Rezerwowy Pafka

Tag: liga narodów (Page 1 of 2)

Polska straciła gola w doliczonym czasie gry, przegrała i spadła z hukiem z dywizji A Ligi Narodów. Tak w defensywie po prostu grać nie wolno!

Trener Probierz wystawił do gry według swojego rozeznania najlepszych zdrowych piłkarzy, jakich miał w kadrze i… przegrał z tą reprezentacją z kretesem. Polska po golu straconym w doliczonym czasie gry przegrała i spadła z prestiżowej dywizji.

Zaczęło się w najgorszy z możliwych sposobów. Po kompromitujących błędach w defensywie, dwóch dokładnych podaniach rywali i precyzyjnym strzale, po niecałych 4 minutach, straciliśmy gola. Czarna rozpacz.

Mieliśmy być szybsi, bardziej zdeterminowani, konkretniejsi, ale te cechy trzeba raczej było przypisać groźnie kontratakującym rywalom, Raz ratowała nas poprzeczka, innym razem skórę ratował nam Skorupski, w kolejnej akcji słupek. W grze defensywnej byliśmy zbiorem przypadkowych graczy, gubiących się niczym dzieci we mgle.

My próbowaliśmy, ale… gdy już nadarzyła się szansa, to przynosiła ona fatalne pudło albo przegrany pojedynek sam na sam. Porażający brak skuteczności.

Drugą połowę rozpoczęliśmy od dwóch oczywiście niewykorzystanych szans. Koszmar! Nieudolność, brak umiejętności, diabeł jeden wie, co jeszcze. A jednak do trzech razy sztuka. Kapitalne uderzenie z dystansu w górny róg bramki (nieomal okienko) Piątkowskiego dało wyrównanie. Piękny strzał, piękny gol, idealny do zapisania w CV. Za chwilę interwencją roku popisał się Skorupski, po kolejnym juniorskim zachowaniu Polaków w defensywie.

Logika tego meczu mówiła, że frajerski błąd w defensywie odbierze nam wszystko i tak właśnie się stało. Zalewski, tak jak w Romie, zapomniał, że trzeba też grać i pilnować rywala w defensywie i Szkoci w doliczonym czasie zdobyli zwycięskiego gola.

Spadamy z hukiem z dywizji A. Grupowy bilans polskich zysków w Lidze Narodów marniutki: zwycięstwa ze Szkocją 3:2 oraz remis z Chorwacją 3:3.

Czy rację ma były znakomity piłkarz dziś krytyczny komentator – Wojciech Kowalczyk, że Michał Probierz musi pakować walizki, a powinien go zastąpić Jan Urban?

Liga Narodów

Polska – Szkocja 1:2 (0:1)

0:1 – McGinn (4), 1:1 – Piątkowski (59), 1:2 – Robertson (90+3, głową)

Polska: Skorupski – Piątkowski, Walukiewicz, Kiwior – Kamiński (63, Puchacz), S. Szymański, Moder (46, Slisz), Zieliński, Zalewski – Buksa, Świderski (75, Urbański)

Klęska Polaków w Porto. Masa kompromitujących błędów. Po prostu wstyd na cały futbolowy świat

Niestety, potrafimy być mistrzami świata w futbolowym nieudacznictwie. W Lidze Narodów doznaliśmy upokarzającej klęski 1:5. Polska: Marcin Bułka – Kamil Piątkowski, Jan Bednarek (46, Sebastian Walukiewicz), Jakub Kiwior – Bartosz Bereszyński (32, Jakub Kamiński), Mateusz Bogusz (46, Dominik Marczuk), Taras Romanczuk, Piotr Zieliński, Kacper Urbański (72, Adam Buksa), Nicola Zalewski – Krzysztof Piątek (80, Antoni Kozubal),. Honorowy gol: Dominik Marczuk, przy stanie 0:5.

Ze zdumieniem patrzy na nas jeden futbolowy kraj za drugim. Stracić pięć bramek w… 24 minuty, to nie zdarza się już nawet Andorze czy San Marino. Pozwolić bramkarzowi Marcinowi Bułce wyjść na drugą połowę w nie swoich spodenkach – to jeszcze nic. Wpuszczać na skutek, jak beznadziejnie tłumaczono… błędu ludzkiego, na boisko rezerwowego (Karol Świderski) , którego nie wpisało się do protokołu, to przekracza ramy zdrowego rozsądku.

