Ryżową Szczotką

Rezerwowy Pafka

Page 49 of 166

KS Hokej Start Brzeziny. Generalny sprawdzian i to jaki przed europejskimi wyzwaniami!

Fot. Marek Młynarczyk, autor bloga www.obiektywnasport.pl

Drużyna mistrzyń Polski – KS Hokej Start Brzeziny jest liderem krajowych zmagań. W Brzezinach: 13 maja o godz. 18 sparing, a dzień później też o godz. 18 ważny ligowy z tym samym zespołem czyli MSC Sumaczką Sumy. W tej chwili liderkami zmagań są brzezinianki, mają nad drugimi w tabeli rywalkami z Ukrainy dwa mecze rozegrane więcej i 9 punktów przewagi.

Trenerka Małgorzata Polewczak; – To będą bardzo ważne dla nas mecze. Pokażą naszą aktualną formę i możliwości. Mamy swoje europejskie pucharowe ambicje i chcemy jak najlepiej być przygotowane do prestiżowego turnieju. Nie jest wykluczone, a wręcz prawdopodobne że to właśnie z Sumaczką KS Hokej Start zagra dwa spotkania o mistrzowski tytuł.

Po najbliższych pojedynkach z Ukrainkami podopieczne trenerki Małgorzaty Polewczak czeka europejskie wyzwanie – turniej Klubowego Pucharu Europy i to gdzie? W Brzezinach od 17 do maja!

Grupowymi rywalkami naszych dziewczyn w EuroHockey Club Challenge II będą: Grupo Desportivo do Viso (POR), HC Luxembourg (LUX) oraz Porvoo HC (FIN). Wszystkie spotkania KS Hokej Start o godz. 16.45.

Turniej nie będzie transmitowany, więc warto wybrać się do Brzezin, żeby na żywo, na własne oczy zobaczyć topowe hokejowe zmagania.

Barw KS Hokej Start w najbliższych spotkaniach mają bronić: Anna Gabara, Monika Polewczak, Paula Sławińska, Karolina Grochowalska, Anastazja Szot, Patrycja Kalczyńska, Magdalena Pabiniak, Oliwia Krychniak, Oliwia Kucharska, Zuzanna Rubacha, Diana Voronovich, Natalia Kucharka, Kinga Owczarek, Emilia Sikora, Zuzanna Kornecka.

Trenerka: Małgorzata Polewczak. Kierownik: Bogdan Rubacha.

Ekstraliga rugby. My, łodzianie musimy obejść się smakiem. W hicie kolejki Orkan pokazał, że marzenia o mistrzostwie Polski są realne!

Fot. PZR

Cóż nam łodzianom pozostało: obejść się smakiem i obgryzać paznokcie z bezsilnej złości, że historia łódzkiego i przez moment też aleksandrowskiego rugby potoczyła się tak, a nie inaczej. Prawda jest okrutna. Wielkie emocje i gra o medale są gdzie indziej.

Za nami XVII kolejka Ekstraligi rugby, która przyniosła sporo emocji i ważnych rozstrzygnięć. W pożegnalnym występie Grzegorza Buczka Lechia Gdańsk uległa Budowlanym Lublin. Cenne derbowe zwycięstwo, przybliżające ten zespół do finału, odniosło Ogniwo Sopot, które w Gdyni pokonało Arkę. W hicie tej serii gier Juvenia Kraków uległa u siebie Orlen Orkanowi Sochaczew,- podaje strona PZR.

Chociaż Juvenia na wiosnę nie przypomina drużyny, która w pierwszej rundzie zdominowała rozgrywki Ekstraligi, to Konrad Jarosz i jego podopieczni nie zamierzali zaprzepaścić swoich wysiłków i byli bardzo zmotywowani, żeby zagrać w pierwszym w historii klubu meczu o złoto. Jednak warunkiem niezbędnym w tym przypadku było pokonanie rozpędzonego Orkana. Stało się inaczej…

Smoki sprawiły zawód licznie zgromadzonej publiczności. Po pierwszej połowie Orkan miał bezpieczną przewagę, prowadząc 21:10. A w drugiej nie oddał inicjatywy zaliczając kolejne przyłożenia.

