Rezerwowy Pafka

Tag: łks moskal (Page 1 of 2)

Wojciech Kowalczyk sugeruje: Kazimierz Moskal coraz bliżej powrotu do ŁKS. To najlepszy sposób na przełamanie kryzysu sportowego i wizerunkowego?!

Miał być wzlot jest spektakularny upadek. Zapowiadało się, że idą lepsze czasy dla ŁKS. Znający języki dyrektor sportowy miał zapewnić lepszą ligową kadrę na ekstraklasę, nowy sponsor z Włoch kasę, pozwalającą myśleć o robieniu kroków do przodu.

I co? I nic z tego nie wyszło. Jasne, nie można było amerykańskiemu Włochowi oddać klubu za czapkę gruszek, nie mając pewności, że zna się na prowadzeniu tego interesu.

Można jednak było postarać się o zbudowanie lepszej drużyny. Tymczasem letnie transfery to po prostu klęska. Nowi piłkarze zamiast pchać drużynę w górę, ciągną ją w dół. Na nic nie zda się tu przekonanie Janusza Dziedzica, że sprowadził graczy o odpowiednich umiejętnościach, bo ligowe życie tego nie potwierdza.

Zdjęcia lkslodz.pl

Wojciech Kowalczyk: Kazimierz Moskal coraz bliżej powrotu do ŁKS. Nie dziwię się temu wpisowi byłego świetnego piłkarza. Nowy trener miał pchnąć ŁKS na nowe, lepsze tory, tymczasem tylko pogłębił kryzys. Bilans Piotra Stokowca w ŁKS jest, mówiąc wprost, beznadziejny: 0 zwycięstw, jeden remis, pięć porażek.

Nie da się ukryć, że zapracował sobie na niego na własne życzenie. Wygląda to bowiem tak, jakby cały czas dokonywał przeglądu słabej ligowej kadry. Nie ma mowy o stabilizacji. W każdym meczu na boisku wybiegała inna jedenastka. Każda miała kilka lepszych chwil i moc tych – niegodnych ekstraklasy. Mieszanie niczym w kotle czarownic doprowadziło do tego, że w spotkaniu z Zagłębiem my kibice mogliśmy dziękować opatrzności, Aleksandrowi Bobkowi, że nie skończyło się na kolejnej kompromitacji i stracie pięciu, a może nawet siedmiu bramek.

Drużynie oczywiście, jak świeżego powietrza, potrzeba punktów, ale też kadrowej stabilizacji. Zapewnienia przed meczem, że robimy kroki do przodu, widać postęp, a po kolejnym rozczarowaniu, że się nie poddajemy, walczymy dalej, nie są warte funta kłaków.

Szlag człowieka (z Łodzi) trafia, gdy widzi, co może pokazać w ekstraklasie przygotowany do gry, mający swoje wypracowane sposoby na zdobywanie bramek, beniaminek. Puszcza Niepołomice pokonała Górnika Zabrze, odniosła drugie zwycięstwo z rzędu i ma na koncie dwa razy więcej punktów od łodzian. Przypomnijmy, że w minionych I-ligowych rozgrywkach na ich koniec najlepszy ŁKS zdobył o osiem punktów więcej od piątej Puszczy. Teraz widać czarno na białym, kto tych kilku miesięcy, które minęły od tych wydarzeń, po prostu nie przespał!

W Pucharze Polski ŁKS i Widzew grają dalej! Kazimierz Moskal: Cieszę się, że wszystko skończyło się po 90 minutach. Daniel Myśliwiec: Puentą były fajerwerki kibiców

Łódzkie drużyny wykonały pucharowy plan. Widzew wygrał łatwo (4:0 z Concordią Elbląg), ŁKS po horrorze w końcówce (3:2 z KKS Kalisz). Pomeczowe opinie trenerów.

Daniel Myśliwiec – Widzew: Szykowaliśmy się do tego meczu tak, jak do tych w ekstraklasie i przygotowanie rywala do tego spotkania pokazało, że my też musimy zrobić to profesjonalnie. Nasi kibice również pojawili się w niekorzystnym terminie. Był to daleki dystans, w dodatku fani pokazali fajerwerki. Pomimo niemrawych dwudziestu minut, później już się rozkręcaliśmy i puentą były… fajerwerki kibiców.

