Rezerwowy Pafka

Tag: widzew jagiellonia (Page 1 of 2)

Czy widzewskie, futbolowe frajerstwo w Białymstoku skończy się kadrową rewolucją przed spotkaniem z GKS Katowice?!

Fot. Marek Młynarczyk, autor bloga www.obiektywnasport.pl

Legendarny piłkarz Widzewa – Zbigniew Boniek, nie miał innego słowa na określenie tego, co zrobili jego następcy w Białymstoku, tracąc dwie bramki w doliczonym czasie gry i przegrywając mecz z Jagiellonią 2:3, jak frajerstwo. Duch wielkiej tajemnicy i ludzkiej nieprzewidywalności rządzi futbolem. Bo, jak to wytłumaczyć, że piłkarscy rutyniarze, którzy z nie jednego pieca chleb jedli, czyli Rafał Gikiewicz i Mateusz Żyro, w ostatniej akcji meczu zachowają się niczym futbolowe żaki pogrążone w gęstej boiskowej mgle.

Coś jest na rzeczy w twierdzeniu, że Widzew to drużyna, która traci najwięcej bramek, próbując zaczynać akcję podaniem od bramkarza do stojącego w pobliżu obrońcy. To trzeba natychmiast zmienić. Czy dokonać poważnych personalnych cięć, to już decyzja trenera Željko Sopicia. – Mamy pewne zasady, których drużyna powinna trzymać się w grze – mówi trener, co może oznaczać kadrową jedną czy drugą zmianę, a być może rewolucję.

Przypomniała mi się historia sprzed wielu wielu lat, gdy grałem w łódzkiej Lidze Szóstek i podobna nasza podbramkowa akcja i żłobkowa strata gola, nieomal nie doprowadziła do rękoczynów i rozpadu drużyny. Ciekawe, co działo się w szatni łodzian po spotkaniu. Pewno padło dużo męskich słów. Faktem jest jednak, że najgrubsze nawet słowa ligowych punktów nie dadzą.

Kolejne spotkanie 2 sierpnia o godz. 17.30 w Łodzi z GKS Katowice (transmisja TVP Sport) pokaże, czy sny o potędze, zostaną tylko snami. Na razie nie jest tak, jakby sobie wszyscy wierni kibice wyobrażali, że już natychmiast, od zaraz Widzew stanie się drużyną na miarę ligowych medali. Na to trzeba czasu i ciężkiej pracy, a piłkarze grający w Polsce są tacy, jak każdy widzi i zachwycanie się, że sprowadzono futbolistę, powiedzmy za półtora miliona euro, i on od razu da mistrzowską jakość, jest zwykłą kibicowską naiwnością.

Widzew wbił Jadze siedem goli w przedsezonowym sparingu. Jak będzie tym razem? Czy łodzianie pokażą wszem i wobec, że chcą rozdawać karty w ekstraklasie?

Juljan Shehu Fot. Marcin Bryja, widzew.com

Widzew nasprowadzał nowych piłkarzy (i to jeszcze nie jest koniec), a tak naprawdę wygrał premierowy mecz z Zagłębiem 1:0 dzięki bardzo dobrej grze i pięknej bramce strzelonej przez Juljana Shehu. Jak to dobrze, że w letniej przerwie nikt w Widzewie nie chciał się połakomić i z zyskiem finansowym, ale nie sportowym, sprzedać 27-letniego Albańczyka, bo to on był królem ekstraklasowej premiery. Shehu po zdobytym golu pokazał serduszko. Dla ukochanej. To piękna Tea Haxhimali.

Teraz przed łodzianami wyjazdowy pojedynek w Białymstoku. Mecz 27 lipca o godz. 17.30. Jagiellonia w premierze pokazała… wielki sportowy odwrót. Przegrała u siebie z Termaliką 0:4. Wcześniej w przedsezonowym sparingu straciła siedem goli w starciu z. Widzewem.

W futbolu obowiązuje bezwzględna zasada: jesteś tak dobry, jak twój ostatni mecz. I ostatni pucharowy mecz Jagiellonii wyszedł. Wreszcie wygrała. Pokazał swoje strzeleckie umiejętności Afimico Pululu , zdobywając zwycięskiego gola. Oj, jeżeli zagra, trzeba będzie na niego uważać.

