Ryżową Szczotką

Rezerwowy Pafka

Page 81 of 168

ŁKS oddałby trzy, nawet cztery królestwa za bramkostrzelnego napastnika. A przed łodzianami mecz u siebie z Jagiellonią

Fot.  Łukasz Skwiot/Cyfrasport/ŁKS Łódź

Wyjazdowa zmora ŁKS. Piąty mecz na obcym boisku i piąta porażka. Tym razem lepszy był mistrz Polski – Raków Częstochowa. Słowa mówiące o tym, że łodzianie nawiązali walkę i byli o krok od sprawienia niespodzianki są miłe, ale ekstraklasy nie uratują. Liczą się fakty czyli kolejne zdobywane ligowe punkty. Czy tak się stanie w najbliższej kolejce? ŁKS w piątek o godz. 20.30 podejmuje Jagiellonię Białystok, która po heroicznej walce pokonała Radomiaka 3:2, choć po 12 minutach spotkania przegrywała 0:2. Trzeba szczególnie uważać na lidera i animatora gry ofensywnej rywali – Jesusa Imaza.

Wiele polskich futbolowych klubów oddałoby królestwo za napastnika, ŁKS poszedłby jeszcze dalej – to były by dwa, trzy czy cztery królestwa. Na razie ostatnie transferowe poszukiwania napastnika to przysłowiowe strzały kulą w płot.

Fot. Michał Stańczyk/Cyfrasport/ŁKS Łódź

Nelson Balongo ostatnio trafił w rezerwach, ale w pierwszej drużynie kompletnie się nie sprawdził, jako snajper. A co teraz wyprawia lepszy od niego piłkarsko – Kay Tejan? Już wiele do myślenia dała akcja z meczu z Legią, gdy zmarnował sytuację sam na sam. Teraz w starciu z Rakowem nie wykorzystał żadnej z czterech wyśmienitych okazji. Nie brakuje mu odwagi, dynamiki i podwórkowych, czasem skutecznych, kiwek, ale widać sztuki trafiania do siatki ciągle musi się uczyć. Oby nauka przebiegała błyskawicznie, bo inaczej marne są widoki łodzian na kolejne wygrane mecze w ekstraklasie.

A przecież nie zawsze było tak źle. Pod bramką rywali nie było mocnych na Jerzego Sadka. Tytuły króla strzelców wywalczyli: Władysław Soporek i Mirosław Trzeciak. To było dawno, ale to najprawdziwsza prawda. Końcówka meczu w Częstochowie pokazała, że werwę odzyskuje Pirulo. Może znów, jak w I lidze, będzie liderem zespołu, może znów jak w minionym sezonie strzeli aż 16 bramek?!

Musi się też wiele zmienić w defensywie. Jeśli w kolejnym spotkaniu Nacho Monsalve przytrafi się taki błąd w pilnowaniu piłkarza rywali, jak w spotkaniu z Rakowem, to marne będą szanse łodzian na końcowy sukces.

Trener Budo 2011 – Przemysław Szyburski: Musimy znów poszukać teamu, bo takiego teamu nie ma. A tymczasem drużynę czeka teraz mecz z liderem!

W piątej kolejce Ekstraligi Rugby nastąpiła zmiana lidera i wicelidera. Na szczyt po raz pierwszy od piętnastu lat wspięła się Juvenia Kraków, a tuż za jej plecami znaleźli się Edach Budowlani Lublin, którzy pokonali na własnym boisku wicemistrzów Polski – Ogniwo Sopot. Co ciekawe, tej sztuki Budowlani dokonali po raz pierwszy od dwunastu lat – podaje Kajetan Cyganik z biura prasowego PZRugby.

Szybka i efektowna gra Lechii Gdańsk przyniosła jej okazałe zwycięstwo z Budo 2011 z punktem bonusowym 69:17. Mistrzowie Polski pozostają tym samym bez punktu, na przedostatnim miejscu w tabeli.

