Ryżową Szczotką

Rezerwowy Pafka

Page 11 of 164

Argentyna, Czechy, RPA – to grupowe rywalki Polek w rugbowym turnieju HSBC Sevens Challenger w Krakowie

Fot. PZR

Finałowy turniej HSBC Sevens Challenger w Krakowie zostanie rozegrany w dniach 11-12 kwietnia na Stadionie Miejskim im. Henryka Reymana. Tu poznamy uczestników turnieju w Los Angeles. World Rugby opublikowało terminarz krakowskich zmagań.

Faza grupowa zostanie rozegrana w piątek. Rywalizacja rozpocznie się o godzinie 9:00, jako pierwsi na murawie zameldują się panowie, a konkretnie reprezentacje Chile i Samoa. Ostatni piątkowy mecz zaplanowano na godzinę 18:34. W sobotę start o godzinie 11:00, natomiast zamykający zawody finał kobiet na 18:15.

W grupie A turnieju kobiecego zagrają: Kolumbia, Kenia, Tajlandia oraz Belgia. Reprezentacja Polski kobiet trafiła do grupy B z Argentyną, Czechami i RPA. Właśnie z tą ostatnią drużyną zmierzy się w swoim pierwszym spotkaniu, w piątek o 11:34. O 14:42 zagramy z drużyną z Ameryki Południowej, a mecz z Czeszkami odbędzie się o 18:34, na koniec całego dnia zmagań. „Biało-Czerwone” zapowiadały, że w Krakowie zamierzają pokazać swoje najlepsze rugby, więc kibice mogą liczyć na dobre widowisko.

Na razie ligowe zmagania toczą panowie. Program12 kolejki ekstraligi wygląda tak (wszystkie mecze w sobotę):

Drew Pal 2 RC Lechia Gdańsk v Life Style Catering RC Arka Gdynia (godz. 13.00; Jasiński, Misiak, Kowalski
KS WizjaMed Budowlani Łódź v Edach Budowlani Lublin (godz. 14.00; Jastrzębski, Kuniczkowski, Plesiński)
Budmex Rugby Białystok v RzKS Juvenia Kraków (godz. 15.15; Pawlicki, Piaskowski, Tarasiuk)
Awenta Pogoń Siedlce v ORLEN Orkan Sochaczew (godz. 18.00; Pawlik, Kaczmarek, Lech)

Tymczasem w Łodzi przy ul. Górniczej 5 w samo sobotnie południe spotkanie Centralnej Ligi Juniorów: KS WizjaMed Budowlani Łódź v RC Ogniwo Sopot (arbitrzy: Plesiński s. okręgowi).

Ach, jak piękne jest życie IV-ligowego piłkarza w Polsce. Może liczyć miesięczne na 4 – 4,5 tysiąca dolarów do ręki!

W polskiej piłce nożnej dzieją się rzeczy niezwykłe. Jest ona wyjątkowa, pełna zaskakujących zwrotów akcji i niespodziewanych wydarzeń. Legia i Jaga są w ćwierćfinale Ligi Konferencji. Tak historia zdarzyła się ostatnio w pucharowych europejskich zmaganiach… 54 lata temu. Dzięki korzystnym wynikom Polska jest na najwyższym 15 miejscu w rankingu UEFA. Co to oznacza? Ano to, że możemy wystawić pięć zespołów w europejskich pucharach. Aż dwie z nich wystąpią w eliminacjach Ligi Mistrzów (mistrz Polski zacznie od trzeciej rundy). O Ligę Europy powalczy zdobywca Pucharu Polski, a o Ligę Konferencji dwa kolejne zespoły.

Na wielkiej Europie świat się nie kończy. Okazuje się, jak podają Sportowe Fakty, w IV-ligowej Mazovii Mińsk Mazowiecki futbolista Igor Kraszniewski (27-letni Ukrainiec, obrońca) zarabia ogromne pieniądze. – Prezes płaci dobre pieniądze i zawsze na czas. Jeszcze nigdy nie było sytuacji, w której za coś nie zapłacono. Obecnie w czwartej lidze w Polsce zarabiają 4-4,5 tysiąca dolarów (15-17 tys. złotych) – mówi Ukrainiec.

Początkowo w naszym kraju pracował po 12 godzin dziennie w fabryce produkującej części do lodówek. Teraz jest wypasionym futbolistą na piątym(!) poziomie ligowych zmagań.