Gdzie szukać szans Widzewa? Przy groźniejszych, składnych atakach rywali białostoczczanie potrafili pogubić się, jak futbolowe dzieci we mgle. Zmasowane atak zwłaszcza prawym skrzydłem i wygrywane przez rywali pojedynki jeden na jeden, stwarzały Jadze ogromne problemy. Czy tu mają szukać swojej szansy łodzianie?!

Oby ten pojedynek nie był sportową rehabilitacją i prawdziwym ligowym otwarciem dla Jagi. Powiedzmy wprost, brązowy medaliści ostatnich ligowych zmagań, nadal mają na tyle mocny skład, żeby rozdawać futbolowe karty. Oby tylko nie stało się to w meczu z łodzianami.

Co musi zrobić Widzew, żeby wygrać? Musi zaprezentować się lepiej niż w premierze. Nie dopuszczać do prostych strat, narażając się na groźne kontry. Być zatem bardziej zdyscyplinowanym i konsekwentnym, a jednocześnie śmiałym i skutecznym. Wygrywać pojedynki jeden na jeden i stwarzać groźne sytuacje pod bramką rywala.

Powiedzmy wprost, z będącym na ofensywnym musiku rywalu, Widzew powinien grać z kontry, a wtedy przy uważnej postawie w defensywie, są szanse na szybki skuteczny atak. Na przeprowadzenie takiego stać na pewno nowego pomocnika łodzian – Mariusza Fornalczyka. A zatem? Widzewowi nie pozostaje nic innego, jak walczyć o kolejne trzy ligowe punkty!

Widzew na fali. Strzelił (nie to nie przejęzyczenie) siedem goli trzeciej drużynie minionego sezonu – Jagiellonii. Co się będzie działo w ekstraklasie?

Fot. widzew.com

Widzew na fali. Strzelił (nie to nie przejęzycznie) siedem goli trzeciej drużynie minionego sezonu – Jagiellonii, Co się będzie działo w ekstraklasie?

To jest największa sensacja okresu przygotowawczego w polskiej futbolowej ekstraklasie. Piłkarze Widzewa rozegrali mecz sparingowy z trzecią drużyną poprzedniego sezonu PKO Ekstraklasy – Jagiellonią Białystok i… wygrali go aż 7:1! Mecz pokazał, że łodzianie mogą się liczyć im to bardzo w walce o ligowe Top3.

– Transfery pokazują, że chcemy być mocni, ale chcieć nie zawsze znaczy móc. Musimy sprostać oczekiwaniom, bo te będą bardzo duże – powiedział Rafał Gikiewicz w TVP Sport. – Podobno mają być jeszcze dwa-trzy transfery. Będzie walka o to, kto będzie w meczowej dwudziestce. Nie będzie tak, jak w zeszłym sezonie, że od poniedziałku można było dłubać w nosie, a i tak było się w kadrze na mecz. Teraz będzie trzeba się napocić. Powiedziałem chłopakom i dyrektorowi, że naszym celem jest TOP3. Nie ma żadnych wymówek. Musimy mierzyć wysoko. Nie wiemy, co będzie jutro. Ten sezon może być dla niektórych ostatnim. Jeśli ktoś będzie słaby, to w grudniu przyjedzie następny wagonik piłkarzy do Łodzi.

– To bardzo ciężki rezultat, trudno to racjonalnie skomentować. Wynik jest bardzo rozczarowujący. To jest okres przygotowawczy, momenty są różne. Zespoły grają będąc w różnych zestawieniach, różne rzeczy testują, w różnych momentach są kompletowane, w różny sposób trenują. Jest bardzo dużo zmiennych, które mogą mieć wpływ na postawę zawodników na boisku. Niemniej to wszystko nie powinno być usprawiedliwieniem, nie powinien nam się zdarzyć mecz z takim wynikiem – skomentował trener Jagi – Adrian Siemieniec.