Trener Budo 2011 – Przemysław Szyburski: Wynik jest widoczny na tablicy. Mieliśmy swoje momenty, ich nie wykorzystaliśmy, a potem z każdą minutą uchodziło z nas powietrze. Musimy znów poszukać teamu, bo takiego teamu nie ma. Brakuje zespołowości, są indywidualne działania, które trzeba zespolić w całość, w jeden ryzy taktyczne. Jak to znajdziemy, to znów będziemy rywalizować jak równy z równym z każdą drużyną ekstraligi.

Ostatnim meczem kolejki było starcie Juvenii Kraków z KS Budowlanymi Łódź. Mecz Juvenii z KS Budowlani Commercecon miał ogromne znaczenie dla układu tabeli, ponieważ zwycięstwo gospodarzy oznaczało awans na pozycję lidera. Patrząc na dotychczasowe poczynania obu drużyn, trudno też było sobie wyobrazić inny scenariusz niż wysokie zwycięstwo Smoków. Tak też się stało, bo już po pierwszej połowie gospodarze prowadzili 47:5, trzy przyłożenia zapisał na swoim koncie Oderich Mouton, a dwa Riaan van Zyl. Obaj zawodnicy dostali po przerwie wolne od Konrada Jarosza, który już w składzie wyjściowym dokonał wielu zmian, by sprawdzić graczy, którzy dotąd częściej pełnili rolę zmienników.

Rugbiści wpuszczeni na boisko zdali egzamin, bo każdy z nich zaprezentował bardzo ambitną, a jednocześnie zdyscyplinowaną postawę. Warto zwrócić uwagę na doskonałe rajdy nowego wspieracza Juvenii Conwilla Draghoendera, czy pierwszy przyłożenie 19-letniego młynarza Patryka Nowickiego. Świetnie w roli łącznika ataku spisywał się również 19-letni Artur Polgun, który wykorzystał również dwa podwyższenia. Krakowianie wygrali 90:8 i po raz pierwszy od piętnastu lat wspięli się na szczyt Ekstraligi.

Za tydzień czeka ich jednak wyjazdowy sprawdzian z mistrzami Polski i choć Budo 2011 są w kryzysie, z pewnością spróbują wykorzystać mecz na własnym boisku, by dokonać przełamania.

Wyniki V kolejki

Lechia Gdańsk – Budo 2011 Aleksandrów Łódzki 69:17 (31:10)

Lechia: Denzo Bruwer 24, Antony Siale 20, Karol Szymanowski 5, Marek Płonka 5, Taholo Lelea 5, Michał Krużycki 5, Bartosz Kruszczyński 5. Budo 2011: Przemysław Dobijański 10, Bartosz Kubalewski 5, Sean Cole 2. Żółte kartki: Simione Mafi (Lechia), Davit Nibladze (Budo 2011)

Juvenia Kraków – KS Budowlani Łódź 90:8 (47:5)

Juvenia: Riaan van Zyl 22, Oderich Mouton 15, Marcin Morus 10, Arkadiusz Korusiewicz 10, karna 7, Chemigan Beukes 5, Conwill Draghoender 5, Michał Jurczyński 5, Patryk Nowicki 5, Artur Polgun 4, Arsenii Pastukhov 2. Budowlani: Adrian Stańczykowski 5, Dominik Massalski 3. Żółte kartki: Juan Cruz Romero (Budowlani)

Edach Budowlani Lublin – Ogniwo Sopot 38:29 (22:17)

Arka Gdynia – Awenta Pogoń Siedlce 14:38 /7:26)

Varso Place. 53 piętra, 1282 schody, 230 metrów. Jarosław Piechota walczył ze schodami i własnymi słabościami

Dzielny i mające niespożyte siły łodzianin – Jarosław Piechota znów biegał po schodach i to jak! Czy to zima, czy to lato pan Jarek jest nie do zatrzymania. Tym razem musiał się mierzyć ze własnymi słabościami. Druga edycja wbiegnij na Varso Place za nami.

