Ryżową Szczotką

Rezerwowy Pafka

Page 85 of 165

Litwin Artemijus Tutyskinas bardzo chciał zostać bohaterem meczu ekstraklasy i tak właśnie się stało!

Fot. Łukasz Grochala/Cyfrasport/ŁKS Łódź

Przed derbami Łodzi ŁKS na ligowym wozie, Widzew pod wozem (przegrał z Jagiellonią 1:2). Bez wątpienia bohaterem ekstraklasowego weekendu w Łodzi był… Litwin Artemijus Tutyskinas, który zdobył zwycięską bramkę w… 99 minucie spotkania z Koroną (2:1).

Artemijus Tutyskinas; – Czekałem prawie rok na tę bramkę. Gdzieś tam sobie wyobrażałem cały czas przed tym meczem, że chciałbym zostać tym bohaterem i strzelić tę bramkę. Nie spodziewałem się, że to się stanie dzisiaj i w 99 minucie. Jestem szczęśliwy, że mi się to udało i cieszę się, że pomogłem drużynie zdobyć trzy punkty. Emocje były ogromne. Nadal mi się ręce trzęsą. Moim zdaniem zaliczyłem niezłe wejście. Na pewno mnie to podbuduje mentalnie, ta bramka i z każdym meczem będę pewniejszy siebie. Parę razy grałem na wahadle, nawet na kadrze Litwy. Fajnie, że się przydałem też z przodu.

Jak jednak na to nie patrzeć najlepszym łódzkim piłkarze ekstraklasowego weekendu, który właśnie się rozpoczął był fantastycznie broniąc młodzieżowiec, bramkarz ŁKS – Aleksander Bobek.

Przed derbami. Widzew pokazał po przerwie, że jest ligowym chłopcem do bicia, a ŁKS to wyjątkowy ekstraklasowy szczęściarz, wszak zwycięskiego gola zdobył w 9 minucie doliczonego czasu gry!

Gratka była wyjątkowa. Ligowe mecze łódzkich drużyn jednego dnia jeden po drugim. Warto zatem potraktować sprawę po całości. A za tydzień 12 sierpnia o godz. 20 ekstraklasowe derby Łodzi Widzew – ŁKS!

Skupmy uwagę na tym, co stało się w trzeciej kolejce. Trener Janusz Niedźwiedź nie zmienił w wyjściowej jedenastce nic po przegranym meczu z Pogonią i doznał drugiej z rzędu porażki. Trener Kazimierz Moskal dokonał kadrowej rewolucji, zwłaszcza w w defensywie i wywalczył pierwsze trzy punkty w ekstraklasie.

Widzew w drugiej połowie spotkania z Jagiellonią pokazał swoją brzydką sportową twarz z końcówki minionego sezonu, gdy posypała się cała gra i nie funkcjonowało dosłownie nic. Łodzianie okazali się znów ligowym chłopcem do bicia. Smutne, ale prawdziwe.

Faktem jest, iż wcześniej widzewiacy przeprowadzili dwie składne bramkowe akcje, które przyniosły jednego gola. Z drugiej strony, gdyby Imaz był w formie to on sam mógł zaliczyć hat tricka. Łodzianie mogą zatem mówić o… szczęściu, że nie przegrali wyżej tego spotkania.

ŁKS pokazał ambicję, wolę walki i miał jeszcze przy tym całą furę sportowego szczęścia. Mógł mecz przegrać (Korona prezentowała się lepiej), mógł zremisować (taki wynik był jeszcze w doliczonym czasie gry),a wygrał rzutem na taśmę, wykorzystując stały fragment gry oraz siłę i skoczność wprowadzonego kilkanaście minut wcześniej Tutyskinasa. Zwycięstwo jest zwycięstwem, odniesiony w dużej mierze dzięki świetnym interwencjom Bobka, ale sposób gry oj, pozostawia wiele do życzenia.