Stworzyliśmy dużo sytuacji. Dużo nad tym pracowaliśmy. Jestem zadowolony z efektów i kroku, który postawiliśmy. Chciałem niektórym piłkarzom dać szansę w meczu o stawkę. Na ten moment, gdy trenujemy i wchodzimy na wysokie obroty, muszę dbać o przygotowanie wszystkich piłkarzy, żeby z jednej strony mieli rytm meczowy, ale też żeby byli zregenerowani. Chcę mieć przygotowanego do gry każdego piłkarza, bo do tego – jako zespół – chcemy dążyć.

Kazimierz Moskal – ŁKS: Jak to w pucharach, wszystko może się zdarzyć. Początek meczu dla Kalisza i końcówka też dla Kalisza, w części pośrodku mieliśmy kontrolę i tom zdecydowało o naszym sukcesie. Wykonaliśmy plan chcieliśmy awansować, cieszę się, że wszystko skończyło się po 90 minutach. Oczywiście, mogliśmy po kontrze strzelić czwartą bramkę i zakończyć spotkanie, ale tak się nie stało, stąd trochę nerwów w końcówce.

Piłki grane za linie obrony były dla nas groźne. Nie wygraliśmy chyba żadnej górnej piłki. Szansę dostali ci, którzy nie grali. Są szanse na to, że któryś z tych, którzy zaczynali, wskoczy do jedenastki. Po walce w w lidze w dziesięciu musieliśmy dać odpocząć tym, którzy grali ostatnio.

Trenerzy ŁKS i Widzewa po remisach. Kazimierz Moskal: Wszyscy byli razem. Daniel Myśliwiec: To była nierealna ocena.

Remisy naszych drużyn w 9 kolejce piłkarskiej ekstraklasy. ŁKS po bodaj najbardziej szalonym ligowym pojedynku w tym sezonie, osłabiony, wyrwał w ostatniej chwili punkt Jagiellonii (2:2). Widzew, mimo wielu chwil słabości, podzielił się punktami z Koroną (1:1).

Trener ŁKS – Kazimierz Moskal: Grając jednego mniej wydawało się, że będzie naprawdę bardzo ciężko dowieźćremis. W sytuacji kiedy tracimy gola, to na prawdę duże brawa dla zawodników, że jeszcze gdzieś tam potrafili się zebrać i zdobyć tą wyrównującą bramkę. Jak dla mnie, taki za dużo emocji.  W moim życiu rzadko zdarzały się takie mecze, ale po raz pierwszy jako trener spotkałem się z sytuacją w przerwie, gdzie widziałem zespół kiedy wszyscy byli razem, kiedy wszyscy nawzajem się mobilizowali i dodatkowo Hoti wygłosił swoją przemowę. Było to bardzo budujące i myślę, że to jakby pozwoliło im do końca walczyć o ten remis. 

Jest to moja pierwsza czerwona kartka jako trenera. Jako piłkarz dostałem może ze dwie. Podobno takie są przepisy, że jak się wybiega ze strefy i pyta o to, czy ten faul na Kay’u to nie należy się za to żółta kartka, to podobno za to należy się czerwona. Nic tam absolutnie nikomu nie ubliżałem. Wybiegłem ze strefy, bo oczywiście kiedy chcesz się dowiedzieć czegokolwiek, jakiegoś uzasadnienia, to sędziowie nie chcą odpowiadać. Techniczny stał daleko, więc wybiegłem ze strefy, rozkładając ręce zapytałem czy to nie jest faul na kartkę no i ujrzałem czerwony kartonik.

Trener Widzewa – Daniel Myśliwiec: Na konferencji przed meczem dostałem pytanie, czy będę zadowolony z remisu. Odpowiedziałem, że nie, ale patrząc na przebieg meczu była to nierealna ocena. Spoglądając na przebieg starcia, muszę być jednak zadowolony. To rywal stworzył więcej sytuacji i to my mieliśmy ich dziś dużo mniej. Tak jak mówiłem, Korona nie zasługuje na to miejsce w tabeli, które ma obecnie. Ten zespół wie, czego chce i teraz jest kwestia tego czy będzie dalej tak funkcjonować.

