Rezerwowy Pafka

Tag: piłka nożna (Page 20 of 39)

Na koniec nieudanego futbolowego roku: dwa gole, zwycięstwo Polaków i Nicola Zalewski czyli nadzieja na lepszą przyszłość

Dawno tego nie było. Kibice stracili i słusznie zaufanie do piłkarskiej reprezentacji, czego dowodem kilkanaście tysięcy wolnych miejsc na Stadionie Narodowym podczas towarzyskiego meczu z Łotwą.

Od pierwszej minuty atakowali Polacy, starał się ich stopować m.in. obrońca gości widzewiak Ciganiks. Już w siódmej minucie akcja skrzydłowych Zalewski – Frankowski przyniosła gola. Potem Łotyszę trochę się ogarnęli.

Niestety, po dobrym początku, im dalej w las tym… mniej drzew. Akcje Polaków były schematyczne i przewidywalne, a gdy coś się ruszyło to nasi piłkarze nie byli w stanie wykorzystać aktywności Zalewskiego. Wróciliśmy do naszych futbolowych wartości(?!) – chaosu, bylejakości. Dopiero w samej końcówce pierwszej połowy nasze orły zepchnęły rywali pod własne pole karne, przeprowadziły akcje, które mogły przynieść drugiego gola. Tak się jednak nie stało.

Początek drugiej połowy podobny do tej pierwszej. Po perfekcyjnym dośrodkowaniu Zalewskiego bramkę zdobył głową po znakomitym wyskoku kapitan Lewandowski. To jego 82 gol w drużynie narodowej.

Podsumujmy, gdyby wszyscy polscy piłkarze z pola grali na poziomie Zalewskiego, to na pewno wywalczylibyśmy sobie bezpośredni awans do finałów mistrzostw Europy. Niestety, młody skrzydłowy po brutalnym faulu kulejąc musiał opuścić boisko.

Po udanym początku znów wszystko wróciło do tragicznej normy czyli futbolowej beznadziejności. Oddaliśmy inicjatywę, chaos rządził w defensywie i gdyby nie bramkarz Bułka goście mogliby cieszyć się z gola.

Najbardziej wzruszającym i pięknym momentem było pokazanie przez telewizyjną kamerę kilkuletniej dziewczynki śpiewającej na trybunie z wielkim oddaniem i uczuciem polski hymn. Jeszcze Polska (piłka) nie zginęła, oby tak o sobie mogli w nowym roku mówić polscy futboliści…

Polska – Łotwa2:0 (1:0)

1:0 – Frankowski (7), 2:0 – Lewandowski (48, głową)

Polska: Skorupski (46, Bułka) – Wieteska, Bednarek, Kiwior – Frankowski, S.Szymański (82, Grosicki), Piotrowski (61, Struski), D.Szymański (62, Slisz), Zalewski (83, Wdowik) – Lewandowski (61, Świderski), Buksa

Wiele bym dał, żeby nasza reprezentacja grała dziś tak jak węgierska i żebyśmy mieli takiego piłkarza, jak Dominik Szoboszali

Gra piłkarskiej reprezentacji Polski jest jednym wielkim rozczarowaniem. Eliminacje mistrzostw Europy były po prostu kompromitacją. Na kanale „Prawda Futbolu” mówił o tym Zbigniew Boniek:- W przeszłości ani w przyszłości nie będzie takiej grupy, która była tak łatwa. Można było ją spokojnie przejść. Myśmy tego nie osiągnęli. Ciężko jest mówić pozytywnie. Zawaliliśmy sromotnie te eliminacje.

Polacy będą szukali szansy w barażach. Te odbędą wiosną przyszłego roku. Mecze półfinałowe są zaplanowane na 21 marca, a finałowe pięć dni później.

Dziś o godz. 20.45 czeka nas przegląd kadr w towarzyskim meczu z Łotwą na Stadionie Narodowym. Podopieczni Michała Probierza zagrają sparing ze 132. drużyną w rankingu FIFA.Wygraliśmy ostatnie cztery spotkania z tym rywalem. Trener podał skład Polaków: Skorupski/Bułka — Frankowski, Kiwior, Wieteska, Bednarek, Zalewski — D. Szymański, S. Szymański, Piotrowski — Lewandowski, Buksa.W drużynie rywali być może wystąpi widzewiak Andrejs Ciganiks.