Jarosław Piechota: Nie wiem, czy to magia najwyższego budynku Unii Europejskiej, czy też przybycie elity topowych towerrunerów z całego świata sprawia, że emocje przed startem są naprawdę ogromne. Każdy z nas ma świadomość, że to będzie gigantyczny wysiłek, będzie bolało wszystko, a płuca zapłoną 

Ale mimo wszystko zawodnicy czekają z ekscytacją na swoją kolej, aby dotrzeć do mety pokonując: 53 piętra, 1282 schody, 230 metrów.

A ja, mimo że czułem się nieźle przygotowany popełniłem tzw. błąd nowicjusza zaczynając bieg zdecydowanie zbyt mocno. I zaczęło się. Tak jak i na maratonie ulicznym mówi się, że po 30 km większości objawia się magiczna „ściana”, tak i mnie na 35 piętrze dopadła niemoc. Ależ byłem na siebie zły. Każdy krok, każdy oddech był wywalczony w bólu. Ostatecznie przekraczam metę na dachu o 45 sekund wolniej niż w ubiegłym roku . Mimo wszystko wracam do domu z uśmiechem i zamiarem rozliczenia się z Varso za rok. I oczywiście zapraszam wszystkich chętnych na darmowe treningi, szczegóły grupa Orion treningi Piechotą po Schodach.

Zwycięski debiut w Widzewie trenera Daniela Myśliwca. Gol Bartłomieja Pawłowskiego i… samobój pozwoliły pokonać Cracovię

Udany debiut nowego szkoleniowca – Daniela Myśliwca. Widzew wygrał trzeci ligowy mecz, trzeci na własnym boisku, w czym wielka zasługa liderów zespołu – Bartłomieja Pawłowskiego i Jordiego Sancheza, ale i nowego w składzie Sebastiana Kerka.

Nowy trener i jest nowy kapitan, a to dlatego, że dotychczasowy – Stępiński wylądował na ławce rezerwowych. Jego miejsce zajął Ibiza. Kapitanem został Hanousek. Poza składem z powodu kontuzji znaleźli się: Szota, Alvarez, Przybułek. Silva pauzuje za czerwoną kartkę.

Nowy trener – Myśliwiec postawił na grę czterema obrońcami. Mecz był debiutem w ekstraklasie szkoleniowca łodzian. Cracovia to zespół, który do spotkania w Łodzi nie doznał jeszcze porażki.

Widzewiacy zaczęli mecz energetycznie, z wiarą w zdobycie gola (efekt nowej miotły?!). Zapał jednak słabł. Faktem jest, że w 21 min pierwszy celny strzał z dystansu zanotował Żyro.

Nic nie wynikało ze stałych fragmentów gry, ale grający cierpliwie w ataku pozycyjnym Widzew czekał na swoją szansę i się jej doczekał. Po precyzyjnej centrze Nunesa, najwyżej wyskoczył Pawłowski i nie dał szans Madejskiemu na skuteczną interwencję. To drugi gol pomocnika w tym sezonie i pierwsza asysta Nunesa. Szału nie było. To była jedyna dokładna akcja pierwszej połowy.

Od początku drugiej części gry goście zepchnęli łodzian do kurczowej obrony. Po rzucie rożnym i główce Ghity piłka odbiła się od słupka. Za chwilę po łatwej stracie i strzale z ostrego kąta Rapy piłka minęła słupek.

Próby przeniesienia piłki na połowę gości były nieudane, poza celnym strzale z dystansu Pawłowskiego i znakomitym uderzeniu pomocnika z rzutu wolnego (fantastycznie interweniował Madejski). To był pojedynek bramkarza z rozkręcającym się Pawłowskim. W kolejnej akcji obronił jego strzał po ziemi w róg bramki.

Widzew powoli, powoli starał się zmienić obraz gry. I mu się to udało. Po świetnym prostopadłym podaniu Kerka, Sanchez zwiódł dwóch obrońców i strzelił. Po interwencji Jugasa piłka wpadła do siatki. Gol uznany za samobójczy i to nie jest do końca sprawiedliwe, bo 99 procent aktywów w tej akcji miał napastnik łodzian. Jeszcze trzeba odnotować, szkoda że niecelny, strzał z rzutu wolnego Kerka, celny Tkacza oraz świetną interwencję Ravasa, co pozwoliło w drugim meczu w tym sezonie zachować czyste konto. Ostatecznie Widzew wykazał się cierpliwością i skutecznością, co zapewniło mu cenne zwycięstwo.