Michał Probierz (selekcjoner reprezentacji Polski):- Jak się nie wykorzystuje na takim terenie takich sytuacji, jak mieliśmy, to później jest trudno. Chyba większy problem to splot okoliczności, który miał miejsce. Przed meczem musieliśmy zrobić zmianę, w trakcie meczu w przerwie musieliśmy zrobić dwie zmiany. To wszystko spowodowało, że później nam czegoś zabrakło. W drugiej połowie trochę chaosu się wprowadziło. Potem patrzyliśmy pod kątem następnego meczu, bo wiadomo, że nie ma obrońców i mieliśmy kolosalny problem. Wiedzieliśmy, że za kilka dni następny mecz, zmieniliśmy ustawienie na moment i traciliśmy te gole za łatwo. To jest lekcja pokory dla zawodników i trenera. Trzeba umieć to przyjąć, zawodnicy powinni podnieść głowę do góry. Pokazali, że potrafią grać w piłkę, ale te sploty okoliczności, które miały miejsce, są bardzo trudne.

A po pierwszej połowie, gdy Polacy mieli inicjatywę i okazje, wydawało się, że wszystko może potoczyć się inaczej. Niestety piłka nożna potrafi być okrutna i frajerstwa nie wybacza.

Porażka w Porto było jedną z najwyższych w historii walki o punkty. W 2022 roku przegraliśmy z Belgią 1:6, w 1966 z Włochami 0:6, a w… 1924 z Węgrami 0:5.

 „Nie będę dolewał oliwy…dobranoc” – napisał Zbigniew Boniek na X. Tymczasem nasi piłkarze zrobili sobie prezent za wpadkę w Portugalii. Cykali sobie wspólne fotki z Cristiano Ronaldo. Wypad do Portugalii nie poszedł na marne.

W poniedziałek o godz. 20.45 ostatni mecz grupowy ze Szkocją na Stadionie Narodowym. Sportowego blamażu ciąg dalszy? Na ratunek Michał Probierz powołał w trybie pilnym Mateusza Wieteskę. Ciekawe, co to da. Walczymy o baraże o utrzymanie się w Dywizji A Ligi Narodów. Musimy przynajmniej zremisować. Czy osiągnięcie takiego wyniku przekracza nasze aktualne możliwości?

Bez względu na wynik ostatniego spotkania klęska w Lidze Narodów ma swoje bolesne konsekwencje. Awans na mundial w 2026 roku da Polakom wyłącznie zwycięstwo w grupie eliminacyjnej lub zwycięstwo w barażu po zajęciu drugiego miejsca w grupie. Tymczasem pierwszy koszyk zagwarantowali już sobie: Anglicy, Belgowie, Chorwaci, Francuzi, Hiszpanie, Holendrzy, Niemcy, Portugalczycy i Włosi. Jak grać z takimi przekraczającymi nasze aktualne możliwości firmami?

Szalony mecz. Polska straciła trzy gole w siedem minut, ale potrafiła podnieść się z kolan. To wystarczyło (tylko!) do zdobycia punktu z Chorwacją

Szalony mecz na Stadionie Narodowym. Siedem minut beznadziejnej gry Polaków w defensywie, powiedzmy na poziomie Andory czy San Marino i przegrywanie meczu dwoma bramkami, nie przekreśliło nadziei i determinacji naszej drużyny, która ambitną i momentami składną grą, doprowadziła do wyrównania.

A w końcówce przez ponad kwadrans graliśmy z przewagą jednego zawodnika. Niestety, nie zdołaliśmy strzelić zwycięskiego gola, choć mieliśmy jedną dobrą sytuację.

Mecz zaczął się fantastycznie dla naszej drużyny. Po odważnej akcji Urbańskiego, strzale z trudnej pozycji kapitana Zielińskiego i rykoszecie (minimum szczęścia zawsze jest potrzebne) piłka wylądowała w bramce. Trzeba podkreślić, pe na początku tej akcji trudno piłkę na pograniczu faulu wywalczył Bednarek.

Jedna udana akcja rywali po stałym fragmencie gry (niepotrzebny faul Szymańskiego) przyniosła wyrównanie. Niestety, nie było nikogo, kto choć próbowałby zablokować ten strzał. Niedopuszczalne! Nie można tak łatwo dać sobie wbić gola, gdy idzie i dominuje się na boisku. Tylko słabi mogą dopuścić do takiego klopsa.