Ja tymczasem z wielką zazdrością patrzyłem na grę młodej, perspektywicznej reprezentacji Węgier, która pokonała Czarnogórę 3:1 i wystąpi w finałach mistrzostw Europy. Przypomnę, że w walce o Mundial w grupowej rywalizacji byliśmy wyżej od Węgrów, choć wtedy zremisowaliśmy z nimi 3:3 i przegraliśmy 1:2. Dziś porażka byłaby nieomal pewna, bo rywale zrobili dwa kroki do przodu, a my dwa kroki w tył.

Jaki polski obrońca zatrzymałby bowiem kapitana Madziarów?W spotkaniu z Czarnogórą 23-letni rozgrywający Dominik Szoboszali, który coraz lepiej radzi sobie w Premier League, w trudnym momencie wziął grę i odpowiedzialność za wynik na swoje barki i w ciągu dwóch minut strzelił dwie bramki, w tym jedną po kapitalnej indywidualnej akcji, godnej największych gwiazd futbolu. Ile bym dał, żeby taką akcję przeprowadził któryś z liderów naszej drużyny. Na dodatek napastnik Adam, który wyróżnia się ryżową brodą i posturą rugbisty formacji młyna, popisał się znakomitym, finezyjnym prostopadłym podaniem, po którym padł gol. Po prostu palce lizać. Pomarzyć dobra rzecz. Co by było gdyby ostatnio tak zagrał któryś z naszych napastników!

Wcześniej, o godz. 18 dużo ważniejszy mecz. Polska młodzieżówka zmierzy się z Niemcami w eliminacjach mistrzostw Europy. Nasz dotychczasowy bilans to: trzy mecze i trzy zwycięstwa, w tym ostatnie z Izraelem w Łodzi (2:1). Dodajmy: sukcesy mimo niewykorzystania trzech rzutów karnych!

Po kolejnym rozczarowaniu. Trener reprezentacji Polski – Michał Probierz: Widzę, że jest grupa zawodników, która może tej drużynie bardzo dużo pomóc

Po meczu pełnym… wad reprezentacja Polski zremisowała 1:1 (1:0) z Czechami w meczu 9. kolejki grupy E eliminacji mistrzostw Europy i straciła szansę na bezpośredni awans do finałów. Bramkę dla Polski strzelił Jakub Piotrowski. Naszą drużynę czekają mecze barażowe. Może dobrze by było, żebyśmy nie awansowali, bo w ten sposób kupimy sobie czas na mądrą przebudowę zespołu i stworzenie mocnej (na nasze możliwości) drużyny na eliminacje mistrzostw świata. Pytanie, czy bez kapitana Roberta Lewandowskiego, który był jednym z najsłabszych piłkarzy w spotkaniu z Czechami.

Opinie po ostatnim spotkaniu eliminacyjnym za 90minut.pl. Michał Probierz: – Kluczem było to, że nie potrafiliśmy zamknąć tego spotkania. Przy 1:0 mogliśmy kilka razy lepiej dograć piłkę i byłby drugi kluczowy gol. Bramkę, którą straciliśmy, to wynik brak właściwej organizacji gry. Pokazaliśmy, że ten zespół potrafi grać w piłkę. Na skutek urazów powypadali nam zawodnicy. Weszli piłkarze, którzy chcieli grać, którzy pokazali, że potrafią grać i naprawdę wydaję mi się, że są nadzieje żeby grać dobrze w następnych meczach.

Pokazaliśmy charakter, walczyliśmy o każdą piłkę, płynnie przechodziliśmy w pressingu. Jeden raz zaspaliśmy przy stałym fragmencie gry i ułatwiliśmy zadanie Czechom i tego najbardziej nam szkoda. Za mało oddajemy strzałów, chcemy często z tą piłką wjechać do bramki, ale generalnie możemy tylko żałować, że tego spotkania nie wygraliśmy, bo uważam, że graliśmy dobre spotkanie.