Trafiliśmy na bezkompromisową drużynę. Mieli przede wszystkim świetną reakcję po stracie. Na treningach ćwiczyliśmy głównie zagrania w ofensywie, ale zbyt mało skupiłem się na działaniach w temacie pressingu. Straciliśmy w pewnym momencie pewność siebie. Muszę jednak powiedzieć, że piłkarze na tyle, na ile mogli pracowali, aby odwrócić losy spotkania i za to im dziękuję.

Trener ŁKS Kazimierz Moskal: To nasza wina, że przegraliśmy ten mecz

Fot. Cyfrasport/ŁKS Łódź

ŁKS przegrał czwarty wyjazdowy mecz w ekstraklasie. Tym razem z Puszczą Niepołomice 1:2. Opinie po spotkaniu za www.puszcza-niepolomice.pl

Kazimierz Moskal (ŁKS Łódź): Czego byśmy nie powiedzieli, to nasza wina, że przegraliśmy ten mecz. W pierwszą połowę weszliśmy bardzo słabo, Puszcza nas zdominowała swoim sposobem gry. Odrzucili nas od środka boiska i nie potrafiliśmy się do pewnego momentu temu przeciwstawić. Efektem była bramka, stracona z rzutu karnego.

Drugą połowę zaczęliśmy dobrze. Wydawało się, że będziemy mogli coś więcej ugrać, ale przydarzyła się niefortunna strata w środku pola, następnie faul, którego konsekwencją była czerwona kartka.

Martwi mnie sędziowanie. Nie może być tak, że sędzia może wszystko, a trener nie może nawet tego skomentować bez napomnienia. Trochę to jest niepoważne. Czy to jest takie trudne, żeby zwrócić się do trenera i wyjaśnić, dlaczego podjęło się daną decyzję? Nie wiem. Najprościej jest pokazać kartkę i pobiec do środka boiska.

Tomasz Tułacz (Puszcza Niepołomice): Chciałem przede wszystkim podziękować całej społeczności ŁKS, która bardzo pomogła nam dziś w sprawach organizacyjnych. Z tego miejsca bardzo dziękuję.

Co do meczu? Bardzo trudny mecz. Przewidzieliśmy to w swoich planach. Chciałbym więc pochwalić zespół za realizację założeń, które mieliśmy zaplanowane. Minusem był początek drugiej połowy. Bramka szybko stracona, potem zastój – ale bardzo mnie cieszy odpowiednia reakcja zespołu na wydarzenia boiskowe.Te punkty są bardzo ciężko wywalczone.

Nie chcemy zadowalać się tym, że wszyscy nam gratulują samej obecności w ekstraklasie. Poza samym funkcjonowaniem i byciem chcemy mieć przyjemność z tego, jak gramy i stawiać sobie kolejne cele. Chcemy eksponować swoje cechy, których nawet w ekstraklasie niektóre zespoły się obawiają.

ŁKS i Widzew. Jedni na wozie, drudzy pod wozem. Co zrobić z tymi, którzy dołują?

ŁKS miał piłkarza – Pirulo, który poprowadził drużynę do bezcennego zwycięstwa. Widzew miał do 33 minuty (kontuzja) też lidera zespołu – Bartłomieja Pawłowskiego, ale niestety zespół nie próbował nawet wejść na jego poziom gry. Nic dziwnego, że ŁKS w arcyważnym meczu pokonał Resovię 2:1, a Widzew doznał kolejnej upokarzającej porażki, tym razem z Radomiakiem 1:3.

Przypadła mi do gustu nieco ironiczna, ale celna opinia pana Radka Wilka na Twitterze o Widzewie: Nie ma co się stresować. Piłkarze po prostu nie realizowali założeń taktycznych, zaskoczyła nas temperatura i to, że Radomiak potrafił grać w piłkę nożną. Wyciągniemy przecież wnioski, chcemy zagrać lepiej przed naszą publicznością i zakończyć ten sezon zwycięstwem.

