Nie będę krył, zazdroszczę narratorowi tej nastrojowej książki niespiesznego wędrowania w upalne dni przez swoje miasto (Warszawę) i uważnego patrzenia wokół siebie i w głąb siebie. Odnajdywania rodzinnych wspomnień, ale i spojrzeń oraz zachowań ludzi nieoczywistych, których trzeba odkryć w zagonionym warszawskim tłumie.

Także miejsc, których niewielu już w stolicy szuka, jak choćby śladów ulicy Wielkiej. Są też ptaki, którym autor przygląda się z uwagą i czułością, której brakuje tym, których pochłania codzienny puls dnia.

Jest też w tym miejskim wędrowaniu pewien anachronizm, który pociąga i budzi nostalgie, jak ucieczka w świat ręcznych zapisków czy mającego swoją duszę i wyobrażoną historię starego zegarka.

W rozmowie z www.dwutygodnik.com Paweł Sołtys (znany jako Pablopavo, autor kilkunastu płyt) mówi w imieniu narratora swojej książki: Wszystko przyspieszyło, no i co? Ale ja już mam to w dupie. Dlaczego mam wiecznie nadążać za czymś, co nie daje ukojenia?

Paweł Sołtys, Sierpień, Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2024