Rezerwowy Pafka

Tag: widzew niedźwiedź (Page 1 of 2)

Widzew. Kowale zawinili, a tylko Cygana powiesili. Wyrzucili trenera Janusza Niedźwiedzia, ale czy tylko on jest winny?!

Doszło do tego, czego się wszyscy wkoło spodziewali, a niektórzy z niecierpliwością oczekiwali. A gdy stało się jasne, że trener Janusz Niedźwiedź został zdymisjonowany (zastąpił go Daniel Myśliwiec), wielu odetchnęło z ulgą. Nikt w tym momencie nie będzie ich rozliczał (a powinien!). Mogą spać spokojnie, ciekawe jak długo jeszcze.

Nie przepadałem za wypowiedziami trenera Niedźwiedzia, bo owijał sprawę w bawełnę, lukrował rzeczywistość, zamiast prosto z mostu, po męską mówić zwłaszcza po przegranych meczach jak jest i dlaczego tak jest.

Trudno mi jednak nie liczyć się ze zdaniem Zbigniewa Bońka, który na futbolu zęby zjadł, na polskiej piłce, a szczególnie Widzewie zależy mu wyjątkowo. Jego zdaniem wyrzucenie Niedźwiedzia jest działaniem przedwczesnym i niepotrzebnym. Trener poukładał drużynę, wypracował styl, jakim powinna ona grać, a że dostał do grania tego koncertu marnych wykonawców, to nie tylko jego wina.

Znów do Widzewa trafił zaciąg nikomu niepotrzebnych przeciętnych piłkarzy, którzy miast robić różnicę w grze na plus, ciągną zespół w dół, w otchłań przeciętniactwa. A kompromitacją okazało się szukanie młodzieżowca, który będzie spełniał ekstraklasowe kryteria.

Tę sportową, nie boję się powiedzieć, klęskę powinien też wziąć na klatę dyrektor sportowy, ba cały pion sportowy klubu i to on też powinien ponieść konsekwencje. Ba, gdybym ja był właścicielem Widzewa, po prostu doprowadziłbym pion sportowy klubu do… pionu.

Wziąłbym też pod lupę ludzi odpowiadających za widzewską akademię, którzy choć mijają lata, nie potrafili wychować choćby jednego zawodnika, mogącego skutecznie walczyć o miejsce w podstawowym składzie.

Trzeba mocno potrząsnąć całym pionem sportowym, to nie ulega wątpliwości. Pokazać mu też szerszą perspektywę, zapraszając wreszcie do współpracy byłych znakomitych piłkarzy Widzewa. Prawdziwych fachowców z wielką charyzmą, którzy budowali potęgę klubu i mają tyle życiowej i zawodowej mądrości, że po prostu mogliby pomóc ludziom pracującym na co dzień w klubie spojrzeć prawdzie w oczy!

Janusz Niedźwiedź po bolesnej porażce Widzewa: Niepokoi brak solidności

Niektórzy mówią, że po słabym meczu, ja powiem więcej, momentami beznadziejnym, w wykonaniu łodzian, Widzew przegrał ze Śląskiem Wrocław 0:2. Jak podają Sportowe Fakty po raz ostatni w  ekstraklasie Śląsk Wrocław wygrał w Łodzi w listopadzie 2000 roku po dwóch bramkach Piotra Włodarczyka i jednej Michała Stolarza WKS zwyciężył na Widzewie 3:0.

Opinie za widzewtomy.net

Janusz Niedźwiedź: Jesteśmy niezadowoleni. Wynik to jedno, ale w ogóle to, co pokazaliśmy dzisiaj było niezadowalające. Zagraliśmy poniżej naszych – a także kibiców – oczekiwań. Niepokoi brak solidności. Mieliśmy agresywnie pressować, a tego nie robiliśmy. Co mnie bardziej martwi, to brak komunikacji, przeciwnicy w zbyt prosty sposób dostali się pod naszą bramkę przy pierwszym straconym golu. Cały czas śledzimy rynek, więc myślę, że wchodzimy w ten ostatni etap okienka i będziemy jeszcze rozmawiać o tym, jakie mamy możliwości

