Rezerwowy Pafka

Tag: widzew myśliwiec (Page 1 of 3)

Oby tylko Widzew nie wyszedł na swojej zachowawczej transferowej polityce, jak Zabłocki na mydle. Odkryciem wiosny będzie… Hilary Gong?!

Fot. widzew.com

To wydawało się niemożliwe, a jednak stało się prawdziwe. Ot, cała polska futbolowa ekstraklasa. Hilary Gong jesienią solidnie pracował na miano najgorszego ligowego transferu. Tymczasem… Wiosną może być, oby był, ważnym ogniwem drużyny bez wzmocnień czyli Widzewa. W Turcji grał przyzwoicie, zaliczał asysty. Jeśli tak będzie spisywał się w lidze, to stanie się dla łodzian wartością dodaną.

Oby, bo ligowa kadra jest taka, jak każdy widzi. Odeszli Antoni Klimek (nie wiedzieć czemu) i Kreshnik Hajrizi. Juan Ibiza, Kamil Cybulski, Lirim Kastrati oraz Marcel Krajewski są kontuzjowani (to wręcz plaga urazów!). Do drużyny trafił tylko stoper Polydefkis Volanakis. Trzeba mu jednak dać czas, żeby wkomponował się w drużynę.

Bartłomiej Pawłowski na razie trenuje i to ostrożnie. Imad Rondić podobno cały czas ma atrakcyjne transferowe propozycje, a jak wiadomo z niewolnika nie ma dobrego pracownika. Coraz głośniej o tym, że po sezonie z Widzewa odejdzie trener Daniel Myśliwiec (bilans w Widzewie: 52 mecze – 23 wygrane, 10 remisów, 19 porażek, bramki 83-71, 1,52 pkt na mecz), a przyjdzie… no kto? Jan Urban!

W takiej sytuacji bez wielkich wzmocnień, z wieloma kontuzjami i ogromniastymi pogłoskami już w piątek o godz. 20.30 premierowy, tej ligowej wiosny, mecz z Lechem w Poznaniu. Oj, nie będzie łatwo.

Prezes klubu Michał Rydz mówi: – Nie chcemy robić transferów, żeby windować rynkowe ceny. Tak samo, jak nie będziemy za zawodników przepłacać lub pozwalać na wymuszanie ruchów z klubu poprzez medialne spekulacje. Tak samo jak starannie podchodzimy do wzmocnień, również zabezpieczamy kadrę.

I co? Wyszło szydło z worka. Zimowy okres transferowy to dla łodzian jeden wielki czas skutecznej obrony przed zakusami innych klubów na piłkarzy Widzewa. Priorytetem, tak przynajmniej wygląda, było przedłużenie umów z kluczowymi graczami. W tej sytuacji nie dziwi, że odkryciem wiosny może być… Hilary Gong. Oby tylko Widzew nie wyszedł na swojej zachowawczej (rozsądnej?!) transferowej polityce, jak Zabłocki na mydle.

Widzew. Spokojne rozpoczęcie przygotowań na tle tego, co dzieje się w innych ekstraklasowych klubach, trzeba uznać za… pierwszy sukces!

Fot. Marek Młynarczyk, autor bloga www.obiektywnasport.pl

Zaczęli w zimowej – odwilżowej scenerii na Łodziance przygotowania do rundy wiosennej. Widzew jest na 9 miejscu w tabeli ekstraklasy z dorobkiem 25 punktów. Rozgrywki rozpocznie 31 stycznia o godz. 20.30 meczem w Poznaniu z Lechem. W pierwszej rundzie górą byli łodzianie, wygrali 2:1.

Ciekawe, czy te kilka najbliższych miesięcy to będzie nagły sportowy progres czy też okres na przeczekanie, budowanie solidnych podstaw, gdy nastąpi nagły właścicielski i personalny wzlot?

Do soboty zajęcia na Łodziance oraz testy, a pod koniec tygodnia wylot na zgrupowanie do Turcji. Czy pojawią się nowi piłkarze? Oby, bo są drużynie potrzebni ale… nie mniej ważne będą rozmowy z zawodnikami, którym w czerwcu kończą się kontrakty, a jest ich aż nomen omen trzynastu, w tym m.in. Rafał Gikiewicz czy Mateusz Żyro.