Z drugiej strony kto bogatemu zabroni. Sponsor klubu, przedsiębiorca z branży budowlanej płaci, bo ma taki kaprys i futbolowe ambicje. Nic dziwnego, że w kadrze zespołu są tacy zawodnicy jak Michał Janota, Michał Masłowski czy Maciej Jankowski, którzy też kasują swoje. Nie inaczej jest w II -ligowej Wieczystej Kraków, gdzie były gracz ŁKS, dziś nie najważniejszy piłkarz krakowskiej drużyny dostaje co miesiąc na konto… 130 tysięcy złotych.

Portale dokonują porównań i wyliczeń. I tak… Średnie zarobki piłkarzy w ekstraklasie to 20-30 tysięcy złotych miesięcznie, choć najlepsi kasują po milion złotych i więcej.

zawodtyper.pl przedstawia najlepiej opłacanych piłkarzy ekstraklasy: Mikael Ishak (Lech Poznań) – 4.18 mln złotych rocznie, Ilya Shkurin (Legia) – 3 mln (tyle zarabiał w Stali, teraz pewnie dostał podwyższkę, Artur Jędrzejczyk (Legia Warszawa) – 2.37 mln, Bartosz Kapustka (Legia Warszawa) – 2.09 mln, Kamil Grosicki (Pogoń Szczecin) – 1.95 mln, Bartosz Salamon (Lech Poznań – 1.81 mln, Antonio Milić (Lech Poznań) – 1.81 mln, Ivi Lopez (Raków Częstochowa) – 1.7 mln, Marc Gual (Legia Warszawa) – 1.65 mln, Afimico Pululu i Jesus Imaz (Jagiellonia) po – 1,1 mln.

W Fortuna 1 Ligi panowie futboliści mogą liczyć na zarobki rzędu 25 000 złotych. Ligowi średniacy inkasują 12-15 000 złotych miesięcznie. W drugiej lidze to przedział między 5000 – a 15 0000 zł, w trzeciej 2 – 5 tys. W czwartej nie wszyscy jeszcze oszaleli i średnia kształtuje się między 500 zł a 3 tys. zł. A i tak trzeba powiedzieć wprost: w polskim futbolu obowiązuje prosta zasada: czy się stoi, czy się leży, bardzo dobra kaska się należy!

ŁKS. Mecz w Głogowie pokazał czarno na białym, ile w dzisiejszym futbolu zależy od kreatywnych pomocników!

Łukasz Grochala/Cyfrasport

Zwycięski mecz ŁKS w Głogowie pokazał czarno na białym, ile w dzisiejszym futbolu zależy od kreatywnych pomocników, a zwłaszcza skrzydłowych. Błyskotliwa i skuteczna akcja Antoniego Młynarczyka, który minął kilku rywali i idealnie zagrał do Maksymiliana Sitka, powinna być pokazywana na taktycznych zajęciach nie tylko w polskich klubach. Tylko tak i aż tak udaje się rozmontować szczelną obronę rywali i wygrywać wydawałoby się (po pierwszej beznadziejnej połowie) przegrane spotkania.

Młynarczyk okazał się jokerem w talii trenera Ariela Galeano i chyba ostatecznie przekonał szkoleniowca, że jego miejsce jest w podstawowej jedenastce łodzian, a nie na ławce rezerwowych. Wiem, że takie przetasowanie sprawi, iż trzeba będzie szukać nowego miejsca na boisku dla Pirulo lub posadzenie go na ławce rezerwowych ale cóż w futbolu nie ma sentymentów.

Nie mniej energetyczny, twórczy i przebojowy był drugi z łódzkich skrzydłowych – Maksymilian Sitek. Swoim ciągłym nękaniem defensywy rywali zmęczył głogowian do tego stopnia, że po przerwie nie mieli nic do powiedzenia na boisku. Podobno rolę spełnił Koko Hinokio, który pokazał, że potrafi być odważnym kreatywnym pomocnikiem z boiskową wyobraźnią. Umie też momentami wcielić się w rolę wielkiego nieobecnego (kartki, kartki) Michała Mokrzyckiego i skutecznie pomóc w odbiorze piłki.

