Rezerwowy Pafka

Kategoria: Sport (Page 19 of 147)

Kamil Bobryk – trener reprezentacji Polski w rugby: Chciałbym, żeby zespół grał piłką. Żebyśmy to my ją posiadali i nie oddawali jej rywalom

Reprezentacja Polski w rugby ma nowych trenerów i nowe… nadzieje. Drużynę narodową prowadzić będą doskonale znani w Łodzi ludzie, którzy mają swój znaczący udział w medalach zdobytych przez Budowlanych czyli Kamil Bobryk i Tomasz Stępień.

Pierwszy trener – Kamil Bobryk w rozmowie z portalem PZR najważniejsze bodaj słowa powiedział w odpowiedzi na pytanie: – Gdybyś miał od razu poprawić jedną rzecz w polskim rugby, to co by to było?
Kamil Bobryk:
– Co bym poprawił? Na pewno brakuje nam większej liczby drużyn i zawodników w Polsce. Musimy pracować, jako całe środowisko, żeby te liczby zwiększyć, bo za tym pójdzie wzrost jakość graczy. Większa powinna być też liczba wyrównanych meczów w Ekstralidze. Jeśli chodzi o reprezentacje, to chciałbym zwiększyć nasze posiadanie piłki. Na pewno planujemy też z Tomkiem Stępniem, którego rola jest bardzo ważna, współpracować z trenerami drużyn młodzieżowych, żeby nasze kadry grały jednym systemem.

Po zgrupowaniu, w którym uczestniczyło 38 zawodników – Kamil Bobryk: Kolejne spotkania będziemy także poświęcać swojej grze, nie skupiając się na razie na naszych przeciwnikach. Najpierw musimy wypracować własny styl.

Kolejne zgrupowanie odbędzie się na przełomie sierpnia i września. Wszystko podporządkowane jest budowaniu formy pod pierwsze spotkania reprezentacji Polski w rozgrywkach Rugby Europe Trophy. „Biało-Czerwoni” rozpoczną rozgrywki w drugiej połowie listopada tego roku. Najpierw podejmiemy zespół Litwy, natomiast 23 listopada zagramy na wyjeździe z Czechami. W lutym 2025 roku zagramy u siebie z Chorwacją, a następnie w kwietniu czekają nas wyjazdowe mecze z Luksemburgiem i Szwecją.

Zwycięzca rozgrywek RET zmierzy się z ostatnią drużyną Championship, a zwycięzca tego starcia będzie grał na najwyższym poziomie w Europie. Jak mówił Kamil Bobryk, jego celem minimum jest wygranie rozgrywek na poziomie Trophy.

Ełkaesiacy bronili skromnego prowadzenia, ale grając w dziesiątkę, go nie obronili. Takich błędów popełniać nie wolno!

ŁKS miał szansę na zwycięstwo, ale ją stracił na własne życzenie. Najpierw, po bezsensownym faulu, musiał przez ponad 40 minut grać w dziesiątkę, a potem stracił bramkę po dziecinnych błędach w defensywie.

Mogło zacząć się fatalnie. Po kardynalnym błędzie w defensywie (Pirulo) i braku krycia w dogodnej sytuacji znalazł się Warchoł, ale posłał piłkę z siedmiu – ośmiu metrów nad poprzeczkę.

Potem ŁKS przejął inicjatywę, ale niewiele z tego wynikało. Za to błąd Kupczaka sprawił, że Warchoł miał kolejną znakomitą okazję, ale jego strzał został zablokowany.

Najlepszą sytuację zmarnowali jednak atakujący cały czas, w czym wielka zasługa Balicia, łodzianie. Strzał głową z 10 metrów Arasa (po centrze Zająca) znakomicie obronił Kostrzewski. Takie okazje po prostu musi się wykorzystywać, inaczej trudno liczyć na ligowe sukcesy. ŁKS atakował, ale do przerwy para poszła w gwizdek.

Co się odwlecze… Po centrze Majenicia, znów główkował Arasa i… trafił w słupek. Napastnik nie stał, nie rozpaczał, tylko przytomnie doszedł do odbitej piłki i umieścił ją w siatce, zdobywając debiutancką bramkę w barwach ŁKS.

