Ryżową Szczotką

Rezerwowy Pafka

Page 69 of 169

Remis ŁKS jak porażka. Ten podział punktów to gwóźdź do ekstraklasowej trumny?!

ŁKS stoczył kolejny mecz o ligowe życie z innym beniaminkiem – Ruchem Chorzów, z którym w pierwszej rundzie przegrał 0:2. Niestety, nie wygrał go. Podział punktów wydaje się gwoździem do ligowej trumny dla obu drużyn. Łodzianie wygrali w lidze ostatni mecz, tak to nie omyłka… 20 sierpnia. No, po prostu ekstraklasowa tragedia. Trener Stokowiec po objęciu ŁKS jeszcze nie zanotował zwycięstwa. Rodzi się zatem oczywiste pytanie: po co i komu potrzebna była szkoleniowa zmiana?!

Już w pierwszej akcji meczu ŁKS mógł prowadzić, ale w dogodnej sytuacji kapitan Mokrzycki przestrzelił. W odpowiedzi niezwykle udana, ofiarna interwencja Flisa po strzale Monety. Trzecia sytuacja przyniosła gola. Tejan odebrał piłkę Podstawskiemu, piłka trafiła do Hotiego, który pięknym strzałem w róg zza pola karnego dał łodzianom prowadzenie. Zasłużone, bo do przerwy ŁKS był lepszym zespołem.

Ruch, co zrozumiałe, od pierwszej minuty drugiej połowy starał się odrobić straty. Zepchnął gospodarzy pod własną bramkę. W dogodnej sytuacji na granicy samobója ratował łodzian Gulen. Arbiter Jakubik chciał podyktować rzut karny dla Ruchu, ale po analizie VAR go i słusznie sędzia go anulował, bo nie było faulu Hotiego w polu karnym. W tej sytuacji ŁKS miał szczęście, w kolejnej już nie. Głowacki za łatwo dał się uprzedzić Szurowi i obrońca Ruchu doprowadził do wyrównania. Niestety, obrońca nie po raz pierwszy popełnia błędy w kryciu. Wielkie rozczarowanie.

ŁKS – Ruch Chorzów 1:1 (1:0)

1:0 – Hoti (32), 1:1 – Szur (88, głową)

ŁKS: Bobek – Szeliga, Gulen, Flis, Głowacki – Ramirez (71, Młynarczyk), Mokrzycki (84, Małachowski), Louveau, Hoti (85, Lorenc), Zając (61, Pirulo) – Tejan (71, Jurić)

Są cztery kamienie milowe nowego prezesa PZR, ale dlaczego nie ma słowa o najistotniejszych – rozgrywkach piętnastoosobowych?!

Odbyło się walne, wyborcze zgromadzenie członków Polskiego ZwiązkuRugby, które wybrało nowe władze na najbliższą, czteroletnią kadencję. Prezesem został Jarosław Prasał -dotychczasowy wiceprezes ds. finansowych, były zawodnik Budowlanych Łódź, kapitan reprezentacji młodzieżowej na mistrzostwa świata w 1999, a obecnie łódzki przedsiębiorca. Zastąpił na tym stanowisko ustępującego po dwóch kadencjach Dariusza Olszewskiego. Do zarządu wszedł Bartosz Chudzik, a w Komisji Rewizyjnej znaleźli się: Elżbieta Wolschendorf-Łazowska i Karol Łazowski – wszyscy z Budowlanych Łódź.

W swoim przemówieniu zacytowanym przez biuro prasowe związku, ubiegający się o stanowisko, a potem wybrany na prezesa Jarosław Prasał wymienił cztery podstawowe cele na swoją kadencję. Były to: uporządkowanie i usprawnienie pracy biura Polskiego Związku Rugby, sprawienie, by program Rugby Tag stał się kołem napędowym polskiego rugby, stworzenie reprezentacji U23, która będzie rywalizować w rozgrywkach Super Cup oraz rozwój rugby siedmioosobowego.

