Ostatni dzień lata okazał się pierwszym dniem polskiej futbolowej głębokiej jesieni, nie, wręcz dołującej zimnem i śniegiem zimy. W takiej formie, dyspozycji na Mundialu, nie ma się co oszukiwać, nasza piłkarska reprezentacja zdziała… wielkie nic.

Polacy odważnie zaatakowali od pierwszej minuty i co z tego. Centra w 11 minucie mogła, ba powinna, przynieść gola rywalom. Blind nie trafił z metra w piłkę. W następnej akcji Holendrzy zdobyli już gola, strzałem do pustej bramki, a wcześniej po juniorskim wyprowadzeniu w pole naszych piłkarzy. Nic, tylko rwać włosy z głowy.

A potem klasyczne, polskie, będące wyrazem wyjątkowej bezradności, skazane na niepowodzenie, granie dalekim podaniem na aferę do pilnowanego przez trzech rywali Lewandowskiego.

Jedna składna akcja na 45 minut grania, zakończona słabym strzałem Zalewskiego, przeprowadzona w 36 minucie, to za mało, żeby można było do przerwy myśleć o zmianie wyniku. Wściekłość na twarzy Lewandowskiego, który nie mógł się doczekać partnerów w graniu szybkim atakiem, pokazywała bezradność naszej drużyny.

W drugiej połowie na boisku pojawił się Milik i w 53 min posłał piłkę w rugbowym stylu z pięciu metrów nad poprzeczkę, po akcji Zielińskiego z Frankowskim. W drugiej połowie było trochę lepiej. Potrafiliśmy odpowiedzieć akcję na akcję. I co z tego. Holendrzy przyspieszyli, przeprowadzili składną akcję i zdobyli drugiego gola. Inna sprawa, że sposób w jaki został zmylony Bednarek, dowodzi, że to piłkarz, który musi się jeszcze dużo uczyć, jeśli na futbolową naukę nigdy nie jest za późno.

Nasze przewidywalne, wolne ataki przypominały przysłowiowe bicie głową w mur. Akcje gości były szybsze, składniejsze, dużo groźniejsze.

W bramce drużyny Holandii zadebiutował… 38-letni Pasveer i nie musiał się niczym specjalnym wykazać, żeby zachować czyste konto. Nic dziwnego, skoro Lewandowski kończył mecz bez strzału na bramkę rywali.

Gwizdy żegnały naszą reprezentację. Na nic innego nie zasłużyła.

Przed meczem zwracały uwagę dwa kreatywne transparenty na trybunach. „Laga na Lewego to nowy hymn Xaviego” – brzmiał napis na plakacie, a nad nim był podobizna Roberta Lewandowskiego w koszulce Barcelony oraz szalikiem Dumy Katalonii. Drugi natomiast przedstawiał Grzegorza Krychowiaka w eleganckim garniturze, który na podszewce marynarki miał godło Polski. Całość zdobił podpis „Grzesiek nasz elegant”.

Liga Narodów

Polska – Holandia 0:2 (0:1)

0:1 – Gakpo (14), 0:2 – Berkwijn (60)

Polska: Szczęsny – Bednarek, Glik, Kiwior – Frankowski (79, Bereszyński), Krychowiak, Linetty (46, Milik), Zalewski (79, Skóraś) – Szymański (70, Klich), Zieliński (86, Łęgowski), Lewandowski