Kolejna składna akcja rywali i juniorska postawa Dawidowicza, a może całej gry defensywnej drużyny, dała rywalom prowadzenie. Potem kolejne beznadziejne błędy naszej drużyny przyniosły dały (o, jakże za łatwo) rywalom trzeciego gola. Znów w antyroli roli wystąpił Dawidowicz.

To, że my graliśmy dobrze w piłkę przez pierwszy kwadrans nie ma żadnego znaczenia. Stracić trzy gole w siedem minut może San Marino, Gibraltar, Andora czy Estonia, ale nie drużyna, która chciałaby przynajmniej postraszyć futbolową Europę.

Na szczęście po fazie kompletnej beznadziei, indywidualny atak Zalewskiego dał kontaktowego gola, a za chwilę Kamiński przegrał pojedynek sam na sam z bramkarzem. Mógł być remis do przerwy!

Bardzo liczyliśmy na szybkiego gola po przerwie. Tymczasem przynajmniej trzy razy kapitalnymi interwencjami ratował nam skórę Bułka.

Gdy na boisku pojawił się Lewandowski, pojawiła się nadzieja, że może jednak coś się zmieni na naszą korzyść. I tak się stało. Po znakomitym podaniu kapitana Szymański strzałem z dystansu w róg doprowadził do wyrównania. Ba, gdyby dokładniejszy przy strzale głową był Bednarek mogliśmy prowadzić. Byłoby jednak za dużo szczęścia na raz.

W 76 minucie po brutalnym faulu na Lewandowskim bramkarz Chorwacji ujrzał czerwoną kartkę. Ostatnią fazę meczu graliśmy z przewagą jednego zawodnika. Wypracowaliśmy sobie jedną sytuację, ale Urbański przeniósł piłkę nad poprzeczkę. Szkoda, choć remis jest sprawiedliwym wynikiem.

Liga Europy

Polska – Chorwacja 3:3 (2:3)

1:0 – Zieliński (5), 1:1 – Sosa (19), 1:2 – Susić (24), 1:3 – Baturina (26), 2:3 – Zalewski (45), 3:3 – Szymański (68)

Polska: Bułka – Bednarek, Paweł Dawidowicz (39, Piątkowski), Kiwior – Moder (62, Oyedele) – Kamiński (62, Ameyaw), S. Szymański, Zieliński (74, Kapustka), Urbański, Zalewski – Świderski (62, Lewandowski)

Optymistyczne jest to, że żadna z grających wczoraj reprezentacji młodzieżowych i juniorskich nie przegrała swojego meczu. Po dramatycznym pojedynku z Niemcami (3:3) nasza najstarsza drużyna młodzieżowa zagra na Euro 2025 na Słowacji.

Liga Narodów – kolejne mecze:
piątek, 15.11.2024: Portugalia – Polska (20:45)  
poniedziałek, 18.11.2024: Polska – Szkocja (20:45) 

Czy można wierzyć w optymizm Zbigniewa Bońka, który twierdzi: – Chorwacja to nie Portugalia, będzie lepiej

Reprezentacja Polski przegrała 1:3 z Portugalią w starciu trzeciej kolejki Ligi Narodów. Zamiast zamurować bramkę i szukać jednej, dwóch, no może trzech okazji do kontry, staraliśmy się grać odważnie, otwarcie, bez kompleksów I to się niestety źle skończyło.

Powiedzmy wprost: na wysoką ocenę zasłużył sobie tylko bramkarz Łukasz Skorupski, prezentujący wysoki sportowy poziom. Pozostali? Niektórzy mieli niezłe momenty: Piotr Zieliński – bramka, Jakub Kiwior – skuteczny blok, Nicola Zalewski – brak stresu w pojedynkach jeden na jeden, dobre powroty do obrony. I to by było na tyle.

– Ambicji nie brakowało… Chorwacja to nie Portugalia, będzie lepiej – napisał Zbigniew Boniek. Czy to optymizm bez pokrycia?

Michał Probierz: – Jest grupa piłkarzy, która dołączyła do reprezentacji i pokazała, że potrafi grać w piłkę. Niezadowoleni jesteśmy z tego, że tracimy bramki za łatwo i nad tym będziemy pracować

. Szukamy różnych rozwiązań, dowołujemy różnych zawodników i mam nadzieję, że ci zawodnicy będą grali jeszcze więcej w klubach. Bo widać tego efekty.