Wszystko zaczęło się normalnie, spokojnie. Można odetchnąć z ulgą. Wygląda na to, że Widzew daleki jest od finansowych i organizacyjnych zawirowań Lechii Gdańsk czy Pogoni Szczecin, a szczebel niżej Kotwicy Kołobrzeg. Pilnowanie klubowej kasy i nie rzucanie się z wydatkami na głęboką wodę jest, bez cienia wątpliwości, sukcesem łódzkiego klubu.

Kadra Widzewa na pierwszym treningu:

Bramkarze: Mikołaj Biegański, Oliwier Józwik, Jak Krzywański, Rafał Gikiewicz.

Obrońcy: Jakub Grzejszczak, Kreshnik Hajrizi, Juan Ibiza, Lirim Kastrati, Samuel Kozlovský, Marcel Krajewski, Paweł Kwiatkowski, Luis Silva, Mateusz Żyro.

Pomocnicy: Fran Alvarez, Kamil Cybulski, Noah Diliberto, Hilary Gong, Marek Hanousek, Sebastian Kerk, Antoni Klimek, Jakub Łukowski, Leon Madej, Fabio Nunes, Bartłomiej Pawłowski, Juljan Shehu, Jakub Sypek.

Napastnicy: Daniel Gryzio, Saïd Hamulic, Imad Rondić, Hubert Sobol.

Warto zwrócić uwagę, że na pierwszym treningu pojawił się m.in. Hilary Gong. Oby w klubie mieli rację, że dali mu czas na zaaklimatyzowanie się w Łodzi i pokazanie, że jest coś wart. Bartłomiej Pawłowski i Said Hamulic pracowali indywidualnie.

Daniel Myśliwiec ma dwóch nowych asystentów. To ludzie z piłkarskim doświadczeniem: Aleksander Kowalczyk i Krzysztof Sierocki.

Widzew. Skoro pojemności stadionu szybko się nie zwiększy, przypływ gotówki mogą zapewnić… europejskie puchary!

Fot. UMŁ

Wiadomo, co jest największym tegorocznym sukcesem Widzewa. To, że bilans finansowy jest nie na zero, a na plus! Kłopoty z kasą klubowi nie grożą, choć jest tylko ligowym średniakiem, a dobre satysfakcjonujące spotkania przeplata ze słabymi. Wierni z wiernych czyli kibice klubu nie zawodzą. Wypełniają trybuny, dając klubowi ogromny zastrzyk gotówki i zapewniając tak potrzebną do twórczej działalności, stabilizację.

Portal 90minut.pl w swoim podsumowaniu ekstraklasy podaje, że jesienią mecze w ekstraklasie obejrzało 2027597 widzów, co daje średnią 12500 widzów na spotkanie.

Pojedynki łódzkiej drużyny średnio oglądało 14400 widzów, na obiekcie przy al. Piłsudskiego 16600, co daje klubowi szóste miejsce w frekwencyjnej tabeli. Najwięcej fanów przychodziło na stadiony Lecha: 29100 i Legii 25400. To pozwoliło zarobić obu klubom o wiele, wiele więcej milionów złotych niż Widzewowi. Rozwiązaniem problemu byłoby zatem powiększenie pojemności stadionu przy al. Piłsudskiego. Każdy taki ruch przyniósłby klubowi dodatkowy, ogromny dopływ gotówki.

Na to się jednak w najbliższej przyszłości nie zanosi. Obiekt należy do miasta Łodzi, a jego władze mają inne inwestycyjne cele: choćby szeroko rozumiany tunel kolejowy czy prowadzone drogowe remonty.

Co zatem pozostaje? Sprawa wydaje się oczywista. Podniesienie poziomu sportowego tak wysoko, żeby grać z powodzeniem w europejskich pucharach. To zapewnia dodatkowe miliony w klubowym budżecie. Jagiellonia Białystok i Legia Warszawa mogą już teraz liczyć na przynajmniej po pięć milionów euro (ok. 22 mln złotych) z tytułu premii od UEFA za udział w europejskich pucharach w tym sezonie!

Widzew musi zatem postawić na szybkie podnoszenie poziomu sportowego, co może zapewnić trener mający pomysł na rozwijanie zespołu (a moim zdaniem Daniel Myśliwiec taki ma), jak i przemyślane i udane transfery. Marzy mi się i na pewno nie tylko mnie, aby pojawili się w klubie piłkarze o takiej klasie i jakości dający sportowy skok do przodu, jak Afimico Pululu. Napastnik z Angoli szybko stał się gwiazdą i liderem zespołu z Białegostoku, powalając mu wejść na wyższy sportowy i… finansowy poziom.