Zespół z Sochaczewa pokazywał, jak ważna w rugby jest obrona. Gracze Juvenii kilka razy byli już właściwie na polu punktowym, ale nie byli w stanie odłożyć piłki, bo tak dobrze spisywała się defensywa Orkana. Goście, mając korzystny wynik, mogli pozwolić sobie na wyrachowaną grę i dokładanie kolejnych punktów. Wygrali 41:10.

Dzięki tej wygranej Orkan jest już pewny gry w finale. Dla ekipy Macieja Brażuka, po mistrzostwie i brązowym medalu, to szansa na kolejny w ostatnich latach sukces. Juvenia, by zagrać o złoto musi wygrać za tydzień z punktem bonusowym na wyjeździe z Edach Budowlanymi Lublin i liczyć, że Pogoń Siedlce wysoko pokona Ogniwo Sopot. Krakowskie Smoki po fantastycznej pierwszej rundzie miały apetyty na więcej i mogą czuć lekki niedosyt. Medal ekstraligi, nadal jest jednak w ich zasięgu, ale rzecz jasna trzeba jeszcze o niego powalczyć.

Wyniki XVII kolejki

Drew Pal 2 RC Lechia Gdańsk v Edach Budowlani Lublin 17:29 (10:24)
Sędziowali: Dominik Jastrzębski, Daniel Skonieczny, Daniel Kowalski.
Lechia: Michał Krużycki 5 (P), Willmorr Beukes 5 (P), Sean Cole 5 (pd, K), Paweł Boczulak 2 (pd).
Budowlani: Oleksii Nowikow 10 (2P), Robizon Kelberaszwili 5 (P), Michał Węzka 5 (P), Panashe Dube 5 (P), Ian Trollip 4 (2pd).
Żółta kartka: Piotr Psuj (Budowlani).

Life Style Catering RC Arka Gdynia v MKS Ogniwo Sopot 29:37 (7:12)
Sędziowali: Łukasz Jasiński, Jarosław Rycewicz, Szymon Tarnówka.
Arka: Szymon Sirocki 10 (2P), Eujaan Botha 9 (P, 2pd), Giga Mamagulashvili 5 (P), Gabriel Junior Sipapate 5 (P).
Ogniwo: Dwayne Burrows 10 (2P), Jewgienij Overchuk 7 (2pd, K), Władysław Grabowski 5 (P), Piotr Zeszutek 5 (P), Sylwester Gąska 5 (P), Roman Zhuk 5 (P).
Żółte kartki: Eujaan Botha (Arka), Piotr Zeszutek (Ogniwo).

RzKS Juvenia Kraków v ORLEN Orkan Sochaczew 10:41 (10:21)
Sędziowali: Adrian Pawlik, Bartłomiej Gwozdecki, Pawlicki.
Juvenia: Michał Jurczyński 5 (P), Riaan van Zyl 5 (pd, K).
Orkan: Peter Steenkamp 16 (2pd, 4K), Andre Meyer 15 (3P), Michał Gadomski 10 (2P).
Żółte kartki: Patrick Różycki (Juvenia), Artem Zaovny (Orkan).

Awenta Pogoń Siedlce v BUDO 2011 Aleksandrów Łódzki 25:0

Pauzował: KS Budowlani WizjaMed Łódź.

Widzew – kolejna porażka. 120 sekund rozstrzygnęło praktycznie losy pojedynku

Wydawało się, że do Widzewa można już mieć zaufanie. Poniżej pewnego poziomu nie zejdzie i nie będzie już grał jak na wiosnę zeszłego roku. Próżne nadzieje. Zobaczyliśmy dawne, złe oblicze łodzian, którym niewiele lub nic się nie udaje.