Jacek Magiera: Cieszymy się bardzo ze zwycięstwa. Zapracowaliśmy na to konsekwentną grą. Powiedziałem w szatni tylko dwa słowa: „wygrał zespół”. Cieszymy się również z czystego konta, bo dawno taka sytuacja nie miała miejsca. Wiedzieliśmy jak odciąć te najmocniejsze punkty Widzewa. Ani Pawłowski, ani inni piłkarze rywala nie mieli dogodnych sytuacji. Tak jak mówiłem wcześniej, mecz był w stylu angielskim, bo atmosfera tutaj jest niesamowita i wygrana w takiej atmosferze jest świetnym uczuciem.

Patryk Stępiński: Rywale wykorzystali nasze błędy. Najważniejsza statystyka, czyli strzelone gole, są po stronie Śląska. To on znalazł lepszy sposób na to spotkanie.

Henrich Ravas: Popełniliśmy zbyt dużo błędów, po których rywal miał okazję do strzelenia gola.

Antoni Klimek: Przeciwnicy byli od nas lepsi, mieli bardzo fajny plan na ten mecz, a przede wszystkim skuteczny. Z kolei my nie byliśmy w swojej optymalnej dyspozycji. Popełnialiśmy sporo małych błędów, które Śląsk wykorzystał. To nie tak miało wyglądać.

Co dalej?  30 sierpnia wrocławianie zagrają zaległy mecz na wyjeździe z Pogonią Szczecin, a 2 września podejmą u siebie Jagiellonię Białystok. Dzień później o godz. 17.30 Widzew zagra w ligowym klasyku na Łazienkowskiej z Legią Warszawa.

Widzew. Trener Janusz Niedźwiedź woła o… ratunek!

To już nawet nie była rzeczowa analiza po meczu (z Odrę Opole 0:2), ale wręcz wołanie o ratunek. Trener Widzewa Janusz Niedźwiedź mówi wprost, ba, wręcz krzyczy: Potrzebujemy wzmocnień.

A na razie? – Po co robić transfery, wystarczy trener mentalny – napisał do mnie ironicznie jeden z byłych wybitnych widzewiaków.

Trudno, bardzo trudno się z nim nie zgodzić. Jest w klubie trener mentalny, przedłużono (i słusznie!) umowę z Andrzejem Woźniakiem. I to z transferowych działań do tej chwili największe sukcesy klubu. Bez liderów drużyny, w tym bramkostrzelnego napastnika, zespół okazał się chłopcem do bicia dla zespołu z I ligi.

Co z tego, że widzewiacy znaleźli się w minionym sezonie na drugim stopniu podium w największym średnim przebiegniętym dystansie w meczu: – 117,39 km, skoro przegrali sześć meczów z rzędu na własnym boisku, a lider tej klasyfikacji Wisła Płock- 118,72 km spadł z ekstraklasy.

Widzew ma w tej chwili trzech muszkieterów i jednego… jokera, trochę mało jak na skuteczną walkę w ekstraklasie. Liderami są bez wątpienia Bartłomiej Pawłowski, Marek Hanousek (zdrowy i w pełni formy) oraz co może nieoczywiste, ale bijące w oczy w statystykach Henrich Ravas, który jest w czołówce bramkarskich podsumowań. Miał 12 czystych kont, obronił 107 strzałów, rozegrał najwięcej minut w zespole – 2970.

A joker? Był nim Kristoffer Hansen, który jako zmiennik zdobył cztery cenne bramki.

Jak na razie, tego lata Widzew pozyskał czterech nowych zawodników. Do zespołu dołączyli zakontraktowany już zimą bramkarz Jan Krzywański, a także obrońca Luis Silva oraz pomocnicy Dawid Tkacz i Antoni Klimek. Ja wiem, klub zajęty jest… przeprowadzką, ale to nie powinna być najważniejsza sprawa dla ludzi Widzewa.

Pytanie. Czy trener Widzewa – Janusz Niedźwiedź potrafi wyciągnąć wnioski z popełnionych wiosną błędów?!