Moim zdaniem dyrektor sportowy Widzewa powinien się zająć ciężką pracą, która teraz zweryfikuje jego kompetencje. Trzymam mocno kciuki za szkoleniowca!

Nie mam w sobie empatii i cienia zaufania do (większości) polskich piłkarskich menedżerów. Wszystko za sprawą Krzysztofa Przytuły, z którego w ŁKS więcej było szkody niż pożytku, a którego personalne wybory wpędziły klub w sportowe i finansowe tarapaty. A gdy odszedł… No po prostu szok! Okazało się, że został dyrektorem w futbolowej agencji, z której brał do ŁKS także nieudacznych piłkarzy.

Dlatego krytycznie patrzę na pracę dyrektora sportowego Widzewa Tomasza Wichniarka. Tego nikt w klubie nie potwierdza, ale dla mnie widać, jak na dłoni, że toczy sobie taką klubową wojenkę z trenerem Danielem Myśliwcem. Na razie jest 1:0 dla niego, bo pozbył się zaufanego człowieka szkoleniowca. Tylko jaki z tego pożytek ma Widzew? Taka prosta prawda – żadnego! Wręcz przeciwnie, znakomicie udaje się w ten sposób budowanie czarnego pijaru wokół klubu. Brawo, brawo tylko tak dalej. O nie, tak źle na pewno Widzewowi nie życzę.

Jestem zdania, że zanim ktoś zechce się wybić na klubową wielkość, powinien pokazać czego dokonał do tej pory. W przypadku pana Wichniarka wielkich pozytywnych zaskoczeń nie ma, a wręcz przeciwnie. Sprowadzenie do klubu Bartłomiej Pawłowskiego czy Rafała Gikiewicza, to dla mnie zwykłego kibica, byłoby oczywistością.

W innych działaniach wielkich sukcesów nie widzę: nie ma twórczej współpracy z legendami Widzewa, choć to wydaje się nie podlegać dyskusji, nie ma szturmu zdolnej młodzieży na pierwszy zespół, jest za to wyjątkowy transferowy rodzynek – Hilary Gong – bodaj najgorszy transfer w polskiej piłce ostatniego półrocza, za który trzeba było podobno wybulić 350 tysięcy euro. Nie uratuje transferu nawet fakt, że Hilary jest szybki jak wiatr.

Już to wszystko pokazuje, że pan dyrektor powinien siedzieć cicho, jak mysz pod miotłą i zająć się ciężką pracą nad budowaniem nowej kadry Widzewa, realizując sugestie szkoleniowca. To teraz czarno na białym powinno zweryfikować jego zawodowe kwalifikacje.

Marek Hanousek powinien grać. Lepiej chyba zmienić taktykę niż trzymać w ligowej zamrażarce tak dobrego gracza

Cóż, tak czasami jest. Nie wszystko układa się tak, jak byśmy chcieli. Nie udał się widzewski jubileusz Daniela Myśliwca. W jego 50 meczu w roli pierwszego trenera łodzianie przegrali z Rakowem 2:3. Bilans szkoleniowca to 22 wygrane, 10 remisów i 18 porażek.

Można go zmienić na korzyść już w środę. O godz. 18 w 1/8 finału Pucharu Polski łodzianie zagrają w Kielcach z Koroną. Wygląda na to, że pucharowe rozgrywki to może być ich sposób na… uratowanie sezonu. Potem ostatni w tym roku ligowy mecz. 7 grudnia o godz. 17.30 Widzew podejmie Stal Mielec.

Wróćmy do widowiskowego, ale przegranego starcia z częstochowianami. Szkoleniowiec wreszcie zrozumiał, że wystawianie Hilarego Gonga po prostu osłabia drużyny i tym razem nie posłał go na boisko. Trochę z konieczności (nadmiar kartek Juliana Shehu) przypomniał sobie, że ma w kadrze… kapitana Marka Hanouska. Posłał go w ligowy bój i okazało się, że uporczywe sadzanie tego piłkarza na ławce rezerwowych działało na szkodę zespołu. Lepiej chyba zmienić taktykę, niż trzymać w ligowej zamrażarce tak dobrego gracza.

Sam Daniel Myśliwiec przyznał: – Marek Hanousek już przed meczem dawał mi dużo do myślenia. Długo nie grał, ale jego postawa to coś o czym mówię piłkarzom. Po tak długiej przerwie zagrał naprawdę świetny mecz. Chylę czoła jego postawie podczas treningów.