Potrafimy bardzo agresywnie grać, potrafimy grać jeden na jeden, że się tego nie obawiamy. Widać, że grali zawodnicy, którzy grają w klubach i to od razu widać na boisku. Widzę, że jest grupa zawodników, która może tej reprezentacji bardzo dużo pomóc.

Robert Lewandowski: – Staraliśmy się zrobić wszystko. Czy to wystarczyło? No nie, bo tylko remis. Z przebiegu gry naprawdę widać było dobrą grę z naszej strony. Rozgrywaliśmy, utrzymywaliśmy się przy piłce, przegrywaliśmy z jednej strony na drugą, dochodziliśmy do pola karnego, ale tam brakowało ostatniego podania, wrzutki, strzału z dystansu.

Oczywiście jesteśmy rozczarowani jeżeli chodzi o całe eliminacje. Mecz z Czechami to już była taka próba ratowania tego, co od początku eliminacji nie funkcjonowało. Widać jakiś tam progres, ale w tej chwili musimy skupić się tylko na tych barażach i mam nadzieję, że mecze u siebie, przy dobrym losowaniu, to szczęście nam pomoże byśmy awansowali na mistrzostwa Europy. Najważniejsze jest to, że niezależnie czy ktoś ma jeden, sto czy ileś występów to przede wszystkim wchodzi, wie co robić i daje swoją jakość, żeby czuł się swobodnie, czuł się na tyle pewnie i przełożył te swoje umiejętności na grę w reprezentacji.

Jesteśmy coraz dalej od europejskiej piłkarskiej przyzwoitości. Litwini grają w piłkę nożną lepiej od Polaków!

Polska po wielce rozczarowującym meczu zremisowała z Mołdawią 1:1 i ma coraz mniejsze szanse na awans do finałów piłkarskich mistrzostw Europy.

Oglądałem mecze innych drużyn, ciekaw jaki poziom one prezentują. Francja, Anglia czy Włochy na dziś są poza jakimkolwiek naszym zasięgiem.

Spoglądałem też na to, co robi… Litwa do tej pory europejski kopciuszek i raczej futbolowy chłopiec do bicia. I co? Jestem pewien, że dziś Litwini grają w piłkę lepiej od Polaków. Pokazali niezłą piłkę w meczu z Węgrami, prowadząc do 82 minuty 2:1 i ostatecznie remisując 2:2. To dowodzi, że wyjazdowa wygrana Litwinów z Bułgarami nie była przypadkiem.

Niestety, piłkarska Europa, nawet ta drugiej prędkości nam ucieka. Jedyna pociecha w młodzieży. W eliminacjach do MME Polska pokonała Estonię 5:0, a wisienką na torcie był rajd i bramka Nikoli Zalewskiego. Drużyna U 19 zremisowała z Niemcami 3:3, a zespół U 18 pokonał Czechów 5:0. Czy zatem musimy cierpliwie czekać na to, co z tych zdolnych, ciekawych chłopaków wyrośnie?

Widzew. Czy trener Daniel Myśliwiec zdecyduje się na grę… dwoma napastnikami?

Wraca ekstraklasa. 22 października o godz. 15 Widzew podejmie w meczu przyjaźni kibiców beniaminka – Ruch Chorzów. Rywal jest przedostatni, zdobył 7 punktów. Na wyjeździe trzy razy zremisował. Zajmujący dziewiąte miejsce łodzianie zdobyli dwa razy więcej punktów, na własnym boisku wygrali cztery spotkania, przegrali jedno.

Nowy trener Widzewa – Daniel Myśliwiec ma mocno, bardzo mocno pod górkę. Z mniejszymi lub większymi urazami boryka się pięciu ważnych piłkarzy: Serafin Szota nie zagra już jesienią), Fran Alvarez, Bartłomiej Pawłowski, Sebastian Kerk i Dawid Tkacz. Oni raczej na pewno nie zagrają.