Wiadomo od jakiego momentu musi się zacząć reset Widzewa. To druga połowa ostatniego meczu sezonu z Koroną Kielce na stadionie przy al. Piłsudskiego, zakończonego porażką 0:3. Powiedzmy szczerze, że w tym momencie Widzew był o lata świetlne od drużyny z charakterem, grał byłe jak, bez wielkiego pomyślunku, na odwal się, nie realizując żadnych założeń taktycznych. Ot. był klasycznym sportowym chłopcem do bicia.

Cała wcześniejsza fama, że zespół realizuje taktyczne założenia przygotowane przez trenera Janusza Niedźwiedzia zdały się psu na budę. Prysnął mit drużyny, która ma styl i potrafi realizować założenia taktyczne. Wszystko rozpadło się niczym domek z kart.

W Widzewie wierzą, że trener Janusz Niedźwiedź potrafi to pozbierać do kupy i stworzyć na nowe rozgrywki nowy team, który da spokojne miejsce w środku ligowej tabeli.

Spore wątpliwości ma były zawodnik klubu Sławomir Gula, który na kanale YouTube RadioWidzew powiedział: Po spotkaniu z Miedzią uważałem, że trenera należy zostawić, bo cel zrealizował, ale ostatnie mecze pokazały, że nic się nie zmieniło, graliśmy ciągle tak samo, nawet nikogo nie sprawdziliśmy po zagwarantowaniu sobie utrzymania. Pozostawienie trenera Niedźwiedzia na stanowisku budzi moją wątpliwość, ale miejmy nadzieję, że się mylę.

Oby szkoleniowiec wykrzesał z siebie taką dozę krytycyzmu, nabrał dystansu do tego co robił i prawidłowo ocenił, co i dlaczego poszło nie tak, wyciągając wnioski i wcielając je w życie w przygotowaniach do nowego sezonu.

Niestety, Widzew sam się podkłada i robi sobie w środowisku wyjątkowo złą reklamę. W Polsce szerokim echem odbiło się bezceremonialne pozbycie się bramkarza Jakuba Wrąbla, któremu obiecano w klubie co innego i nie dano szansy pokazania, iż znów jest topowym bramkarzem, na którym można polegać.

Zanim z takim pracodawcą podpisze się kontrakt, trzeba się będzie dwa razy poważnie zastanowić – myśli pewnie każdy piłkarz, który ewentualnie gotów byłby grać dla Widzewa.

ŁKS i Widzew. Jedni na wozie, drudzy pod wozem. Co zrobić z tymi, którzy dołują?

ŁKS miał piłkarza – Pirulo, który poprowadził drużynę do bezcennego zwycięstwa. Widzew miał do 33 minuty (kontuzja) też lidera zespołu – Bartłomieja Pawłowskiego, ale niestety zespół nie próbował nawet wejść na jego poziom gry. Nic dziwnego, że ŁKS w arcyważnym meczu pokonał Resovię 2:1, a Widzew doznał kolejnej upokarzającej porażki, tym razem z Radomiakiem 1:3.

Przypadła mi do gustu nieco ironiczna, ale celna opinia pana Radka Wilka na Twitterze o Widzewie: Nie ma co się stresować. Piłkarze po prostu nie realizowali założeń taktycznych, zaskoczyła nas temperatura i to, że Radomiak potrafił grać w piłkę nożną. Wyciągniemy przecież wnioski, chcemy zagrać lepiej przed naszą publicznością i zakończyć ten sezon zwycięstwem.

Jest postęp w Widzewie. Trener Janusz Niedźwiedź nie gadał już na okrągło, jak zwykł robić to ostatnio i ubarwiać rzeczywistość, tylko stwierdził wprost: – Wygrał zespół lepszy. Nie byliśmy w stanie dopasować się poziomem do gry Radomiaka. Nie było momentu, w którym mogliśmy wrócić do gry, przejąć inicjatywę, wziąć sprawy w swoje ręce. Szczególnie druga połowa bardzo mnie boli. I nie chodzi tylko o stratę bramkę, ale sposób, w jakim graliśmy. Nie będziemy zakłamywać rzeczywistości, każdy widział, że źle wyglądaliśmy w każdym elemencie.

