Łódź rozdzieliła sportowe dotacje. Jak co pół roku jest nawet nie ubogo, a … żebraczo. To kwoty dla niektórych klubów jedynie na przetrwanie (czy przetrwają to inna sprawa). Nie zapewniające żadnego rozwoju.
Tylko pozazdrościć sąsiadowi zza miedzy, ale nie tylko jemu. PGE Górnictwo i Energetyka Konwencjonalna znowu będzie sponsorowało piłkarzy GKS Bełchatów. Prezes państwowej spółki przekazał bełchatowianom czek, na kwotę 1,25 miliona złotych.
Lechia dostała od miasta Gdańska dotację w wysokości, w Łodzi w to trudno uwierzyć, 20 słownie: dwudziestu milionów złotych na dwa lata. Są miasta, które dbają o swoje kluby…
Władze Łodzi podniosły świadczenia Widzewowi – wiadomo awans. Więcej dostały piłkarki nożne TME SMS, bądź co bądź mistrzynie Polski. Więcej jest dla Grot Budowlani, a dlaczego mniej dla ŁKS Commercecon, jeden Bóg raczy wiedzieć. Za heroiczną walkę o utrzymanie ekstraligi ukarani zostali Budowlani SA – zabrano im kasę. Stracili też żużlowcy Orła. Po raz pierwszy kasę (50 tys. zł) dostało prowadzące futsalowy team Stowarzyszenie Malwee Łódź.
Jak widać kasę rozdzielano raczej na chybił trafił, bez większego składu i ładu. Oznaczać to może tylko jedno, że sportem w UMŁ rządzą nie fachowcy, a dyletanci i… skarbnik miasta oraz, co bardzo ważne, ludzie dbający przede wszystkim o interesy Miejskiej Areny Kultury i Sportu. Władza ustala ceny za wynajem obiektów, a potem płaci… sama sobie, żeby zmniejszać jak to tylko możliwe długi MAKiS. Gdyby nie ten potrzebny władzy kompromitujący ją trik, pewnie marnej kasy na działalność sportową klubów nie byłoby wcale.
Powiedzmy od razu i wprost: zaoszczędzone pieniądze nie uratują budżetu Łodzi, starczą co najwyżej na lepsze obiady dla urzędników w stołówce przy Piotrkowskiej 104. Pokazują jedynie, że jesteśmy biednym, zapuszczonym (sportowo) miastem bez jakichkolwiek perspektyw na przyszłość. Za nic miano sugestie Rady Sportu, żeby z roku na rok rosły dotacje na łódzkie kluby sportowe. Smutne, ale prawdziwe. Zamiast rozwoju wegetacja. To prowadzi donikąd!
Proponuję: to powinien być początek oszczędzania na szeroko pojętej kulturze w Łodzi. Czy nie czas najwyższy na reformę teatrów, opery, filharmonii itp. itd. Zaleceniem na najbliższe pół roku powinno być zrobienie z nich… spółek akcyjnych, a potem przyznanie dotacji na poziomie tych sportowych. Ciekawie, jak długo wytrzymałaby Teatr Wielki przed spektakularnym bankructwem – miesiąc, dwa czy sześć?!
Dodaj komentarz