Szybkość sprintera pokazał Mariusz Fornalczyk. Rywale tylko mogli oglądać jego plecy. Furorę zrobił dopiero co sprowadzony Samuel Akere. Nigeryjczyk strzelił dwa fantastyczne gole i pokazał, że wkrótce może stać się gwiazdą ekstraklasy.

Widzew Łódź – Jagiellonia Białystok 7:1 (1:0, 1:0, 2:0, 3:1)

1:0 – Samuel Akere (19), 2:0 – Samuel Akrere (50), 3:0 – Fran Alvarez (74), 4:0 – Sebastian Bergier (80), 5:0 – Samuel Kozlovsky (93), 6:0 – Kuba Nawrocki (106), 7:0 – Sebastian Bergier (116), 7:1 – Dawid Drachal (119)

Widzew: Rafał Gikiewicz (91, Jan Krzywański) – Marcel Krajewski (61, Peter Therkildsen), Polydefkis Volanakis (61, Ricardo Visus, 100, Paweł Kwitkowski), Marek Hanousek (61, Mateusz Żyro), Dion Gallapeni (61, Samuel Kozlovsky) – Kamil Cybulski (61, Angel Baena, 106, Nikodem Stachowicz), Noah Diliberto (61, Fran Alvarez), Leon Madej (61, Lindon Selahi, 100, Kuba Nawrocki), Szymon Czyż (61, Juljan Shehu), Samuel Akere (61, Mariusz Fornalczyk, 117, Kamil Andrzejkiewicz) – Antoni Klukowski (44, Kamil Andrzejkiewicz, 61, Sebastian Bergier). Trener: Zeljko Sopić.

Kolejne mecze:

10 lipca (czwartek) – Widzew Łódź – Piast Gliwice (Opalenica)

10 lipca (czwartek) – Widzew Łódź – Miedź Legnica (Opalenica)

11 lipca (piątek) – powrót ze zgrupowania do Łodzi

19 lipca (sobota, 14.45) – początek ekstraklasy: Widzew – Zagłębie Lubin

Bilans znów wyszedł na zero. Widmo spadku powoli zaczyna zaglądać Widzewowi w oczy!

Pero, pero bilans i tak wyszedł na zero. Widzew się starał, atakował, wyłączył z gry Pululu, miał po przerwie zdecydowaną przewagę, rywali ratowały słupek i poprzeczka, a i tak przegrał – po raz jedenasty i piąty(!) na własnym boisku. Aby było jeszcze smutniej asystę przy golu dla rywali zaliczył wyrzucony z Widzewa, a sprawdzający się w Białymstoku – Hansen. Czy w tej sytuacji lepiej mógł interweniować Gikiewicz?!

Najbardziej zaskakujące jest to, że w ważnej widzewskiej roli wystąpił wyciągnięty z klubowego niebytu (nie zabrano go na zgrupowanie do Turcji) Nunes, który był jednym z najlepszych, jak nie najlepszym piłkarz Widzewa!

250 procent racji ma Gikiewicz, gdy mówi że cel zespołu na pozostałą część ligowego sezonu to obrona przed spadkiem z ekstraklasy. W tej chwili Widzew ma pięć punktów przewagi nad strefą spadkową i o kolejną punktową zdobycz nie będzie łatwo. 15 marca o godz. 20.15 łodzianie podejmą beniaminka – GKS Katowice, który zdobył 6 punktów więcej od Widzewa!

Fani Widzewa po raz pierwszy tak naprawdę pokazali, że czują się oszukani. Oni nie zaniżają poziomu. Na trybunach pojawiło, się 16 768 fanów, którzy nie chcieli być znów wystawionych do wiatru. W ramach protestu przez pierwsze 19 minut i 10 sekund nie prowadzili dopingu. Potem to robili ze wszystkich sił, a po zakończeniu meczu żegnali piłkarzy oklaskami. Samo uznanie nie wystarczy – konieczne są gole i bezcenne ligowe punkty!