Widzew – Cracovia 2:0 (1:0)

1:0 – Pawłowski (36, głową), 2:0 – Jugas (72, samobójcza)

Widzew: Ravas – Milos, Żyro, Ibiza, Nunes – Hanousek – Klimek (65, Tkacz), Shehu (65, Kerk), Kun, Pawłowski (81, Ciganiks) – Sanchez (81, Rondić)

Historyczne wydarzenie. Takiego meczu jeszcze nie było. KS Hokej Start Brzeziny w Międzynarodowych Mistrzostwach Polski podejmie wyjątkowo silny team z… Ukrainy

Startuje nowy sezon kobiecej ligi hokeja na trawie. Tytułu bronią zawodniczki KS Hokej Start Brzeziny. W niedzielę o godz. 15.30 podopieczne trenerki Małgorzaty Polewczak zmierzą się w historycznym pojedynku. Podejmą… ukraińską drużynę MSC Sumczanka Sumy.

Sumy to miasto w północno -wschodniej części Ukrainy powstałe pod koniec XVII wieku. Podczas inwazji Rosji na Ukrainę w Sumach i okolicach trwały walki, zakończone zwycięstwem Ukrainy i wycofaniem się Rosjan z obwodu sumskiego.

Ligowe rozgrywki z ukraińskim zespołem. Jak je nazwać. Mistrzostwami Polski one nie są, może zatem Pucharem Polski, a może raczej Międzynarodowymi Mistrzostwami Polski, bodaj pierwszymi takimi w historii ligowych rozgrywek w naszym kraju! Polski Związek Hokeja na Trawie jest prekursorem.

Mówi trenerka KS Hokej Start – Małgorzata Polewczak: Wiem, że na Sumy spadają rosyjskie bomby, dlatego drużyna swoje mecze będzie rozgrywań w Polsce. To bardzo silny tam, w 80 procentach tworzą go reprezentantki Ukrainy, szykujące się do udziału w kwalifikacjach olimpijskich. O zwycięstwo nie będzie łatwo. Na dodatek mamy swoje kadrowe problemy. Dam szansę pokazania się młodym, zdolnym zawodniczkom. Zobaczymy, jak sobie dadzą radę!

Miało już miejsce imponujące otwarcie sezonu w Brzezinach. Hokeistki KS Start Brzeziny wygrały aż 9:1 z zespołem Orlęta Sosnowiec w rozgrywkach Mistrzostw Polski Juniorek Młodszych.

Przypomnijmy miniony sezon w wykonaniu KS Hokej Start, bo po prostu warto: halowe mistrzostwo Polski seniorek, halowe wicemistrzostwo juniorek, awans do wyższej dywizji Klubowego Pucharu Europy, mistrzostwo Polski seniorek na trawie. wicemistrzostwo juniorek, złoto Ogólnopolskiej Olimpiady Młodzieży, wicemistrzostwo Mistrzostwo Europy Hockey5s (Monika Polewczak, Ania Gabara, Paula Sławińska, Magda Pabiniak), awans do I dywizji Mistrzostw Europy U18 (Oliwia Krychniak, Justyna Ferdzyn), piąte miejsce na Mistrzostwach Europy II dywizji (Monika Polewczak, Ania Gabara, Paula Sławińska, Magda Pabiniak), 100 wystąpień w kadrze narodowej Pauli Sławińskiej.

Wyjazdowa zmora ŁKS. Piąty mecz na obcym boisku i piąta porażka. Tym razem lepszy był mistrz Polski

ŁKS wstydu nie przyniósł. Ba, miał więcej bramowych okazji od mistrza Polski, ale bilans jest dramatyczny. Łodzianie przegrali piąte wyjazdowe ligowe spotkanie, strzelili jedną bramkę, stracili dziewięć.

Łodzianie zaczęli spotkanie bez graczy, którzy mieli być asami w talii czyli Pirulo i Ramireza. Obaj piłkarze zaczęli mecz na ławce rezerwowych.