Z pozytywów odnotujmy strzeleckie przełamanie Imada Rondicia, który zdobył swoją ósmą ligową bramkę. Przyzwoity wynik. Niestety, po raz kolejny swoją futbolową słabość pokazał Jakub Łukowski, który z przytupem wszedł do drużyny (3 gole), by z każdym kolejnym meczem gasnąć w oczach. Czy to kolejny nieudany łódzki transfer czy też sportowa odbudowa piłkarza jest jednak możliwa?!

Dlaczego Widzew nie korzysta z kapitału, jakim jest charyzma, doświadczenie i wiedza klubowych legend?!

Nie od dziś wiem, jak i wielu, że z polityką transferową Widzewa nie jest, mówiąc łagodnie, najlepiej. Raczej ciągnie ona drużynę w dół niż zapewnia wzrost i spełnianie sportowych ambicji. W tej chwili futbolowa Polska zastanawia się na przykład, czy to łodzianie dzierżą palmę pierwszeństwa w dokonaniu najgorszego transferu ostatnich miesięcy.

Widać tak to sobie wymyślili dyrektor Tomasz Wichniarek (który go kupił) i trener Daniel Myśliwiec (który wystawia go z uporem maniaka), że z Hilarym Gongiem w składzie Widzew tak podciągnie swoją grę, że znajdzie się w TOP 5 ekstraklasy. Skala wiary i tolerancji obu panów jest po prostu niezwykła. Chciałbym wiedzieć, skąd ona się bierze, bo rzeczywistość skrzeczy, a kolejny występ tego piłkarza to kolejne wielkie rozczarowanie. Czy za wszelką cenę, kosztem zespołu, trzeba udowadniać, że ten transfer miał jakikolwiek sens. Bo moim i wielu kibiców zdaniem sensu on nie miał żadnego. Tymczasem…

Widzew mógł zrobić rewolucję w systemie wyszukiwania i pozyskiwania nowych piłkarzy, który doprowadziłby do końca lukratywnego świata futbolowych menedżerów, ale ucieka od niej jak tylko może. Legendy klubu, ludzie którzy zbudowali jego wielkość, a którzy znają futbol od podszewki i mają swoje bardzo ciekawe przemyślenia na temat pozyskiwanych nowych piłkarzy (wiem, bo sam ich słuchałem), mogliby zostać armią menedżerów Widzewa.

Armią, która pomoże w poszukiwaniach, a potem dokona krytycznej oceny zawodników, zanim ktoś pochopnie podpisze z nimi kontrakty. Można wierzyć w ich fachowość, bezstronność i krytycyzm. Sami grali bowiem na poziomie, do którego dziś w polskiej piłce dorastają nieliczni, jeśli w ogóle tacy są.

Widzew niestety raczej odcina się od swoich legend niż z nimi współpracuje. Dlaczego? Nowi ludzie lekceważą historię i brakuje im pokory? Efekty widać jak na dłoni, a czarę goryczy przelewa ostatnia wyjątkowo wstydliwa porażka z broniącą się kurczowo przed degradacją, mocno osłabioną kadrowo Puszczą Niepołomice.

W zwycięskim meczu z Zagłębiem Widzew miał dwóch bohaterów, a spotkanie musi dać do myślenia trenerowi nad jego personalnymi wyborami

Fot. Marek Młynarczyk, autor bloga www.obiektywnasport.pl

Trochę optymizmu przed przerwą na reprezentację się bez dwóch zdań przydało. Widzew po dobrym meczu, choć prostych, czasami niezrozumiałych, błędach w defensywie, pokonał Zagłębie 2:0. W tej sytuacji mecz miał dwóch bohaterów: autora dwóch bramek 23-letniego Jakuba Sypka i 37-letniego Rafała Gikewicza. Co by było gdyby przy prowadzeniu 1:0 bramkarz łodzian nie wygrał pojedynku sam na sam? Tego nie wie nikt, ale to była interwencja na trzy ligowe punkty.

Podobnie jak dwa gole, momentami spisywanego na straty i krytykowanego, byłego gracza Zagłębia. Drugą piękną bramką Sypek ostatecznie zamknął usta krytykom, a tak o niej mówił: – Przy drugiej bramce, gdy piłka do mnie leciała, myślałem tylko o tym żeby oddać strzał. Światło delikatnie mnie zmyliło, ale futbolówka siadła mi idealnie. Przed meczem dużo rozmawiałem z Kozą (obrońca Samuel Kozlovsky). Mówiłem mu, żeby zagrywał dużo takich piłek, bo będę mieć sporo przestrzeni w tym miejscu. Szacunek dla Samuela, bo dwa razy zagrał idealną piłkę.