Widzew zagrał bez swoich dwóch asów: Pawłowskiego (kontuzja) i Hanouska (kartki), za to z Gikiewiczem w bramce, który przedłużył umowę do czerwca 2025 roku. Brak liderów był aż nadto widoczny.

Oba zespoły po ostatnich spotkaniach były na przeciwległych biegunach. Zagłębie dwa mecze wygrało, w tym z Rakowem (2:0), Widzew dwa mecze przegrał w tym z Rakowem (0:1).

Widzew rozpoczął mecz z dwoma młodzieżowcami w wyjściowej jedenastce – Klimkiem i Cybulskim. Dla tego drugiego był to taki pierwszy mecz w karierze i to zaskoczenie, spisał się na tyle dobrze, że można mówić, iż bodaj jako jedyny spisał się na miarę oczekiwań, a nawet lepiej.

Na dodatek sprawa rozstrzygnęła się w ciągu 120 sekund. Zagłębie strzeliło szybko dwa gole i kontrolowało przebieg spotkania (szczególnie do przerwy). No, po prostu kibice znów przeżyli wielki zawód.

Daniel Myśliwiec: Goście grali to co chcieli i dzięki temu prowadzili 2:0. My mieliśmy fatalną pierwszą połowę. Dużo pracowaliśmy nad atakami pozycyjnymi i nad tym jak rozbijać kontrataki przeciwnika, a właśnie w ten sposób rywal strzelił nam obie bramki. W drugiej połowie zareagowaliśmy odpowiednio. Musimy od siebie wymagać tego, że zawsze idziemy na maksa i dajemy z siebie wszystko.

Widzew – Zagłębie 1:3 (0:2)

0:1 – Wdowiak (27), 0:2 – Chodyna (29), 1:2 – Ciganiks (49), 1:3 – Poletanović (90+1)

Widzew: Gikiewicz – Miloš, Żyro, Ibiza (46, Ciganiks ), Silva – Kun, Diliberto (84, Tkacz), Alvarez, Cybulski, Klimek (62, Nunes), Sanchez (46, Rondić)

Ekstraliga rugby. Stawka meczu pod Wawelem jest, krótko mówiąc, kosmiczna!

Zdjęcie: Marta Jarecka-Kościelniak

Wielki smutek, żal i złość, że nas w tym nie ma, sami się wyimpasowaliśmy, nie dojrzeliśmy, nie stać nas na taki wzlot. Jeszcze nie tak dawno trudno to sobie było wyobrazić, a jednak… Decydująca rozgrywka w ekstralidze rugby bez naszych drużyn. Mistrzowie Polski – Budo 2011 Aleksandrów Łódzki nie zdołali wydobyć się z finansowych i organizacyjnych tarapatów, co skończyło tak, jak musiało się skończyć – upadkiem i wycofaniem się z rozgrywek. Dla KS Budowlani WizjaMed na razie ekstraliga okazała się za trudna. Łodzianie wygrali tylko jeden mecz i teraz już tylko pozostała im rola… kibiców, którzy śledzą poczynania najlepszych.

Tymczasem, jak podaje biuro prasowe PZR, w weekend czeka nas przedostatnia kolejka ekstraligi rugby, a w niej absolutny hit, czyli starcie Juvenii Kraków z Orlen Orkanem Sochaczew. Stawką tego meczu będzie miejsce w finale i to gospodarze, jeszcze jesienią niepokonana drużyna, będą mieli nóż na gardle. Nie bez znaczenia będą również dwa pozostałe pojedynki, w których Life Style Catering Arka Gdynia zmierzy się z Ogniwem Sopot, a Drew Pal 2 Lechia Gdańsk podejmie Edach Budowlanych Lublin.

Całe rugbowe środowisko patrzeć będzie na Kraków. Stawka niedzielnego meczu pod Wawelem jest krótko mówiąc kosmiczna. Juvenia przez 11 kolejek była liderem ekstraligi.