Nie zazdroszczę, pod względem sportowym, mentalnym, charakterologicznym sytuacja w zespole jest podbramkowa!

ŁKS jest bardzo bliski osiągnięcia celu – awansu do ekstraklasy. Brakuje mu punktu, który musi zdobyć w dwóch ostatnich meczach. Swoje aspiracje potwierdził w spotkaniu z Resovią.

Znamienne słowa trenera rywali – Mirosława Hajdy (za Sportowymi Faktami): Gratuluję ŁKS nie tylko zwycięstwa, ale myślę że też awansu, bo na to się zanosi. ŁKS potwierdził, że jest na pierwszym miejscu nieprzypadkowo. Gdybym policzył sytuacje ŁKS, było ich na tyle dużo, że można ten zespół chwalić także za grę. To zespół kreatywny i za to trzeba chwalić.

Trener łodzian – Kazimierz Moskal: – Zostały dwie kolejki, jesteśmy w grze i mamy wszystko w swoich rękach. Jestem ostrożny w takich sytuacjach. To wciąż jeden krok, który trzeba postawić. Zagraliśmy bardzo dobry mecz i kiedy wydawało się, że mamy już wszystko pod pełną kontrolą, dostaliśmy bramkę i znowu było nerwowo. Z przebiegu całego spotkania było to jednak absolutnie zasłużone zwycięstwo. Cieszymy się z tego, co mamy, bo te trzy punkty dla nas są niezwykle ważne.

Dobrze by było, gdyby trener Janusz Niedźwiedź posłuchał ludzi z doświadczeniem, choćby byłych widzewiaków, którzy potrafili zadziwić świat!

Smutne, bardzo smutne. Miała być walka wiosną o czołowe lokaty, tymczasem nastąpił zjazd po równi pochyłej. Nikt chyba zimą się nie spodziewał, że Widzew w rundzie rewanżowej przegra pięć spotkań z rzędu na własnym stadionie, choć za każdym razem wspierał go gorący doping kilkunastu tysięcy widzów!

Jest kryzys sportowy oraz mentalny i chyba nie widać w sztabie zespołu pomysłu na to, co zrobić, żeby go zażegnać.

Trener Janusz Niedźwiedź znów opowiadał na konferencji prasowej banialuki. Mówił tak: Zespół walczył do końca, tworzył okazje, chciał zmienić sytuację na boisku. Końcówka była w naszym wykonaniu energetyczna. My jako sztab szukaliśmy zmian, wprowadzenia świeżej krwi. Zmiany były dobre, tak samo, jak w ostatni meczu. Drużyna walczyła do końca i to, że kibice dziękowali nam brawami po spotkaniu, to jest docenienie naszej postawy, mimo błędów i straconych bramek.

Wniosek z tych słów jest taki. Przegraliśmy, ale byliśmy ambitni. Walczyliśmy, ludziom się to podobało i to się liczy. Nie, drogi trenerze, po raz kolejny trzeba to jasno powiedzieć: liczą się punkty, a nie wrażenia artystyczne, bo w przyszłym sezonie wrażeń może nadal być moc, a zabraknie punktów, żeby utrzymać się w ekstraklasie!

Szkoleniowiec mówi, że dobrze by było wzmocnić sztab szkoleniowy o trenera mentalnego, cokolwiek miałoby to znaczyć. Moim zdaniem Januszowi Niedźwiedziowi bardziej potrzebny jest mentor – trener z doświadczeniem, autorytetem, który podzieli się swoimi krytycznymi uwagami i podrzuci parę dobrych rad.

Tacy ludzie są tuż za… stadionem. Nie tak dawno honorowano ich za wyeliminowanie Liverpoolu i awans do półfinału Pucharu Mistrzów. Jestem przekonany, że gdyby zostali poproszeni, to Krzysztof Kamiński, Józef Młynarczyk czy Wiesław Wraga, chętnie usiedliby przy kawce z Januszem Niedźwiedziem i pogadali sobie szczerze jak widzewiak z widzewiakiem. Na pewno coś pozytywnego by z tego wyniknęło.