Widzew – Jagiellonia 0:1 (0:1)

0:1 – Skrzypczak (8, głową)

Gikiewicz – Krajewski, Żyro, Volanakis, Therkildsen – Diliberto (57, Sypek), Hanousek (69, B. Pawłowski), Shehu, Łukowski (57, Hamulić) – Tupta (80, Nunes), Kerk (57, Alvarez)

Trener Patryk Czubak: -To w Widzewie powinno być na pierwszym miejscu – charakter!

Patryk Czubak Fot. Marcin Bryja, widzew.com

Nie wiem na jak długo Patryk Czubak zostanie w roli pierwszego trenera Widzewa, ale już wiem, że dokonał rzeczy wyjątkowej. Nie jest nią remis w spotkaniu z Radomiakiem, bo to raczej rozczarowanie (ech, gdyby lepiej zachował się Rafał Gikiewicz!). Jest nią natomiast postawa zespołu.

Z grupy futbolowych ciaptaków, Czubak znów zrobił prawdziwych mężczyzn, facetów, którym żadna sportowa walka nie jest straszna. Nie bał się dokonać kadrowej rewolucji (m.in. odsunął Saida Hamulicia). Szybko, w przeciągu kilku dni pozbierał gości do kupy. Natchnął ponownie wiarą, że charakterem, walką, zaangażowaniem można w sporcie, w tym w futbolu, góry przenosić.

Nie chcę popadać w przesadną egzaltację, ale momentami ta gra, a raczej walka, przypominała mi tamte stare, dobre czasy, gdy nie tylko za sposób i jakość grania, ale też charakter, podziwiało się Widzew!

To w Widzewie powinno być na pierwszym miejscu – charakter – mówi Patryk Czubak i te słowa brzmią, jak przesłanie na następne ligowe kolejki. Przy takim zaangażowaniu zespołu rosnąć będzie moje przekonanie, że ligowy włos mu z głowy nie spadnie i utrzyma się w ekstraklasie.

Przed zespołem wielkie sportowe wyzwanie. Łodzianie 9 marca o godz. 17.30 podejmą mistrza Polski Jagiellonię. Jesienią już w 2 minucie skarcił Widzew bodaj najlepszy piłkarz naszej ekstraklasy Afimico Pululu i Jaga wygrała 1:0. Teraz tak być nie musi, a sportową odwagą i charakterem można osiągnąć nieosiągalne.

Przykra porażka ze zdołowaną Jagą. Pululu jest zmorą Widzewa, a co powiedzieć o bezsensownych czerwonych kartkach?!

W dwóch poprzedzających mecz Widzewa niedzielnych spotkaniach padło, no nieprawdopodobne, niesamowite, aż 15 goli (Legia – Motor 5:2, Pogoń – Śląsk 5:3)! Co zatem niezwykłego mogło wydarzyć się w Białymstoku?

Hiperszybki gol! Już w drugiej minucie (dokładnie – w 64 sekundzie) Pululu zaskoczył zbudowaną na nowo defensywę Widzewa. Trzeba powiedzieć, że piłkarz z Angoli wie, jak dać się we znaki łodzianom. Ba, jest ich prawdziwą futbolową zmorą (w zeszłym sezonie strzelił im dwie bramki). Inna sprawa, że goście wyjątkowo ułatwili mu zadanie. Nikt bowiem w polu karnym nie krył napastnika. Takich błędów się nie wybacza!

Widzew próbował się odbudować, przejąć inicjatywę, ale szło mu wyjątkowo ciężko. Wiele prób szukania udanej akcji kończyło się szybko złym podaniem. Raz udało się strzelić po ziemi Kozlovskiemu, ale Stryjek nie dał się zaskoczyć. Niewiele było aktywów w pierwszej połowie po stronie Widzewa. No, może za pozytyw można uznać, że lepiej pilnowali Pululu. Mądry widzewiak po szkodzie.

Jaga miała wigor, Widzew nie. Łodzianie łapali jedną żółtą kartkę za drugą (w sumie do przerwy aż pięć!). Alvarez w 44 min ujrzał po raz drugi żółty kartonik (za niesportowe zachowanie) i wyleciał z boiska. Czarna rozpacz: nieporadny Widzew musiał gonić wynik w dziesiątkę.