Wszystko szybko się pokomplikowało, po bezsensownym, brutalnym faulu Louveau w niegroźnej sytuacji. Po analizie VAR obrońca łodzian ujrzał czerwoną kartkę w 56 minucie spotkania. Jak tu grać i wygrywać, gdy defensorzy znów, jak w ekstraklasie, są zmorą ŁKS.

ŁKS nie przestraszył się, nie cofnął, ale gdy zaatakował Górnik…Ta sytuacja powinna przynieść wyrównanie. Bomba wypiąstkował piłkę pod nogi Bednarczyka, który na szczęście dla gospodarzy, trafił w poprzeczkę.

Ełkaesiacy się bronili, ale nie obronili. Znów brak jakiegokolwiek krycia, sprawił, że stracili bramkę. Warchoł posłał piłkę do pustej bramki. Tak grać po prostu nie wolno.

W łódzkim teamie zadebiutował austriacki napastnik. Bez znaczących zagrań czy strzałów. Rozczarowanie, to można napisać oceniając grę wszystkich rezerwowych łodzian.

ŁKS – Górnik Łęczna 1:1 (0:0)

1:0 – Arasa (50), 1:1 – Warchoł (89)

ŁKS: Bomba – Dankowski, Gulen, Louveau, Majenić (82, Głowacki), Balić (58, Tutyskinas), Pirulo (68, Wysokiński), Kupczak, Mokrzycki (82, Mihaljević), Zając, Arasa (69, Feiertag)

Widzew pokazał moc w Krakowie. Strzelił trzy bramki i wygrał!

Fran Alvarez Fot. widzew.com

Widzew odniósł pierwsze jakże cenne wyjazdowe zwycięstwo, pokonując Cracovię.Czwarta minuta okazała się bardzo ważna dla przebiegu meczu w Krakowie. Najpierw po szybkiej kontrze minimalnie pomylił się Kozlovsky. W odpowiedzi łodzianie zaspali przy wrzucie z autu rywali. Wykorzystał to Kallman, ograł Ibizę i pewnym strzałem otworzył wynik spotkania.

Wydawało się, że łodzianie zanim otrząsną się z tej gafy, miną długie minuty. Tymczasem po kilkunastu minutach gola dla łodzian zdobył Łukowski, który po główce Hanouska, wycofaniu piłki na szesnastkę przez Rondicia, płaskim strzałem pokonał Ravasa! To drugie trafienie nowego piłkarza łodzian (dające wyrównanie wyniku!), który ma też na koncie jedną asystę. Czy można lepiej wprowadzić się do nowego zespołu.

Widzew próbował konstruować akcje, także te z kontry, ale brakowało dokładności. W sumie w pierwszej połowie były emocje, były bramki, a w drugiej?

Gospodarze mogli prowadzić po sześciu minutach gry. Na szczęście dla Widzewa, piłka po bardzo mocnym strzale napastnika Maigaarda z 20 metrów wylądowała na poprzeczce! Goście starali się odpowiedzieć, ale piłka po ich uderzeniach lądowała daleko od słupka czy poprzeczki, albo decydujące podanie nie trafiało do adresata.

Gospodarze byli konkretniejsi. Gikiewicz ratował skórę łodzianom po strzale Kallmana, zatrzymując piłkę na linii bramkowej! Potem przez dziewięć minut rządzili kibice i gra została przerwana. Po wznowieniu na nazwijmy to tak: słowne fajerwerki zdobył się trener bramkarzy Cracovii – Cabaj za co ujrzał czerwoną kartkę.

Widzew miał szansę rozstrzygnąć mecz na swoją korzyść. Piłkę w prezencie dostał Rondić, ale czuł respekt, mając na uwadze to, co Ravas wyczyniał w Widzewie i trafił w bramkarza.

Co się odwlecze, to nie uciecze. Widzew przejął piłkę. Klimek minął rywala i dokładnie dograł ją do Alvareza, a ten uderzeniem sprzed pola karnego posłał ją w lewy górny róg, Nie do obrony! To jego drugi gol w tym sezonie.

Sędzia doliczył aż 13 minut, ale Widzew kontrolował sytuację i wykorzystał to, że rywale angażowali gros sił w atakowanie. W 13 doliczonej minucie gry punkty. Znów w roli superrezerwowego błysnął Klimek. Po jego podaniu Rondić posłał piłkę nad Ravasem i ustalił wynik spotkania!