W kolejnym meczu okazało się, że Widzew przespał zimowe okienko transferowe albo też dokonywał beznadziejnych wyborów, czego koronnym dowodem postawa Mato Milosa, Julina Shehu czy brak młodzieżowca, który nie osłabiałby zespołu. Na dodatek tak skonstruował umowę, że pozwolił Termalice na wykup robiącego systematyczne postępy Kacpra Karaska.

Może w tej sytuacji dyrektor sportowy Tomasz Wichniarek powinien skupić swoje zaangażowanie na sprawach akademii czy budowaniu ośrodka szkoleniowego, a sprawy transferów oddać w inne, powiedzmy szczerze, lepsze ręce.

I w tej sytuacji warto by było popytać byłych wybitnych widzewiaków. Oni dużo wiedzą, widzą i ich spostrzeżenia na temat graczy, których można by tanio sprowadzić do Widzewa, a którzy by byli jego wzmocnieniem, a nie osłabieniem, mogłyby się okazać bezcenne.

Pytanie, tylko czy w dzisiejszym zapatrzonym w siebie Widzewie, jest ktoś, kto chciałby poważnie i uważnie ich wysłuchać?!

Miedź – Widzew. Laga na Jordiego Sancheza i będą wreszcie trzy punkty dla łodzian?

W poniedziałek o godz. 19 Widzew spotka się z Miedzią w Legnicy. Dla rywali ratunku już nie ma. Pożegnali się z ekstraklasą. Dla łodzian to mecz o wielką stawkę. Jeśli wygrają na pewno utrzymają się w najwyższej klasie rozgrywek.

Kolejne niepowodzenia zdaje się nie zepchną Janusza Niedźwiedzia z raz obranej drogi. Mówi: Chcemy grać odważnie i grać jak najwięcej prostopadłych podań. Zapewniam, że ciężko pracujemy nad tym, by spróbować tego jak najwięcej.

Mnie się wydaje, że najprostsze sposoby są najlepsze. Nie ma co wybijać się na wielkość, gdy cię na nią nie stać. Nie ma co się zachwycać świetnymi ocenami za… wrażenia artystyczne. Liczy się efekt, czyli punkty.

Dlatego zastosujmy stary, wypróbowany sposób reprezentacji Polski. Bronimy się w dziesięciu, a potem laga na Robercika, no przepraszam na Jordiego (Sancheza). Hiszpan zdobył do tej pory dla Widzewa sześć bramek, ostatnią nomen omen 13 marca w meczu z Wisłą Płock (1:1).

Przypomnijmy skąd wzięło się to określenie: „Laga na Robercika” – styl gry reprezentacji Polski polegający na podawaniu piłki przez bramkarza (piłka przelatująca przez połowę boiska) do napastnika znajdującego się na zazwyczaj na połowie przeciwnika (tutaj Robert „Lewy” Lewandowski).

Wstydu nie będzie, jeśli ta taktyka przyniesie łodzianom trzy punkty. Wiele rzeczy w ich grze trzeba poprawić. Może na szybko przez kilka treningów, poprzedzonych długim wypoczynkiem, udało się zwiększyć celność dośrodkowań, bo te z ostatnich spotkań to obraz nędzy i rozpaczy.

– Mimo wszystkich negatywnych zdarzeń, które nastąpiły, jak najbardziej mobilizujemy się przed najbliższym meczem. Chcemy pokazać się z jak najlepszej strony. W każdym kolejnym starciu chcemy zdobyć maksymalną liczbę punktów i godnie pożegnać się z rozgrywkami ekstraklasy, dając chociaż trochę radości naszym kibicom – mówi trener Miedzi Grzegorz Mokry.

Analiza trenera Widzewa – Janusza Niedźwiedzia: Musimy wyciszyć swoje emocje. Myślę, że nasza zła gra w dużej mierze wynika z nerwowości

Zdjęcie Marek Młynarczyk autor bloga www.obiektywnasport.pl

Widzew w fatalnym stylu przegrał czwarty mecz z rzędu. Ta sytuacja wymaga wnikliwej analizy i rzetelnej oceny. Na razie trener zespołu opowiada na okrągło.

