fot. umł

Wygranie pierwszego meczu w piłkarskiej ekstraklasie po ośmiu latach nieobecności ma swoją historyczną wymowę i swoją wartość sportową i propagandową. O Widzewie, który pokonał w Białymstoku Jagiellonię 2:0, mówią wszyscy w Polsce.

Co zdecydowało o sukcesie? Konsekwencja w grze i błysk sportowej odwagi. Widzew postawił na skuteczne bronienie swojego przedpola i szukania szans w kontrataku. Ta taktyka się sprawdzała. Zanim padły gole łodzianie mogli już prowadzić 2:0, gdyby sytuacje wykorzystała Dominik Kun. Tak się nie stało i potrzeba było więcej sportowej odwagi i boiskowej fantazji, żeby odnieść zwycięstwo.

Bramka Bartłomieja Pawłowskiego z rzutu wolnego na pewno będzie kandydowała do gola sezonu, ale nie byłoby jej gdyby nie odwaga środkowego obrońcy Mateusza Żyro. Zaskoczył rywali swoim bardzo dobrym wyjściem ze strefy obronnej. Gracze Jagiellonii długo nie potrafili zareagować na jego akcję. W końcu musieli bronić się faulem przed własnym polem karnym, co skończyło się golem Pawłowskiego.

Przy drugiej bramce Jordi Sanchez nie spuścił głowy i pędził z piłką przed siebie, tylko szukał wolnej przestrzeni do zagrania lub wejścia w pole karne Jagi. Zdecydował się na to drugie, co wymagało fantazji, odwagi, sprytu, umiejętności i doświadczenia. Jego szarża została sprawiedliwie nagrodzona drugą bramką dla Widzewa.

Czekamy, że za Mateuszem i Jordim pójdą inni widzewiacy. Pokażą, że sportowy świat ekstraklasy należy do odważnych.

W trzeciej kolejce 31 lipca Widzew wreszcie może zagrać na swoim stadionie, na nowej murawie. 31 lipca o godz. 20 ma podjąć Lechię Gdańsk, która do tej pory rozegrała jeden mecz. Przegrała 0:3 z Wisłą Płock. O ile Lechia ze względu na grę w europejskich pucharach nie przełoży meczu.