ŁKS szybko został sprowadzony na ziemią. Nie minęło 10 minut, a Cebula zakręcił łodzianami tak, że pogubili się kompletnie. Nic dziwnego, że gdy w końcu piłkę otrzymał niepilnowany Papanikolau, posła ją do siatki.

W końcu ŁKS otrząsnął się z przewagi gospodarzy. Pierwszy celny strzał zapisał na swoim koncie Głowacki. Kovacević bez problemów odbił piłkę nad poprzeczkę. W 30 min powinno być 1:1. Tejan minął już Kovacevicia, ale z ostrego kąta posłał piłkę obok słupka. Jak chcesz marzyć o dobrym rezultacie, jak marnujesz takie okazje!

Kolejną szansę stworzyli łodzianom w samej końcówce pierwszej połowy… gospodarze. Niefortunnie odbił piłkę Piasecki, ale Kovacević był na miejscu i nie dał się zaskoczyć.

W sumie o ironio ŁKS miał więcej okazji, ale pierwszą połowę na swoją korzyść zaliczyli gospodarze. Tak to jest, gdy brakuje ci skuteczności albo… szczęścia.

Na początku drugiej połowy minimalnie pomylił się Cebula. W odpowiedzi Kovacević nastrzelił Tejana. Ten jednak nie potrafił tej okazji zamienić na gola. Kolejna 100- procentowa sytuacja zmarnowana przez napastnika. Bramkarz Rakowa zrehabilitował się w kolejnej sytuacji, gdy odbił piłkę po chytrym strzale Szeligi. Mecz się otworzył, trwała wymiana akcja za akcję.

W 70 min strzelał Głowacki z 18 metrów. Niestety, minimalnie się pomylił. Za chwilę znów furę szczęścia mieli gospodarze. Centrował Dankowski, skiksował Kovacevic, piłka odbiła się od słupa i wpadła w ręce bramkarza gospodarzy. Za chwilę golkiper pokazał klasę, broniąc strzał Pirulo. Potem nie dał się zaskoczyć przy uderzeniu Hotiego. Racovitan wybił piłkę z linii bramkowej po strzale Flisa. Po strzale Pirulo piłka minęła minimalnie poprzeczkę.

Mając furę szczęścia mistrz Polski zdobył trzy ligowe punkty. ŁKS stracił punkty i Juricia, który w dziesiątej doliczonej minucie gry po niebezpiecznym zagraniu ujrzał czerwoną kartkę.

Raków Częstochowa – ŁKS 1:0 (1:0)

1:0 – Papanikolau (8)

ŁKS: Bobek – Dankowski, Flis, Monsalve, Głowacki (90+3 , Tutyskinas) – Mokrzycki, Letniowski (62, Ramirez), Hoti – Janczukowicz (80, Jurić), Szeliga (62, Pirulo), Tejan (80, Śliwa)

Ludzie, co się dzieje! Czwarty mecz i czwarta, na dodatek wręcz kompromitująca, porażka mistrzów Polski – Budo 2011 Aleksandrów Łódzki. Tak źle drużyna nie grała od wielu, wielu lat!

Mistrzowie Polski – Budo 2011 Aleksandrów Łódzki pojechali na Wybrzeże, żeby przełamać złą passę, trzech porażek ligowych z rzędu. Lechia to nie jest chłopiec do bicia. Do meczu z Budo 2011 zanotowała na swoim koncie dwa zwycięstwa, doznała też dwóch porażek.

Aleksandrowianie do meczu przystąpili bez swojego łącznika ataku – Brzozowskiego, co niestety miało też wpływ na przebieg boiskowych wydarzeń, dodajmy koszmarnych dla gości…

Spotkanie zaczęło się dobrze dla gości, którzy po pierwszej akcji i przyłożeniu piłki w polu punktowym prowadzili 5:0. Miłe złego początki. Po kwadransie, karnym i udanej akcji gospodarze uzyskali przewagę 10:5. Budo 2011 atakowali. Po kilkunastu minutach aleksandrowskiej nawałnicy goście zakończyli akcję przyłożeniem. Po 28 minutach gry na tablicy wyników widniał remis.