Janusz Niedźwiedź (za widzewtomy.net):

Jesteśmy źli na to, że kolejny mecz przegrywamy. Źle weszliśmy w ten mecz i nasz błąd kosztował nas stratę bramki. W pierwszej połowie na zawodnikach zaczęło już ciążyć to, że nie wygrywamy od dłuższego czasu. Z tego bierze się również ta nerwowość i niewykorzystane okazje. Z kolei te, które są, nie dają nam takiego pozytywnego bodźca, żeby dalej atakować i zejść do szatni z podniesioną głową. Zostały cztery mecz do końca i na pewno musimy wyciszyć swoje emocje i nie myśleć cały czas o tym, że przegraliśmy, bo to nam w niczym nie pomoże. To jest kwestia tego, żeby wprowadzić trochę spokoju w głowie, tak jak w przypadku pierwszej bramki.

Pierwsze mecze w sezonie pokazywały naszą pewność siebie, ale gdy przegrywa się któryś mecz z rzędu, to można wpaść w takie myślenie, że nie damy rady. Kiedy jest źle to właśnie tym bardziej się nastawiać na granie , które przywróci nam punkty. Myślę, że nasza zła gra w dużej mierze wynika z nerwowości. Nie zamierzamy się też oglądać za siebie w tabeli, bo to nic nie da. Musimy po prostu zacząć wygrywać.

Ernest Terpiłowski: Nie traktuję tego jako kryzys, bo jak pokazały ostatnie mecze –  my nie gramy źle w piłkę, ale brakuje tego szczęścia i bramek.

Patryk Stępiński: Pierwsza bramka padła po prostu po naszych błędach. Później Zagłębie tworzy sobie sytuacje, ale dużej mierze ma to miejsce po naszych błędach. Rozmawiamy o tym cały czas w szatni, ale jak widać, nie przynosi to żadnego efektu. Drugą kwestią jest to, że jak stwarzamy sobie sytuacje, to ich nie wykorzystujemy. Żeby wygrać jakieś spotkanie to trzeba przede wszystkim nie stracić bramki jako pierwsi, a ją strzelić i nie popełniać tych błędów, które nam się cały czas przytrafiają.

8 maja o godz. 19 Widzew gra w Legnicy z outsiderem – Miedzią. Jeśli i ten mecz przegra to musi w łódzkim klubie dojść do personalnego trzęsienia ziemi!

Nietykalni, czyli o dwóch takich, którzy muszą i to szybko naprawić Widzew!

Choćby się waliło i paliło w futbolowych poczynaniach Widzewa na pewno dwaj ważni ludzie klubu zachowają stanowisko – tak deklaruje prezes Mateusz Dróżdż.

Gra Widzewa dziś to płacz i zgrzytanie zębów, pokazująca, że trener Janusz Niedźwiedź pogubił się i przynajmniej na razie nie ma pomysłu jak zaradzić kryzysowi, a dyrektor sportowy Tomasz Wichniarek strzelał z pustaków, sprowadził do klubu zagranicznych piłkarzy, którzy w trudnych dla zespołu momentach, tylko ciągną go w dół.

Na dodatek Widzew bez cienia żalu oddał do Termaliki Kacpra Karaska, stawiając na Ernesta Terpiłowskiego, który, tak to wygląda, jest na boisku tylko po to, żeby łodzianie nie zapłacili milionowej kary za niewypełnienie minut przez młodzieżowców. Robienie transferowych, mówiąc łagodnie, gaf, reagowanie jakby się było w gorącej wodzie kąpanym, to zdaje się specjalność łodzian. Trudno dociec, kto i dlaczego kazał Widzewowi pozbyć się bez cienia żalu napastnika Karola Czubaka, który jest liderem strzelców I ligi, dla Arki zdobył już 20 bramek.

Błąd goni błąd i błędem pogania, a jednak pion sportowy klubu trzyma się mocno, choć są tacy, także wśród byłych wybitnych widzewiaków, którzy uważają, że to twór na mocno niestabilnych nogach.