Gospodarze zwietrzyli szansę na drugiego gola. Od pierwszej minuty rzucili się do ataku. Widzewiakom skórę ratował Gikiewicz. Chciał wspomóc gospodarzy arbiter Kwiatkowski. Podyktował karnego niezgodnego z jakimkolwiek duchem gry. Przypadkowe zagranie ręką Hanouska uznał za niewybaczalne przewinienie. Na szczęście VAR pozwolił mu naprawić błąd.

Widzew miał swoją szansę. Po centrze z rzutu rożnego Shehu, do piłki doszedł Hajrizi, główkował z kilku metrów, ale skutecznie interweniował Stryjek.

Specjalnością Widzewa w tym meczu były… kartki. Pod koniec spotkania za klasyczny stempel na nodze rywal ujrzał ją kapitan Hanousek, a w doliczonym czasie Kerk.

Po fatalnej stracie piłki łodzian mogło być 2:0. Gikiewicz obronił strzał Imaza, a przy dobitce były… widzewiak – Hansen trafił w słupek. Łodzianie próbowali się zrewanżować, ale strzał Klimka nie mógł zaskoczyć bramkarza rywali.

Podsumowanie: dla Widzewa to nie pierwszy (oby ostatni!) wyjazdowy mecz do jak najszybszego zapomnienia, zwłaszcza gdy się wie, że to przy wydatnej pomocy łodzian mistrz Polski przerwał passę sześciu porażek z rzędu.

Po reprezentacyjnej przerwie 13 września Widzew zagra w Katowicach z GKS (godz. 20.30)

Jagiellonia – Widzew 1:0 (1:0)

1:0 – Pululu (2)

Widzew: Gikiewicz – Krajewski, Żyro, Hajrizi (90, Silva), Kozlovsky – Alvarez, Hanousek (78, Kerk), Łukowski (62, Klimek – Sypek (46, Shehu), Rondić, Cybulski (62, Gong)

Czy zmiana w defensywie nie wpłynie na jakość gry Widzewa w meczu z mistrzem Polski?

Fot. Marek Młynarczyk, autor bloga www.obiektywnasport.pl

Kolejnym rywalem Widzewa w ekstraklasie 1 września o godz. 20.15 będzie w Białymstoku drużyna mistrza Polski – Jagiellonia, która jest w głębokim sportowym kryzysie.

Po ostatnim zwycięstwie można przypuszczać, że taki kryzys Widzew ma już za sobą. Ale, ale… Wygrana jest zawsze cenna. tylko że postawa w defensywie łodzian momentami przyprawiała o ból głowy i spowodowało stratę dwóch bramek.

Na rezerwowych (przynajmniej niektórych) też trudno polegać jak na Zawiszy. To, jak w destrukcji zachował się Gong, przyczyniając się do straty bramki, wołało o pomstę do nieba. Po raz kolejny rodzi się pytanie: czy naprawdę w polskim futbolu nie ma lepszych graczy niż sprowadzony za większe czy mniejsze, ale zawsze pieniądze, futbolowy, światowy złom?! Na to pytanie powinni natychmiast sobie odpowiedzieć dający kasę sponsorzy, prezesi i dyrektorzy sportowi klubów ekstraklasy.

Tymczasem w meczu z Jagą w defensywie łodzian muszą zajść zmiany. Ibiza zobaczył czwartą żółtą kartkę i w Białymstoku nie zagra. Kto go zastąpi? Hajrizi, Kwiatkowski czy da Silva? Oby nowy układ personalny nie wpłynął na wzajemnie zrozumienie i skuteczność w grze.

W ofensywie cała nadzieja w rozsądku Hanouska, sportowym pozytywnym szaleństwie Alvareza, który wyrasta na nowego lidera drużyny i pracowitości, mającego strzeleckiego nosa – Rondicia.

Trener Widzewa – Daniel Myśliwiec: Zbliżyć się do tego szacunku, jaki ekipa Franka Smudy wypracowała sobie u kibiców!