Potem jednak było fatalnie. Goście przegrali aut, szybsi, bardziej mobilni rywale przenieśli akcję na drugą stronę boiska i wyszli na prowadzenie (17:10). Co z tego, że goście próbowali atakować przedpole Lechii, skoro tracili piłkę po prostych błędach. Znów szybka kontra gospodarzy sprawiła, że Budo 2011 gubili się jak dzieci i pozwolili gospodarzom na punktową akcję (24:10). Jakby tego było mało, boisko musiał z powodu opuścić jeden z liderów zespołu – Shevchenko. Lechia atakowała nadal. Jakże skutecznie. No po prostu dramat mistrzów. Tak źle nie grali od wielu, wielu lat lat.

W drugiej połowie nic się nie zmieniło. Gospodarze atakowali. Gracze z Tonga były za szybcy dla gości, którzy w beznadziejnie głupi sposób tracili piłkę i punkty. Nieomal każda akcja zaczepna gospodarzy była skuteczna. Obrona gości z kolei była niczym ser szwajcarski. Na chwilę goście się pozbierali. Szybka akcja przyniosła punkty Dobijańskiego. Na niewiele się to zdało, bo dominacja gospodarzy nie podlegała dyskusji. Kolejne akcje przynosiły kolejne punkty.

sport.trojmiasto.pl podaje: W trzecim z rzędu zwycięstwie biało-zielonych spory udział mieli Tongijczycy, którzy wspólnie zdobyli 49 z 69 punktów dla zespołu.

Trudno mi sobie przypomnieć tak słaby mecz i tak wysoką porażkę nasze drużyny, która przecież w minionym sezonie zdobyła tytuł mistrza Polski!W Gdańsku zabrakło nie tylko umiejętności, ale co w rugby wręcz niedopuszczalne, momentami ambicji i woli walki. To był mecz do jednej bramki. Co się dzieje w Budo 2011, do czego to wszystko doprowadzi?!

Lechia Gdańsk – Budo 2011 Aleksandrów Łódzki 69:17 (31:10)

Budo 2011: Kramarenko, Kinast, Mchedlidze, Tsivtsivadze, Shevchenko, Nibladze, Mikautadze, Witkowski, Cole, Urbaniak, Fili, Dobijański, Kubalewski, Wlaźlak, Urbaniak, Wrona. Rezerwa: Plesiński, Kacprowicz, Olejnik,Pietrzak, Serafin, Prodeus, Lewandowski, Krupa

Niedziela, godz. 15: Juvenia Kraków – KS Budowlani Commercecon Łódź.

Sportowe wydarzenie wielkiego kalibru w Łodzi. Polskie siatkarki od dziś walczą w Atlas Arenie o awans na igrzyska olimpijskie w Paryżu!

Od 16 do 24 września w Łodzi wielka gra o igrzyska olimpijskie w Paryżu w 2024 r. W Atlas Arenie wystąpi osiem siatkarskich zespołów, w tym reprezentacja Polski. Przeciwniczkami Polek będą zespoły Włoch, USA, Niemiec, Tajlandii, Kolumbii, Korei Południowej i Słowenii. Każdego dnia będą rozgrywane cztery spotkania. Nasza reprezentacja rozpocznie turniej od starcia ze Słowenkami.

Żeby wywalczyć przepustkę do Paryża, trzeba uplasować się w najlepszej dwójce podczas jednego z trzech turniejów eliminacyjnych, które będą rozgrywane w Polsce, Japonii i Chinach. Po zakończeniu rozgrywek zostanie pięć wolnych miejsc, które zostaną przyznane na podstawie rankingu.

Plan spotkań Polek: Polska – Słowenia (sobota, godzina 17.30), Polska – Korea Południowa (niedziela, godzina 17.30), Polska – Kolumbia (wtorek, godzina 17.30), Polska – Tajlandia (środa, godzina 17.30), Polska – Niemcy (piątek, godzina 17.30), Polska – USA (sobota, godzina 17.30), Polska – Włochy (niedziela, godzina 20.30).

