew Łódź – Radomiak Radom 3:2 (2:1)

1:0 – Alvarez (18), 2:0 – Rondić (42, karny), 2:1 – Rocha (45+4), 3:1 – Żyro (75), 3:2 – Ouattara (77)

75′ Żyro – 45+4′ Rocha, 77′ Ouattara
Widzew: Gikiewicz – Krajewski, Żyro, Ibiza, Silva – Hanousek (80, Shehu), Alvarez – Sypek (60, Gong), Łukowski (72, Kerk), Cybulski (60, Klimek) – Rondić (72, Sobol)

Widzów 16 467

Wejście smoka Widzewa, a potem VAR ratował łodzianom skórę. Ważne jest premierowe zwycięstwo!

Jakub Sypek Fot. marcin bryja/widzew.com

Widzew zaczął mecz w stylu godnym walki o czołowe miejsca w ekstraklasie. Impetu starczyło na 40 minut. Potem była strata gola i bronienie wyniku. Wydawało się, że sprawdziła się stara futbolowa prawda, że gdy prowadzi się 2:0 łatwo stracić wszystkie aktywa. Tak się nie stało, bo po analizie VAR drugi gol dla gości nie został uznany i łodzianie mogli się cieszyć z pierwszego w tym sezonie zwycięstwa. W kolejnym meczu może się jednak nie udać, gdy będzie się w jednym meczu pokazywać dwa jakże różne oblicza.

Z trzech rezerwowych, którzy uratowali remis w meczu ze Stalą, do podstawowej jedenastki awansował strzelec gola Łukowski, który zajął miejsce Klimka, którego Widzew podobno chce sprzedać. Lech bez swoich wartych miliony asów – Marchwińskiego i Velde.

Spotkanie rozpoczęło się od widzewskiego wejścia smoka. Już w 3 minucie łodzianie zdobyli gola, w czym wielka zasługa piłkarzy, którzy mądrze rozegrali piłkę Hanouska, Rondicia i Łukowskiego, a przede wszystkim uderzającego po dalszym słupku Sypka. Trener Widzewa – Myśliwiec wiedział co robi, gdy mimo krytyki po raz drugi postawił w wyjściowej jedenastce na Sypka. Ten pięknie odpłacił mu się za zaufanie.

Widzew poszedł za ciosem i miał sporo szczęścia. Alvarez strzelał z rzutu wolnego w lewy róg, piłka odbiła się o rywala i wpadła w prawy.

Lech próbował się odgryź. Pereira strzelił gola, ale sędzia Marciniak uznał, że wcześniej faulowany przez Ishaka był Gikiewicz. W następnej akcji arbiter musiał wskazać na środek boiska, gdy po złym wyprowadzeniu piłki przez łodzian, ostatecznie przejął ją Ishak i pewnym strzałem w długi róg nie dał szans Gikiewiczowi.

Lech zwietrzył swoją szansę. W drugiej połowie miał inicjatywę. Dobrze, że na posterunku był Gikiewicz.Gdy wydawało się, że sytuacja jest opanowana, goście wyrównali po strzale z 11 metrów Hoticia. Łodzianie znów mieli szczęście. Po analizie VAR (Sędziowie VAR:Stefański, Obukowicz) gol został anulowany. Jak powszechnie wiadomo… szczęście sprzyja lepszym!

Widzew – Lech 2:1 (2:1)

1:0 – Sypek (3), 2:0 – Alvarez (11), 2:1 – Ishak (42)

Widzew: Gikiewicz – Kastrati, Żyro, Ibiza, Kozlovsky – Alvarez (62, Shehu), Hanousek, Łukowski (62, Kerk)- Sypek (70, Klimek), Rondić (80. Sobol), Cybulski (80, Gong)

Co się stało po raz pierwszy od 18 listopada 2023 roku? Widzew wreszcie wygrał, jak najbardziej zasłużenie, mecz na własnym boisku!

Widzew po raz ostatni wygrał na własnym boisku…18 listopada 2:1z Ruchem Chorzów. Potem doznał czterech porażek. I w końcu odwrócił złą kartę, 25 lutego 2024 roku, w dużej mierze dzięki bardzo dobrej grze w pierwszych 45 minutach. Bilans spotkań łodzian na własnym boisku w tym sezonie: 6 zwycięstw, 0 remisów, 5 porażek.

Łodzianie rozpoczęli mecz bez dwóch kontuzjowanych, ważnych graczy: Hanouska i Ciganiksa. Po raz pierwszy na ławce rezerwowych usiadł Krajcirik.

Inicjatywę od początku meczu mieli gospodarze. Pierwsza bramkowa akcja w 11 minucie. Po podaniu Pawłowskiego, strzał Klimka z ostrego kąta obronił Bielica. Po ponad 20 minutach kolejna łódzka okazja. Sanchez uprzedził Bielicę, posłał piłkę z linii pola karnego do bramki, ale wybił ją Ennali.

Do trzech razy sztuka. Klimkowi pomógł Nunes (dośrodkowanie), potem Sanchez oraz… rykoszet i młodzieżowiec posłał piłkę do siatki. W kolejnej akcji aktywny Klimek strzelił w poprzeczkę.

Widzew się nie zatrzymywał. Po centrze z rzutu rożnego Alvareza, Ibiza pewnym, mocnym strzałem posłał piłkę do siatki. Widzew grał, Górnik nie istniał na boisku. Do czasu. Zabrzanie obudzili się w 40 min. Po kontrze Podolski strzelił minimalnie obok dalszego słupka.

Druga połowa rozpoczęła się od pierwszej wpuszczonej przez Gikiewicza bramki. Niepilnowany w polu karnym Janicki po rzucie rożnym zdobył głową kontaktowego gola. Golkiper łodzian nie miał nic do powiedzenia. W rewanżu… Po kapitalnej akcji i błyskotliwym podaniu Pawłowskiego Alvarez, strzelając z 14 metrów, minimalnie się pomylił.

Emocji nie brakowało. Po główce Podolskiego z sześciu metrów znakomitą interwencją popisał się Gikiewicz, pierwszą, tak udaną, w łódzkim klubie. Potem dwa razy w pojedynku Bielica – Pawłowski górą był bramkarz gości. Łodzianie walczyli, atakowali, nie było dla nich straconych piłek, zdobyli gola, szkoda że ze spalonego. Drugą żółtą kartkę ujrzał Janicki i Górnik kończył mecz w dziesiątkę.

W doliczonym czasie goście (Kapralik) mieli jeszcze szansę na gola. Nie wykorzystali jej. Za to po indywidualnej akcji nowy gracz łodzian – Diliberto popisał się kapitalnym uderzeniem, ustalając wynik spotkania. Widzew wygrał jak najbardziej zasłużenie. To był jeden z najlepszych, jak nie najlepszy mecz Widzewa w tym sezonie.

Widzew – Górnik Zabrze 3:1 (2:0)

1:0 – Klimek (30), 2:0 – Ibiza (34), 2:1 – Janicki (51, głową), 3:1 – Dilliberto (90+4)

Widzew: Gikiewicz – Zieliński, Żyro, Ibiza, Silva – Kun (87, Diliberto), Alvarez – Nunes (87, Cybulski), Pawłowski, Klimek (66, Tkacz)- Sanchez (76, Rondić)

© 2025 Ryżową Szczotką

Theme by Anders NorenUp ↑