Cracovia – Widzew 1:3 (1:1)

1:0 – Kallman (4), 1:1 – Łukowski (21), 1:2 – Alvarez (84). 1:3 – (90+12 , Rondić)

Widzew Łódź: Gikiewicz – Krajewski, Żyro, Ibiza, Kozlovsky-Alvarez (90+1, Shehu), Hanousek, Łukowski (80, Klimek)- Sypek (90+1, Sobol), Rondić, Cybulski (62, Gong)

W ŁKS zmieniło się wszystko, a jakby się nic nie zmieniło

Fot. Mateusz Słodkowski/Cyfrasport

W ŁKS zmieniło się wszystko, a jakby wszystko pozostało po staremu. W meczu z Arką (1:2) pojawiło się w składzie siedmiu nowych piłkarzy, są: nowy trener i nowy dyrektor sportowy, a tymczasem… Kardynalne błędy w defensywie, po których padają bramki dla rywali, jak się zdarzały, oj zdecydowanie za często, w ekstraklasie, tak zdarzyły się w I-ligowej premierze.

Najlepszymi piłkarzami drużyny byli zawodnicy grający na pozycjach, na których ełkaesiacy mieli atuty w ekstraklasie czyli bramkarze: w ekstraklasie Aleksander Bobek, w I lidze Jakub Bomba, pomocnicy starający zachować równowagę w grze defensywnej i ofensywnej: w ekstraklasie Michał Mokrzycki, w I lidze Mateusz Kupczak.

Inna sprawa, że trudno zrozumieć, dlaczego trener Jakub Dziółka posadził Mokrzyckiego na ławce rezerwowych, skoro po wejściu na boisko, był on najlepszy na placu.

Mądry ełkaesiak po szkodzie. Klub powinien nawet… przepłacić i zatrzymać Daniego Ramireza (wybrał II-ligową Turcję), bo Pirulo w roli reżysera gry się po prostu nie sprawdza. Efekt, mało, bardzo mało składnych akcji łodzian kończonych strzałem na bramkę i tylko 59 procent celnych podań!

To nie wróży dobrze na przyszłość, a już dziś o godz. 20.30 ŁKS podejmie Górnika Łęczna. Łodzianie mają nowego austriackiego napastnika, ale ostatnio grał on niewiele, więc czy i kiedy będzie z niego pożytek?! Oby łódzki zespół był w stanie z meczu na mecz notować sportowy progres, bo inaczej zostanie I-ligowym przeciętniakiem, albo, aż strach pomyśleć, jeszcze gorzej…

Kustosz pamięci ŁKS – Jacek Bogusiak przed meczem z Górnikiem przekaże klubowi historyczny, mający 100 lat klubowy sztandar. Oby to zmotywowało piłkarzy do skutecznej ligowej walki

Fot. archiwum Jacka Bogusiaka

W poniedziałek o godz. 20.30 na stadionie przy al. Unii im. Władysława Króla ŁKS powalczy o pierwsze punkty w I lidze. Rywalem będzie Górnik Łęczna. Nieoceniony kustosz pamięci ŁKS – Jacek Bogusiak przygotował motywującą niespodziankę. Przed meczem pokaże wyjątkowy sztandar, który uświadomi piłkarzom i kibicom, dla jakiego klubu, z jaką bogatą historią grają. Zaprezentuje mający dokładnie 100 lat sztandar ŁKS. A potem przekaże go ukochanemu klubowi na ręce prezesa Jarosława Olszowego. Oby taka wyjątkowa rocznica była motywująca dla piłkarzy i postarali się oni w tak wyjątkowym dniu o sportowy sukces.

Sztandar ufundowali działacze i sportowcy ŁKS dla uczczenia piętnastolecia klubu i otwarcia Parku Sportowego ŁKS, podczas trwającego tydzień od 10 do 17 sierpnia 1924 roku jubileuszu klubu. Ceremonia poświęcenia sztandaru odbyła się przed meczem ŁKS – Warta Poznań 2:2 (0:2) – 10 sierpnia sto lat temu!

Poświęcenia sztandaru dokonał na boisku ŁKS ks. Wincenty Tymieniecki. Po poświęceniu sztandaru przysięgę nań złożyli kapitanowie drużyn ŁKS.