Jagiellonia – Widzew 2:1 (0:1)

0:1 – Terpiłowski (36), 1:1 – Pululu (79, karny), 2:1 – Wdowik (86)

Widzew Łódź: Ravas – Stępiński, Szota, L. Silva, Nunes – Hanousek – Terpiłowski (68, Zieliński), Przybułek (68, Klimek), Alvarez (61, D. Kun), Pawłowski (87, Cigaņiks) – Sanchez (61, Rondić)


ŁKS – Korona 2:1 (1:0)

1:0 – Ramirez (28, karny), 1:1 – Dalmau (88, karny), 2:1 – Tutyskinas ( 90+9, głową)

ŁKS Łódź: Bobek – Dankowski, Louveau, Flis, Głowacki – Lorenc – Ramirez (72, Marciniak), Mokrzycki, Hoti (79, Tutyskinas), Śliwa (79, Glapka) – Janczukowicz (56, Jurić)

Czy można rewolucjonizować ligowe rozgrywki na chwilę przed ligową premierą? Wydaje się to absurdalne, a jednak możliwe. Gdzie? W Polskim Związku Rugby!

Wydawało się, że przed nowym sezonem ekstraligi rugby będzie chwila spokoju. E, gdzie tam. Władze Polskiego Związku Rugby znów dały popis – na ostatnią chwilę przed premierą ekstraligi rewolucjonizując regulamin rozgrywek.

Może trzeba by było przysłać do związku komisję tropiącą w naszym kraju wpływy rosyjskie, bowiem widać jego władze zapatrzyły się, a raczej zaczytały się w Martwych duszach Mikołaja Gogola (inna sprawa, że to znakomita lektura, godna polecenia). To oczywiście żart, ale…

Dla PZRugby ważne jet to, żeby w meczowym protokole było wpisanych w składzie drużyny 23 zawodników, bo inaczej z punktu bonusowego nici. Dojdzie do pospolitego ruszenia. Do szerokiej kadry trafią wszyscy ze sportowej łapanki – zdolni juniorzy, choć jeszcze nieprzygotowani do ligowego grania, jak i oldboye, którym wiek pozwala jeszcze myśleć o ligowej walce.

Przypomnę tylko działaczom związku, że w nie tak dawnym finale mistrzostw Polski drużyna Budo 2011 Aleksandrów Łódzki zdobyła tytuł, grając przez blisko półtorej godziny morderczej walki… bez zmian, w piętnastu, bo chłopaki dawali radę i tak a nie inaczej układał się mecz.

W piłce nożnej trzeba mieć w kadrze dwóch utalentowanych młodzieżowców, którzy będą grać w lidze, żeby opękać sezon i nie narazić się na kary finansowe. W zespołach rugby są potrzebne tabuny młodych ludzi, którym można jednak bardzo łatwo zrobić wielką krzywdę, za wcześnie dając im szansę ligowego debiutu i wpuszczając na boisko w czasie trwania twardej, meczowej, seniorskiej walki.

Podnieść atrakcyjność zmagań ma fakt, iż dodatkowy punkt dostanie drużyna, która wygra mecz różnicą przynajmniej trzech przyłożeń. Pożyjemy zobaczymy jak to się sprawdzi w praniu.

Srogi i surowy Polski Związek Rugby wymaga od klubów bardzo dużo, a co daje w zamian? Nic lub prawie nic. Od lat nie ma sponsora generalnego rozgrywek, który wyłożyłby pieniądze na poszczególne kluby, a te są w biednej ekstralidze na gwałt potrzebne, żeby zrobić krok do przodu.

Za to związek za każde klubowe niedopatrzenie każe sobie słono płacić. Ba, jakby tego było mało… Kluby muszą też płacić… telewizji publicznej za transmisje ich meczów puszczanych w stacji TVP Sport (rzadko, oj bardzo rzadko!) za to zwykle w … internecie na stronie stacji. To jest kpina i rozbój w biały dzień, a nie promocja!

Gdybym działał w tym interesie, a nie był tylko kibicem rugby, już bym się zbuntował i pogonił tak pracujących dla dobra (he! he! he!) dyscypliny działaczy z warszawskiej centrali, gdzie pieprz rośnie!