Trener Daniel Myśliwiec dokonał w meczu dwóch ważnych zmian, które powinny dać mu dużo do myślenia przed kolejnym spotkaniem (25 listopada o godz. 19 Widzew na stadionie Cracovii zagra z Puszczą Niepołomice). Marcel Krajewski, gdy zmienił mylącego się i to często, Liriama Kastratiego, uspokoił grę. Zagłębie w swoich atakach po prawej stronie nie było już tak groźne, jak wcześniej. Dawno niewidziany Marek Hanousek pokazał spokój i pewność, stabilizując grę zespołu w końcówce, co miało swoją wartość.

Marzenie: oj przydałby się Widzewowi taki 20-latek jakiego ma Lech czyli Antoni Kozubal. Piłkarz, który robi w meczu wielką różnicę. Może takim piłkarzem będzie defensywny pomocnik 20-letni pomocnik Znicza Pruszków – Wiktor Nowak, o ile Widzew wygra wyścig po piłkarza z innymi klubami ekstraklasy.

Podsumujmy optymistycznymi słowami łódzkiego szkoleniowca: Zawodnicy wyciągnęli wnioski po spotkaniu z Górnikiem i dwoma ostatnimi meczami pokazali, że stać ich na więcej.

Widzew. Potrzeba mocnego walnięcia pięścią w stół. Tak dalej być nie może!

Fot. Marek Młynarczyk, autor bloga www.obiektywnasport.pl

Szczere i odważnie słowa trenera Widzewa – Daniela Myśliwca po przegranym w fatalnym stylu meczu z Górnikiem Zabrze (0:2): – Jak trenujesz, tak grasz. W tygodniu trenowaliśmy słabo i nie możemy sobie więcej na to pozwolić.

Ciekawe, czy po takim oświadczeniu, doszło do spotkania zarządu klubu z drużyną i mocnego walnięcia pięścią w stół. Tak dalej być nie może! A może przy al. Piłsudskiego wszyscy dobrze się czują we własnym niezdrowym i niedobrym sosie i takie działania wydają się bossom niepotrzebne?

No, bo co miałby do powiedzenia, mający dobre samopoczucie, dyrektor sportowy Tomasz Wichniarek? Tylko to, że jego ostatnie transfery do Widzewa (przynajmniej na razie) wyglądają… beznadziejnie.

Gdy patrzyłem na wolnego, ociężałego, grymaszącego Saida Hamulicia przypominał mi się wierszyk Juliana Tuwima – Lokomotywa. Tak mniej więcej wyglądała niemoc napastnika w meczu z Górnikiem: Lecz choćby przyszło tysiąc atletów / I każdy zjadłby tysiąc kotletów / I każdy nie wiem jak się wytężał / To nie udźwigną, taki to ciężar.

A, co powiedzieć o Hillarym Gongu, który zawodzi dokumentnie. A dlaczego? Ponieważ ma umiejętności poniżej nie najwyższych przecież wymagań polskiej ekstraklasy! Dlaczego dyrektor sportowy przez cały okres przygotowań nie zabiegał o pozyskanie lub wypromowanie zdolnego, kreatywnego młodzieżowca, który nie osłabiałby drużyny i nie był piątym kołem u wozu? To kardynalny błąd, który odbija się Widzewowi do dziś czkawką.

Zarzuty personalne można by mnożyć, ale dziś nie to jest najważniejsze. Trzeba natychmiast zdyscyplinować drużynę, pozbyć się tych, którzy uprawiają jawny sportowy sabotaż: im się nie chce lub mają za małe umiejętności. Dać szansę tym, którym naprawdę zależy i oddadzą serce i zdrowie za Widzew.

Czy Widzew zostanie ligowym średniakiem – przeciętniakiem czy potrafi pokazać, że stać go na więcej?

Fot. Marek Młynarczyk, autor bloga www.obiektywnasport.pl

Po niezwykle bolesnej porażce z Koroną na własnym boisku piłkarze Widzewa trochę potrenowali i dostali cztery dni wolnego. Czy nastąpi wielki reset?! Miejmy nadzieję, że nie było przez te dni bez trenowania jak w znanym wierszu: jedzą, piją, lulki palą, tańce, hulanka, swawola, tylko… trzymanie sportowego reżimu.