– To cztery punkty, na których chciałbym skupić się podczas kadencji. Wiem, że Rugby Tag ma potencjał, by stać się realnym wsparciem rozwoju naszej dyscypliny w Polsce. Podobnie, jak rugby 7 w amatorskiej wersji. Musimy dać kibicom nie tylko okazję do oglądania meczów, ale również możliwość do spróbowania swoich sił i znalezienia radości w rzucaniu piłką – mówił Prasał.

Mój komentarz

Ja wszystko rozumiem, ale to rozgrywki ligowe rugby 15 są solą rugby i na nich trzeba skupić najważniejszą uwagę. Trzeba je uporządkować, sprawić, że przepisy będą krystalicznie jasne, sprawy dyscyplinarne będą rozstrzygane błyskawicznie, trzeba też zapewnić sponsora strategicznego rozgrywkom ekstraligi, co pozwoli klubom funkcjonować na wyższym poziomie inaczej doczekamy się raczej końca dyscypliny niż jej rozwoju.

Nie mogę też znieść tego, że wydumana makówka zastąpiła wspaniałego rugbowego orzełka jako symbol związku i polskiego rugby. Powrót do orzełka byłby symbolicznym wyrazem tak potrzebnych wielkich zmian i reformy polskiego rugby!

Trzecia porażka z rzędu. Zimowe, ligowe zmory będą męczyć Widzew

Dramat. Widzew doznał dziewiątej ligowej porażki, czwartej na własnym boisku, trzeciej z rzędu. Łodzianie zakończyli tę część ligowym zmagań z minimalną przewagą nad strefą spadkową. Jest się czego bać, bo przy takiej grze wiosną, spadek zajrzy i to mocno Widzewowi w oczy!

Co to się wyprawia w ekstraklasie! Najpierw rewelacyjna Puszcza zremisowała 3:3 z Jagiellonią, choć do przerwy przegrywała 0:3 (miała jeszcze poprzeczkę w ostatniej sekundzie pojedynku!), a potem trener Widzewa – Myśliwiec w meczu z kreatywną Pogonią posłał do boju… 16-letniego debiutanta Kwiatkowskiego w miejsce pauzującego za nadmiar żółtych kartek – Żyry.

Paweł Kwiatkowski

Nie minął kwadrans i wypadł na skutek kontuzji (uraz mięśnia) drugi stoper – Ibiza. Jego miejsce zajął na środku obrony da Silva, który wcześniej ujrzał czwartą żółtą kartkę i w pierwszym meczu wiosny 2024 roku z Jagiellonią nie zagra. Drugim ważnym wydarzeniem pierwszych minut było mistrzowskie zatrzymanie przez Kwiatkowskiego ataku Grosickiego. A trzecim… Mogło być 1:0 dla Widzewa, ale Kwiatkowski posłał piłkę głową wprost w ręce bramkarza. Potem celnie strzelał Pawłowski.

Widzew walczył bez strachu w oczach i kompleksów. I to przyniosło efekt. Po znakomitym podaniu Ciganiksa Alvarez posłał piłkę w róg bramki szczecinian. To jego trzeci gol w ekstraklasie. Niestety juniorskie błędy w kryciu Silvy sprawiły, że Grosicki wyrównał stan spotkania. Goście mogli do przerwy prowadzić, ale świetną interwencją popisał się Ravas.

Niestety, co się odwlecze, to nie uciecze. Pierwsza składna akcja drugiej połowy i rykoszet (piłka odbiła się od nogi Hanosuka) dały prowadzenie gościom. Widzew chciał coś zrobić, ale nie mógł czy raczej nie potrafił. Na dodatek kontuzji doznał drugi stoper – Kwiatkowski i znów trzeba było na nowo meblować defensywę.