– Tu zawsze jest świetna atmosfera, przychodzi wielu kibiców, by nas dopingować. Wiele z dziewczyn, czuje się tutaj, jak w domu, bo przecież część z nich gra bądź grała w łódzkich zespołach. To dobre składniki, by zrobić tutaj dobrą robotę, czyli nasze wyzwanie, jakim jest awans na Igrzyska Olimpijskie. To są krótkie przygotowania, bo zaczęły się praktycznie po mistrzostwach Europy, ale cały sezon właśnie o to by powalczyć o awans do Paryża. To będą trudne rozgrywki, bo będziemy musieli wygrać niemal każdy mecz, a przecież miejsca do Paryża są tylko dwa. Zrobimy wszystko, by zagrać jak najlepiej – powiedział trener reprezentacji Polski Stefano Lavarini.

Fot. UMŁ

– Wiemy po co tutaj przyjechałyśmy. Będziemy się starały zrobić wszystko, co w naszej mocy, by uzyskać ten wymarzony bilet. To będzie trudna, wyboista droga. Inne zespoły też będą w najmocniejszych składach, bo mają takie sam cel. Mam nadzieję, że kibice dopiszą tak, jak dopisali w trakcie mistrzostw świata i wypełnią Atlas Areną. To nas uskrzydli, a przeciwniczki będą czuły respekt – dodała reprezentantka Polski i zawodniczka ŁKS Commercecon Łódź Kamila Witkowska.

Oto skład reprezentacji Polski na kwalifikacje do igrzysk olimpijskich 2024 w Paryżu.Rozgrywające:Joanna Wołosz, Katarzyna Wenerska. Atakujące:Magdalena Stysiak, Monika Gałkowska. Środkowe:Agnieszka Korneluk, Magdalena Jurczyk, Kamila Witkowska, Joanna Pacak. Przyjmujące:Olivia Różański, Martyna Łukasik, Martyna Czyrniańska, Monika Fedusio. Libero:Maria Stenzel, Aleksandra Szczygłowska.

Budo 2011 Aleksandrów Łódzki. Walczą z kryzysem, oby skutecznie. Nowi ludzie w sztabie szkoleniowym

Mistrzowie Polski w rugby chcą przerwać serię porażek i mimo osłabionego składu odnieść pierwsze zwycięstwo. W sobotę o godz. 13 rozpoczną mecz z Lechią w Gdańsku.

Trener Przemysław Szyburski: Zdiagnozowaliśmy problemy. Najgorsze, co mogłoby być, to zwieszenie przez nas wszystkich głów. Nie ma na to zgody. Teraz robimy wszystko, żeby znów zjednoczyć drużynę, uczynić z niej waleczny, rozumiejący się team.

Jakie to działania?

Chłopaki muszą przede wszystkim odzyskać radość grania.Temu ma też służyć powiększenie sztabu szkoleniowego. Obok mnie i mającego najwięcej szkoleniowego doświadczenia dyrektora Budowlanych SA – Mirka Żórawskiego, będą nam pomagać w pracy szkoleniowej dwaj zawodnicy: Aleksandr Shevchenko i Przemysław Dobijański. Mam nadzieję, że to pomoże nam szybciej zintegrować drużynę, tak żeby ona znów przypominała niezniszczalny team, który walczył w piętnastu, gdy związek nałożył na nas absurdalny zakaz transferowy. Jak długo będzie trwał ten proces, nie wiem, wierzę że będzie jak najkrótszy.

Nie wystąpicie w Gdańsku w najsilniejszym składzie.

To prawda, ale… mam kilka pomysłów jak poukładać naszą grę, abyśmy znów byli skuteczni i wreszcie zwycięzcy. W przegranym spotkaniu z Budowlanymi częściej byliśmy w posiadaniu piłki i co z tego, skoro popełnialiśmy proste błędy. Trzeba je szybko wyeliminować. Czeka nas teraz faza czterech trudnych ligowych meczów pod rząd, w każdym trzeba będzie zostawić na boisku umiejętności, ale też serce.

