Mariusz Czubaj napisał czarny kryminał o winie i zemście. To się czyta, bo zawodowa sprawność jest mu dana. Dodatkowym smaczkiem są nawiązania do mistrza Raymonda Chandlera i jednej z jego najlepszych powieści Długie pożegnanie oraz do wybitnego amerykańskiego malarza Edwarda Hoppera, który jak nikt potrafił portretować Amerykę od lat dwudziestych minionego wieku – czasy, miejsca i ludzi.

U Chandlera i Hoppera ważne są klimat i sugestywne tło i tak jest też w przypadku Czubaja. Wciągający i zapadający w pamięć jest kreowany przez niego obraz starej, odchodzącej w zapomnienie warszawskiej Pragi. Nie mniej sugestywny i poruszającyopis opuszczonego miasta duchów – Pstrąży, gdzie były policjant, a teraz właściciel sklepiku z jazzowymi winylami, tropiący mordercę swojej siostry, dokonuje ważnego odkrycia. Czy wreszcie miejsce w tarnobrzeskim lesie zwanym Zwierzyniec, gdzie znajduje się osiem kręgów, które są pozostałością po przedwojennym Centralnym Okręgu Przemysłowym, a gdzie dochodzi do finałowej konfrontacji.

Za to wyjątkowo mocno namalowane tło, a nie mnożenie kryminalnych czy obyczajowych atrakcji, jestem wdzięczny autorowi, bo tego coraz mniej w polskich powieściach sensacyjnych, a to jak nic dodaje takim utworom głębi i smaku, a mnie dało ogromną radość czytania.

Mariusz Czubaj. Krótkie pożegnanie. Wydawnictwo Znak