Widzew walczył, ale po inteligentnym podaniu Pawłowskiego strzale Sancheza piłka nie trafiła do siatki. Dobrze interweniował Cojocaru. W 88 minucie łodzianie przeprowadzili tak naprawdę pierwszą groźną akcję w drugiej połowie. Za mało, żeby wywalczyć przynajmniej remis.

Widzew Pogoń1:2 (1:1)

1:0 – Alvarez (43), 1:1 – Grosicki (45+2). 1:2 – Koulouris (52)

Widzew: Ravas – Zieliński, Kwiatkowski (84, Dawid), Ibiza (17, Ciganiks), Silva – Pawłowski, Hanousek, Alvarez – Nunes (60, Kun), Klimek (60, Terpiłowski)- Rondić (60, Sanchez)

Czy kadra Polski w rugby 7 jest na początku drogi do europejskiej czołówki?

Fot. PZR

Męska reprezentacja Polski w rugby siedmioosobowym rozpoczyna przygotowania do sezonu 2024, który ma być początkiem drogi naszej kadry do europejskiej czołówki. Mijający rok był przetarciem pod wodzą nowego trenera Chrisa Daviesa. Walijczyk stworzył wieloletni plan rozwoju, który zaczął już wdrażać – podaje Kajetan Cyganik – Biuro Prasowe/Press Office PZR.

Na ostatnie w tym roku zgrupowanie reprezentacji w rugby siedmioosobowym, Chris Davies powołał 14 zawodników, którzy spotkali się w Giżycku, gdzie odbyli kilka wspólnych treningów, a następnie udali się do ośrodka szkoleniowego reprezentacji Litwy w Mariampolu.

– Zagramy sparingi z Litwą i Łotwą, zyskując tym samy to czego tak bardzo nam potrzeba, czyli doświadczenie w bezpośrednim starciu z przeciwnikiem – powiedział Chris Davies.

Mimo, że przerwa w rozgrywkach trwa już niemal półtora miesiąca, zawodnicy objęci programem szkolenia kadry w Rugby 7, wciąż ciężko pracują. Każdy z nich realizuje indywidualny plan treningowy, który aktualnie koncentruje się na budowaniu szybkości i mocy. Na bieżąco otrzymują od sztabu wskazówki, a także dostęp do materiałów wideo dotyczących ich roli na boisku, w tym informacje, nad jakimi, kluczowymi umiejętnościami technicznymi muszą się szczególnie skoncentrować.

Szkoleniowiec nie zamyka się na rugbistów z polskimi korzeniami z Wysp Brytyjskich, jak chociażby Tom Poźniak, którzy powalczą o miejsce w składzie już w nowym roku. – Na Litwę zabieramy czternastu zawodników. Będzie to mieszanka doświadczonych rugbistów, którzy grali w tegorocznych turniejach Rugby Europe Trophy, ale również kilka nowych twarzy. Wracają też tacy zawodnicy, jak Marcin Morus, czy Arsenii Pastukhov, którzy mają doświadczenie gry o poziom wyżej – w Championship – mówi walijski szkoleniowiec.

Po raz pierwszy w 2024 roku reprezentanci spotkają się w połowie stycznie w Poznaniu. Tam przejdą testy siłowo-sprawnościowe i będą trenować pod balonem z miejscową Posnanią – wielokrotnym mistrzem Polski w Rugby 7. W lutym kadra ponownie będzie sparować z Litwinami, a w marcu szykują się kolejne dwa zgrupowania i sprawdziany z europejskimi rywalami.