Jest postęp w Widzewie. Trener Janusz Niedźwiedź nie gadał już na okrągło, jak zwykł robić to ostatnio i ubarwiać rzeczywistość, tylko stwierdził wprost: – Wygrał zespół lepszy. Nie byliśmy w stanie dopasować się poziomem do gry Radomiaka. Nie było momentu, w którym mogliśmy wrócić do gry, przejąć inicjatywę, wziąć sprawy w swoje ręce. Szczególnie druga połowa bardzo mnie boli. I nie chodzi tylko o stratę bramkę, ale sposób, w jakim graliśmy. Nie będziemy zakłamywać rzeczywistości, każdy widział, że źle wyglądaliśmy w każdym elemencie.

Nie zazdroszczę, pod względem sportowym, mentalnym, charakterologicznym sytuacja w zespole jest podbramkowa!

ŁKS jest bardzo bliski osiągnięcia celu – awansu do ekstraklasy. Brakuje mu punktu, który musi zdobyć w dwóch ostatnich meczach. Swoje aspiracje potwierdził w spotkaniu z Resovią.

Znamienne słowa trenera rywali – Mirosława Hajdy (za Sportowymi Faktami): Gratuluję ŁKS nie tylko zwycięstwa, ale myślę że też awansu, bo na to się zanosi. ŁKS potwierdził, że jest na pierwszym miejscu nieprzypadkowo. Gdybym policzył sytuacje ŁKS, było ich na tyle dużo, że można ten zespół chwalić także za grę. To zespół kreatywny i za to trzeba chwalić.

Trener łodzian – Kazimierz Moskal: – Zostały dwie kolejki, jesteśmy w grze i mamy wszystko w swoich rękach. Jestem ostrożny w takich sytuacjach. To wciąż jeden krok, który trzeba postawić. Zagraliśmy bardzo dobry mecz i kiedy wydawało się, że mamy już wszystko pod pełną kontrolą, dostaliśmy bramkę i znowu było nerwowo. Z przebiegu całego spotkania było to jednak absolutnie zasłużone zwycięstwo. Cieszymy się z tego, co mamy, bo te trzy punkty dla nas są niezwykle ważne.

Lider – ŁKS gra z outsiderem. Jest faworytem, ale w tej lidze pełnej niespodzianek o zwycięstwo trzeba walczyć w każdym meczu od pierwszej do ostatniej minuty!

Nie da się ukryć, mecz ŁKS z Wisłą Kraków (3:2) był znakomity. Na dodatek, co warte podkreślenia, w drużynie lidera w wyjściowej jedenastce znalazło się aż ośmiu polskich piłkarzy. W stu procentach zgadzamy się z opinią trenera Kazimierza Moskala, który mówi: Chciałbym, żeby w ogóle w polskich drużynach grało więcej naszych zawodników, najlepiej młodych, którzy wcale nie odbiegają umiejętnościami. Tak trzymać!

Łodzianie są o krok od awansu do ekstraklasy, ale jeszcze promocji nie wywalczyli. Muszą starać się i to bardzo dalej.

Fortuna 1. Liga: terminarz meczów drużyn walczących o bezpośredni awans (za sport.tvp.pl):

ŁKS: Sandecja (14.05, 12:40, wyjazd), Resovia (20.05, dom), Arka (27.05, wyjazd), Odra (3.06, 17:30, dom)
RUCH:
 Arka (13.05, 17:30, wyjazd), Odra (20.05, dom), GKS Katowice (27.05, wyjazd), GKS Tychy (3.06, 17:30, dom)
WISŁA:
 Bruk-Bet (12.05, 20:30, dom), Podbeskidzie (20.05, wyjazd), Zagłębie Sosnowiec (27.05, dom), Górnik Łęczna (3.06, 17:30, wyjazd)
BRUK-BET:
 Wisła Kraków (12.05, 20:30, wyjazd), Sandecja (20.05, dom), Resovia (27.05, wyjazd), Arka (3.06, 17:30, dom)
PUSZCZA:
 GKS Katowice (13.05, 15:00, wyjazd), GKS Tychy (20.05, dom), Skra (27.05, wyjazd), Chrobry (3.06, 17:30, dom)

W tabeli: ŁKS ma 59 zdobytych punktów, Ruch – 53, Termalika – 52, Puszcza i Wisła – po 51 oraz Resovia – 46 punktów.