Po meczu z Budowlanymi złożył pan rezygnację, potem się z niej wycofał.

Będę pierwszym trenerem do końca jesiennej rundy i zapewniam, że przez ten czas dam z siebie dwieście procent. Nie mogę jednak być ciągle takim chomikiem w kołowrotku, który nie ma siły przebierać nogami, ale cały czas musi się kręcić wkoło. Teraz na analizowanie meczów, przygotowanie się do kolejnych znajduję czas dopiero w nocy, tyle mam innych obowiązków. A jestem takim człowiekiem, który nie zamierza robić fuszery. Chcę więcej czasu poświęcać rodzinie, skupić się na swoich obowiązkach zawodowych. Nie kryję, że mocno zniechęcił mnie też Polski Związek Rugby swoimi absurdalnymi, niesprawiedliwymi decyzjami. Nie czuję się już na siłach, żeby ciągle toczyć bezsensowną walkę z wiatrakami, która prowadzi nas wszystkich jedynie w sportowy, rugbowy ślepy zaułek.

V kolejka – 16/17 września 2023

Sobota 13:00 Lechia Gdańsk – Budo 2011 Aleksandrów Łódzki

Sobota 14:00 Edach Budowlani Lublin – Ogniwo Sopot

Niedziela 13:00 Arka Gdynia – Awenta Pogoń Siedlce

Niedziela 15:00 Juvenia Kraków – KS Budowlani Commercecon Łódź

Pauzuje Orkan Sochaczew

Cracovia na pewno bez Kamila Glika. Kto dostanie szansę od nowego trenera Widzewa – Daniela Myśliwca? Będą rewolucyjne zmiany w składzie łodzian? A i tak wszystko w ich grze zależy od trzech muszkieterów!

W najbliższym spotkaniu o ligowe punkty piłkarze Widzewa zmierzą się na stadionie przy al. Piłsudskiego z Cracovią Kraków. To spotkanie rozpocznie się 17 września (niedziela) o godzinie 15.Krakowianie zdobyli do tej pory 10 punktów. Na wyjeździe dwa mecze wygrali, jeden zremisowali. Widzew zgromadził siedem punktów. U siebie dwa zwycięstwa i porażka.

Łodzian poprowadzi nowy trener Daniel Myśliwiec, który zastąpił Janusza Niedźwiedzia. Czy ta zmiana wyjdzie drużynie na dobre? Trudno powiedzieć. Dla mnie to kwestia szczęścia i przypadku, trzeba wszak pamiętać, że o zmianie szkoleniowca zdecydowali nie fachowcy – trenerzy, tylko działacze – kibice, którzy szukali racjonalnych i merytorycznych(?!) argumentów, żeby tę zmianę uzasadnić. Trochę to kabaretowe, a nie fachowe, ale… czas pokaże i to szybko czy to było udane posunięcie.

W drużynie rywali na pewno nie wystąpi ciągle pauzujący za czerwoną kartkę ujrzaną w lidze włoskiej – Kamil Glik. Kto może zagrać w Widzewie Daniela Myśliwca, tego nie wiadomo, choć wydaje się, że w defensywie w wyjściowej jedenastce może się pojawić Mato Milos. Druga linia na gwałt potrzebuje lidera. Takim w założeniu miał być Juljan Shehu. Na razie na pewno nie jest. Czy obdarzony zaufaniem przez nowego szkoleniowca odwdzięczy się dobrą grą na miarę oczekiwań? A może impuls do lepszej gry da Sebastian Kerk, który z dobrej strony pokazał się w sparingu ze Zniczem Pruszków (2:1).Daniel Myśliwiec musi też znaleźć nie odstającego do poziomu młodzieżowca, bo brak takowego przez dłuższy czas w składzie będzie skutkował milionowymi karami.

Czego byśmy nie prognozowali to wygląda na to, że o jakości gry zespołu nadal będzie decydowało trzech muszkieterów: Henrich Ravas, Bartłomiej Pawłowski i Jordi Sanchez.

« Older posts Newer posts »

© 2025 Ryżową Szczotką

Theme by Anders NorenUp ↑