ŁKS. Pozytywne statystyki nie dają punktów. Trzeba grać odpowiedzialnie i skutecznie, a tego na razie brak

Fot. Cyfrasport/ŁKS Łódź

Najpierw dobre wiadomości o ŁKS. Prezes Tomasz Salski jest przekonany, że dogada się z panem Platkiem do końca sierpnia. Kapitan Adam Marciniak rozegrał 100 spotkań w barwach ŁKS (choć ten ostatni z Ruchem do udanych nie należał). To: 57 występów w I lidze, 31 w ekstraklasie, 7 w Pucharze Ekstraklasy, a także 5 w Pucharze Polski. W tym czasie wychowanek klubu raz wpisał się na listę strzelców i zaliczył jedną asystę. 

Pozytywne są też statystyki ostatniego meczu. Sęk w tym, że liczby nie grają i ŁKS w pojedynku beniaminków przegrał zasłużenie z Ruchem 0:2. Posiadanie piłki 61 do 39 procent na korzyść łodzian, strzały niecelne 15 – 9 dla ŁKS, podobnie jak rośne: 9 – 4.

I co z tego? Kompletnie nic. Drugi mecz bez gola, druga porażka i tyle. Futbolowe idee: grania do przodu, kontrolowania gry, posiadania inicjatywy są piękne i wszyscy esteci futbolu im przyklasną, ale gdy nie przynoszą punktów są tylko sztuką dla sztuki.

Zawiedli nowi piłkarze, no może momentami poza Dani Ramirezem. Wydaje się, że ŁKS ma w tej chwili słabszą drugą linię niż w I lidze.

Trener Kazimierz Moskal: W piłce trzeba być skutecznym, obojętnie czy to w ofensywie czy defensywie, musisz być skutecznym w działaniach. Musimy sobie jasno powiedzieć, że w tej lidze na pewno będzie trudno odrabiać czy gonić wynik, szczególnie na wyjazdach. Kolejna nauka.

W piątek o godz. 20.30 ŁKS podejmie Koronę Kielce. Rywale zdobyli do tej pory tylko jeden punkt, ale wiedzą na czym stoją. Korona poinformowała o kontynuowaniu współpracy z Kamilem Kuzerą. Nowa umowa 40-letniego trenera będzie ważna do 30 czerwca 2025 roku. Szkoleniowiec przekonuje, że w meczu w Łodzi o wyniku może decydować fakt, że jego zespół ma więcej ekstraklasowego doświadczenia.

Widzew. Na razie para poszła w gwizdek. Łodzianie nie zrobili kroku do przodu

Zastanawiające jest to, że po dwóch pierwszych kolejkach ekstraklasy najlepszymi piłkarzami obu łódzkich drużyn byli bramkarze. Jak tak dalej pójdzie to jedno jest pewnie, nawet broniąc fantastycznie nie uratują dla Łodzi najwyższej klasy rozgrywek.

Widzew miał cały okres przygotowawczy na znalezienie wartościowych młodzieżowców i wkomponowanie ich w skład oraz przysposobienie do preferowanej taktyki. Niestety, dyrektor sportowy i trenerzy znów przy al. Piłsudskiego zaspali. Stąd, moim zdaniem, szukanie po omacku, bo pali się grunt pod nogami (milionowe kary za wypracowanie młodzieżowych minut) i niespodziewane wpuszczanie młodych, zdolnych (jak Filip Przybułek) na zbyt głęboką wodę.

Widzew miał poprawić grę w defensywie. Trener Janusz Niedźwiedź przebudował formację, może ona teraz nawet grać w dwóch ustawieniach i co? Na razie para poszła w gwizdek. Formacja, ale i cała gra defensywna zespołu, przypomina ser szwajcarski z wielkimi dziurami.

Nowi gracze, którzy mieli dań impuls drużynie do lepszego grania, na razie okazują się futbolowymi przeciętniakami. Nic dziwnego, że obserwujemy znikanie podczas meczów na wiele minut z boiskowych radarów zniechęconego lidera drużyny – Bartłomieja Pawłowskiego.

