
Fot. ŁKS/Cyfrasport
Teraz już nie będzie żadnych tłumaczeń (premierowa niewiadoma, wyjazdowy mecz). Trzeba wygrać i już, żeby marzenia o walce w barażach starły się realne. W tej chwili to aż i tylko 6 punktów straty. 23 lutego o godz. 14.30 dziesiąty w tabeli ŁKS podejmuje trzecią Miedź Legnica. Rywale zdobyli do tej pory 39 punktów, a na wyjeździe wygrali pięć spotkań i przegrali jedno! Łodzianie mają na koncie o 12 punktów mniej, a to co ostatnio wyprawiali przy al. Unii wołało o pomstę do nieba.
Stadion im. Władysława Króla stał się futbolową zmorą… gospodarzy. Bilans ŁKS. W ostatnich 6 meczach u siebie, to wręcz nieprawdopodobne, ale prawdziwe 0 (słownie zero!) strzelony bramek, co w sumie daje pona 9,5 godziny bramkowej posuchy.
ŁKS ostatni raz zdobył trzy punkty u siebie… 13 września 2024 roku, pokonując Pogoń Siedlce (2:0). Od tego czasu rozegrał przy al. Unii pięć ligowych spotkań, w których wywalczyli zaledwie 2 punkty, nie strzelając przy tym nawet gola! Na dodatek w Pucharze Polski uległ Legii 0:3. Wygrał po raz ostatni 26 października, gdy pokonał na wyjeździe Stal Rzeszów.
Co pokazał ŁKS w Łęcznej? Stare grzechy w defensywie. Kadrowe zmiany nie zmieniły jednego – łodzianie potrafią się bronić na…juniorskim poziomie, tracąc niepotrzebne bramki po katastrofalnych indywidualnych czy zespołowych błędach. Po prostu tak dalej być nie może!
W spotkaniu z Górnikiem było widać brak klasowego napastnika przez gros spotkania. Dopiero wejście Marko Mrvaljevicia, który zdobył kontaktowego gola, daje nadzieję, że to może się zmienić. W meczu z Górnikiem w barwach ŁKS zadebiutowało czterech piłkarzy: Sebastian Rudol, Koki Hinokio, Gustaf Norlin i Marko Mrvaljević. Tymczasem…
Znów kluczowy dla gry zespołu był Antoni Młynarczyk, który otworzył wynik meczu i jak to było jesienią, miał przy swoich akcjach za małe wsparcie ze strony kolegów. Jeżeli tak będzie dalej, że w ŁKS zostanie wszystko po staremu, to marzenia o barażach będzie można między bajki włożyć.