Z takimi pomocnikami można w lidze góry przenosić ale… Trzeba jasno sobie powiedzieć, że przez blisko 70 minut ŁKS praktycznie grał w… dziesiątkę, bo Marko Mrvaljević był na boisku, ale tak jakby go na nim wcale nie było. W czasie reprezentacyjnej przerwy trzeba albo znaleźć sposób na efektywną współpracę napastnika z pozostałymi piłkarzami zespołu albo poszukać innych rozwiązań i na przykład dać szansę gry od pierwszej minuty Gustafowi Norlinowi.

Mecz czarno na białym pokazał, ile dla drużyny znaczy Michał Mokrzycki, ale też jaką dla niej wartość ma Piotr Głowacki i jego odważna ofensywna gra. Niestety,  Antonio Majcenić  był cieniem Piotrka i jego boiskowa wartość w Głogowie, co tu kryć, nie była wielka.

ŁKS, żeby odnosić zwycięstwa musi robić wszystko, żeby grać na zero z tyłu. W Głogowie znów to się nie udało. Łodzianie stracili bramkę po stałym fragmencie gry, popełniając juniorskie błędy w kryciu. Nie po raz pierwszy niestety…

Jest zatem nad czym pracować w reprezentacyjnej przerwie. Kolejny ligowy mecz ŁKS zagra 29 marca o godz. 19.30 w Łodzi z broniącą się przed spadkiem Odrą Opole.

Zadanie dla nowego trenera Widzewa – równać do… Korony Kielce!

Jakub Sypek Marcin Bryja, widzew.com

Można oczywiście zadawać sobie pytanie jak się to stało, że wiosną Widzew zdobył tylko 5 punktów w ekstraklasie (16 miejsce w wirtualnej tabeli), a taka Korona Kielce, wcale nie tak kadrowo mocniejsza aż o 10 więcej (5 miejsce). Pytania, pytaniami, a dziś najważniejszy jest prosty przekaz i zadanie dla nowego trenera – równać do Korony! Dmuchajmy wszyscy na zimne.

Oby tylko nowy szkoleniowiec nie popsuł tego, co przez krótki czas udało się wypracować tymczasowemu trenerowi Patrykowi Czubakowi (to, co sobie wpisze do trenerskiego CV to jego!) Większość widzewskiej społeczności i to zdecydowana (ponad 80 procent) ocenia jego pracę pozytywnie.

Jedno na dziś jest pewne. Nie będzie zimnej wojny między nowym trenerem, a nowym dyrektorem sportowym, bo obaj panowie znają się jak łyse konie.

50-letni Chorwat Żeljko Sopić nieoficjalny debiut zaliczy w piątkowym w sparingu z Polonią Warszawa. Jego pierwszym ligowym wyzwaniem będzie mecz z Piastem Gliwice 28 marca o godz. 18. Sopić wcześniej prowadził m.in. HNK Rijeka i miał sukcesy: zdobył z tym zespołem wicemistrzostwo Chorwacji i dotarł do finału pucharu kraju.

Czubak przetarł mu szlak i to wyraźnie wskazał z kim ma ruszać w górę tabeli. Ostatni mecz pokazał na kogo można liczyć. Potrafią trzymać (choć nie zawsze) przyzwoity poziom bramkarz i defensorzy. Rafał Gikiewicz mógł wreszcie cieszyć się czystym kontem. Po chwilowej zapaście na ligowy poziom wspina się Marek Hanousek, a z meczu na mecz bardziej wartościowy dla drużyny jest Bartłomiej Pawłowski. Bodaj najbardziej kreatywnym i przebojowym graczem Widzewa jest dziś Jakub Sypek, który swoją szansę, co trzeba pamiętać dostał od Daniela Myśliwca. Podstawy do pozytywnego działania są. Oby tylko tego nie popsuć, bo przewaga nad strefą spadkową nie jest znów tak wielka.

Nie ma cienia wątpliwości, gdybym miał wybierać, na pewno nie oddałbym swojego głosu na starego – nowego(?!) prezesa ŁZPN. Są sprawy nie do wybaczenia!