Trener cieszy się, że w Szczecinie, jego zespół walczył do końca, ale co miał innego zrobić? Stanąć i zacząć się mazgaić?! Wszak to niegodne sportowca, a zwłaszcza zawodowca.

Teraz czeka drużynę mecz z Jagiellonią w piątek o godz. 18 w Białymstoku. Rywale, podobnie jak łodzianie, zdobyli trzy punkty. Są w zasięgu aktualnych możliwości Widzewa. Boiskowa rzeczywistość pokaże, jak jest naprawdę.

Uwaga, uwaga! Ważna data – 3 sierpnia w samo południe. Trzeba być czujnym, bo nie obejrzy się wyjątkowego sportowego wydarzenia w łódzkiej Atlas Arenie

Polska siatkówka jest na wyjątkowej, wznoszącej fali. Podczas turnieju finałowym Ligi Narodów polskie siatkarki osiągnęły historyczny sukces, zdobywając brązowe medale. To pierwszy milowy krok obecnego sezonu, teraz przed drużyną mistrzostwa Europy,a potem kwalifikacje do Igrzysk Olimpijskich w 2024 roku w Paryżu. Gdzie się odbędą?

W Łodzi, w Atlas Arenie! Turniej z odbędzie się w dniach 16-24 września, ale jest jeszcze jedna niezwykle ważna data. Już w czwartek, 3 sierpnia o godzinie 12 rozpocznie się sprzedaż biletów na to wydarzenie.

Wejściówki na mecze Polek będzie można zakupić za pomocą strony internetowej ebilet.pl. Podczas kwalifikacji zmierzymy się z Słowenią, Koreą Południową, Kolumbią, Tajlandią, Niemcami, USA oraz Włochami.

Najpierw czekają Polki mistrzostwa Europy. Polki trafiły do grupy A i pierwsze mecze rozegrają w Gandawie. Ich rywalkami będą kolejno: Słowenia, Węgry, Serbia, Belgia oraz Ukraina. Cztery najlepsze ekipy awansują do 1/8 finału. W tej fazie drużyny z „polskiej” grupy trafią na zespoły z grupy C, w której rywalizować będą Niemcy, Azerbejdżan, Turcja, Czechy, Szwecja i Grecja. Finał rozegrany zostanie 3 września w Brukseli.

Biało-czerwone z pewnością chcą nawiązać do sukcesów kadry Andrzeja Niemczyka – podaje sport.tvp.pl. Jego „Złotka” w 2003 i 2005 roku w niezapomnianym stylu zdobywały tytuły mistrzyń Europy. Ostatni medal Polek to brąz w rozgrywanych w Polsce ME 2009. W latach 1949-1971 Polska zdobyła cztery srebrne i cztery brązowe medale.

Jak mi się marzy koniec w Polsce świata piłkarskich menedżerów, którzy grają tylko i wyłącznie do własnej bramki. Interes zawodników czy klubów niewiele ich obchodzi!

Szlag mnie trafia, gdy czytam wynurzenia menedżera piłkarskiego, byłego gracza ŁKS – Adriana Woźniczki na łamach Gazety Wyborczej, że transfer Mateusza Kowalczyka do Brondby to znakomity interes dla obu stron czyli Mateusza i ŁKS.

– Piłkarz zrobi krok do przodu, a klub wyraźnie polepszy swój budżet – mówi, pokazując wcześniej, kto na tym interesie zarobi największe kokosy: – Duński klub od wielu lat stawia na pozyskiwanie utalentowanych, perspektywicznych zawodników, których następnie u siebie potrafi doskonale wyszkolić, doskonale opakować, a na koniec sprzedać ze sporym zyskiem.