Lider zagra w najbliższej kolejce z outsiderem – Sandecją (w Niepołomicach), który w ostatniej kolejce przegrał z Chojniczanką 0:2. – Nie poddajemy się i będziemy w tych czterech ostatnich meczach nadal grać odważnie, spróbujemy uzbierać jeszcze parę punktów – powiedział trener Sandecji – Tomasz Kafarski.- Sandecja napędzała się, była groźnym przeciwnikiem, momentami zepchnęła nas mocno do głębokiej defensywy, mocno biła stałe fragmenty. W piłce liczy się jednak to, co wpadnie do siatki – dodał szkoleniowiec z Chojnic Krzysztof Brede.

Sandecja 14 razy strzelała na bramkę rywali (siedem celnie). Przeprowadziła 61 niebezpiecznych ataków. To pokazuje, iż choć doskwiera drużynie brak skuteczności, nie jest ona chłopcem do bicia.

Wszystko wskazuje na to, że w Nowym Sączą łatwo o punkty nie będzie.

Po meczu z Wisłą tygodnik Piłka Nożna w jedenastce kolejki umieścił trzech ełkaesiaków. Wyróżnieni zostali, Michał Mokrzycki (autor dwóch asyst), Mateusz Kowalczyk oraz Piotr Janczukowicz. Wyróżnienia wyróżnieniami, ale jedno jest pewne. ŁKS w Nowym Sączu znów musi być walczącą przez 90 minut drużyną na dobre i złe, mającą pomysł na zwycięstwo! Znów ulegnie zmianie defensywa łodzian. Po raz ósmy ujrzał żółtą kartkę Nacho Monsalve i musi pauzować jeden mecz. W tej sytuacji parę stoperów stworzą pewnie Adam Marciniak i Maciej Dąbrowski. Muszą dać radę, podobnie jak pozostali ełkaesiacy!

Zdjęcia Radosław Jóźwiak/Cyfrasport/ŁKS Łódź

ŁKS – Wisła 3:2. Kazimierz Moskal: Kluczowy był gol, który zdobyliśmy tuż przed przerwą. To pomogło zachować wiarę

Fot.lkslodz.pl

To był mecz godny hitu I ligi piłkarskiej. ŁKS po emocjonującym spotkaniu pokonał Wisłę Kraków 3:2 i jest coraz bliżej awansu do ekstraklasy.

Opinie trenerów po meczu

Kazimierz Moskal: Myślę, że wielu ludzi dziś długo nie zaśnie. Mieliśmy trudne momenty, ale piłkarze zrobili wiele, żeby zdobyć te trzy punkty. Wisła ma naprawdę dobry zespół. Zrobiliśmy mały krok do realizacji celu, jednak walka trwa dalej.

Myślę, że kluczowym momentem był gol, którego zdobyliśmy przed przerwą na 2:2. To pomogło zachować wiarę. W pierwszej połowie Wisła miała więcej z gry, w drugiej połowie wyglądało to z naszej strony trochę lepiej. Na pewno to, co chcieliśmy grać kosztowało nas dziś wiele energii i sił. Widać to było też po naszych zawodnikach, którzy w drugiej połowie odczuwali mocno trudy tego spotkania.

Radosław Sobolewski: Byliśmy świadkami bardzo emocjonującego spotkania, które jak na pierwszą ligę, stało na wysokim poziomie. Oczywiście żałujemy wyniku, ale jestem zadowolony z postawy mojego zespołu. Pierwszą bramkę straciliśmy przez brak komunikacji. Drugą po złym zagraniu w defensywie. ŁKS nas nie zaskoczył budowaniem akcji, ale myślę, że i my niczym nie zaskoczyliśmy trenera Kazimierza Moskala i jego sztabu. Punktem newralgicznym meczu był rzut karny dla ŁKS-. Jestem ciekawy, jak potoczyłby się ten mecz, gdybyśmy utrzymali do przerwy prowadzenie. Zbyt łatwo straciliśmy trzy bramki.