Widzew godnie uczcił pamięć legendarnego trenera Franciszka Smudy. W najlepszy sposób jaki można czyli wygrywając ważny ligowy mecz. Łodzianie pokonali Radomiaka i mają na koncie trzecie ligowe zwycięstwo i 11 punktów. 1 września o godz. 20.15 Widzew zmierzy się w Białymstoku z mistrzem Polski – Jagiellonią.

Wracając do spotkania z Radomiakiem. Wydawało się, że łodzianie mają je pod kontrolą, gdy prowadzili 2:0. Potem jednak losy meczu się odwróciły. Prawdą jest, że przy pierwszym golu dla rywali słabo interweniował Gikiewicz, ale kto wie, jak by się cała ta ligowa batalia skończyła, gdyby pod koniec spotkania nie wygrał pojedynku sam na sam z Rochą. Inna sprawa, że od 42 minuty Widzew powinien grać w przewadze jednego zawodnika, bo jak twierdzi sędziowski ekspert- Rostkowski, Mammadov faulujący Rondicia powinien ujrzeć czerwoną kartkę.

Trener Daniel Myśliwiec po spotkaniu: Najważniejsze było zwycięstwo. Nawet w stylu, który mógłby nie być zgodny z naszym standardem. Wynik był poparty bardzo dobrymi momentami gry. Ciężko jednak nie zwrócił uwagi na takie przestoje, jak choćby w doliczonym czasie pierwszej połowy.

Przy okazji ostatnich wydarzeń i śmierci kogoś ważnego dla historii Widzewa, to wydarzenie daje bardzo dobrą perspektywę. To, co było wtedy, było spektakularne i myślę, że nawet nie jesteśmy godni porównywać się do tamtej ekipy.

Chciałbym jednak, żebyśmy przy okazji takich spotkań doceniali, jak długą drogę przeszedł Widzew od awansu do ekstraklasy. Czasami nie będziemy robić wszystkiego idealnie, ale proszę mi uwierzyć, że zawsze będziemy robić wszystko, żeby zbliżyć się do tego szacunku jaki ekipa Franka Smudy wypracowała sobie u kibiców. 

Widzew Łódź – Radomiak Radom 3:2 (2:1)

1:0 – Alvarez (18), 2:0 – Rondić (42, karny), 2:1 – Rocha (45+4), 3:1 – Żyro (75), 3:2 – Ouattara (77)

75′ Żyro – 45+4′ Rocha, 77′ Ouattara
Widzew: Gikiewicz – Krajewski, Żyro, Ibiza, Silva – Hanousek (80, Shehu), Alvarez – Sypek (60, Gong), Łukowski (72, Kerk), Cybulski (60, Klimek) – Rondić (72, Sobol)

Widzów 16 467

Widzew starał się, ale przegrał po raz dziesiąty w sezonie, czwarty z rzędu i jest coraz bliżej strefy… spadkowej

Wartości artystyczne nie grają i nie przynoszą punktów. Cóż z tego, że Widzew rozegrał emocjonujący, widowiskowy pojedynek, skoro zszedł z boiska pokonany, po raz dziesiąty w sezonie, po raz piąty na własnym stadionie. Łodzianie coraz bliżej strefy spadkowej!

Nowość. Widzew (trochę z konieczności) rozpoczął mecz z Jagiellonią z dwoma młodzieżowcami w składzie (Krzywański, Tkacz). Przed pierwszym gwizdkiem uhonorowano legendę – Wragę. Powstanie loża im. Wiesława Wragi. Czy to zmiana stylu działania klubie? Wreszcie byli świetni gracze będą doceniani i słuchani?!

Mecz rozpoczął się od kapitalnych interwencji bramkarzy. Najpierw Krzywańskiego, który obronił strzał w róg nie byle kogo, bo specjalisty od zdobywania goli – Imaza. W odpowiedzi Alomerovicia, który wyjął piłkę z okienka po uderzeniu Alvareza. To był początek emocji… Wyjątkowo składny atak gości, mimo mocnego pressingu Widzewa pod polem karnym rywali, przyniósł gola. Po podaniu Nene piłkę w róg posłał Pululu. Odpowiedź była natychmiastowa. Po dokładnej, mierzonej centrze Ciganiksa do siatki głową piłkę posłał kapitan Pawłowski. W ciągu jedenastu minut emocji było więcej niż w nie jednym całym spotkaniu ekstraklasy!