Tak, to jest droga, którą powinny pójść dla dobra polskiej piłki, ligi i swojego interesu – ŁKS i inne nasze kluby. Polskie kluby już potrafią szkolić młodych futbolistów. Nie potrzeba im do tego Duńczyków, Szwedów, Francuzów czy Anglików. Tu w Polsce w ligowej walce młodzi zawodnicy mają, moim zdaniem, największą szansę wejścia na poziom, który pozwoli im na promocję nie do grupy zdolnej, piłkarskiej młodzieży w zachodnim klubie, ale na znalezienie sobie mocnej pozycji w ligowym zachodnim zespole. To tak naprawdę, a nie przebywanie w młodzieżowej stajni pełnej talentów, daje szansę na prawdziwy rozwój.

Jeżeli słabe nie szkoleniowo, a finansowo polskie kluby, zdolne byłyby do zatrzymania swoich talentów, aż do momentu, gdy one dojrzeją do grania w wielkiej piłce, wtedy to one zyskiwałyby, idące w dziesiątki milionów euro, pieniądze, pozwalające na zrobienie kroku do przodu. Taka jest prawda.

Na finansowej słabości naszej piłki żerują sprytni menedżerowie i to oni robią największy interes zgarniając, z racji pośrednictwa w transakcji, konkretne, wielkie pieniądze, pozwalające im i tylko im, bardzo dobrze żyć. Jakbym chciał, żebyśmy w Polsce doczekali się końca świata piłkarskich menedżerów, którzy przestaną rządzić naszą futbolową rzeczywistością.

Rugbistom na plaży Manufaktury burze nie są straszne. Po raz pierwszy wystąpi drużyna… kobiet. Emocji nie zabraknie. Znakomita promocja dyscypliny!

W sobotę 5 sierpnia na plaży Manufaktury 9 edycja wymyślonego i prowadzonego przez dyrektora Budowlanych SA – Mirosława Żórawskiego niezwykle atrakcyjnego turnieju w rugby plażowym BEACH SIDE RUGBY MANUFAKTURA 2023. Od godz. 12 turniej drużyn klubowych, od godz. 15 walczyć będą amatorzy. Prognozy pogody nie są optymistyczne, ale optymistą jest Mirosław Żórawski. Mówi: Rugbiści to twardzi faceci, którzy żadnej pogody się nie boją. Był taki turniej, jak się okazało niezwykle udany, podczas którego przeżyliśmy trzy burze, kończąc zmagania w dobrych humorach.

W turnieju mistrzowie pokażą to, co mają najlepszego. Wystartują dwie drużyny Budo 2011 Aleksandrów Łódzki z nowymi zawodnikami w składzie oraz zespół młodych zdolnych z Akademii Rugby Budowlanych SA. Dojdzie do pierwszych derbów regionu, bo w turnieju wystartuje drużyna juniorów KS Budowlani Łódź.

Kto jeszcze weźmie udział w zmaganiach?

Mirosław Żórawski: Finaliście największego turnieju rugby plażowego w Polsce, organizowanego w Sopocie czyli Lechia Gdańsk oraz jedyna zawodowa drużyna rugby plażowego – Banici Poznań. Wezmą też udział… Piraci z Katowic. Wystartuje też drużyna rugby 13 czyli łódzkie Sroki. Oczywiście nie zabraknie najstarszego grającego rugbisty, przesympatycznego Wojciecha Szoneckiego. Udział w imprezie chcą wziąć też… rugbistki KS Budowlani. Moja głowa w tym, żeby zagrały i się dobrze bawiły.

W turnieju amatorów, w którym biorą udział wszyscy, którzy kochają rugby – mężczyźni, kobiety, dzieci wystartują dwie drużyny naszych wiernych kibiców. Myślę, że dla nas to będzie dobra forma przygotowań do ligowych rozgrywek, zwłaszcza że opracowałem regulamin, w którym jest czarno na białym napisane, że wszelkie niebezpieczne zagrania, będą surowo karane!

– Współpracujemy z naszą mistrzowską drużyną cały rok – mówi menedżer Whisky in the Jar i Beach Side Patrycja Obuchowicz. – Kumulacją jest turniej na plaży w Manufakturze. Ufundowaliśmy dwie główne nagrody w turnieju klubowym – tysiąc złotych za pierwsze miejsce, pięćset za drugie. Zapraszamy kibiców, ugościmy każdego.