Osłabiony ŁKS. Trener Kazimierz Moskal: Biadolenie, w takich sytuacjach, jest nie w moim stylu

W piątek o godz. 20.30 mocno osłabiony lider ŁKS zmierzy się w Sosnowcu z walczącym o utrzymanie Zagłębiem. To nie będzie spacerek, bo takich w I lidze po prostu nie ma. Trzeba gryź trawę, żeby wyszarpać swoje. Na dodatek łodzianie wystąpią bez liderów drugiej linii – Pirulo i Mateusza Kowalczyka.

Trener ŁKS Kazimierz Moskal: – Jestem daleki od tego żeby liczyć punkty i spekulować kto gdzieś tam może je stracić. My musimy się nastawić, że każdy mecz będzie nas wiele kosztował. Cały czas mówię do zawodników, żeby odcięli się od tych spekulacji i skupili się na tym, na co mamy wpływ. Każdy kolejny mecz jest dla nas istotny i żadne kalkulacje i prognozy, nie powinny nam zawracać głów.

Bez Pirulo istniało życie, choćby w Katowicach na zakończenie rundy jesiennej. Natomiast do tego dochodzi Kowalczyk. Ci ludzie, których mamy po to trenują i po to są pod prądem, żeby w takich momentach pokazali pełnię swoich możliwości i na to bardzo liczę.

Ja z reguły nie narzekam na takie sytuacje które gdzieś tam się dzieją – czyli kartki, kontuzje. To jest chleb powszedni. Biadolenie, w takich sytuacjach, jest nie w moim stylu, ale też wydaje mi się pozostali zawodnicy mogliby to źle odbierać. Jeśli mamy kadrę ponad 20-sto osobową, to ci zawodnicy powinni być na tyle przygotowani, żeby w danym meczu czy w danej części sezonu, móc spokojnie zastąpić tych, którzy do tej pory byli podstawowymi zawodnikami.

Oprócz Kowalczyka i Pirulo, którzy pauzują za kartki – do autokaru nie załapał się Oskar Koprowski, który będzie grał w drugiej drużynie, oraz Jowin Radziński.

Coraz częściej w meczach piłki nożnej dyktuje się rzuty karne pełne wątpliwości. Futbolowa sprawiedliwość jest wyjątkowo subiektywna

Niestety, zauważam ze smutkiem, że piłka nożna coraz bardziej zbliża się do piłki ręcznej, co nie wychodzi jej na dobre. Nudna jak flaki z olejem prowadzona przez długie minuty futbolowa gra po obwodzie, która nie rodzi niczego twórczego, do czasu aż narastające zmęczenie wymusi błędy i emocjonujące sytuacje, jak nic przypomina szczypiorniaka.

Teraz futbol stawia na niedookreślenie obowiązujących przepisów, co potrafi być standardem w piłce ręcznej, a co wywołuje masę kontrowersji w piłce nożnej. Było zagranie ręką czy nie w polu karnym? – to najczęściej pojawiający się dylemat. Jest w tym chytry plan, bo im więcej jedenastek, tym więcej bramek, a one są solą futbolu!

Jeżeli zawodnik wykonuje rozmyślny ruch ręką do piłki to podyktowany zostanie rzut wolny bezpośredni lub karny. Jeżeli jednak zawodnik wykona ruch ręką trzymaną przy ciele do piłki, to kontakt tej ręki z piłką nie zostanie uznany za rozmyślny – wynika z wytycznych szkoleniowych Kolegium Sędziów PZPN. Niby jest to jasna wskazówka, ale ostateczna decyzja, jak naprawdę było, zależy od autorskiej, osobistej interpretacji arbitra.

