W piątek o godz. 20.30 mocno osłabiony lider ŁKS zmierzy się w Sosnowcu z walczącym o utrzymanie Zagłębiem. To nie będzie spacerek, bo takich w I lidze po prostu nie ma. Trzeba gryź trawę, żeby wyszarpać swoje. Na dodatek łodzianie wystąpią bez liderów drugiej linii – Pirulo i Mateusza Kowalczyka.

Trener ŁKS Kazimierz Moskal: – Jestem daleki od tego żeby liczyć punkty i spekulować kto gdzieś tam może je stracić. My musimy się nastawić, że każdy mecz będzie nas wiele kosztował. Cały czas mówię do zawodników, żeby odcięli się od tych spekulacji i skupili się na tym, na co mamy wpływ. Każdy kolejny mecz jest dla nas istotny i żadne kalkulacje i prognozy, nie powinny nam zawracać głów.

Bez Pirulo istniało życie, choćby w Katowicach na zakończenie rundy jesiennej. Natomiast do tego dochodzi Kowalczyk. Ci ludzie, których mamy po to trenują i po to są pod prądem, żeby w takich momentach pokazali pełnię swoich możliwości i na to bardzo liczę.

Ja z reguły nie narzekam na takie sytuacje które gdzieś tam się dzieją – czyli kartki, kontuzje. To jest chleb powszedni. Biadolenie, w takich sytuacjach, jest nie w moim stylu, ale też wydaje mi się pozostali zawodnicy mogliby to źle odbierać. Jeśli mamy kadrę ponad 20-sto osobową, to ci zawodnicy powinni być na tyle przygotowani, żeby w danym meczu czy w danej części sezonu, móc spokojnie zastąpić tych, którzy do tej pory byli podstawowymi zawodnikami.

Oprócz Kowalczyka i Pirulo, którzy pauzują za kartki – do autokaru nie załapał się Oskar Koprowski, który będzie grał w drugiej drużynie, oraz Jowin Radziński.