Razem z Budowlanymi SA na imprezę zapraszają sponsorzy: Beach Side Manufaktura, Whiskey in the Jar Łódź, Kultowy Browar Staropolski, Bio Medical Pharma, Primavera, GONGA RUGBY, PIXEL.

Piłkarscy trenerzy mogą tylko zazdrościć. W dniu 1 sierpnia 2014 roku pierwszy trening z drużyną ekstraligi poprowadził trener Przemysław Szyburski. Dyrektor sportowy – Mirosław Żórawski: – Dziewięć lat zleciało jak ten worek medali.

Nie ma co, życzymy Przemkowi, żeby pracował z sukcesami z Budo 2011 przynajmniej tak długo, jak sir Alex Ferguson z Manchesterem United czyli 27 lat!

Polki pokazują swoją (sportową) moc. Co się stanie… jesienią?!

Myślę, że większość facetów w Polsce podziela mój pogląd, że kobiety w naszym kraju mają mocno pod górę. Oj, nie żyje się im łatwo. A jednak dają radę i to jak! Czarno na białym pokazują to lipcowe, sportowe dni.

Polskie siatkarki, które robią milowe kroki do przodu, osiągnęły wielki sukces, zajmując po pokonaniu USA trzecie miejsce w Lidze Narodów.

Najbardziej barwna i niezwykle utalentowana polska lekkoatletka sprinterka Ewa Swoboda w wielkim stylu zdobyła tytuł mistrzyni Polski w biegu na 100 metrów, a wcześniej pobiła rekord życiowy i osiągnęła fantastyczny czas 10,94 sekundy podczas Memoriału Kamili Skolimowskiej w Chorzowie w ramach Diamentowej Ligi. Po raz pierwszy w oficjalnym starcie pokonała barierę 11 sekund.

Katarzyna Niewiadoma bardzo dobrze sobie radziła na trasie kolarskiego prestiżowego wyścigu Tour de France. Była trzecia, wygrała klasyfikację górską.

Wiele radości dała kibicom Iga Świątek, zmiatając wręcz z kortów w finale turnieju w Warszawie rywalkę z Niemiec.

Radość goni sportową radość. Polskie szpadzistki zdobyły tytuł mistrzyń świata.

Piętnaście medali wywalczyli reprezentanci Polski w 17. edycji Letniego Olimpijskiego Festiwalu Młodzieży Europy. Osiem krążków to zasługa znakomitych polskich dziewczyn (dwa w konkurencjach zespołowych).

Jeżeli Polki pokażą taką moc, jak ich sportowe przedstawicielki, w czasie wyborów parlamentarnych, to nie jednemu facetowi opadnie szczęka, co panie potrafią dokonać i jak zmienią świat dookoła nas.

Kolejny znakomity pomysł Jarosława Piechoty. 600 pięter (13 tysięcy schodów!) na 600 – lecie Łodzi

Cenimy pana Jarka Piechotę za jego kolejne świetne pomysły, charakter i sportową kondycję. Co nam łodzianom proponuje tym razem?

Jarosław Piechota: Powoli dobiegają końca hucznie wyprawione urodziny mojego rodzinnego miasta Łodzi, a ja już dziś chciałbym was – drodzy łodzianie i moi kibice- zaprosić na małe postscriptum tego wydarzenia. W sobotą 5 sierpnia w Orion Business Tower ul Sienkiewicza 85 /87 w godzinach 11:00 – do ok 14   będę miał niezwykłą przyjemność wbiec 600 pięter na 600 urodziny Łodzi.  Będzie to w sumie  wbiegnięcie 46 razy na 13. piętro naszego pięknego, szklanego biurowca plus dwa piętra czyli ponad 13 tysięcy schodów

Będzie to połączone z akcją charytatywną , na pewno nie tak szeroko zakrojoną jak ta organizowana przeze mnie od 6 lat w styczniu, ale postaram się dać z siebie wszystko i uzbierać jak najwięcej funduszy dla dzieci.

« Older posts Newer posts »

© 2025 Ryżową Szczotką

Theme by Anders NorenUp ↑