Fot. UMŁ

To jest pewne. Gdybym miał takie prawo i głosował w czasie wyborów nowego prezesa Łódzkiego Związku Piłki Nożnej, na pewno, na 200 procent, nie oddałbym swojego głosu na dotychczasowego prezesa – Adama Kaźmierczaka. Są bowiem futbolowe sprawy nie do wybaczenia! Kaźmierczak pewnie wygra, gdyż z walki wycofał się jego jedyny prawdziwy rywal – Tomasz Szulc, ale…

Pan prezes, moim zdaniem, nie zrobił nic, a jeśli cokolwiek zrobił to zdecydowanie za mało, żeby nie upadł piłkarski klub z wielką futbolową tradycją czyli MKS Łodzianka. Nie pomógł uchronić klubu przed katastrofą. Wszyscy możni łódzkiego sportowego, futbolowego świata byli odwróceni, gdy zapadały decyzje, żeby wymazać klub MKS Łodzianka ze sportowej mapy miasta.

Mam do tego klubu osobisty, rodzinny stosunek. Przez 40 lat mój ojciec był jego prezesem. A teraz strzał w samo serce. Powstały w 1958 roku w parku 3 Maja klub MKS Łodzianka przestał istnieć. Dlaczego nikt, w tym ŁZPN, nie rzucił się na ratunek?!Wygląda na to, że już od dawna los tego młodzieżowego klubu przestał włodarzy Łodzi i futbolowego związku interesować.

MKS Łodzianka była kulą u nogi dla mocniejszych, silniejszych, przepychających się bezwzględnie łokciami. Dla klubu nie było już miejsca na własnym historycznym obiekcie, nie było też na boisku przy ul. Sępiej, dokąd został zepchnięty. Nie znalazł się żaden odważny, empatyczny, rozumiejący powagę chwili działacz z możliwościami… działania, który by o niego zawalczył. Porażające, jak łatwo taką piękną, sportową historię można obrócić w Łodzi w pył i przenieść ją w niebyt.

Przypomnę tylko. W piłce ręcznej chłopców do wychowanków tego młodzieżowego klubu należeli m. in. olimpijczycy: Ryszard Przybysz Ryszard Bissinger, Grzegorz Kosma i Radosław Wasiak. W piłce nożnej reprezentanci Polski: Mieczysław Szulc, Andrzej Szulc, Ryszard Polak, Mieczysław Korzeniowski, Jan Lubański, Marek Chojnacki, Marek Dziuba. Duża w tym zasługa trenerów: Jana Pełki, Stanisława Gronkiewicza, Zygmunta Małolepszego, Eligiusza Goździka i Zbigniewa Bilewicza.

Wielki wkład w rozwój MKS Łodzianka mieli wszyscy dyrektorzy ośrodka w parku 3 Maja, a w szczególności Józef Mikołajczyk i gospodarz obiektu Janusz Dziedzic, współzałożyciel klubu, obok dyr. Kazimierza Radwańskiego i red. Michała Strzeleckiego. Na obiekcie Łodzianki redakcja Expressu Ilustrowanego organizowała cieszące się popularnością wśród dzieciaków i ich rodziców Wielkie Ściganie z Expressem, gdy jeszcze istniał stadion z bieżną.

I co? Zostały: wielki żal i wielkie… nic. I jeszcze dobra rada dla tych mniejszych, ale przecież ważnych, futbolowych klubów naszego regionu. Bądźcie czujni, bo nie znacie dnia i godziny, gdy nadejdzie krach i nikt, w tym najwyższa futbolowa władza, się o was nie upomni!

Widzew wreszcie wygrał. Po raz pierwszy od początku grudnia. Zwiększył punktową przewagę nad strefą spadkową

Uff! Widzew wygrał pierwszy ligowy mecz od 7 grudnia minionego roku, gdy pokonał na własnym boisku Stal Mielec 2:1. Tym razem zwyciężył GKS 1:0, mając przy tym furę szczęścia.  17 473 kibiców obecnych na trybunach mogło odetchnąć z ulgą. Widzew zwiększył przewagę nad strefą spadkową.

W łódzkiej drużynie zabrakło Kerka, nawet na ławce rezerwowych. Jak podała oficjalna strona klubu: Nieobecność Kerka spowodowana była sprawami prywatnymi.

Nomen omen 13 minuta mogła się okazać wyjątkowo pechowa dla gości. Po dobrym dośrodkowaniu Sypka, do piłki doszedł Hamulić. Nie zdecydował się na błyskawiczny, natychmiastowy strzał, tylko… źle przyjmował piłkę, więc uprzedził go Wasilewski. Pomocnik gości zawiódł natomiast kilka minut później. Z ostrego kąta strzelał głową tak, że skuteczną interwencją popisał się pilnujący krótkiego rogu Gikiewicz. Bramkarz Widzewa wykazał się też refleksem, broniąc piłkę po główce Klemenza.