Halowe mistrzynie Polski – KS Hokej Start Brzeziny przystępują do obrony tytułu. Już są pierwsze bardzo dobre wiadomości

Fot. www.facebook.com/kshstartbrzeziny

Sezon halowy się jeszcze nie zaczął, a już są dwie pierwsze bardzo dobre brzezińskie, hokejowe wiadomości. Brzeziny dostały pozwolenie na budowę hali widowiskowo – sportowej. Firma HOSTA GROUP Sp. z o.o. z Grębocina, która wygrała przetarg ma wybudować halę w ciągu 21 miesięcy. Gmach ma mieć 1,8 tys. m.kw. powierzchni. Budynek hali wraz z pełnym wyposażeniem zostanie zbudowany przy ul. Hetmana w pobliżu pływalni Centrum Kultury Fizycznej. Będzie w nim można nie tylko uprawiać wiele dyscyplin sportowych, ale także organizować koncerty i inne wydarzenia kulturalne.

Hala zostanie wyposażona w sprzęt sportowy, obok niej powstanie też parking. Budynek hali wraz z pełnym wyposażeniem zostanie zbudowany przy ul. Hetmana w pobliżu pływalni Centrum Kultury Fizycznej. Wartość inwestycji to ok. 18 mln zł.

Zaprzyjaźniony z brzeziniankami klub z Hamburga przekazał KS Hokej Start za symboliczne 1 euro sztuczną nawierzchnię, która pozwoli stworzyć małe boisko. Z nowego placu będą korzystać nie tylko hokeistki, ale wszyscy brzezinianie.

KS Hokej Start Brzeziny rozpocznie sezon halowy w niedzielę 17 grudnia od turnieju w Poznaniu. W premierze imprezy w samo południe podopieczne trenerki Małgorzaty Polewczak zagrają z UKS SP 5 Swarek Swarzędz, a o godz. 15.45 z UKS Orient II Łozina.

– Byłyśmy na krótkim zgrupowaniu w Hamburgu – mówi trenerka Małgorzata Polewczak. – Niestety bez naszych kadrowiczek. Trenujemy w Jeżowie. Patrzę na dziewczyny i z mojej perspektywy wygląda to nieźle. Z optymizmem zatem przystąpimy do pierwszego turnieju.

Barw KS Hokej Start Brzeziny mają bronić: Anna Gabara, Karolina Grochowalska, Monika Polewczak, Anastazja Szot, Patrycja Kalczyńska, Paula Sławińska, Magdalena Pabiniak, Oliwia Krychniak, Oliwia Kucharska, Zuzanna Rubacha, Diana Voronovich.

Brzezinianki czeka w tym sezonie też inne, wielkie sportowe wyzwanie – start w wyższej dywizji Pucharu Europy, który będzie miał miejsce w Skierniewicach (25 lutego).

Widzew znalazł się w sportowym ślepym zaułku. Jak z niego wybrnąć?

Niestety, po chwilowym przebłysku, Widzew znów wrócił do normalności (?!) czyli ligowej przeciętności. Potwierdza się to, co już pisałem. Widzew ma wielu za słabych zawodników na ekstraklasę. Ostatnie transfery to w wielu wypadkach wynik klubowej słabości i braku dobrego rozeznania na rynku. Cały dyrektoriat sportowy Widzewa powinien posypać głowę popiołem.

Za chwile minie kolejne pół futbolowego roku i trzeba… zaczynać wszystko od nowa czyli budowania drużyny, która będzie walczyła o coś więcej niż kolejne ligowe przetrwanie. Jak robić krok do przodu pokazała wszem i wobec Puszcza Niepołomice, która jest rewelacją rozgrywek (trzy zwycięstwa w trzech ostatnich meczach ekstraklasy!). Dlaczego tego nie potrafi zrobić Widzew? Może ktoś będzie miał odwagę w klubie i odpowie na to pytanie. Może dyrektor sportowy Tomasz Wichniarek, który przy okazji uczciwie i bez ściemy rozliczy się z przeprowadzonych transferów.

Zmarnowany czas, zmarnowane siły i środki, kręcenie się w koło czyli jak na to nie patrzeć Widzew jest w sportowym ślepym zaułku czego naocznym dowodem było ostatnie fatalne w wykonaniu łodzian spotkanie z Puszczą Niepołomice w Krakowie.