Piotrek Zieliński wytrzymał dziś całe spotkanie, choć wcześniej miał z tym problem. Teraz na pewno będą zmiany i zrobimy wszystko, byśmy wygrali z Chorwacją, bo to dla nas bardzo ważne spotkanie.

Robert Lewandowski: – Ja nie jestem pomocnikiem, że będę schodził i miał dużo kontaktów z piłką na własnej połowie. Nie o to chodzi, bo tak mogę sobie pograć na treningu, a w meczu powinienem być bliżej pola karnego i tam czekać na dośrodkowania, zagrania, piłki, że coś się wydarzy. To jest coś, co musimy poprawić albo zmienić.

Maximilian Oyedele ma za sobą debiut w seniorskiej reprezentacji Polski. Po meczu 19-latek wymienił się koszulką ze swoim niedawnym klubowym kolegą. Portugalczyk Bruno Fernandes w mediach społecznościowych zwrócił się do Polaka. -Zasługujesz na wszystko, co najlepsze, dzieciaku – napisał.

Niestety, gros głosów po debiucie było niezwykle krytycznych. Co na to Michał Probierz?

–  Jeżeli chodzi o Maxiego, to uważam, że pierwszą połowę miał solidną. Był pod graniem, szukał grania. Uważam, że możemy mieć zawodnika, który w przyszłości na tej pozycji będzie grał – powiedział.

– Nie można mu robić takiej krzywdy, rzucając takie słowa, że przeszedł obok meczu – dodał Piotr Zieliński- Starał się chłopak, jest młody, na pewno dużo jeszcze przed nim. Uważam, że ma duży potencjał i fajne możliwości, żeby na tej „szóstce” grać .

We wtorek o godz. 20.45 w kolejnym meczu Ligi Narodów Polacy na PGE Narodowym zmierzą się z Chorwatami.

Bolesna porażka z Portugalią. Polaków stać było jedynie na honorową bramkę. To za mało, żeby myśleć o futbolowych salonach

Portugalia brutalnie pokazywała nam miejsce w piłkarskim szyku. To, że jesteśmy słabeuszami, którzy z dobrze przygotowanymi, świetnie wyszkolonymi rywalami, nie mają nic do powiedzenia. Stać nas jedynie było na zdobycie honorowego gola. Marna to satysfakcja.

Zaczęliśmy mecz od… fury szczęścia. Ronaldo z pięciu metrów, przez nikogo niepokojony (po serii naszych błędów w defensywie) powinien trafić w światło bramki. Tymczasem trafił w słupek. Rywale zepchnęli nas do obrony. Skorupski fenomenalnie obronił strzał Fernandesa. Zdobyliśmy się na odpowiedź. Niestety Świderski główkował obok słupka.

Co z tego, skoro nasi obrońcy w kolejnej akcji zachowali się, jak juniorzy. Nie kryli podającego piłkę głową rywala, nie kryli strzelającego z kilku metrów na na naszą bramkę. W efekcie niestety straciliśmy gola. Ta akcja pokazała, ile dzieli nas od futbolowej… przyzwoitości.

Przy słabej dynamice naszych poczynań graliśmy jeszcze jakby w dziesiątkę, bo bezradny debiutant Oyedele biegał między rywalami, nie będąc w stanie nic im zrobić.

W tej sytuacji stało się to, co musiało się stać. Straciliśmy drugiego gola, po efektownej akcji. Leao minął naszych czterech piłkarzy, niczym slalomowe tyczki. Trafił w słupek, ale dobijający piłkę Ronaldo się już nie pomylił. Znów w grze defensywnej pokazaliśmy futbolową wiochę. Słoma wyszła nam z piłkarskich butów. Skąd to nasze bufoniaste i niczym nieuzasadnione przekonanie, że możemy zagościć na salonach!

W pierwszej akcji drugiej połowy rywale znów nas ośmieszyli i obnażyli nasze słabości. Skołowani na potęgę nie wiedzieliśmy, co tak naprawdę się dzieje w naszym polu karnym. Cud, że Portugalczycy nie potrafili strzelić trzeciego gola.

Piłka potrafi być okrutna i mogła taka być już chwilę później. W odpowiedzi po centrze Frankowskiego, Lewandowski był blisko, bliziutko, ale niestety główkował obok słupka.