Wymiary sztandaru: wysokość 73 cm, szerokość 93 cm, tkanina: jedwabny adamaszek, jedwabna nić, haft ręczny, sztandar dwustronny. Zaprojektowali go działacze ŁKS, a wykonany został ręcznie w Zakładzie Hafciarskim Klara Zajdel, mieszącego się w Łodzi przy ul. Przejazd 20 (obecnie Tuwima).

W czasie II wojny światowej w 1940 roku Tadeusz i Józef Bobiński ukryli sztandar w swoim mieszkaniu w blacie składanego stołu. Ukrywali go też: Janina Filipska i rodzina Promińskich. Po wojnie Bobiński przekazał go ŁKS. W 1983 roku Stowarzyszenie ŁKS wypożyczyło sztandar na wystawę do Muzeum Sportu, potem sztandar wrócił do stowarzyszenia.

Tadeusz Bobiński mówił o ratowaniu sztandaru: Ktoś to musiał zrobić, jedni byli w obozach, oflagach, walczyli na frontach, wyjechali z Łodzi, a ja byłem tu, na miejscu, więc był to mój obowiązek wobec klubu. Sztandar najstarszego klubu sportowego w Łodzi musiał przetrwać dla potomnych!

I tak właśnie się stało. O dzielnych ludziach czasów II wojny nie wolno nam zapominać.

Zabawa była przednia. Na… Emerytów nie było mocnych w turnieju BEACH SIDE RUGBY MANUFAKTURA 2024

Opatrzność czuwała, żeby pogoda nie zepsuła topowej imprezy sportowo – rekreacyjnej, z której powinien być dumny nie tylko jej animator i organizator – Mirosław Mirosław Żórawski, ale cała Łódź. Mam cichą nadzieję, że władze Łodzi docenią to, co dla miasta i jego mieszkańców oraz gości wymyślił i wcielił w czyn niezłomny Mirek!

W Łodzi od rana lało jak z cebra, ale gdy miał się rozpocząć turniej BEACH SIDE RUGBY MANUFAKTURA 2024, jak na zamówienie, deszcz przestał padać, coraz śmielej wyglądało słoneczko. Można zatem było grać i się bawić po prostu w doskonałych warunkach.

Nie brakowało kibiców z ciekawością obserwujących zawody. Ba, czasami ze sporej kolejki prowadzącej do jednej z restauracji, na chwilę urywał się któryś z kolejkowiczów, żeby podejrzeć, co dzieje się na plaży Manufaktury. Czujnie prowadził zawody sędzia, były znakomity gracz – Maciek Orłowski, który w trudnych sytuacjach potrafił pomóc drużynie w zdobyciu punktów, miał też świetnie… rodzinne wsparcie. Turniej był też okazją do spotkania na gruzińskim szczycie w roli kibiców legend łódzkiego rugby – Meraba Gabuni i Tomy Mchedlidze (aktualnego mistrza Polski z Orkanem Sochaczew!).

Przejdźmy do turnieju głównego – amatorów. Starcia były niezwykle zacięte. W meczu o pierwsze miejsce Emeryci pokonali Beach Side Team 4:3, o trzecie miejsce: KSB Hopes – Ericsson 4:3, o piąte miejsce: Piraci – Koty 4:3, o siódme miejsce: Budo on Tour Kobiety – Budo on Tour Mężczyźni 5:1.

Klasyfikacja końcowa zmagań kobiet: 1. Rugby Kobiet KS Budowlani Łódź, 2. Venol Atomówki Łódź, 3. AZS AWF Warszawa.

W turnieju juniorów triumfował zespół AZS AWF Warszawa, przed Oltom Akademia Rugby i Akademia UKS I.

Pierwszy medal olimpijski dla ŁKS to dzieło utalentowanej, niezłomnej kobiety, o wyjątkowym charakterze – Marii Kwaśniewskiej – Maleszewskiej

Zdjęcia z archiwum Jacka Bogusiaka

Igrzyska olimpijskie, to także czas wspomnień. Nie daje o nich zapomnieć kustosz pamięci ŁKS – Jacek Bogusiak, który przypomina: Pierwszy medal dla ŁKS z olimpiady w Berlinie przywiozła Maria Kwaśniewska – Maleszewska w 1936 roku. Był to brązowy krążek za zajęcie trzeciego miejsca w rzucie oszczepem, wynikiem – 41,80 m. A stało się to dokładnie 2 sierpnia.