Karygodne było zlekceważenie przez łodzian tak wydawało się oczywistej sprawy jak wrzut z autu. Puszcza do meczu z łodzianami zdobyła po takich zagraniach cztery bramki, teraz niestety piątą, mającą wpływ na porażkę Widzewa.

Tak dalej być po prostu nie może, bo jeśli Widzew przegra (oby nie!!!) ostatnie spotkanie tego roku z Pogonią Szczecin – 16 grudnia o godz. 17.30 w Łodzi, na dodatek bez swojego podstawowego obrońcy, wykartkowanego Mateusza Żyry to może mieć przed ligową wiosną przyszłego roku minimalną przewagę nad strefą spadkową. Prawda bowiem jest taka, że żadna nadzieja pokładana w Pucharze Polski nie jest tyle warta, co utrzymanie się w ekstraklasie!

ŁKS. Podziękowania należą się debiutantowi, Aleksandrowi Bobkowi i… Wielkiej Łódzkiej Pani Poprzeczce

Zdjęcia: Radosław Jóźwiak/Cyfrasport/ŁKS Łódź

Nareszcie. Promyczek radości po tygodniach wielkiej futbolowej smuty. Jest remis z Legią ale… ŁKS po raz ostatni wygrał w ekstraklasie, gdy jeszcze nie rozpoczął się rok szkolny (20 sierpnia pokonał w ŁodziPogoń Szczecin 1:0). Nowy trener Piotr Stokowiec nadal ma fatalny bilans – pięć porażek i dwa remisy. Powiedzmy szczerze, że nie byłoby tego sukcesu, gdyby nie Wielka Łódzka Pani Poprzeczka, znakomicie interweniujący Aleksander Bobek i gol debiutanta Jędrzeja Zająca.

Sytuacja łodzian w tabeli jest nadal dramatyczna, żeby nie powiedzieć tragiczna. W siedemnastu spotkaniach zdobyli ledwo dziewięć punktów, bez punktu w meczach wyjazdowych, tracąc dziewięć punktów do bezpiecznej strefy, gwarantującej utrzymanie się w ekstraklasie. To był już 12. mecz z rzędu w ekstraklasie bez zwycięstwa ŁKS. Dziewięć z nich łodzianie przegrali!

Nie można jednak rzucić ręcznika na futbolowy ring i z niego zejść, dopóki piłka w grze, bo… czy się stoi czy się leży 10 milionów złotych się należy. Tyle mniej więcej dostanie na koniec sezonu ostatni zespół tabeli plus niezła kasa za Pro Junior System, na co ŁKS ma szansę.

ŁKS, żeby realnie myśleć o utrzymanie, musi zaliczyć serię ligowych zwycięstw, a wszystko zacząć trzeba od spotkania z Ruchem. Dojdzie do niego 17 grudnia o godz. 12.30 na stadionie przy al. Unii. Czy znów na trybunach będzie ponad 10 tysięcy widzów, jak podczas spotkania z Legią?

Magdalena Zając czyli Kicia: Nie da się przejechać Rajdu Dakar z doskoku, licząc tylko na szczęście

Fot. Aktywni24 – Marketing i PR Sportowy

Zespół rajdowy pod wodzą Magdaleny Zając gotowy do rozpoczęcia sezonu 2024. Pierwszą imprezą, w jakiej Proxcars TME Rally Team weźmie udział będzie słynny Rajd Dakar, który zaplanowano w terminie 5.01-19.01.2024 r czytamy w materiałach przesłanych przez l.kaczynski@aktywni24.pl

– To jest taka naturalna droga. Jeśli już ileś czasu jeździsz w zawodach Cross Country to ten udział w Dakarze staje się czymś naturalnym. Najważniejsza rzecz jest taka, że Dakaru nie da się przejechać z doskoku. Nie da się go przejechać licząc tylko na szczęście. Udział w nim musi być bardzo dobrze przygotowany. Wszystko musi być dopięte na przysłowiowy „ostatni guzik”. – powiedziała Magdalena Zając.