Szybko wróciliśmy na ziemię. Rywale mijali nas swobodnie, na luzie, z fantazją. A my? My, byliśmy niczym zagubione dzieci, uczące się futbolowego abecadła. Portugalczycy, przede wszystkim kontrolujący sytuację na boisku, mieli kolejne wyborne sytuacje. Co by się stało, gdyby w polskiej bramce nie stał Skorupski.

Próbowaliśmy jednak coś zmienić i trochę dostając piłkę w prezencie Zieliński nie zamierzał z tego nie skorzystać. Zdobył kontaktowego gola. Ruszyliśmy do ataku, bezskutecznego. Gdy przyspieszyli rywale, strzeliliśmy sobie… samobója. Skończyło się zatem dla nas na honorowej bramce. Marna to satysfakcja.

Liga Narodów

Polska – Portugalia 1:3 (0:2)

0:1 – B. Silva (26), 0:2 – Ronaldo (37), 1:2 – Zieliński (78), 1:3 – Bednarek (87, samobójcza)

Polska: Skorupski – Walukiewicz (46, Kiwior), Bednarek, Dawidowicz – Frankowski, Oyedele (66, Moder), Zieliński, S. Szymański (84, Piątek), Zalewski (76, Ameyaw) – Świderski (76, Urbański), Lewandowski.

Przed meczem wyjątkowo skromnie pożegnano Szczęsnego i Krychowiaka

Poprzednie nasze mecze w LN: Szkocja – Polska 2:3, Chorwacja – Polska 1:0.

Liga Narodów – kolejne mecze:

wtorek, 15.10.2024: Polska – Chorwacja (20:45, Warszawa)  
piątek, 15.11.2024: Portugalia – Polska (20:45)  
poniedziałek, 18.11.2024: Polska – Szkocja (20:45) 

Pierwsze dwie drużyny naszej grupy zostaną rozstawione w eliminacjach mistrzostw świata 2026.

Porażka Polaków z przeciętnymi Chorwatami. Trudno marzyć o sukcesie, gdy cała polska druga linia była gorsza od… 39-letniego Luki Modricia!

Polacy przegrali mecz w Lidze Narodów. Nie mogło być inaczej skoro wartość ich gry ofensywnej była… żadna, a defensywna nie lepsza. Na dodatek 39 -letni futbolowy weteran – Modric dawał swojej drużynie więcej niż cała druga polska linia swojej. Szokujące, ale prawdziwe.

Od początku meczu głównie się broniliśmy. Po rzucie rożnym musiał wykazać się Skorupski, naprawiając błąd Bednarka. Próby ataku Polaków były… beznadziejne. Kończyły się łatwą stratą piłki lub bezsensownym długim podaniem. Po takiej stracie Modrić posłał piłkę z dystansu obok słupka.

Polakom strasznie trudno było wyjść spod pressingu Chorwatów, w naszym pressingu zawsze brakowało jednego gracza do krycia i gospodarze nie mieli kłopotu z konstruowaniem kolejnej akcji. Na szczęście w dobrych sytuacjach strzelalli wyjątkowo niecelnie. Tylko Zalewski toczył czasami skutecznie indywidualne pojedynki z rywalami.

Przez całą pierwszą połowę Polacy przeprowadzili jeden składny atak. Stało się to w… 39 minucie. Po dobrym, prostopadłym podaniu w pole karne Zielińskiego w ostatniej chwili szarżującego Szymańskiego ryzykowanym wślizgiem zatrzymał Caleta-Car.

W 47 min doczekaliśmy się pierwszego celnego strzału Polaków. Jego autorem po kilku minutach dobrej gry biało – czerwonych był Zalewski.

Odpowiedź była natychmiastowa i skuteczna. Po faulu nieomal na linii pola karnego Modric pewnym uderzeniem nad murem nieomal w okienko polskiej bramki dał prowadzenie gospodarzom. Wolny był skutkiem faulu Walukiewicza. Czy był on potrzebny?!

Napędzeni golem Chorwaci ogrywali w polu karnym niczym dzieci naszych obrońców, ale ostatecznie mieliśmy szczęście, bo piłka wylądowała na poprzeczce. Kolejna znakomita okazja i znów fura polskiego szczęścia, bo piłka została posłana obok słupka.

Na boisko wszystko dla nas działo się za szybko, za dokładnie. Byliśmy bezradnymi statystami. Dobrze, że w polskiej bramce stał Skorupski.