Stojąc na podium z dwiema niemieckimi zawodniczkami nie podniosła ręki w charakterystycznym geście pozdrowienia dla fuhrera. Kiedy Hitler podszedł do sportsmenek, zwrócił się do Marii Kwaśniewskiej słowami „gratuluję małej Polce”, na co łodzianka odpadła „Pan też niewysoki”. Dostała od niego na pamiątkę portretową fotografię z odręcznym podpisem. Nosiła ją przy sobie przez całą wojnę. Działała w ruchu oporu pomagała Polakom i Żydom. W razie kłopotów pokazywała Niemcom zdjęcie Hitlera. Uratowała dzięki temu życie kilkuset osób – podaje lodz.tvp.pl

Gdy stała na podium jako jedyna nie uniosła ręki w nazistowskim pozdrowieniu. To też był wyjątkowy akt odwagi i pokaz siły charakteru Marii.

Jej życiową postawę najlepiej zrozumiemy, kiedy posłuchamy jej własnych słów, wypowiedzianych pod koniec życia przytoczone przez Monikę Stasiak – przewodniczkę Muzeum Powstania Warszawskiego: Przede wszystkim kocham ludzi. Ludzie nie są doskonali, bywają źli i co z tego? Mamy stać i patrzeć, jak zło zwycięża? Mamy uciekać, gdy kogoś biją, gdy komuś potrzeba naszej pomocy? Mamy żyć wyłącznie własnymi sprawami, robić szmal, kariery i nie przejmować się innymi, ludzką biedą, ludzkimi nieszczęściami? Przenigdy! Nie na tym polega życie.(…) Własnym przykładem można zdziałać wiele, więcej niż nam się zdaje. Człowiek ma rozum, żeby myśleć, i serce, żeby kochać. Tylko wtedy jest pełnym człowiekiem, żyje pełnią życia.

O medalistce ŁKS powstała sztuka: Maria, autorstwa Radosława Paczochy, wystawiana przez Teatr Powszechny w Łodzi. W programie spektaklu można przeczytać: Teatr bardzo często bada korzenie zła, poddaje analizie negatywnych bohaterów. A Maria Kwaśniewska była osobą nieskończenie dobrą i empatyczną. Całym swoim życiem starała się zaświadczyć temu, że „inny” jest równie ważny jak „ja” sam.

Plaża nie musi być nad morzem, może być w centrum Łodzi, a na niej emocjonujące popołudnie z rugby czyli BEACH SIDE RUGBY MANUFAKTURA 2024. Sobota 3 sierpnia od godz. 12!

Fot. Marek Młynarczyk, autor bloga www.obiektywnasport.pl

Ile może jeden człowiek? Okazuje się, że bardzo, bardzo dużo zrobić dobrego dla promocji miasta (Łodzi!), kultowego w nim miejsca (Manufaktura!) i dobrej sportowej zabawy. To wielka, niezaprzeczalna zasługa ikony polskiego, łódzkiego sportu – Mirosława Żórawskiego. To on, po raz dziesiąty(!) zorganizował daleko od morza, turniej rugby na… plaży. Już w sobotę 3 sierpnia od godz. 12 turniej BEACH SIDE RUGBY MANUFAKTURA 2024.

Najpierw swoje umiejętności około południa zaprezentują dzieci, potem od godz. 12.50 kobiety (drużyny: Veonl Atomówki Łódź, Rugby Kobiet KS Budowlani Łódź, AZS AWF Warszawa RUGBY), później o godz. 14 n placu pojawią się zdolni juniorzy (Oltom Akademia Budowlani Rugby SA, Akademia Rugby UKS 1 Łódź, AZS AWF Warszawa Rugby), a na koniec około godz. 15 wisienka na torcie: turniej amatorów ( turniej towarzyski z uproszczonymi przepisami gry w rugby, mecze 2 x 2,5 min). Gośćmi specjalnymi tych ostatnich zmagań będą: AZS AWF Warszawa RUGBY i
Wilki Łódzkie.