Firma TME znana jest z tego, że od wielu lat wspiera różnego rodzaju projekty, w tym projekty sportowe. Skąd pomysł na współpracę z zespołem rajdowym? Uwielbiamy projekty, w których ludzie dają z siebie sto procent zaangażowania a w tym przypadku o tym mówimy. – powiedział Andrzej Kuczyński, członek zarządu ds. operacyjnych TME.

Plan, jaki zakłada sobie zespół Proxcars TME Rally Team przed startem w Rajdzie Dakar jest bardzo prosty – Chcielibyśmy go ukończyć. Jak to jest trudne to mogą powiedzieć, tylko ci którzy jechali, byli już kilka razy i kolejny raz będą próbowali go przejechać. – powiedziała Magdalena Zając.

O zespole:

Zespół Proxcars TME Rally Team tworzą: kierowca Magdalena Zając, pilot Jacek Czachor, inżynier Adam Szelerski, mechanicy: Szymon Nyklewicz, Jakub Borkowski, Lech Kurpiewski, Radosław Bomba.

O kierowcy:

Kierowcą zespołu jest łodzianka Magdalena Zając. Realizując swoje marzenia 6 lat temu rozpoczęła przygodę z rajdami terenowymi. Ma na swoim koncie udział w wielu rajdach w randze Mistrzostw Świata, Pucharu Świata oraz uczestniczyła w tegorocznej edycji Rajdu Dakar. Aktualnie zasiada za kierownicą rajdowej Toyoty Hilux w specyfikacji T1, nazywanej przez zespół „Kicią”. Poza rajdami jej pasją są również książki. Prowadzi w centrum Łodzi księgarnię.

Rugby Polska. Co pokaże nasza reprezentacja w starciu z topowymi drużynami Rumunii i Portugalii?

Reprezentacja Polski rozpocznie przyszłoroczne rozgrywki Rugby Europe Championship od starcia z Rumunią 4 lutego w Gdyni. W kolejnych tygodniach czekają ją wyjazdowe mecze z Portugalią i Belgią oraz pojedynek półfinałowy – podaje biuro prasowe PZR. Wszystkie osiem drużyn rywalizujących na najwyższym poziomie rozgrywek spotka się następnie podczas wielkiego finału 17 marca w Paryżu na Stade Jean Bouin. To wielkie wyzwanie, bo rywale, zwłaszcza Rumunia i Portugalia są z wysokiej sportowej półki.

W swoim debiutanckim sezonie na najwyższym dostępnym poziomie rozgrywkowym w Europie, Polacy zaprezentowali się z całkiem dobrej strony. Po porażkach z uczestnikami Pucharu Świata – Rumunią i Portugalią, pokonali na własnym terenie Belgów. Następnie minimalnie ulegli Niemcom, by w meczu o siódme miejsce ponownie zmierzyć się z ekipą z Beneluksu. Tym razem Biało-Czerwoni przegrali boleśnie, bo różnicą jednego punktu i w zbliżających się rozgrywkach, muszą zagrać zdecydowanie lepiej, by pozostać w Championship na kolejne dwa lata.

Droga do osiągnięcia tego celu rozpocznie się w Gdyni, na Narodowym Stadionie Rugby, gdzie w niedzielę 4 lutego o 18.15 nasza reprezentacja podejmie Rumunię. Trudne wyzwanie, bo rywal to uczestnik Pucharu Świata we Francji. Potem jednak nie będzie wcale łatwiej. Kolejny przeciwnik to rewelacja wspomnianego czempionatu – Portugalia, a zaraz po niej Belgia. Prawdopodobnie właśnie pojedynek w Brukseli w dużej mierze będzie determinował dalsze losy naszej drużyny narodowej.