Polacy otrząsnęli się z przewagi, powiedzmy sobie szczerze, przeciętnie grających Chorwatów, ale w dobrej sytuacji Walukiewicz posłał piłkę głową nad poprzeczkę. W kolejnej naszej akcji Lewandowski wreszcie pokazał instynkt napastnika. Ograł kryjącego go w polu karnym rywala, ale trafił w poprzeczkę. W końcówce wszystko wróciło do normy, czyli dominowali gospodarze ale… W doliczonym czasie gry po dobrym podaniu Lewandowskiego, mający przed sobą tylko bramkarza Świderski no co zrobił? Nie trafił w piłkę!

Ostatecznie przegraliśmy mecz, także dlatego, że w naszym zespole tylko Skorupski i Zalewski zasłużyli na cieplejsze słowa.

Liga Narodów

Chorwacja – Polska 1:0 (0:0)

1:0 – Modrić (52, wolny)

Polska: Skorupski Walukiewicz, Bednarek, Dawidowicz – Kamiński (82, Frankowski), Urbański (62, Moder), Zieliński (62, Slisz), S. Szymański (86, Piotrowski), Zalewski – Bogusz (62, Świderski), Lewandowski

Kolejne spotkania naszej reprezentacji w Lidze Narodów:
sobota, 12.10.2024: Polska – Portugalia (20:45, Warszawa)  
wtorek, 15.10.2024: Polska – Chorwacja (20:45, Warszawa)  
piątek, 15.11.2024: Portugalia – Polska (20:45)  
poniedziałek, 18.11.2024: Polska – Szkocja (20:45) 

Pierwsze dwie drużyny naszej grupy zostaną rozstawione w eliminacjach mistrzostw świata 2026.

Robert Lewandowski: – Sami stworzyliśmy sobie trochę problemów, ale bardzo ważne, że potrafiliśmy wyjść z tego

Mieliśmy furę szczęścia, ale udało się naszej piłkarskiej reprezentacji pokonać w pierwszym meczu Ligi Narodów Szkocję 3:2, zdobywając decydującą bramkę w siódmej minucie doliczonego czasu gry. Wielki udział w sukcesie miał Nicola Zalewski, który po dynamicznych rajdach dwa razy był faulowany w połu karnym i na dodatek wykorzystał decydującą jedenastkę, ale zdaniem Kamila Kosowskiego w rozmowie z Onetem najlepszy był, kto inny.

– To piłkarz wyciągnięty z innej bajki -chwali za to Piotra Zielińskiego. – To piłkarz wyciągnięty z innej bajki, jak dostawał piłkę, jak wyprowadzał, jak kiwał, po wejściu Piotrowski, Slisz i Moder we trzech nie zrobili tego, co jeden Piotrek.

Opinie po spotkaniu za portalem 90minut.pl:

Michał Probierz: – Wynik jest kluczowy. Widać, że ta drużyna po tych barażach nabrała kształtu. Widać postęp, ale nie możemy popełniać takich błędów na początku połowy. Wbrew pozorom po stracie tego gola graliśmy jeszcze lepiej, ale straciliśmy kolejną bramkę. Piłka nożna to są fazy. Często zapominamy, że przeciwnik też jest na boisku. Urazy skomplikowały nam kontrolę spotkania. Fajnie, że pokazaliśmy charakter, więc tym bardziej ważne to jest i idziemy spać w dobrych nastrojach.

Robert Lewandowski: – Cieszy bardzo, że potrafiliśmy postawić kropkę nad „i”. Najwidoczniej u nas w reprezentacji nie może być zbyt spokojnie. Cieszę się z tego zwycięstwa, bo po prostu zasługiwaliśmy na te trzy punkty. Szkocja w drugiej połowie uwierzyła w siebie, ale koniec końców to my wyjeżdżamy z wygraną. Jakbyśmy wyciągnęli kilka minut z drugiej połowy to bardzo cieszą momenty, w których potrafiliśmy wyjść z akcją spod własnego pola karnego. Moim zdaniem to my sami stworzyliśmy sobie trochę problemów, ale bardzo ważne, że potrafiliśmy wyjść z tego.

Zagraliśmy ofensywnym ustawieniem i to też było dla nas czymś nowym. Staraliśmy się szybko do tego dostosować i mam nadzieję, że będzie to jeszcze lepiej wyglądało w następnych spotkaniach.