Trener ŁKS Kazimierz Moskal odniósł się do sytuacji z meczu z Górnikiem Łęczna (1:1), po której Marcin Kochanek podyktował rzut karny dla gospodarzy, dopatrując się zagrania ręką Nacho Monsalve: – Ja już naprawdę nie wiem, kiedy jest ręka, a kiedy tej ręki nie ma; jak się to gwiżdże, jak to się interpretuje. Mówiłem już raz o tym, że to musi się zmienić, że to musi być jasne i czytelne dla wszystkich – albo gwiżdżemy wszystkie zagrania ręką albo nie gwiżdżemy żadnych. Jak mamy decydować o tym, czy ręka jest ułożona naturalnie czy nie w sytuacji, w której zawodnik jest w ruchu albo w wyskoku?

Rozumiemy doskonale szkoleniowca i w stu procentach podzielamy jego poglądy. W tym przypadku na szczęście sprawdziło się znane mądre przysłowie: oliwa sprawiedliwa zawsze na wierzch wypływa. Dwie fantastyczne interwencje Aleksandra Bobka, uchroniły ŁKS od straty bramki z rzutu karnego i w efekcie pozwoliły wywalczyć cenny punkt!

Fot. lkslodz.pl

Opinie łódzkich trenerów po ligowej niedzieli. Janusz Niedźwiedź mówi o problemach, Kazimierz Moskal o… błędach

Dwa różne mecze, dwa różne wyniki, dwa spojrzenia trenerów na boiskowe wydarzenia. Widzew rzutem na taśmę zremisował z Cracovią 1:1, ŁKS pokonał Chojniczankę 2:1. Janusz Niedźwiedź mówi o problemach, Kazimierz Moskal o… błędach.

Janusz Niedźwiedź – Widzew: To było dla nas bardzo trudne spotkanie. Wynik nas cieszy, bo jeśli się strzela gola w samej końcówce, chyba po raz trzynasty w tym sezonie, to pokazuje, że zespół ma charakter i zawsze gra do końca. Mam duży szacunek do moich piłkarzy, do wszystkich, którzy z nami pracują. Ten remis nas cieszy, zwłaszcza w okolicznościach, jakie były przed meczem, a później w jego trakcie.

W ostatnim czasie naszą drużynę przetrzebiły różnego rodzaju przeziębienia i choroby. Dzisiaj nie mógł być z nami Patryk Stępiński, nie było Ernesta Terpiłowskiego, od dłuższego czasu nie mamy do dyspozycji Fabio Nunesa. Kilku zawodników grających w tym meczu też miało swoje problemy. My także mamy swoje problemy jeśli chodzi o warunki, w których funkcjonujemy na boiskach treningowych. Nie możemy liczyć na takie warunki, jakie byśmy chcieli, jakie powinniśmy mieć. Dlatego ogromne uznanie na ten mecz dla wszystkich. Zawodnicy wychodzą, zaciskają zęby i codziennie mocno pracują na to, żeby teraz, w takich momentach, cieszyć się z tego gola.

Kazimierz Moskal – ŁKS: Nie był to nasz wielki mecz. Natomiast ważne są punkty. Jedna rzecz, która mnie martwi to to, że gramy czwarty mecz u siebie i tracimy czwartą bramkę po rzucie karnym. Trochę to jest niepokojące. Nie był to chyba nasz dzień. Gra nie układała nam się tak jak byśmy chcieli, nie mieliśmy takiej kontroli jak chociażby w meczu z Ruchem. Stąd taki przebieg, ale takiego meczu się spodziewaliśmy, tak samo jak ze Skrą. Te mecze zazwyczaj są takie trudne.

Brakowało mi trochę pazerności w zespole po pierwszej bramce. Rozmawialiśmy o tym w przerwie, że nie było takiego parcia do przodu i wyjścia mocnego po odbiorze, czy w sytuacjach kiedy były takie możliwości. Nie mieliśmy tej kontroli w środku pola, takiej jaką byśmy chcieli. Środek pola decyduje o tym, jak ten zespół wygląda. 

« Older posts

© 2024 Ryżową Szczotką

Theme by Anders NorenUp ↑