Wiosną straciła jednak rytm. Coś zacięło się w mechanizmie. Najpierw był przegrany mecz z Arką, potem jedna zła decyzja, która w ostatnich sekundach odebrała Smokom zwycięstwo nad Pogonią Siedlce, a przed tygodniem bardzo słaby mecz przeciwko Ogniwu Sopot. Tym samym krakowianie spadli z pierwszego na trzecie miejsce i sami przystawili sobie nóż do gardła.

Jeśli chcą zagrać o mistrzostwo Polski, muszą w Krakowie pokonać aktualnego lidera Orlen Orkan Sochaczew. Gra przed własną publicznością być może pozwoli wykrzesać im iskrę, którą zachwycali jesienią, bo właśnie ona jest teraz najbardziej potrzebna, by odnieść zwycięstwo w najważniejszym jak do tej pory starciu sezonu.

Trzeba jednak pamiętać, że po drugiej stronie boiska będzie wspomniany Orlen Orkan Sochaczew – zespół, który poczyna sobie na boisku szybko, efektownie i skutecznie. Posiada również mobilny młyn, grający kombinacyjnie atak i Petera Willema Steenkampa, którego gra nogą zachwyca kibiców Ekstraligi już od kilku lat. Orkan przed tygodniem rozbił Lechię Gdańsk 61:0 i na fali tego zwycięstwa będzie chciał również wywieźć przynajmniej cztery punkty z Krakowa. Sochaczewianie walczą nie tylko o miejsce w finale, ale również o spełnienie marzenia, by decydujący mecz rozegrać na własnym boisku. A to nie stało się jeszcze nigdy w historii i z pewnością byłoby wielkim świętem dla całego miasta, które żyje rugby, jak żadnym innym sportem.

Mecze XVII kolejki
Sobota 13:00: Drew Pal 2 RC Lechia Gdańsk – Edach Budowlani Lublin
Sobota 19:00: Life Style Catering RC Arka Gdynia – MKS Ogniwo Sopot
Niedziela 15:00: RzKS Juvenia Kraków – ORLEN Orkan Sochaczew

ŁKS doznał ligowej klęski po katastrofie w defensywie. Panowie piłkarze może rzućcie ręcznik i przestańcie doprowadzać kibiców do białej gorączki!

Fot. Cyfrasport/ŁKS Łódź

ŁKS nie gra już o nic. Na długo niestety przed gwizdkiem kończącym zmagania z hukiem spadł z ekstraklasy. Piłkarze zapowiedzieli, że swój honor mają i jak mówi Mariusz Pudzianowski, łatwo skóry nie sprzedadzą.

Słowa, słowa, puste słowa… One dla piłkarzy z al. Unii nic nie znaczą. Wyszli na boisku w Gliwicach i oczywiście w marnym stylu, przy katastrofie w defensywie, przegrali po raz 21 w rozgrywkach, 14 na wyjeździe.

W grze łodzian od początku był luz blues, a w niebie, a raczej defensywie, momentami same dziury. W 18 min Gulen zgubił krycie w defensywie, a Wilczek z czterech(!) metrów główkował obok słupa. No, po prostu fart. Osiem minut później Mammadov wycofywał piłkę do Bobka tak niefortunnie, że o mały włos nie padła one łupem Wilczka. Na szczęście znów skończyło się na strachu. Nie sprawdziło się też powiedzenie do trzech razy sztuka, bo Bobek sparował piłkę po główce Ameyawa.

W sumie w pierwszej połowie więcej było przepychanek, prostych strat, niedokładnych podań niż składnej gry.

Druga część spotkania rozpoczęła się od gola dla gospodarzy. Gulen po wrzucie z autu(!) wybił piłkę bez sensu, wprost pod nogi byłego widzewiaka Ameyawa, który oczywiście skorzystał z prezentu i posłał piłkę pod poprzeczkę. Kolejna defensywna czarna rozpacz!