Sebastian Szymański: – Ta drużyna się buduje. Jest sporo nowych osób. Ze zgrupowania na zgrupowanie się docieramy i myślę, że wygląda to lepiej. Fajnie wyglądał środek pola. Najważniejsze żeby każdy z nas wiedział co ma robić na boisku i będzie dobrze.

Marcin Bułka: – Myślę, że moje warunki fizyczne mogły ułatwić podjęcie decyzji o tym, że to ja stałem między słupkami. Na pewno cieszę się z tego i jestem dumny, że mogę występować w reprezentacji Polski.

W Atlas Arenie od czwartku wielkie święto siatkówki czyli Liga Narodów. Na polski początek mecz (oby udany!) z Brazylią!

Fot. UMŁ

Osiem najlepszych siatkarskich zespołów powalczy w Łodzi o zwycięstwo w tegorocznej edycji Siatkarskiej Ligi Narodów. Wśród nich będą Polacy, którzy bronią zdobytego w ubiegłym roku tytułu. Wszystkie mecze rozegrane zostaną w Atlas Arenie, obchodzącej swoje 15-lecie.

– Polska reprezentacja zaczyna z wysokiego „C” i już w czwartek zagramy ćwierćfinałowy mecz z Brazylią. To swego rodzaju powtórka sprzed 15. lat, kiedy Atlas Arena w 2009 . Wówczas też rozegraliśmy spotkanie z tym zespołem. Wtedy było 0:3.

Wierzę, że teraz będzie 3:0 albo chociaż Polacy wygrają. Siatkarska Liga Narodów to dla Łodzi świetna promocja. Wystąpią najlepsze zespoły świata. Sukcesy Polaków, fakt, że bilety rozeszły się bardzo szybko, a także popularność siatkówki przekłada się na to, iż nasze miasto po raz kolejny będzie na ustach kibiców całego świata -powiedział wiceprezydent Łodzi Adam Wieczorek.

Turniej finałowy Siatkarskiej Ligi Narodów Mężczyzn 2024 rozpocznie się w czwartek, 27 czerwca 2024 r. meczami ćwierćfinałowymi: Kanada-Japonia (godz. 17) i Polska-Brazylia (godz. 20). W piątek, 28 czerwca zagrają Włochy-Francja (godz. 17)oraz Słowenia-Argentyna (godz. 20). Zwycięzcy ćwierćfinałów w sobotę, 29 czerwca rozegrają półfinały, a w niedzielę, 30 czerwca odbędą się mecze o III miejsce i finał.

Kadra reprezentacji Polski na turniej finałowy Ligi Narodów:

Rozgrywający: Marcin Janusz, Marcin Komenda, Grzegorz Łomacz

Atakujący: Bartłomiej Bołądź, Łukasz Kaczmarek, Bartosz Kurek

Przyjmujący: Bartosz Bednorz, Tomasz Fornal, Wilfredo Leon, Kamil Semeniuk, Aleksander Śliwka

Środkowi: Mateusz Bieniek, Norbert Huber, Karol Kłos, Jakub Kochanowski

Libero: Jakub Popiwczak, Paweł Zatorski

Wielka siatkówka na 15-lecie Atlas Areny! Łódź będzie gospodarzem finału siatkarskiej Ligi Narodów

Fot. UMŁ

Łódź będzie gospodarzem Finału Siatkarskiej Ligi Narodów. Od 27 do 30 czerwca Łódź gościć będzie osiem najlepszych męskich siatkarskich reprezentacji świata – podaje UMŁ.

Będzie to niejako prezent na 15-lecie łódzkiej hali, bowiem dokładnie 27 czerwca 2009 roku na najnowszym wówczas w kraju obiekcie rozegrany został pierwszy mecz piłki siatkowej Polska kontra Brazylia. Turniej będzie jednym z elementów świętowania jubileuszu Atlas Areny, na której w 2024 roku odbędzie się rekordowo dużo wydarzeń.

Siatkarska Liga Narodów to będzie ostatni sprawdzian przed Igrzyskami Olimpijskimi, które rozegrane zostaną na przełomie lipca i sierpnia. 27 czerwca 2009 roku odbyła się inauguracja Atlas Areny. Wtedy nasza reprezentacja w rozgrywanej wówczas Lidze Światowej przegrała z Brazylią 0:3. Teraz ma i musi być inaczej. Polacy marzą o olimpijskim złotym medalu. Muszą być w formie!