A łodzianie? Starali się, próbowali, ale wielkich efektów z tego nie było. Rozglądali się, zastanawiali i tracili piłkę. No, po prostu para szła w gwizdek. Gdy już ruszyli do kontry po przechwycie, to brakowało dobrego, otwierającego groźną akcję, podania. W sumie takie futbolowe lelum polelum. Nic z tego nie mogło wyniknąć i nie wyniknęło.

W drugiej połowie wreszcie zaczęło się dziać. Kudły nie byli w stanie pokonać Shehu i Sypek, a łodzian ratowała… boczna siatka po uderzeniu Jędrycha. Coś wisiało w powietrzu i… Indywidualna akcja Sypka, kiksy rywali i fura szczęścia przyniosły po godzinie gry upragnionego gola.

Potem pół metra zabrakło Pawłowskiemu, żeby posłać piłkę w światło bramki. Może padłby wtedy gol. No, niestety tego już się nie dowiemy. A potem znów szczęście było po stronie łodzian. Słupek ratował gospodarzy po uderzeniu Drachala. W końcówce Widzew bronił się momentami rozpaczliwie, ale osiągnął cel – wygrał!

Od poniedziałku drużynę Widzewa przejąć ma trener Żeljko Sopić. To jego wybrał Mindaugas Nikolicius, nowy dyrektor sportowy łodzian. Ciekawe, czy Patryk Czubak zostanie w klubie i na jakich zasadach. Inna sprawa, że takie działanie po zwycięskim meczu, jest absurdalne i wyjątkowo niesprawiedliwe. Oby tylko ta zmiana nie zakończyła się wielkim, sportowym krachem.

28 marca Widzew zagra o godz. 18 z Piastem w Gliwicach.

Widzew – GKS Katowice 1:0 (0:0)

1:0 – Sypek (60)

Widzew: Gikiewicz – Krajewski (63,Kastrati), Żyro, Ibiza, Therkildsen – Alvarez (82, Czyż), Hanousek, Shehu – Sypek (75, Nunes), Hamulić (46, Pawłowski), Tupta (82, Sobol)

Przebudzenie po przerwie za sprawą dynamicznych skrzydłowych i Hinokio przybliżyło ŁKS do strefy barażowej

Z futbolowego piekła do nieba. Po beznadziejnej pierwszej połowie ŁKS się odrodził. Wygrał 9 mecz, 5 na wyjeździe i jest coraz bliżej strefy barażowej.

ŁKS przystąpił do meczu bez trzech ważnych piłkarzy. Urazy wykluczyły Arasę i Mokrzyckiego, a nadmiar żółtych kartek – Głowackiego.

ŁKS zaczął ostrożnie i chaotycznie. Coś mogło się zdarzyć po indywidualnych atakach Sitka, ale się nie zdarzyło. Znakiem firmowym pierwszych 30 minut były fatalne dośrodkowania łódzkich piłkarzy w pole karne. Nic dziwnego, że nic groźnego z tego nie mogło wyniknąć.

Pierwszy celny strzał dopiero w 29 minucie. Na taki zdobyli się rywale. Tabiś uderzył wprost w Bobka. W odpowiedzi po błędzie Szarka z ostrego kąta Pirulo ni to strzelał , ni to podawał do Sitki i wyszyły z tego futbolowe nici. Kolejna groźna akcja była autorstwa gospodarzy. Mandrysz chciał sprawdzić Bobka, ale bramkarz popisał się udaną interwencją.

Co się odwlecze… Po rzucie rożnym sprokurowanym po amatorsku przez Majcenicia, niepilnowany Gric główkował precyzyjnie i piłka wpadła po długim rogu i słupku do bramki. Pierwsza połowa to futbolowa nędza po łódzku. Bez Mokrzyckiego piłkarze ŁKS przypominali biedne, bezradne dzieci zagubione w gęstej mgle. A potem… Wszystko się zmieniło!