Piast chciał pójść za ciosem, ŁKS się bronił i szukał skutecznej kontry. Indywidualne akcje Tejana kończyły się faulami rywali i niecelnymi strzałami z rzutów wolnych.

Tymczasem wszedł na boisko olewający ŁKS Durmisi złamał linię spalonego, co spowodowało, że Wilczek, który pierwszy dopadł do piłki odbitej przez Bobka, nie był na spalonym i prawidłowo zdobył drugiego gola. ŁKS rozsypał się zupełnie i szybko stracił trzecią bramkę, oczywiście po katastrofalnych błędach w defensywie. A potem jeszcze jedną, gdy nikt nie krył Felixa. Po prostu wstyd, aż nie chciało się na to patrzeć.

Gole byłego widzewiaka i kolegów zapewniły utrzymanie Piastowi. A ŁKS? Niestety, w grze o pietruszką musi jeszcze męczyć siebie i nas.

Piast Gliwice – ŁKS 4:0 (0:0)

1:0 – Ameyaw (47), 2:0 – Wilczek (73), 3:0 – Felix (76), 4:0 – Felix (88)

ŁKS: Bobek – Dankowski, Mammadov, Gulen, Głowacki (69. Durmisi), Tejan, Ramirez (89, Ceijas.), Mokrzycki, Hoti (69, Pirulo), Młynarczyk (59, Szeliga), Janczukowicz (69, Jurić)

Widzew- jesień bez jednego z czterech muszkieterów wokół których trzeba by było zbudować nową, lepszą drużynę. No, po prostu dramat!

Ta wiadomość zdominowała wszystkie widzewskie rozważania. Bartłomiej Pawłowski doznał zerwania więzadła krzyżowego. Przejdzie operację. Przerwa potrwa od sześciu do ośmiu miesięcy. To oznacza, że jesienią zabraknie go w ligowej kadrze łodzian.

Tymczasem po zbliżającej się ku końcowi ekstraklasowej wiośnie widać cztery widzewskie filary na nowy sezon. To po pierwsze człowiek charyzma, który niczego nie owija w bawełnę i ma ogromny wpływ na szatnię czyli bramkarz Rafał Gikiewicz.

Po drugie właśnie kapitan drużyny, umiejący jak niewielu w ekstraklasie (szkoda że nie zawsze) kreować grę zespołu Bartłomiej Pawłowski. (W 28 spotkaniach strzelił osiem goli i pięć razy asystował).

Po trzecie trzymający grę w ryzach pracowity i skuteczny Marek Hanousek.

I wreszcie po czwarte napastnik z prawdziwego zdarzenia, człowiek, który żadnej boiskowej sytuacji i przeciwnika się nie boi, walczący za dwóch napastnik Jordi Sanchez.

Hiszpan strzelił już w tym sezonie siedem bramek do tego dołożył 4 asysty, a więc ma 11 punktów w klasyfikacji kanadyjskiej. To wynik lepszy od jego indywidualnych osiągnięć w poprzednim sezonie, gdy zdobył 6 goli i miał 2 asysty.

Na razie jednak trzeba się mobilizować na finisz tego sezonu. Oj, nie będzie łatwo. Co prawda kibice na Olechowie, z którymi rozmawiałem twierdzą nie bez racji, że nie ma ludzi niezastąpionych, lecz brak Hanouska i Pawłowskiego to wielka kadrowa dziura, którą nie będzie łatwo załatać. Przed piłkarzami Widzewa dwa ostatnie mecze na własnym boisku: z Zagłębiem (12 maja o godz. 15) i Lechem (19 maja o godz. 17.30). Liczę, jak i kibice, na przełamanie drużyny po dwóch porażkach z rzędu.

ŁKS. Pokaż mi swoją defensywę, a powiem ci, o co będziesz grał!