Mecze w Atlas Arenie rozegra 8 drużyn narodowych spośród 16 uczestniczących w turnieju, którego pierwsza faza odbędzie się w Turcji. Polacy, jako gospodarze mają zagwarantowany udział w łódzkich finale. Jednocześnie będąc zwycięzcami turnieju z 2023 roku, będą w Łodzi bronili tytułu.

– Liczymy, że finał Ligi Narodów nasi panowie zakończą zwycięstwem i będą w najlepszym momencie przygotowań do Igrzysk Olimpijskich – powiedział prezes Polskiego Związku Piłki Siatkowej Sebastian Świderski.

Łódź od lat gości największe siatkarskie imprezy. W Atlas Arenie nasze siatkarki wywalczyły awans na Igrzyska Olimpijskie w Paryżu. Wcześniej Łódź było dwukrotnie współgospodarzem Mistrzostw Świata (kobiet w 2021 roku oraz mężczyzn w 2014 roku), Mistrzostw Europy (2009 rok i 2019 rok) oraz Klubowych Mistrzostw Świata (2017 rok), a także gospodarzem meczów Ligi Światowej, World Grand, Prix i Ligi Mistrzów.

Szczęsny ratował Polakom skórę. Jedna skuteczna akcja dała nam zwycięstwo

Polska dopięła swego. Utrzymała się w grupie A Ligi Narodów w czym największa zasługa bramkarza Szczęsnego, który ratował Polakom skórę w kilku sytuacjach oraz Świderskiego, który pewnie wykorzystał sytuację sam na sam.

Trzy zmiany w wyjściowej jedenastce Polaków w porównaniu z meczem z Holandią. Zmiany jeden do jednego – trzej nowi ludzie na pozycjach w sprawdzonym (?) systemie gry. Plaga kontuzji sprawiła, że eksperymentalną jedenastkę wystawili rywale, choć oczywiście pojawiła się w nim legenda – Bale.

Od początku spotkania bardziej mobilni, zdeterminowani, niebezpieczniejsi byli gospodarze. Dobrze, skutecznymi interwencjami stopował ich Kiwior.W kontrze swoją szansę mieli Polacy, ale po świetnym prostopadłym podaniu Zielińskiego, wychodzący na pozycję sam na sam Żurkowski, pogubił się niczym nieopierzony junior.

Nasi przejęli inicjatywę na boisku. Niestety, przy próbie ataku pozycyjnego i wymianie nawet kilkunastu podań (!) nasi niweczyli wszystko ostatnim piłki.

Po fatalnej stracie futbolówki przez Lewandowskiego i kontrze, dwoma znakomitymi interwencjami popisał się Szczęsny. Potem w równie bezmyślny sposób piłkę stracił Krychowiak, co skończyło się żółtą kartką. W końcówce po wrzucie z autu w ostatniej chwili Bale uprzedził Szczęsny. Potem po rykoszecie piłka o centymetry minęła naszą bramkę. Do przerwy wielkiej piłki nie było, był mecz walki z lepszymi sytuacjami Walijczyków.

Na początku drugiej połowy ataki skrzydłami Polaków były łatwo stopowane przez gospodarzy. Pierwsza składna akcja Polków przyniosła goła. Znakomitą piłkę do Lewandowskiego zagrał Kiwior. Kapitan świetnie odegrał ją do Świderskiego, który wykorzystał sytuację sam na sam. W odpowiedzi po fatalnym zachowaniu w defensywie Zalewskiego, znów Szczęsny ratował skórę biało – czerwonym.

Polacy starali się kontrolować grę, co im się lepiej niż gorzej udawało. Na nic by się to nie zdało, gdyby nie czujny Szczęsny, który znów popisał się kilkoma interwencjami światowej klasy. Pomogła nam też… poprzeczka, gdy strzelał głową Bale.

Liga Narodów

Walia – Polska 0:1 (0:0)

0:1 – Świderski (58)

Polska: Szczęsny – Bednarek, Glik, Kiwior – Bereszyński (90, Gumny), Krychowiak, Żurkowski (83, Szymański), Zalewski – Zieliński, Lewandowski, Świderski (65, Piątek)

« Older posts

© 2024 Ryżową Szczotką

Theme by Anders NorenUp ↑