Ekstraklasowy karnawał (przynajmniej na razie) się skończył. Bilans dwóch ostatnich meczów Widzewa – 0:6 w punktach, 1-6 w bramkach. Winą za ostatnią porażkę nie był tylko, a nawet nie przede wszystkim brak skuteczności, choć w spotkaniu z Radomiakiem Widzew oddał 28 strzałów, a Radomiak tylko 7. Strzały celne 12 do 4. Posiadanie piłki 65 do 35, rzuty rożne 15 do 1.
Stara mądra zasada włoskich trenerów z lat 60. mówiła: jak robisz zmiany w drużynie, to najrzadziej rób je w defensywie, raczej z konieczności. Ta formacja musi być jak monolit, nie do pokonania, od niej zaczyna się budowanie pozytywnego grania drużyny.
I co zrobił Janusz Niedźwiedź? Dokonał zmian w obronie i przewiózł się na tym niczym Zabłocki na mydle. Piłkarze tej formacji w nowej personalnej konfiguracji zachowywali się niczym pijane dzieci we mgle, kompletnie nie zabezpieczając tyłów przy zmasowanych ataku i groźbie szybkiej kontry rywali.
Znamienne słowa kapitana Patryka Stępińskiego: – Nie możemy popełniać takich błędów, że przeciwnik dwa razy biegnie przez całą połowę sam na bramkę.
Czy trener Niedźwiedź na siłę szukał miejsca w jedenastce dla Mateusza Żyry? Po co cokolwiek zmieniał w defensywie skoro po porażce z Górnikiem twierdził, że nie stracił zaufania do Serafina Szoty i znów postawił na niego w wyjściowej jedenastce. Namieszał w defensywie niczym w kotle czarownic i wyszła z tego czarcia zupa nie do przełknięcia.
Wszyscy uczą się na błędach, w tym i trener zespołu, choć tym razem błędy szkoleniowca były wyjątkowo kosztowne.
Przed łodzianami ostatni ligowy mecz w tym roku. Trzeci w tabeli Widzew zagra w Kielcach z przedostatnią Koroną w sobotę o godz. 12.30. Niby faworyt jest jeden, niby… Korona pokazała, że nikomu za darmo punktów nie podaruje. Potrafi bezlitośnie wykorzystać błędy zadufanych w sobie rywali. Tak było w ostatnim meczu kielczan w Poznaniu z Lechem. Korona przegrywała 0:2, ale doprowadziła do wyrównania, co ważniejsze przejmując w drugiej połowie kontrolę nad meczem i sprawiając, że pogubiony Lech nie wiedział, co ma zrobić, żeby odwrócić losy pojedynku. Gdyby nie rozpaczliwy, ale skuteczny atak gospodarzy w doliczonym czasie gry, kielczanie wywieźliby z Poznania cenny punkt. Starcie z Widzewem to dla Korony będzie mecz o życie, ekstraklasowe być albo nie być i jak to mówi Mariusz Pudzianowski na pewno tanio skóry nie sprzeda.
Dodaj komentarz