Opinia internauty na widzewtomy.net jest miażdżąca: czyli wszyscy, którzy przyszli do nas z kontuzjami lub po kontuzjach, są kolejny raz kontuzjowani. Nieźle ich sztab medyczny sprawdza przed podpisaniem kontraktu. Na dodatek Tkaczowi Widzew robią operację na swój koszt, żeby do ans przyszedł…

W ostatnim pojedynku po golu – stadiony świata Andrejsa Ciganiksa Widzew przy al. Piłsudskiego pokonał Stal Mielec 1:0. Pewnie teraz pojawi się w wyjściowej jedenastce.

A może tym razem Widzew zacznie mecz wyjątkowo odważnie, bo trener postawi na dwóch napastników Dani Sancheza i Imada Rondicia? W rozgrywaniu piłki trzeba będzie liczyć na kreatywność i skuteczność Juliana Shehu. Widzew nie może sobie pozwolić na kolejną chwilę słabości. Musi skrzętnie ciułać punkcik do punkciku, żeby wiosną nie drżeć o swój ekstraklasowy byt.

Remis, który jest porażką piłkarskiej reprezentacji Polski. Arkadiusz Milik: – Słyszałem już kiedyś głośniejsze gwizdy. To jeden z najcięższych momentów, od kiedy jestem w drużynie narodowej

Musimy znosić futbolowe przeciętniactwo w wykonaniu naszych piłkarzy. Cóż, taki czas. Polska zremisowała z Mołdawią 1:1 w eliminacjach mistrzostw Europy. Rywale zajmują 159 miejsce w rankingu FIFA i na naszej drużynie zdobyła aż cztery punkty.

– Szkoda. Prawdopodobnie zostały tylko play-offy. Płacz, narzekanie nic nie zmienią. Trzeba wyciągać wnioski i iść do przodu – napisał Zbigniew Boniek na swoim profilu na platformie X.

Co teraz? Musimy wygrać z Czechami i patrzeć na wyniki pozostałych meczów.

Artur Wichniarek:  – Piłka nożna to jest prosty sport, ale nienawidzi przypadku. A my jesteśmy reprezentacją przypadkową. W taki sposób nie można grać w piłkę – ocenił były reprezentant dla Kanału Sportowego.- U nas jest granie od przypadku do przypadku. Jest akcja, która nam wyjdzie, a sześć następnych nam nie wyjdzie. Jest jeden mecz, w którym dwóch zawodników się wyróżni, a w kolejnym już się nie wyróżniają.

Opinie trenera i piłkarzy na 90minut.pl i meczyki.pl.

Michał Probierz:– W piłce decydują bramki, nie wykorzystaliśmy sytuacji i to jest nasz problem. Widać było, że zawodnicy od początku meczu trochę nerwowo weszli w to spotkanie i trochę zbyt nerwowo chcieli tworzyć te sytuacje. Wiedzieliśmy wszystko o Mołdawii i to się potwierdziło. Tym bardziej szkoda tak wielu niewykorzystanych sytuacji.

Jest to bolesne doświadczenie, ale taka jest piłka. Trzeba stanąć za tym zespołem. Do końca walczyliśmy o zwycięstwo i po prostu zabrakło „kropki nad i”. Mieliśmy momenty bardzo dobrej gry. Potrafiliśmy wymieniać podania na jeden kontakt. W momencie jak obejmowałem to stanowisko, wiedziałem jakie mogą być trudności. Takie jest życie. Wiedziałem jaki jest stan tabeli. Mieliśmy wszystko w swoich rękach, ale teraz już nie ma co o tym mówić.

Karol Świderski: – Głupio stracony gol po stałym fragmencie gry. Wiedzieliśmy, że tylko w taki sposób mogą nam zagrozić. Myślę, że w drugiej połowie, gdzie goniliśmy wynik, staraliśmy się kreować grę, byliśmy lepszym zespołem. Czegoś zabrakło, żeby strzelić tę zwycięską bramkę.

Paweł Wszołek: – Ten remis to jest dla nas porażka. Na pewno każdy się starał i zostawił „serducho”. Zawiedliśmy, ale dalej jesteśmy w grze.

