Do tej pory w ostatnim spotkaniu grupowym na mundialu graliśmy o honor. Ostatni mecz w grupie podczas turnieju mistrzostw świata w Katarze był o awans do 1/8 finału mistrzostw świata. Niestety, był to wyjątkowo słaby mecz Polaków. Na tle Argentyńczyków nasi wyglądali jak pijane futbolowe dzieci we mgle. To było wyjątkowo smutne i dołujące.

Tymczasem Arabia Saudyjska grała do końca. Zdobyła gola, przegrała z Meksykiem tylko 1:2 i to dało nam awans, dzięki lepszej różnicy bramek. Meksyk obszedł się smakiem. Teraz czeka nas spotkanie z Francją. Jesteśmy bez cienia szans?

Wróćmy do spotkania… Od początku meczu Argentyńczycy mieli dużo swobody w rozgrywaniu piłki, w tym, co było szczególnie groźne, ich lider – Messi. My liczyliśmy na precyzyjne lagi Szczęsnego do Lewandowskiego, ale i szybkie ataki skrzydłami. Próbowaliśmy pressingu na połowie rywali. Szkoda że gdy się broniliśmy, to rywale zbierali drugie piłki.

Argentyńczycy w 28 minucie byli bliscy bramkowej szansy. Strzał Alvareza został zablokowany, a Acunia posłał piłkę and poprzeczkę. Broniliśmy się głęboko, szukając szansy w kontrze, mając dziesięciu graczy za linią piłki. W tej sytuacji długa piłka do Lewego była łatwa do przewidzenia, a polski atak do zastopowania. Po niebezpiecznie egzekwowanym rzucie rożnym refleksem popisał się Szczęsny, a kilka chwil później polski bramkarz kapitalnie obronił uderzenie Alvareza.

Niestety, po centrze, próbując wybić piłkę, zamiast w nią Szczęsny trafił w Messiego. Po analizie VAR sędzia podyktował rzut karny, a co zrobił Szczęsny? Obronił jedenastkę egzekwowaną przez Messiego! To drugi rzut karny obroniony przez Polaka na mundialu. Wielki wyczyn!

Nadal trwało bombardowanie naszej bramki, na szczęście strzały rywali nie zaskakiwały naszego bramkarza. Skupialiśmy się tylko na grze obronnej. Przez całą połowę nie byliśmy w stanie przeprowadzić bramkowej akcji. Heroizm na razie został nagrodzony. Do czasu…

Niestety, piękny sen przerwała pierwsza akcja rywali w drugiej połowie. Uderzenia rywala Szczęsny nie był w stanie obronić. Pierwszy stracony gol przez Polaków na mundialu. W 50 minucie minucie wreszcie mieliśmy bramkową szansę. Po rzucie wolnym minimalnie pomylił się Glik. Niestety, sposób naszej gry się nie zmieniał. Atakowali Argentyńczycy , bronił Szczęsny. Niestety, do czasu. Polacy nic nie grali, rywale bardzo chcieli strzelić drugą bramkę i to zrobili. Pięknego gola zdobył Alvarez.

W kolejnej akcji trafił w boczną siatkę. To nie podziałało pozytywnie na Polaków, którzy byli wyraźnie słabsi od swoich rywali. Nie byli w stanie przedostać się kilkoma dokładnymi podaniami pod pole karne Argentyńczyków. Grali jak niezbyt zdolni uczniowie z profesorami futbolu. Poziom trzymał tylko Szczęsny. Tak wychwalany Kiwior (na tle Argentyńczyków słabiuteńki) podawał do bramkarza tak idiotycznie, że piłkę przejął Martinez. Na szczęście w dogodnej sytuacji strzelił obok słupka. Kamiński pokazał się w doliczonym czasie gry, wybijając piłkę sprzed linii bramkowej. Więcej szczęścia niż futbolowego rozumu.

Przykro było patrzeć na to, co na boisku wyprawiali Polacy. Gdyby rywale nie pilnowali wyniku, a grali o trzeciego gola, pewnie by go zdobyli. Na tym im jednak nie zależało. Przegraliśmy zatem tylko różnicą dwóch bramek. Najmniejszy wymiar kary.

Wojciech Szczęsny po meczu: – Chyba po raz pierwszy w życiu cieszę się z przegranego spotkania. Synku, przepraszam cię, ale tata jeszcze nie wraca do domu.

Polska – Argentyna 0:2 (0:0)

0:1 – Molina (46), 0:2 – Alvarez (67)

Polska: Szczęsny – Cash, Glik, Kiwior, Bereszyński (72, Jędrzejczyk) – Bielik (62, D. Szymański), Krychowiak (84, Piątek) – Zieliński, Świderski (46, Skóraś), Frankowski (46, Kamiński) – Lewandowski