Po kilkunastu sennych minutach, w czasie których więcej z gry miał Widzew, wyjątkowo składna akcja Jagi, w czym wielka zasługa Wdowika i Nene, przyniosła prowadzenie. Czy jednak przed strzałem Marczuk nie faulował Ciganiksa? Po analizie VAR sędzia uznał, że nie i gol został uznany.

Druga połowa zaczęła się fatalnie dla gospodarzy. Po centrze byłego widzewiaka – Hansena niepilnowany przez nikogo Imaz umieścił piłkę w siatce. Łodzianie nie zdołali się otrząsnąć, a arbiter podyktował karnego dla gości po faulu Żyry na Nene. Na szczęście dla łodzian wcześniej piłkę ręką zagrał Marczuk.

Z każdą upływającą minutą wartość ofensywna rozczarowanych przebiegiem gry i wynikiem gospodarzy była coraz mniejsza, ale mieli oni jeszcze dwie okazje na kontaktowego gola. Skończyło się niestety na kolejnej, czwartej z rzędu porażce w ekstraklasie! Futbolowa makabra.

Wykartkowany Romanczuk pojawił się na łódzkich trybunach w roli kibica drużyny gości! Widzów: 17 658.

Widzew – Jagiellonia 1:3 (1:2)

0:1 – Pululu (9), 1:1 – Pawłowski (11, głową), 1:2 – Marczuk (33), 1:3 – Imaz (51, głową)

Widzew: Krzywański – Zieliński (80, Kastrati), Żyro, Ibiza, Ciganik – Nunes (61, Klimek), Hanousek, Alvarez, Tkacz (80, Cybulski) – Pawłowski, Sanchez (71, Rondić)

Widzew. Na razie para poszła w gwizdek. Łodzianie nie zrobili kroku do przodu

Zastanawiające jest to, że po dwóch pierwszych kolejkach ekstraklasy najlepszymi piłkarzami obu łódzkich drużyn byli bramkarze. Jak tak dalej pójdzie to jedno jest pewnie, nawet broniąc fantastycznie nie uratują dla Łodzi najwyższej klasy rozgrywek.

Widzew miał cały okres przygotowawczy na znalezienie wartościowych młodzieżowców i wkomponowanie ich w skład oraz przysposobienie do preferowanej taktyki. Niestety, dyrektor sportowy i trenerzy znów przy al. Piłsudskiego zaspali. Stąd, moim zdaniem, szukanie po omacku, bo pali się grunt pod nogami (milionowe kary za wypracowanie młodzieżowych minut) i niespodziewane wpuszczanie młodych, zdolnych (jak Filip Przybułek) na zbyt głęboką wodę.

Widzew miał poprawić grę w defensywie. Trener Janusz Niedźwiedź przebudował formację, może ona teraz nawet grać w dwóch ustawieniach i co? Na razie para poszła w gwizdek. Formacja, ale i cała gra defensywna zespołu, przypomina ser szwajcarski z wielkimi dziurami.

Nowi gracze, którzy mieli dań impuls drużynie do lepszego grania, na razie okazują się futbolowymi przeciętniakami. Nic dziwnego, że obserwujemy znikanie podczas meczów na wiele minut z boiskowych radarów zniechęconego lidera drużyny – Bartłomieja Pawłowskiego.

Trener cieszy się, że w Szczecinie, jego zespół walczył do końca, ale co miał innego zrobić? Stanąć i zacząć się mazgaić?! Wszak to niegodne sportowca, a zwłaszcza zawodowca.

Teraz czeka drużynę mecz z Jagiellonią w piątek o godz. 18 w Białymstoku. Rywale, podobnie jak łodzianie, zdobyli trzy punkty. Są w zasięgu aktualnych możliwości Widzewa. Boiskowa rzeczywistość pokaże, jak jest naprawdę.

« Older posts

© 2025 Ryżową Szczotką

Theme by Anders NorenUp ↑