Grafika Michał Lubocha

Partnerami imprezy są: Beach Side Manufaktura, Whiskey in the Jar Łódź, Primavera, Bio Medical Pharma, Kultowy Browar Staropolski (zadba o słynną trzecią połowę), Kręgielnia Grakula w Manufakturze, Tyrolka W manu, AntoSport, Rainbow Tours, KEEZA,GOUDA WORKS, GONGA RUGBY i BUDO on TOUR.

Będą pamiątkowe proporczyki, kubki, nagrody, moc atrakcji i emocji. Jeśli się nawet nie gra, to i tak nie wypada nie przyjść i nie kibicować.

BEACH SIDE RUGBY MANUFAKTURA 2024 już w sobotę. Dobrze by było, żeby każdy startujący w turnieju zespół amatorów miał w swoim składzie choć jedną kobietę!

Fot. Marek Młynarczyk, autor bloga www.obiektywnasport.pl

Ikona polskiego i łódzkiego sportu, polskiego i łódzkiego rugby – Mirosław Żórawski w sobotę 3 sierpnia od godz. 12 zapewnia nam łodzianom sportową rozrywkę i zabawę czyli dziesiąty turniej rugby plażowego – BEACH SIDE RUGBY MANUFAKTURA 2024. Daniem głównym będzie turniej amatorów, o którym tak mówi Mirosław Żórawski: Bezpieczeństwo i dobra zabawa, to główne zasady obowiązujące w turnieju amatorów, gdzie będą rywalizować byli zawodnicy z kibicami i sympatykami dyscypliny oraz osobami, które o raz  pierwszy chcą spróbować sił w plażowym rugby.

Opracowane zostały pewne uwagi do przepisów rugby, według których m.in. nie ma gry nogą, nie można stosować obrony ręką, wchodzić centralnie w przeciwnika oraz walczyć o piłkę w parterze. 

Oczywiście obowiązuje zakaz uczestnictwa aktualnych zawodników ligowych (chyba że ukończyli 40 rok życia), a warunkowo dopuszcza się w składzie jednego zawodnika z kategorii młodzieżowych.

Ikona polskiego i łódzkiego rugby – Mirosław Żórawski

Staramy się również stosować pewne niepisane wewnętrzne zasady gry, czyli mieć w składzie kobietę (dziewczynę), na boisku powinno znajdować się dwóch byłych zawodników (nie dotyczy kobiet i zawodników po 45 roku życia). Dzieci do lat 10 są mile widziane i nie są wliczane do liczby zawodników, a taka drużyna gra w składzie 4 + 1.

Z ostatniej chwili: Będzie jedna drużyna złożona z samych kobiet i dzieci.

Oczywiście nikt nie zamierza nikogo karać lub dyskwalifikować, bo  elementy sportowej rywalizacji być muszą, ale zawsze musimy pamiętać o priorytetach: bezpieczeństwo i dobra zabawa.


Grafika Michał Lubocha

Regulaminowe wytyczne gry w turnieju Beach Side Rugby Manufaktura 2024:

-boisko posiada maksymalne wymiary 20 x 20 m

-czas gry amatorów 2 x 2,5 min + dogrywka do złotego punktu;

-czas gry pokazowej/klubowej 2 x 3 min + dogrywka do „złotego punktu” (każdy mecz musi zostać rozstrzygnięty)

-składy 4-osobowe (ilość zawodników w zespole max 8 + dzieci w amatorach)

-zmiany hokejowe; możliwe w trakcie trwania gry, jednak z poszanowaniem zasad gry

-całkowity zakaz gry nogą oraz tworzenia przegrupowań

-zakaz walki o piłkę po przewróceniu przeciwnika

-absolutny zakaz padania na przeciwnika i rzucania się na leżącą piłkę

zakaz blokowania piłki lub celowego utrudniania podania piłki, uwaga dla amatorów to całkowity zakaz obrony ręką przed szarżą („blacha”)

-zatrzymany zawodnik na ziemi (po szarży lub obaleniu) tworzy linię spalonego, ale musi niezwłocznie podać piłkę (unikając jej odkładania)

-zatrzymany w górze (sklinczowany) zawodnik traci piłkę jeśli nie może wykonać podania (walka do 3 sek – tylko 1 x 1 bez dochodzenia innych zawodników lub tworzenia maula), w czasie klinczu i walki o piłkę dla pozostałych zawodników obowiązuje linia spalonego