Po zakończeniu tej fazy turnieju, na pierwszy weekend marca zaplanowano półfinały pomiędzy drużynami z dwóch grup. W tej drugiej gra Gruzja, Hiszpania, Holandia i Niemcy. Jedna z dwóch ostatnich będzie prawdopodobnie rywalem Polaków 2 lub 3 marca. Dwa tygodnie później zostaną rozegrane mecze finałowe o miejsca 1, 3, 5 i 7. Jak poinformowała we wtorek europejska federacja, wszystkie cztery, decydujące starcia odbędą się 17 marca w Paryżu na Stade Jean Bouin.

Obiekt, na którym na co dzień swoje mecze rozgrywa czołowa drużyna francuskiej Top14, Stade Francais, może pomieścić niemal 20 000 widzów. Pojedynki w niedzielę 17 marca rozpoczną się o 12:00. Wielki finał zaplanowano na 21:00. Bilety trafią do sprzedaży już 19 grudnia. Ich cena ma rozpoczynać się od 10 euro. Będą dostępne za pośrednictwem strony Stade Francais.

Rzut karny pogrążył Widzew. Porażka łodzian po wyjątkowo słabym meczu w ich wykonaniu

Po słabym, momentami beznadziejnym meczu Widzew przegrał po raz ósmy w sezonie, a czwarty na wyjeździe. Puszcza wygrała trzeci mecz z rzędu. Łodzian pogrążył rzut karny. Inna sprawa, że przeprowadzili w całym meczu ledwo dwie składne akcje.

Trener Myśliwiec mógł zrobić to na co ostatnio liczył. Postawić w wyjściowej jedenastce na swego asa – pomocnika Pawłowskiego i dać mu swobodę grania.

Pierwsza połowa była nudna jak flaki z olejem. Dużo chaosu, walki, niewiele składnych ataków na, co tu kryć, trudnym do składnego atakowania boisku. Widzew grał ospale, nie zbierając tzw. drugich piłek. Próbował rozruszać kolegów aktywny Pawłowski, ale bez powodzenia. Dopiero w 43 minucie doczekaliśmy się pierwszego celnego strzału łodzian. Po błędzie w defensywie gospodarzy, Hanousek miał szansę na gola, ale piłkę sprzed linii bramkowej wybił Zapolnik.

W pierwszej groźnej akcji drugiej połowy po wrzucie z autu(!) były widzewiak – Mroziński trafił Ibizę w rękę i sędzia podyktował rzut karny pewnie wykorzystany przez stopera Craciuna.

Dalekie podania piłki w pole karne Puszczy nic nie dawały. Bez urozmaicenia ataku, wygrywanych pojedynków jeden na jeden trudno było zaskoczyć rywali. Na dodatek, gdy była szansa na kontrę, to łodzianie przeprowadzali ją… beznadziejnie. Wreszcie w 88 minucie po podaniu Ciganiksa w dogodnej sytuacji Terpiłowski trafił wprost w bramkarza Zycha. Gdy przeprowadza się jedna składną, groźną akcję na kilkadziesiąt minut gry, to wszystko kończy się tak, a nie inaczej.

Na dodatek czwartą żółtą kartkę ujrzał Żyro i nie zagra w ostatnim meczu tego roku przeciwko Pogoni Szczecin – 16 grudnia o godz. 17.30 w Łodzi.

Puszcza Niepołomice – Widzew 1:0 (0:0)

1:0 – Craciun (60, karny)

Widzew: Ravas – Zieliński (82, Ciganiks), Żyro, Ibiza, Silva – Pawłowski (64, Rondić), Hanousek, Alvarez (88, Kun) – Nunes (64, Terpiłowski), Klimek (64, Tkacz) – Sanchez

« Older posts Newer posts »

© 2025 Ryżową Szczotką

Theme by Anders NorenUp ↑