Piotr Zieliński: – Jak dostaniesz „gonga” to z takimi drużynami ciężko wygrać. Niestety remisujemy go, a dla nas to jak porażka. Potrafimy grać w piłkę, mamy dobrych zawodników, a wychodzimy na własnym stadionie i wyglądamy przeciętnie. Nowy selekcjoner dał powiew świeżości. On w nas wierzy, a my chcemy się odwdzięczyć trenerowi. Chcemy pojechać na Euro, ale znowu komplikujemy sobie sytuację na własne życzenie.

Przemysła Frankowski: – Pierwsza polowa nam nie wyszła, zagraliśmy bardzo słabo. W drugiej połowie wyglądało to lepiej, ale i tak nie wystarczyło na zwycięstwo.

Arkadiusz Milik: – Z pewnością, gdy gra się u siebie, to nie jest miłym uczuciem zostać wygwizdanym. Wszyscy zdajemy sobie sprawę. Myślę jednak, że nie było aż tak źle. Słyszałem już kiedyś głośniejsze gwizdy. To jeden z najcięższych momentów, od kiedy jestem w reprezentacji Polski. Na pewno będziemy chcieli z niego wyjść.

Kamil Grosicki: – Jest mi smutno, bo wiem, że czas mi ucieka. Każdy taki mecz, każdą minutę staram się wykorzystać, bo wiem, że to może być ostatnia minuta.

Ile można znosić piłkarskich upokorzeń. Kompromitujący remis reprezentacji Polski z Mołdawią!

Wielkie rozczarowanie. Tylko zremisowaliśmy z Mołdawią w eliminacjach mistrzostw Europy po beznadziejnej pierwszej połowie i przyzwoitej drugiej. Skoro nie jesteśmy w stanie pokonać Mołdawii, to nie zasługujemy na to, żeby wystąpić w finałach mistrzostw Europy!

Trener Michał Probierz ustawił drużynę ofensywnie na eliminacyjne starcie z Mołdawią, czego dowodem choćby wystawienie dwóch napastników. Niestety, nic z tego dobrego nie wyniknęło, ale po kolei…

Pierwsza połowa to jednak jedno wielkie rozczarowanie, bo to rywale lepiej, szybciej i groźniej atakowali. Mołdawianie udokumentowali swoją przewagę golem zdobytym po rzucie rożnym, a autora bramki, który z sześciu metrów posłał piłkę do siatki, nie krył żaden z naszych piłkarzy. No po prostu dramat.

Okazje na gola miał Wszołek, ale strzelał niecelnie. Milik z trzech metrów dwa razy główkował i trafił w bramkarza rywali. Wyjątkowy wyczyn, jak na… napastnika. W kolejnej akcji Świderski zachował się jak piłkarz kopiący piłkę w rugby. Z kilku metrów posłał piłkę nad poprzeczkę.

Od pierwszej minuty drugiej połowy Polacy zepchnęli rywali do obrony. I stało się… Po podaniu Zielińskiego, przepuszczeniu piłki przez Milika, piłkę do siatki uderzeniem w róg bramki skierował Świderski. W doliczonym czasie z sześciu metrów Buksa niestety główkował obok słupka i mecz skończył się rozczarowującym, a może trzeba powiedzieć kompromitującym remisem.

Polacy nie wzięli rewanżu za wstydliwą porażkę w pierwszym eliminacyjnym starciu obu drużyny, gdy choć prowadzili 2:0, przegrali mecz z Mołdawianami 2:3.

17 listopada (godz. 20.45) na Stadionie Narodowym mecz Polska – Czechy.

Eliminacje mistrzostw Europy

Polska – Mołdawia 1:1 (0:1)

0:1 – Nicolaescu (26), 1:1 – Świderski (53)

Polska: Szczęsny – Kędziora, Peda, Kiwior, Wszołek (71, Kamiński), Dziczek (46, Slisz), S. Szymański (71, Marchwiński), Zieliński, Frankowski, Świderski, Milik (71, Buksa)

Porażka z Cracovią. Z taką grą i takimi wynikami ŁKS nie utrzyma się w ekstraklasie!

