
Widzew stanął do walki o trzecie zwycięstwo z rzędu (1:0 z GKS Katowice i 2:0 z Piastem Gliwice) z jedną zmianą. W obronie mającego problemy zdrowotne Ibizę zastąpił Volanakis. Warto przypomnieć: gdańszczanie w ostatniej kolejce pokonali mistrza Polski – Jagiellonię 1:0. Tym razem jednak nie dali rady. Łodzianie dzięki piorunującej końcówce pierwszej połowy wygrali trzeci raz rzędu i trzeci raz nie tracąc gola!
Mecz zaczął się od cyrkowego zagrania Tupty, który w wyskoku piętą z metra chciał posłać piłkę do bramki. No, niestety się nie udało. A potem walka, walka i jeszcze raz walka. To się zawsze ceni, choć słabo ogląda.
Bardziej od meczu zwracał uwagę transparent kibiców łodzian: Chociaż zmiany nadszedł czas, zawsze będziesz jednym z nas – T. Stamirowski dziękujemy.
A na boisku? Biegali, starali się, ale składnych, groźnych akcji nie było. Gdy coś groźnego się działo, to i tak okazywało się bez znaczenia, bowiem sędziowie sygnalizowali pozycję spaloną.
Co się jednak odwlecze… Pawłowski posłał piłkę na skrzydło do Kozlovsky’ego. Słowak wpadł w pole karne, zwiódł obrońcę i podał do Shehu. Albańczyk przyjął, przymierzył i uderzeniem po długim rogu pokonał bramkarza Lechii. Pierwszy celny strzał i jest bramka!
Gospodarzom było mało. W 45 minucie sfaulowany w polu karnym został dynamiczny Sypek. Niestety, kapitan Pawłowski, uderzając z jedenastki, trafił w poprzeczkę. Widzew się tym nie załamał. W doliczonym czasie goście zapomnieli, że Alvarez ma wyjątkowe umiejętności strzeleckie. Hiszpan sprytnym uderzeniem z rzutu wolnego (sugerował dośrodkowanie) zdobył drugiego gola. Przy okazji piłka odbiła się jeszcze od bliższego słupka. Szósty gol na koncie Alvareza.
No, trzeba przyznać, że końcówka (ostatnie osiem minut) pierwszej połowy w wykonaniu łodzian była piorunująca. Po prostu wstrząsnęła gdańszczanami.
W drugiej połowie gospodarzom grało się łatwiej, wszak mieli dwubramkową zaliczę. A mogło być wyżej. Tupta zachował się w polu karnym nie jak napastnik. W dogodnej sytuacji zamiast strzelać, wahał się, wahał. W końcu piłka trafiła do Sypka, a ten uderzył obok słupka.
Gościom mógł pomóc tylko przypadek. Neugebauer był bliski zamienienia dośrodkowania na gola. Na szczęście dla łodzian do tego nie doszło, bo też na stratę bramki nie zasłużyli. Podobnie jak w kolejnej groźnej sytuacji. Tym razem dobrą interwencją popisał się Gikiewicz. Widzew też miał szanse, ale Sobol (po podaniu Shehu) w sytuacji sam na sam trafił w bramkarza. Shehu też miał szansę, ale się pomylił.
Zwycięstwo na stadionie przy al. Piłsudskiego obejrzało 17 528 kibiców. 11 kwietnia o godz. 20.30 Widzew zagra w Kielcach z Koroną. Łodzianie wystąpią bez wykartkowanych: Hanouska i Żyry!
Widzew – Lechia Gdańsk 2:0 (2:0)
1:0 – Shehu (39), 2:0 -Alvarez (45+2, wolny)
Widzew: Gikiewicz – Therkildsen, Żyro, Volanakis, Kozlovsky – Hanousek – Sypek (67, Cybulski), Alvarez (83, Kerk), Shehu, Pawłowski (46, Czyż) – Tupta (67, Sobol)
Dodaj komentarz