Kazimierz Górski czy Leszek Jezierski formę swoich piłkarzy oceniali na oko (wybitnych fachowców!) i nosa. Dziś o każdym futboliście drużyny, dzięki komputerom – bajerom, wiadomo wszystko – ile i jak grali, w jakiej są fizycznej dyspozycji. Czasem te komputerowe oceny okazują się złudne i wtedy wychodzi wielki klops. Przekonano się o tym w niejednym klubie. Oby, to wielkie fizyczne złudzenie, nie dopadło trenera Daniela Myśliwca i jego sztabu.

Teraz bowiem wkraczamy w taką fazę ekstraklasowych rozgrywek, w trakcie której zdecyduje się czy Widzew zostanie ligowym średniakiem – przeciętniakiem czy potrafi pokazać, że stać go na więcej.

Po okresie wypoczynku pressing łodzian będzie skuteczniejszy i przyniesie spodziewane bramkowo – punktowe korzyści, czy też narazi drużynę na kosztowne straty?! Czy ktoś nagle wybije się na wielkość i potrafi błyszczeć w ekstraklasie? Marzy się wszystkim, żeby kimś takim stał się Said Hamulić, który będzie mądrze uczestniczył w grze i strzelał gole, jak na zawołanie. Czy łódzka obrona to nie będzie tylko Rafał Gikiewicz i jedna wielka niewiadoma, tylko formacja, na której można polegać? Czy wreszcie pokaże się na boisku młody widzewiak, który nie będzie na doczepkę, a potrafi kreować wydarzenia na boisku?

Pytania, pytania, pytania… A pierwsza odpowiedź już 19 października. Wtedy to Widzew o godz. 14.45 zagra w Lublinie z beniaminkiem Motorem. Rywale w ostatniej kolejce ograli lidera ekstraklasy – Lecha (2:1) i to na jego boisku!

Widzew. Jest czas, żeby wreszcie przygotować do gry Hamulicia. Niech pokaże na co go stać, czy warta była skórka za wyprawkę

Fot. widzew.com

Następny ligowy mecz Widzewa dopiero 19 października (godz. 14.45) w Lublinie z beniaminkiem Motorem, który potrafił zremisować z Koroną 1:1, z którą łodzianie przegrali 0:1. Trzeba jednak pamiętać, że w ostatniej kolejce beniaminek pokonał w Poznaniu lidera – Lecha 2:1! W każdym razie jest trochę czasu, żeby spokojnie popracować nad formą, bo ta ostatnio u łodzian słaba, przemyśleć wyjściową jedenastką, bo z tym też nie jest najlepiej.

Powiedzmy sobie szczerze, że to jak dziś gra Widzew, to pokłosie też tego, jakich dokonuje transferów. Zgadza się, warto było czekać aż swoją formę odbuduje Kerk, bo to piłkarz o wysokich umiejętnościach i możliwościach. Czy jednak to samo da się powiedzieć o innych?! Ja ciągle i ciągle nie mogę zrozumieć dlaczego znajduje miejsce w meczowej kadrze słabiuteńki Gong, który wychodzi na boisku i potwierdza (przynajmniej na razie), że polska ekstraklasa to dla niego za wysokie progi. I dlaczego nie ma w niej miejsca dla Klimka. Na pewno nie spisywałby się gorzej od Nigeryjczyka.

Nie da się porażki zwalić tylko na karb wyjątkowej nieskuteczności, choć jak chce trener Myśliwiec w pojedynku z Koroną było 21 (oficjalne statystyki mówią o 17) strzałów na bramkę rywali i tylko, co rzeczywiście jest szokujące, jeden celny. Skoro jednak taka jest diagnoza to…

Jest czas, żeby wreszcie przygotować do gry Hamulicia i przekonać się na własne oczy, czy ten transfer miał sens, czy był tylko strzałem kulą w płot. Wydaje mi się też, że bliski jest powrót do wyjściowego składu kapitana Hanouska, bo jego rozsądku w grze brakuje wielu jego kolegom, którzy dostają swoją meczową szansę.

Przekonamy się, zobaczymy, czy postawiony wręcz pod ligową ścianą (inaczej mówiąc powrót do tego wszystkiego nieudanego, co już było) trener Myśliwiec zdecyduje się na rewolucję czy jedynie ewolucję w wyjściowej jedenastce. Na razie drużyna ma w planach… cztery dni przerwy. Powiedzmy wprost, nie jest najgorzej być ligowym piłkarzem w Polsce.

« Older posts

© 2025 Ryżową Szczotką

Theme by Anders NorenUp ↑