Łodzianie po beznadziejnej pierwszej połowie przegrali drugi mecz na własnym boisku i siódmy w sezonie. Gdzie i z kim ełkaesiacy mogą szukać punktów?! Cracovia, która nie wygrała przed wizytą w Łodzi pięciu meczów z rzędu, przerwała czarną serię

Zaczęło się źle dla łodzian. Cracovia miała przewagę. Po główce Rakoczego z dwóch metrów skuteczną interwencją popisał się Bobek. Niestety, spóźnił się w kolejnej i sfaulował Śmiglewskiego w polu karnym. Na szczęście dla łodzian Rakoczy przestrzelił. Piłka po poprzeczce poleciała w trybuny. Niestety sprawdziło się przysłowie: do trzech razy sztuka. Po rzucie rożnym niepilnowany Ghita główkował precyzyjnie w długi róg i goście wyszli na prowadzenie.

Łodzianie zaczęli słabiutko. I były tej słabości kolejne konsekwencje. Atanasov strzelił drugiego gola, strzałem z dystansu. Po drodze piłka odbiła się od Flisa i zmyliła Bobka.

Wolniejsi o tempo gospodarze nie byli w stanie przeprowadzić składnej akcji, brakowało dokładnego podania. Musieli za to rozpaczliwie zatrzymywać ataki gości. Gdy mieli szansę, to po rzucie rożnym z pięciu metrów Tejan główkował nad poprzeczkę.

Na pierwszy celny strzał ŁKS czekaliśmy do 32 minuty. Uderzenie Tejana pod poprzeczkę obronił Madejski. W odpowiedzi niepilnowany Makuch trafił w słupek. W kolejnej akcji Oshima ograł łodzian w polu karnym jak dzieci, strzelał z pięciu metrów, ale udało się gospodarzom tę akcję uratować. Japończyk był nie do upilnowania ani dla Głowackiego, ani dla Flisa. To było bodaj najgorsze 45 minut w wykonaniu ŁKS w tym sezonie.

W drugiej połowie inicjatywa należała do ŁKS, który zamknął rywali na ich przedpolu. Strzał Dankowskiego z dystansu obronił Madejski. Im dalej w las, tym niestety było gorzej, gospodarze byli coraz bardziej… bezradni. Na dodatek w doskonałej sytuacji z 10 metrów w 86 minucie Pirulo uderzył obok słupka. Zatem klapa, zamiast emocjonującej końcówki.

ŁKS – Cracovia0:2 (0:2)

0:1 – Ghita (14, głową), 0:2 – Atanasov (21)

ŁKS: Bobek – Głowacki, Flis, Louveau, Dankowski (74, Gulen) – Mokrzycki, Hoti (74, Śliwa), Letniowski (23, Ramirez) – Szeliga (46, Janczukowicz), Pirulo (89, Fase), Tejan

Czwarta wyjazdowa porażka walczącego do końca Widzewa. Szybki jak błyskawica i skuteczny Serhij Krykun nie do zatrzymania dla łódzkich obrońców

Nowe trenerskie porządki w Widzewie, ale na razie niewiele, żeby nie powiedzieć nic, się nie zmieniło. Widzew doznał czwartej wyjazdowej na dodatek zasłużonej porażki w sezonie (ma jeszcze na koncie tylko dwa remisy na obcych boiskach). Łodzianie po raz drugi w sezonie stracili trzy bramki (pierwszy raz z Legią). Piast natomiast po raz pierwszy w tych rozgrywkach zapisali na swoim koncie trzy gole.

Łodzianie rozpoczęli pojedynek z Piastem w takim samym personalnym ustawieniu jak niezbyt udany, szczególnie w drugiej połowie pojedynek z Koroną Kielce (1:1). Już w 2 min Widzew mógł prowadzić. Po dalekim wyjściu Placha i stracie piłki, Katranis zablokował szykującego się do wykonania lobu na pustą bramkę Pawłowskiego. Ameyaw wyprzedził Nunesa, ten ratował się faulem, ujrzał żółtą kartkę i nie zagra w kolejnym spotkaniu. Potem więcej było kartek niż składnej gry, aż do 24 minuty.