Fot. ŁKS Łódź

ŁKS przegrał po raz dwudziesty w tych rozgrywkach ekstraklasy, po raz siódmy na własnym boisku. Jakie w tej sytuacji ma znaczenie, że się starał się i walczył. Po raz piąty w XXI wieku spadł z najwyższej klasy rozgrywek. Niestety, nie ma w tym przypadku, nieszczęśliwego zbiegi okoliczności.

Znany trener Helenio Herrera twórca futbolowej metody zwanej catenaccio mówił z przekonaniem: pokaż mi swoją defensywę, a powiem ci o jakie cele będzie walczył. Nic dziwnego, że w swojej pracy stawiał na dobrze zorganizowaną obronę, dziś byśmy powiedzieli grę defensywną zespołu. I to przyniosło wielki sukces. Zdobył z Interem mistrzostwo Włoch, wygrywając gros spotkań 1:0.

Niestety, do tych mądrości, bądź co bądź z lat sześćdziesiątych minionego wieku(!) nie potrafił się się twórczo odnieść żaden z ostatnich, a było ich wielu, trenerów ŁKS w ekstraklasie. Cały trud szedł na marne wypracowane w pocie czoła bramkowe przewagi zdały się na nic, skoro łodzianie zachowywali się w swoim polu karnym, ba, w polu bramkowym niczym nieopierzeni juniorze, co kończyło się stratą goli i porażką. Tak też niestety się stało w pojedynku ze słabiutkim wiosną, choć, o ironio, mającym szansę na tytuł Śląskiem (1:2).

Fot. Cyfrasport/ŁKS Łódź

Niestety, Rahil Mammadov, Levent Gulen, to nie są filary defensywy, którym można zaufać na 100 procent. Popełniają proste błędy, skutkujące golami dla rywali. Nie potrafię zrozumieć, dlaczego wiosną nie dano szans pokazania się Adamowi Marciniakowi czy ełkaesiakowi nad ełkaesiakami Oskarowi Koprowskiemu. Trzeba za wszelką cenę, nawet straty kolejnych punktów, udowadniać słuszność dokonanych na pewno nie tanich futbolowych transferów?

Tworzenie nowej drużyny na rozgrywki I ligi trzeba zacząć od dziś. Trener Marcin Matysiak w ostatnich spotkaniach powinien postawić na tych, którzy zostaną w zespole na nowy sezon.

Przed ŁKS jeszcze trzy ekstraklasowe mecze: 10 maja o godz. 18 z Piastem w Gliwicach, 20 maja o 19 z Zagłębiem w Lubinie i na koniec 25 maja o godz. 17.30 ze Stalą Mielec w Łodzi.

Wielkie święto kobiecego rugby w Krakowie. Czy Polki pojadą na finały do Madrytu?

Wielkie sportowe święto w Krakowie. 10 dni zostało do rozpoczęcie trzeciego z serii turniejów w ramach World Rugby HSBC Sevens Challenger. Na Stadionie Miejskim im. Henryka Reymana dwanaście drużyn powalczy o zwycięstwo w turnieju, a także o awans do finałowych zmagań w Madrycie. Wśród nich Polki, dla których stolica Małopolski jak dotąd była bardzo szczęśliwa – podaje biuro prasowe PZR.

Zmagania w stolicy Małopolski zdecydują o tym, które cztery drużyny zagrają dwa tygodnie później w finałach w Madrycie. Tam, na zwycięzców czeka już Brazylia, Japonia, Hiszpania i RPA – cztery ostatnie zespoły HSBC SVNS, znanego wcześniej jako World Series. Cały czas szansę gry w tym gronie mają Polki. Muszą jednak powalczyć z Belgią, Kenią i Ugandą, które cały pozostają w zasięgu naszej drużyny.

W Krakowie zobaczymy dwanaście drużyn, które w pierwszej fazie zostaną podzielone na trzy czterozespołowe grupy. Po dwie najlepsze ekipy awansują do ćwierćfinału, dołączą do nich także dwie najlepsze drużyny z trzecich miejsc.

