Miał być wzlot jest spektakularny upadek. Zapowiadało się, że idą lepsze czasy dla ŁKS. Znający języki dyrektor sportowy miał zapewnić lepszą ligową kadrę na ekstraklasę, nowy sponsor z Włoch kasę, pozwalającą myśleć o robieniu kroków do przodu.
I co? I nic z tego nie wyszło. Jasne, nie można było amerykańskiemu Włochowi oddać klubu za czapkę gruszek, nie mając pewności, że zna się na prowadzeniu tego interesu.
Można jednak było postarać się o zbudowanie lepszej drużyny. Tymczasem letnie transfery to po prostu klęska. Nowi piłkarze zamiast pchać drużynę w górę, ciągną ją w dół. Na nic nie zda się tu przekonanie Janusza Dziedzica, że sprowadził graczy o odpowiednich umiejętnościach, bo ligowe życie tego nie potwierdza.
Zdjęcia lkslodz.pl
Wojciech Kowalczyk: Kazimierz Moskal coraz bliżej powrotu do ŁKS. Nie dziwię się temu wpisowi byłego świetnego piłkarza. Nowy trener miał pchnąć ŁKS na nowe, lepsze tory, tymczasem tylko pogłębił kryzys. Bilans Piotra Stokowca w ŁKS jest, mówiąc wprost, beznadziejny: 0 zwycięstw, jeden remis, pięć porażek.
Nie da się ukryć, że zapracował sobie na niego na własne życzenie. Wygląda to bowiem tak, jakby cały czas dokonywał przeglądu słabej ligowej kadry. Nie ma mowy o stabilizacji. W każdym meczu na boisku wybiegała inna jedenastka. Każda miała kilka lepszych chwil i moc tych – niegodnych ekstraklasy. Mieszanie niczym w kotle czarownic doprowadziło do tego, że w spotkaniu z Zagłębiem my kibice mogliśmy dziękować opatrzności, Aleksandrowi Bobkowi, że nie skończyło się na kolejnej kompromitacji i stracie pięciu, a może nawet siedmiu bramek.
Drużynie oczywiście, jak świeżego powietrza, potrzeba punktów, ale też kadrowej stabilizacji. Zapewnienia przed meczem, że robimy kroki do przodu, widać postęp, a po kolejnym rozczarowaniu, że się nie poddajemy, walczymy dalej, nie są warte funta kłaków.
Szlag człowieka (z Łodzi) trafia, gdy widzi, co może pokazać w ekstraklasie przygotowany do gry, mający swoje wypracowane sposoby na zdobywanie bramek, beniaminek. Puszcza Niepołomice pokonała Górnika Zabrze, odniosła drugie zwycięstwo z rzędu i ma na koncie dwa razy więcej punktów od łodzian. Przypomnijmy, że w minionych I-ligowych rozgrywkach na ich koniec najlepszy ŁKS zdobył o osiem punktów więcej od piątej Puszczy. Teraz widać czarno na białym, kto tych kilku miesięcy, które minęły od tych wydarzeń, po prostu nie przespał!
Dodaj komentarz