Nie powiem, zazdroszczę Warszawie tak reagującego na wielkie sportowe wydarzenie prezydenta miasta. Rafał Trzaskowski mocno przeżywał na trybunach mecz piłkarzy Polonii. Po wielkich emocjach i dramatycznych wydarzeniach (decydujący gol w doliczonym czasie gry!) Polonia pokonała Legionovię 3:2 i jest o krok od awansu do II ligi. Prezydent wychował się w pobliżu stadionu przy ul. Konwiktorskiej i chodził do pobliskiej podstawówki. To tylko wzmacniało jego zaangażowanie w boiskowe wydarzenia.
U nas sportowe emocje pani prezydent czy wiceprezydent, co tu kryć, nie sięgają zenitu. Od czasu do czasu panie pojawią się na otwarciu stadionu, wręczeniu nagrody, ogłoszeniu organizacji sportowej imprezy przez Łódź czyli oficjałki, oficjałki, ale żeby tak spontanicznie, same z siebie wybrały się na ligowy mecz, i dopingowały, ile sił w płucach, to już raczej nie…
Był czas, że pani prezydent pojawiała się na meczach siatkarek Budowlanych, a pani wiceprezydent oczywiście na ligowych spotkania żużlowców Orła. To powinien być pierwszy krok, impuls. Tymczasem widać, że teraz nadmiar obowiązków sprawia, iż to jest niemożliwe. Od czasu do czasu na trybunach można zobaczyć dyrektora wydziału sportu UMŁ. I to musi wystarczyć.
Mój wniosek jest taki: To tylko dowód na to, że przy Piotrkowskiej 104 nie ma sportowego ducha, czy ducha sportu, nie ma przekonania, że grający piłkarze, piłkarki, siatkarki, rugbiści, rugbistki, piłkarze wodni… walczą o zwycięstwa i sukcesy także dla swojego miasta i jego mieszkańców, w tym tych, którzy nim rządzą. Nie ma niestety w Łodzi mody na sport, jaka jest choćby w Sopocie, nie ma prawdziwej promocji Łodzi poprzez miejski sport, w UMŁ nie ma radości ze zwycięstw i wielkiej smuty z powodu porażek. Szkoda…
Dodaj komentarz