W 50 min powinien być remis. Po centrze Dankowskiego, Rudol główkował z 5 metrów obok słupka (jak on tego nie potrafił zrobić!). W kolejnej akcji za słabo w polu bramkowym uderzał Młynarczyk, żeby zaskoczyć Lenarcika. Do trzech razy sztuka. Po indywidualnej akcji Hinokio, Szarek wybił piłkę wprost pod nogi Pirulo, a ten bez najmniejszego problemu posłał ją do siatki. Jak na to nie patrzeć to rezerwowy Młynarczyk zdynamizował ataki łodzian. Potem jednak znów na boisku dominował chaos. Musiał wykazać się Bobek, wybijając piłkę na rzut rożny po główce… Gulena.

Dwóch bodaj najlepszych graczy ŁKS dało prowadzenie łodzianom. Znakomity rajd po lewej stronie wykonał Młynarczyk, minął kilku rywali, zagrał na przeciwległą stronę pola karnego do Sitka, a ten posłał piłkę do bramki. Potem po świetnym strzale Młynarczyka, obronił piłkę Lenarcik. Przebudzenie łodzian po przerwie za sprawą przebojowych skrzydłowych i Hinokio.

Chrobry Głogów – ŁKS 1:2 (1:0)

1:0 – Gric (36, głową), 1:1 – Pirulo (54), 1:2 – Sitek (84)

ŁKS: Bobek – Dankowski, Rudol, Gulen, Majcenić, Pirulo (78, Balić), Wysokiński (46, Młynarczyk), Kupczak, Hinokio, Sitek (89, Iwańczyk), Mrvaljević (68, Norlin)

W następnej kolejce 29 marca o godz. 19.30 ŁKS podejmie Odrę Opole.

Co wspólnego ma zespół Ørganek z siedmioosobowym, światowym rugby? Okazuje się, że dużo!

Fot. Karol Kacperski

11-12 kwietnia w Krakowie odbędzie się finał cyklu HSBC Sevens Challenger, w którym zobaczymy czołowe ekipy z całego świata, w tym kobiecą reprezentację Polski. Po turnieju na kibiców czeka również muzyczna niespodzianka na najwyższym poziomie! Będą mieli okazję posłuchać koncertu zespołu Ørganek.

Po dwóch turniejach w Kapsztadzie osiem najlepszych drużyn żeńskich i osiem męskich przyjeżdża do Krakowa, by powalczyć w finale World Rugby HSBC Sevens Challenger o przepustkę do Los Angeles, i szansę na awans do prestiżowego cyklu HSBC SVNS. W turnieju kobiet będziemy trzymać kciuki za reprezentację Polski, wystąpią również Kenia, RPA, Argentyna, Kolumbia, Czechy, Tajlandia i Uganda. Wśród mężczyzn zobaczymy Kanadę, Niemcy, Portugalię, Chile, Samoa, Japonię, Madagaskar i Tonga – podają Media PZR.

Po meczach finałowych na scenie przy Stadionie Miejskim im. Henryka Reymana wystąpi doskonale znany wszystkim zespół Ørganek!

Urodzony w Suwałkach Tomasz Organek to wokalista, gitarzysta, kompozytor, producent i autor tekstów. Szerszej publiczności dał się poznać grając w toruńskim zespole SOFA. Po kilku latach i trzech studyjnych albumach, muzyk w 2013 roku założył własny zespół – Ørganek. Zadebiutowali płytą „Głupi”, która osiągnęła status platynowej. Od kilku lat Ørganek jest jednym z czołowych zespołów na polskiej scenie, a ich przeboje zna niemal każdy. Są członkami projektu Męskie Granie.

Fot. Karol Kacperski

Organizatorzy turnieju, wzorem najbardziej prestiżowych rozgrywek HSBC SVNS chcą, aby turniej był nie tylko wydarzeniem sportowym, ale również, a może przede wszystkim, rozrywką dla całych rodzin. Stąd występ niezwykle energetycznego artysty, którego muzyka idealnie współgra z dynamiką rugby 7. Koncert to także nawiązanie do hasła turnieju – „Poznaj sztukę rugby”.

To zresztą tylko część atrakcji, bowiem organizatorzy przygotowali także pięć stref tematycznych w strefie kibica przed stadionem, w których każdy znajdzie coś dla ciała i dla ducha. Nie zabraknie foodtrucków, oferujących kuchnię z całego świata. Z kolei w strefie „Sztuka Rugby” będzie okazja wziąć udział w warsztatach z tworzenia kolażu czy zaprojektowania swojej własnej koszulki. Strefa „Rugby Bawi” będzie oferować rozmaite atrakcje dla tych, którzy będą chcieli sprawdzić się w elementach rugby czy w konkurencjach sprawnościowych.