-wszystkie wznowienia gry rzutem wolnym (z plaży lub z ręki)- przeciwnik w odległości min1 m (bez ataku na zawodnika wznawiającego podaniem, chyba że sam podejmie grę) uwaga do wznowienia gry dla amatorów: wystarczy położenie i podniesienie piłki z plaży

-wznowienie gry po punktach tylko ze środka plaży: obydwa zespoły na swoich połowach

-szybkie wznowienie gry po przyłożeniu możliwe jest tylko przez zawodnika, który sam przyniesie piłkę na środek plaży

-każde celowe utrudnianie i opóźnianie gry karane będzie przesunięciem o 5 m

-turniej ma charakter towarzyski i propagujący plażowe rugby, a wszelkie przypadki gry brutalnej i niesportowego zachowania są niedopuszczalne (wykluczenie zawodnika z meczu lub turnieju)

Rugby olimpijskie. Zasłużony złoty medal Nowej Zelandii, ale kto stawiał na Kanadyjki. Odwrót drużyn Starego Kontynentu

Haka drużyny Nowej Zelandii Fot. biuro prasowe PZR

Reprezentacja Nowej Zelandii w rugby7 kobiet zdobyła złoty medal po tym, jak w finale zwyciężyła drużynę Kanady. Zanosiło się na megasensację, bo Kanadyjki do przerwy prowadziły 12:7. W drugiej połowie Nowozelandki odwróciły losy spotkania, ostatecznie wygrały 19:12. Po brązowe medale sięgnęły zawodniczki z USA, które nieoczekiwanie pokonały w meczu o brąz faworyzowaną Australię 14:12.

Dla polskich kibiców turniej rugby 7 kobiet na igrzyskach w Paryżu ma słodko-gorzki posmak, bowiem podopieczne Janusza Urbanowicza do samego końca walczyły o to, by się tam znaleźć i pozwalały nam marzyć o olimpijskim debiucie – podaje biuro prasowe PZR.

Brązowe medalistki poprzednich igrzysk, reprezentacja Fidżi, w niczym nie przypominała drużyny sprzed trzech lat i z kompletem porażek pożegnała się z igrzyskami. Awans do ćwierćfinału wywalczyły m.in Chinki, które w tym sezonie stały się swoistym Nemezis „Biało- Czerwonych”. Azjatki wygrywały z naszym zespołem w cyklu Challengerów, ale również w turnieju repasażowym, którego stawką było właśnie miejsce w stawce 12 drużyn walczących o olimpijskie złoto.

W ćwierćfinałach doszło do sporej niespodzianki, a nawet sensacji, bo Kanada pokonała gospodynie turnieju 19:14 i niespodziewanie to drużyna z Ameryki Północnej awansowała do fazy medalowej. To był zresztą kres dla wszystkich ekip ze Starego Kontynentu, bowiem Wielka Brytania przegrała z USA, a Irlandki zostały zdemolowane przez Australię 7:40. Komplet półfinalistek uzupełniła Nowa Zelandia, która pokonała Chiny 55:5.

W fazie półfinałów również byliśmy świadkami sporej sensacji. Bo o ile awans Nowej Zelandii, po wygranej z USA 24:12, był właściwie pewnikiem, o tyle niemal wszyscy stawiali, że rywalkami tej drużyny będą Australijki. Jednak Kanada ponownie sprawiła ogromną sensację i pokonała zespół z Antypodów 21:12. Po trzech przyłożeniach i trzech pewnych podwyższeniach Olivii Apps nieoczekiwanie to Kanadyjki dostały szansę walki o złoto.

Nowa Zelandia w pełni zasłużenie została mistrzem olimpijskim, natomiast Kanadyjki, choć przegrały decydujące spotkanie, to sprawiły wszystkim ogromną niespodziankę. Wrócą do domu ze srebrnymi medalami, choć absolutnie nikt na to nie stawiał.

Medalistki igrzysk

Tymczasem bardzo ważna decyzja w polskim rugby. Karierę zakończyła Karolina Jaszczyszyn. Wieloletnia kapitan reprezentacji oraz drużyny Biało-Zielone Ladies od roku zmagała się z kontuzją kolana. Mimo rehabilitacji staw nie wrócił do pełnej sprawności.

« Older posts Newer posts »

© 2025 Ryżową Szczotką

Theme by Anders NorenUp ↑