Wielkimi faworytkami wydają się Chinki, zwyciężczynie z Dubaju i Montevideo, ale Argentyna, czy wreszcie Polska, spróbują pomieszać im szyki.

Fot. PZR

Na Stadionie Miejskim im. Henryka Reymana szykują się więc dwa dni z jajowatą piłką. To będzie turniej na wysokim poziomie, podczas którego będzie okazja obejrzeć kilka gwiazd, a przede wszystkim wesprzeć „Biało-Czerwone”, od lat budujące swoją pozycję w światowym rugby.

Wszystkie reprezentacje zostaną zakwaterowane tuż przy Stadionie Miejskim, a treningi będą odbywać się na boiskach Juvenii, Uniwersytetu Jagiellońskiego, a także Zwierzynieckiego Klubu Sportowego. Część ekip przyjeżdża do naszego kraju już kilka dni wcześniej.

W Krakowie jako jedna z pierwszych zamelduje się

Polki będą trenować w Ustroniu, a do Krakowa przyjadą dopiero w piątek, 17 maja przed południem. Rzadko zdarza się okazja, by móc spotkać czołowe zawodniczki świata, z których część zobaczymy na igrzyskach w Paryżu. Dla fana rugby to gratka, której nie można przegapić.

Bilety są wciąż dostępne na platformie KupBilet.pl

Sporty drużynowe. To nie jest powód do chwały, tylko do wstydu. Łódź stała się miastem sportowych outsiderów

Jak jest? No, po prostu źle, nawet bardo źle. Łódź stała się miastem sportowych outsiderów. W sportach zespołowych z reguły jesteśmy na samym końcu albo nas nie ma wcale. Miasto sportowych duchów.

W piłce nożnej jedna nasza drużyna zamyka ligową tabelę i definitywnie spadła z ekstraklasy, druga jest średniakiem. Na szarym końcu jesteśmy w żużlu (drugi ligowy poziom!) i praktycznie w rugby. W siatkówce kobiet nie mamy medalu, siatkówka mężczyzn na razie na regionalnym poziomie, nie liczą się: piłka ręczna, tak kobiet jak i mężczyzn, nie ma mocnej ligowej koszykówki kobiet, próbuje się wybić ponad regionalną przeciętność koszykówka mężczyzn, piłka wodna to ligowy średniak, hokej na lodzie jest w… Zgierzu, hokej na trawie…

Kto jeszcze pamięta, że taką dyscyplinę uprawiano w Łodzi? Jest mistrzowski team w pobliskich Brzezinach, gdzie wkrótce odbędzie się (tak, tak, to nie bajka!) Klubowy Puchar Europy. Tam jednak działa, i to jak, Małgorzata Polewczak, która, wygląda na to, że na rzecz miejskiego (brzezińskiego) sportu robi więcej, niż cały Urząd Miasta Łodzi.

Medalowe szanse mają tylko piłkarki UKS SMS. Urzędnicy z Piotrkowskiej 104 na te ambitne dziewczyny powinny chuchać i dmuchać oraz im nieba (finansowego!) przychylić.

Robiący polityczną karierę były wiceprezydent Łodzi Tomasz Trela twierdził z przekonaniem, że łódzkie kluby dostały wędkę (znakomite obiekty), a przynętą i połowami muszą zająć się same. Jak widać na naszych oczach ta teoria bierze w łeb. Potrzebne są dobre, pozytywne pomysły w UMŁ i ich odpowiedni wykonawcy. Natychmiast, bo za chwilę, my łodzianie, utoniemy w sportowej beznadziei.

14 porażka łodzian w ekstralidze rugby. W drugiej połowie na boisku dominowała już tylko ekipa Pogoni. Rozwiązał się worek z przyłożeniami

Fot. PZR

Po 11. kolejkach w Ekstralidze rugby doszło do zmiany lidera. Został nim Orlen Orkan Sochaczew, który pokonał na własnym boisku Drew Pal 2 Lechię Gdańsk. Z pierwszego miejsca na trzecie spadła Juvenia Kraków. Smoki poległy w Sopocie, gdzie miejscowe Ogniwo triumfowało 24:8 i wskoczyło na drugie miejsce w zestawieniu.