„Emocje Rugby” to stanowiska, na których będzie można wykonać pamiątkowe zdjęcia i nagrania z turnieju, z różnymi rekwizytami i gadżetami. Wreszcie strefa „Fakty i Kultura”, gdzie na kibiców czekać będzie wystawa z informacjami i ciekawostkami na temat rugby.

Rusza ekstraliga rugby. Będzie zacięta walka o medale, niestety łodzianie nie będą się w niej liczyć

Fot. Kinga Sylwestrzak, Polsatsport.pl

Ekstraliga rugby zaczyna zmagania i to od razu do hitu! W Sopocie Energa Ogniwo Sopot czyli aktualny wicemistrz Polski podejmie mistrza Polski Orlen Ogniwo Sopot. Ogniwo i Orkan zmierzyły się ze sobą w dwóch z trzech ostatnich finałów. W obu – w 2022 i 2024 roku górą byli rugbiści z Sochaczewa. Sopocianom pozostała gorzka satysfakcja, że zagrali we wszystkich trzech wspomnianych finałach – pisze Robert Małolepszy na stronie PZR.

Piotr Zeszutek kapitan Ogniwa: – Jeśli znajdziemy się z finale, znów powalczymy o zwycięstwo, jak w każdym kolejnym meczu. Ja życzę sobie, by wszystkie mecze rozstrzygnęły się na boisku – powiedział z przekąsem kapitan wicemistrzów Polski, nawiązując zapewne do walkowera, jakim jego zespół został ukarany po zwycięstwie nad Pogonią Awenta Siedlce w rundzie jesiennej.

– Nie czujemy żadnej presji jeśli chodzi o obronę tytułu mistrzów Polski – twierdzi wicekapitan Orlenu Orkana Sochaczew – Krystian Mechecki. – Jesteśmy głodni gry, czekamy na powrót na boisko od czterech miesięcy. Chcemy udowodnić rywalom, że nie bez powodu jesteśmy niepokonani od ponad 500 dni. Wszystkie zbrojenia, jakie czynią nasi przeciwnicy tylko nas napędzają, bo to oznacza, że nas szanują. Jestem przekonany, że zapewnimy w tym sezonie kibicom dobre widowiska.

O tytule marzy też drużyna Pogoni Awenta Siedlce, która, jako jedyna z Ekstraligi mogła pozwolić sobie na zagraniczne przygotowania do sezonu. W ich trakcie Pogoń pokonała m.in. reprezentację Niemiec, która na co dzień występuję w Rugby Europe Championship, czyli na poziomie wyższym od kadry Polski. 

W zgodnej opinii fachowców to między tymi trzema drużynami rozegra się walka o mistrzostwo Polski. W wielkim finale, który zaplanowany jest na weekend 07-08 czerwca zagra na swoim boisku zwycięzca fazy zasadniczej z drugą drużyną tabeli. W małym finale zmierzą się z kolei trzeci i czwarta drużyna po zakończeniu sezonu. Rok temu w małym finale Pogoń Awenta pokonała w Krakowie Juvenię.

W niedzielę, 16 marca o 14 w Krakowie drużyna KS Budolwani WizjaMed Łódź zmierzy się z Juvenią (przy Górniczej 5 wygrali krakowianie 36:26). Łodzianie przystąpią do meczu pod wodzą nowego trenera z Namibii i dwóch jego asystentów z Australii. Wszyscy mogą być też nowymi graczami zespołu. W Łodzi barwne, międzynarodowe towarzystwo. Ciekawe, co z tego wyniknie? Niestety, o walce o medale trzeba zapomnieć. Jesienią Budowlani wygrali dwa mecze, przegrali siedem. Czy wiosną bilans będzie lepszy?

Riaan van Zyl z Juvenii: – Nasz cel jest prosty. Chcemy wrócić do czołowej trójki i ponownie walczyć o brązowe medale. Wiemy, że nie będzie łatwo, ale nie możemy doczekać się tego by podjąć to wyzwanie!

Najskuteczniejszym zawodnikiem ligi jest jak na razie Pieter Steenkamp z Orkana. Namibijczyk zgromadził 131 punktów. Czwarty w tej klasyfikacji jest Lucas Niedzwiecki z Budowlanych z 69 zdobytymi punktami.