29 kwietnia łodzian czeka kolejny bardzo trudny ligowy mecz (a który dla tak słabo spisującej się ostatnio drużyny jest łatwy!). O godz. 17.30 zagrają w Lubinie z mającym nóż na gardle, broniącym się przed spadkiem – Zagłębiem.

Kto może dać Widzewowi impuls do lepszej gry? Na pewno Bartłomiej Pawłowski, choć osamotniony może tylko zdobyć efektowną bramkę, ale losów spotkania w pojedynkę nie odwróci. Potrzebna znów jest drużyna – na dobre i złe, która zostawi serce na boisku i nie będzie popełniała juniorskich błędów, które rywale potrafią wykorzystać i to bezlitośnie. Oby tylko w obecnej sytuacji Widzewa było to możliwe!

Widzew. Drogi dyrektorze Wichniarek, to że macie tak wspaniałe statystyki nie oznacza wcale, że nic złego się nie dzieje!

Nie powiem, zaskoczył mnie dyrektor sportowy Widzewa Tomasz Wichniarek, który na Twitterze w ramach widzewskiego pokoju „WidzewRedRoom” opowiada o drużynie tak, jakby nic złego się nie działo. A przecież fakty są okrutne. Gdyby jesienią łodzianie nie byli rewelacją rozgrywek, a grali tak słabo jak wiosną, dziś, co jest wpisane w DNA beniaminków (?), kurczowo broniliby się przed spadkiem. Co się stało, że Widzew zamiast zrobić krok do przodu, wyraźnie się cofnął i perspektywa na dziś wygląda tak, że przed nowym sezonem trzeba będzie zainwestować w transfery i budować nową drużynę. Przy braku krytycznej analizy kroku do przodu się nie zrobi!

Tymczasem dyrektor Wichniarek cytowany przez www.widzewtomy.net widzi to tak: Paradoksalnie muszę powiedzieć, że analizowaliśmy naszą grę po rundzie jesiennej i doszliśmy do wniosku, że były w naszej grze aspekty, które chcielibyśmy, aby trener poprawił i my to poprawiliśmy (…) Do tej pory mamy lepsze statystyki i wiosną lepiej wykonujemy działania w ofensywie, niż miało to miejsce jesienią. W sporcie liczy się wynik, to jest najważniejsze i ten wynik niestety dziś za tym nie idzie. Patrząc na realizację zadań, czyli przykładowo szybkości w pressingu, odbierania piłki, kreowania sytuacji, to polepszyliśmy te statystyki.

Rozmawiałem z dyrektorem Newcastle, bo byłem na specjalnym kursie i oni również mówią, że przywiązują dużą wagę do statystyk, ponieważ zdobyta bramka jest wypadkową pewnych zdarzeń, na które nie zawsze przekłada się dobra gra. My zdobyliśmy jesienią tych punktów tyle, że dzisiaj możemy spokojnie na to patrzeć i obserwować, jak nasz zespół się rozwija.

Każdy zespół będzie miał w lidze jakiś kryzys i ważne, żeby go wytrzymać. Z pewnością dziś wyglądamy słabiej niż w meczach z Pogonią czy Legią, ale też pamiętajmy, że nie ma możliwości, żeby utrzymać formę zespołu na tym samym poziomie.

W sobotę o godz. 15 Widzew podejmie Stal Mielec.

Trener Janusz Niedźwiedź: Nie jesteśmy zadowoleni z tego dorobku punktowego, który mamy na wiosnę, ale to już przeszłość. Teraz najważniejszy jest mecz ze Stalą Mielec. Jak pokonać rywala? Skuteczność w ataku, dobre zabezpieczenie bramki, blokowanie tych przestrzeni, które Stal chce wykorzystać. Musimy zrobić wszystko i dać z siebie maksimum. Jak się patrzy na sposób gry Stali Mielec, to mnie ten zespół się podoba. Co roku się powtarza, że wiele zespołów jest zamieszanych w walkę o utrzymanie i wyższe miejsca. Kluczowe jest punktowanie i wyciskanie maksa.

« Older posts

© 2024 Ryżową Szczotką

Theme by Anders NorenUp ↑