Fot. lkslodz.pl

Nowi, kolejni nowi i jeszcze raz nowi. ŁKS zatrudnił wielu, wielu piłkarzy, którzy okazują się zwykłymi przeciętniakami, którzy na pewno nie dorównują klasie sprzedanego młodzieżowca – Kowalczyka. Mądry ełkaesiak po szkodzie!

Trener Moskal ciągle rotuje składem, szukając najlepszych personalnych rozwiązań. Po wpadce z Puszczą zmiany musiały zajść i zaszły. W podstawowej jedenastce miejsce Głowackiego zajął Tutyskinas, Louveau – Hoti, a wykartkowanego Letniowskiego – Szeliga.

Te wszystkie zmiany zdały się jednak psu na budę. Pierwsza kontra gości przyniosła gola, a kolorowy zawrót głowy zrobił defensorom gospodarzy Savić i pokonał Bobka. Potem było to, co doskonale znamy w wykonaniu ŁKS z meczu z Puszczą – niepotrzebne faule, dyskusje z arbitrem i niewiele składnej gry.

A jednak w 29 min powinno być 1:1. Niestety w sytuacji sam na sam Szeliga przegrał pojedynek z bramkarzem rywali. ŁKS atakował dalej. Strzał Tejana zablokował Pleśniewrowicz. Smutna prawda. Jedna składna akcja gości dała im gola. Ataki ŁKS przypominały bicie głową w mur.

Smutny obraz tego, jak dzisiaj wygląda ŁKS dopełniła akcja z 62 min. W defensywie łodzianie spisali się jak dzieci pijane we mgle. W finale Flis sfaulował w polu karnym Luisa, a jedenastkę wykorzystał Szmyt. ŁKS próbował odrobić straty, bez skutku.

Po dwóch zwycięstwach łodzianie przegrali pierwszy mecz na własnym boisku, piąty w sezonie. Nikt nie przegrał w ekstraklasie tylu spotkań! Mają na swoim koncie 6 zdobytych punktów. 16 września o godz. 17.30 ŁKS zagra w Częstochowie z mistrzem Polski – Rakowem.

ŁKS – Warta Poznań 0:2 (0:1)

0:1 – Savić (10), 0:2 – Szmyt (62, karny)

ŁKS: Bobek – Dankowski, Flis, Monsalve, Tutyskinas (63, Głowacki). Mokrzycki, Hoti (86, Fase), Ramirez. Pirulo (63, Śliwa), Szeliga (76, Jurić), Tejan (76, Janczukowicz)