Na dwie kolejki przed końcem sezonu pierwsze trzy drużyny dzieli przedział trzech punktów, szykuje się więc niezwykle emocjonujący finisz rywalizacji! Zwłaszcza w perspektywie bezpośredniego starcia Orlen Orkana i Juvenii w przyszły weekend – podaje biuro prasowe PZR.

Sezon, dodajmy nieudany, skończyli już łodzianie. Doznali 14 porażek, wygrali jeden pojedynek z Lechią 23:13. Chociaż przed meczem Budowlanych WizjaMed Łódź z Awenta Pogonią Siedlce goście byli zdecydowanymi faworytami, to jednak gospodarze, grający na wiosnę znacznie lepiej niż w pierwszej rundzie, odgrażali się, że tanio skóry nie sprzedadzą. W pierwszej połowie były fragmenty wyrównanej walki, a w drugiej?

W drugiej części gry na boisku dominowała już tylko ekipa Pogoni. Rozwiązał się worek z przyłożeniami i zawodnicy gości jeszcze czterokrotnie meldowali się w polu punktowym Budowlanych. Swoje „dorzucił” Walters, który zdobył jedno przyłożenie, a także dwa razy udanie podwyższył, w polu punktowym gospodarzy meldowali się też Kacper Skup, Arkadiusz Janeczko i Łukasz Korneć, a Pogoń ostatecznie wygrała 53:12, nie zostawiając złudzeń, kto tego dnia był lepszy.

Dla Budowlanych było to ostatnie spotkanie sezonu, bowiem w kolejnej kolejce pauzują, natomiast w ostatniej mieli grać z zespołem z Aleksandrowa Łódzkiego, ale ten wycofał się z rozgrywek.

Wyniki 16. kolejki:

KS Budowlani WizjaMed Łódź – Awenta Pogoń Siedlce 12:53 (12:29)

Budowlani: Oskar Czyszczoń 5, Alexander Niedźwiecki 5, Michał Dudek 2. Pogoń: Paul Walters 13, Kacper Skup 10, Vaha Halaifonua 5, Rati Asatiani 5, Daniel Trybus 5, Robert Bosiacki 5, Łukasz Korneć 5, Arkadiusz Janeczko 5

Żółte kartki: Emil Petit (Budowlani), Daniel Gdula (Pogoń)

Ogniwo Sopot – Juvenia Kraków 24:8 (17:5)

Ogniwo: Piotr Zeszutek 15, Roman Zhuk 5, Oleksandr Kirsanov 2 Mateusz Plichta 2. Juvenia: Marcin Morus 5, Riaan van Zyl 3

Orlen Orkan Sochaczew – Drew Pal 2 Lechia Gdańsk 61:0 (35:0)

Orkan: Peter Steenkamp 16, Dawid Plichta 10, Patryk Chain 5, Kacper Wróbel 5, Mateusz Pawłowski 5, Przemysław Dobijański 5, Andre Meyer 5, Michał Gadomski 5, Michał Kępa 5.

Fot. PZR

W sobotę rozegrano w Gdańsku finałowy turniej Mistrzostw Polski w rugby 7 kobiet. Ponownie bezkonkurencyjne okazały się zawodniczki Biało-Zielonych Ladies Gdańsk, które wygrywając rywalizację zapewniły sobie 14. tytuł mistrzowski z rzędu. Warto też wspomnieć, że ze względu na potrzebę regeneracji kluczowych zawodniczek reprezentacji, zespół Janusza Urbanowicza wystawił do gry tylko osiem rugbistek.

« Older posts Newer posts »

© 2025 Ryżową Szczotką

Theme by Anders NorenUp ↑