Wszystkie mecze zostaną pokazane na kanale Ekstraligi Rugby na YouTube. Szefowie ligi zapowiadają, że kalendarz zostanie ułożony tak, by mecze się nie nakładały i kibice mogli spędzać cały weekend, oglądając kolejno starcia najlepszych polskich drużyn. Zapowiadany jest też magazyn ligowy po każdej kolejce oraz wiele nowych działań promujących ligę. Najważniejszym celem jest zwiększenie liczby kibiców, pozyskanie partnera telewizyjnego oraz sponsora tytularnego.

HIT 11. KOLEJKI!

Energa Ogniwo SopotORLEN Orkan Sochaczew (wicemistrz kontra mistrz), sobota, godz. 16

Pozostałe mecze:

EDACH Budowlani LublinDrew Pal 2 RC Lechia Gdańsk, sobota, godz. 14

Juvenia KrakówKS Budowlani WizjaMed Łódź, niedziela, godz. 14

MKS Pogoń Awenta SiedlceBudmex Rugby Białystok – mecz przełożony na 12.04

Wszystkie mecze będą transmitowane na YouTube na oficjalnym kanale Ekstraligi Rugby!

ŁKS wreszcie zwyciężył, bo ważni dla drużyny piłkarze zagrali o niebo lepiej niż ostatnio!

Fot. ŁKS/Cyfrasport

Ograniczmy się tylko do tego futbolowego roku. Długo, bardzo długo, za długo ełkaesiacy nie mieli okazji cieszyć się ze zwycięstwa. Dwukrotnie zremisowali (z Górnikiem Łęczna 2:2 i Kotwicą Kołobrzeg 0:0) oraz przegrali 0:1 z Miedzią Legnica i… Stało się! Wreszcie ŁKS, dodajmy jak najbardziej zasłużenie, wygrał. Pokonał Wartę 3:1.

Jak i dlaczego tak się stało, choć łodzianie nadal straszyli kibiców wyjątkową nieskutecznością? Skoro jednak stworzyli nawet nie kilka, a kilkanaście bramkowych sytuacji, w końcu coś musiało wpaść, choć na początku dzięki interwencji VAR i jedenastce, potem dzięki samobójowi. W końcu jednak padł gol, który mógłby być ozdobą każdego europejskiego stadionu. Mateusz Wysokiński strzelił z dystansu tak silnie i precyzyjnie, że trafił w okienko. Na pewno ten gol będzie kandydował do miana bramki rundy, a może całego sezonu I ligi. W tym miejscu trzeba dodać, że nie mniej efektowna była akcja i bramka Oliwiera Sławińskiego, która dała zwycięstwo drugiej drużynie w Chojnicach.

Wróćmy do pierwszego zespołu. Łodzianie znów popełnili w defensywie jakże denerwujący (mówiąc łagodnie) błąd, zapominając zupełnie o kryciu w jednej z boiskowych stref, co kosztowało ich stratę bramki. Na szczęście nie cofnęli się, nie ograniczyli do destrukcji, w czym pomogli rezerwowi, a zwłaszcza wspomniany wcześniej Wysokiński.

Trzeba dodać, że ŁKS miał wreszcie pomocników, którzy kreowali i pilnowali gry czyli Koki Hinokio i Michała Mokrzyckiego. Bez dwóch zdań był to najlepszy występ obu piłkarzy w tym roku. Okazało się też, iż Marko Mrvaljević  jest w ataku o niebo lepszy od ustawianego tam niepotrzebnie Andreu Arasy. Współpracował z pomocnikami, wywalczył karnego, miał udział w drugiej bramkowej akcji.

Nadal nie przekonuje mnie Pirulo, choć dla trenera Ariela Galeano jest wprost bezcenny. Antoni Młynarczyk zaczynający mecz jako jego zmiennik, wiele traci ze swej boiskowej energii i przebojowości. Niewarta skórka za wyprawkę?!

Jak na to nie patrzeć. ŁKS zagrał o kilkadziesiąt procent lepiej niż w Kołobrzegu. Jeżeli progres będzie nadal trwać to…?! 14 marca o godz. 20.30 ŁKS zagra ligowy mecz w Głogowie z Chrobrym.

« Older posts Newer posts »

© 2025 Ryżową Szczotką

Theme by Anders NorenUp ↑