Tomasiewicz inteligentnie przelobował bezradnego Żyrę, a Krykun wykorzystał sytuację sam na sam. Na dodatek za dyskusje czwartą żółtą kartkę ujrzał Sanchez i on też nie wystąpi przeciwko Stali. Mógł się szybko zrehabilitować, ale po prostopadłej wrzutce Żyry, przepchnął rywala, ale z czterech metrów posłał piłkę obok słupka. W rewanżu po juniorskim błędzie Nunsa, który dał się zwieść Feliksowi i dośrodkowaniu do pustej bramki pikę posłał znów Krykun.

Genialnie rozpoczął drugą połowę Pawłowski, który strzelił kapitanie na bramkę z rzutu wolnego. Piłka odbiła się od poprzeczki, pleców bramkarza i wpadła do siatki. Bramka została uznana za samobójcze trafienie Placha.

Krykun nadal był nie do zatrzymania dla łodzian. Tym razem po wyprzedzeniu Milosa w polu karnym dokładnie dograł piłkę do Ameyawa, ale ten skiksował będąc pięć metrów od bramki! Za szybki dla gości Krykun został sfaulowany w polu karnym przez spóźnionego z interwencją Shehu i arbiter podyktował jedenastkę, którą wykorzystał Dziczek. Widzew walczył do końca. Po podaniu Kerka na listę strzelców wpisał się Kerk. Pytanie do trenera Myśliwca, dlaczego obaj piłkarze tak późno weszli na boisko?!

7 października o godz. 15 Widzew zagra u siebie. Podejmie Stal Mielec, która zasłużenie przegrała u siebie z Koroną Kielce.

Piast Gliwice – Widzew 3:2 (2:0)

1:0 – Krykun (24), 2:0 – Krykun (38), 2:1 – Plach (47, samobójcza), 3:1 – Dziczek (68, karny), 3:2 – Rondić (90+5)

Widzew: Ravas – Milos, Żyro, Ibiza, Nunes (46, Ciganiks) – Kun (67, Kerk), Hanousek, Shehu (73, Rondić) – Pawłowski, Tkacz – Sanchez

Piłkarski Puchar Polski. Oby nie było nieprzyjemnych, łódzkich niespodzianek. Mecz Widzewa pokaże Polsat Sport

Fot.PZPN

Nasze, łódzkie zespoły stają do walki w Pucharze Polski. W tych rozgrywkach nigdy nie brakowało niespodzianek, ba wręcz sensacji, gdy maluczcy ogrywali potentatów. Tak było z dzisiejszym liderem II ligi – KKS Kalisz, który w minionym sezonie dotarł do półfinału, wyeliminowany przez Legię. Wcześniej kaliszanie po szalonym meczu pokonali Widzew. Po dogrywce było hokejowo 5:5, w karnych lepszy był KKS, wygrał 4-3.

Fot.Cyfrasport/ŁKS Łódź

Jutro o godz. 18.30 kaliszanie podejmą ŁKS. Łodzianie są faworytami, to pewne. Na których piłkarzy postawi Kazimierz Moskal. Czy przy zalewie żółtych i czerwonych kartek da szans pogrania i ogrania się zmiennikom? Jeśli tak, to mamy nadzieję, że ci staną na wysokości zadania, pokażą ekstraklasowe umiejętności i przejdą do kolejnej rundy pucharowych zmagań. Trzeba uważać na Huberta Sobola, który już zapisał na swoim koncie sześć goli.

Fot. Marek Młynarczyk, autor boga www.obiektywnasport.pl

Pół godziny wcześniej Widzew zagra w Elblągu z III-ligową Concordią. Rywale są w strefie spadkowej, w 9 meczach zdobyli osiem punktów. W ostatniej kolejce zremisowali z Mławianką 0:0, przerywając fatalną serię czterech porażek z rzędu. Wielkim problemem zespołu jest… skuteczność. Oby nie poprawili jest sobie w starciu z łodzianami? Widzew w ostatnim ligowym spotkaniu po słabej grze wywalczył remis. Teraz jednak musi pokazać, że to była chwila słabości, a pod wodzą nowego szkoleniowca Daniela Myśliwca robi kroki do przodu.

« Older posts Newer posts »

© 2025 Ryżową Szczotką

Theme by Anders NorenUp ↑