Rezerwowy Pafka

Tag: widzew puszcza

Wyjazdowa klątwa cały czas ciąży nad Widzewem. Czwarta porażka łodzian na obcym boisku

Widzew doznał szóstej ligowej porażki, czwartej na wyjeździe (przy dwóch zwycięstwach i trzech remisach). Tym razem nie dał rady, mającemu ogromne kadrowe kłopoty, słabeuszowi – Puszczy. Obce boiska są przekleństwem łodzian.

Od początku meczu Widzew miał inicjatywę. Bodaj najlepszą sytuację zmarnował Alvarez, który fatalnie spudłował z kilku metrów, nie wykorzystując podania Sypka. Po analizie VAR sędzia nie podyktował karnego po starciu Komara z  Żyro. Sprytnie strzelał Kerk, ale bramkarz Puszczy nie dał się zaskoczyć.

I to w futbolu tak się kończy. Masz przewagę, tworzysz bramkowe sytuacje, nie wykorzystujesz ich, więc… tracisz gola. Po zamieszaniu w polu karnym po rzucie rożnym z 4 metrów Abramowicz wepchnął piłkę do siatki. Niby wszyscy wiedzą, że atutem Puszczy są stałe fragmenty gry, o których Żubry dały znać już w poprzednim sezonie, strzelając w ten sposób aż 22 gole, a jednak łodzianie dali się zaskoczyć. Całe te taktyczne plany, rozrysowywanie zadań w widzewskiej szatni, zdało się psu na budę. W łeb wzięła teoria trenera Myśliwca, że Puszcza strzela mało goli po rzutach rożnych!

Drużyna z Niepołomic starała się przejąć inicjatywę, ale Widzew nie dawał za wygraną. W 33 min do bramki posłał piłkę głową Rondić. Niestety, przy okazji faulował bramkarza i wszystko skończyło się na niczym. Puszcza twardo, nieustępliwie i konsekwentnie pilnowała swojego przedpola. Czekała na swoją szansę. I jej się doczekała… Gikiewicz obronił strzał głową Szymanowicza, ale potem w zamieszaniu podbramkowym Żyro, który podobno jest na celowniku Legii, bez sensu sfaulował Stępnia. Rzut karny wykorzystał Kosidis.

Widzew bardzo chciał coś zmienić. Bardzo chciał na początku drugiej połowy skutecznie zaatakować Alvarez. Minął rywala w polu karnym, ale w decydującym momencie się potknął. Potem chciał Rondić, ale główkował obok słupka. Przy próbach kontry fatalnie zachowywał się Gong, co potwierdza tylko, że to jeden z najgorszych transferów łodzian w XXI wieku. Po co takiemu piłkarzowi dawać kolejne ligowe szanse?!

Przy kontrze Puszczy mogło być 3:0, ale Kosidis fatalnie spudłował. Tym razem Widzew miał szczęście. W kolejnej akcji nie. Po faulu drugą żółtą, w efekcie czerwoną kartkę, ujrzał Żyro i od 70 minuty Widzew grał w dziesiątkę. Widzewowi udało się wytrwać i głównie dzięki Gikiewiczowi nie stracił trzeciej bramki. Goście mogli się pocieszyć serią kompletnie niewykorzystanych rzutów rożnych i beznadziejnych dośrodkowań.

Mecz oglądało 1243 widzów.

Mądry widzewiak po szkodzie. Ostatnia kolejka I ligi: Karasek – 4 bramki (10 w sumie), Czubak – 3 (13 – lider strzelców I ligi). Gdyby swego czasu ktoś umiał ich właściwie ocenić i być cierpliwym, ci dwaj piłkarze mogli nadal grać w łódzkim klubie! Tymczasem widzewski napastnik Rondić, który ma na koncie 7 goli, po raz ostatni trafił do siatki… 19 października.

30 listopada o godz. 20.15 Widzew podejmie Raków Częstochowa.

Puszcza Niepołomice – Widzew 2:0 (2:0)

1:0 – Abramowicz (19), 2:0 – Kosidis (45+3, karny)

Widzew: Gikiewicz – Krajewski, Żyro, Silva, Kozlovsky – Alvarez, Shehu (78, Hajrizi), Kerk – Sypek (46, Łukowski), Cybulski (46, Gong) – Rondić (78, Sobol)

Rzut karny pogrążył Widzew. Porażka łodzian po wyjątkowo słabym meczu w ich wykonaniu

Po słabym, momentami beznadziejnym meczu Widzew przegrał po raz ósmy w sezonie, a czwarty na wyjeździe. Puszcza wygrała trzeci mecz z rzędu. Łodzian pogrążył rzut karny. Inna sprawa, że przeprowadzili w całym meczu ledwo dwie składne akcje.

Trener Myśliwiec mógł zrobić to na co ostatnio liczył. Postawić w wyjściowej jedenastce na swego asa – pomocnika Pawłowskiego i dać mu swobodę grania.

Pierwsza połowa była nudna jak flaki z olejem. Dużo chaosu, walki, niewiele składnych ataków na, co tu kryć, trudnym do składnego atakowania boisku. Widzew grał ospale, nie zbierając tzw. drugich piłek. Próbował rozruszać kolegów aktywny Pawłowski, ale bez powodzenia. Dopiero w 43 minucie doczekaliśmy się pierwszego celnego strzału łodzian. Po błędzie w defensywie gospodarzy, Hanousek miał szansę na gola, ale piłkę sprzed linii bramkowej wybił Zapolnik.

W pierwszej groźnej akcji drugiej połowy po wrzucie z autu(!) były widzewiak – Mroziński trafił Ibizę w rękę i sędzia podyktował rzut karny pewnie wykorzystany przez stopera Craciuna.

Dalekie podania piłki w pole karne Puszczy nic nie dawały. Bez urozmaicenia ataku, wygrywanych pojedynków jeden na jeden trudno było zaskoczyć rywali. Na dodatek, gdy była szansa na kontrę, to łodzianie przeprowadzali ją… beznadziejnie. Wreszcie w 88 minucie po podaniu Ciganiksa w dogodnej sytuacji Terpiłowski trafił wprost w bramkarza Zycha. Gdy przeprowadza się jedna składną, groźną akcję na kilkadziesiąt minut gry, to wszystko kończy się tak, a nie inaczej.

Na dodatek czwartą żółtą kartkę ujrzał Żyro i nie zagra w ostatnim meczu tego roku przeciwko Pogoni Szczecin – 16 grudnia o godz. 17.30 w Łodzi.

Puszcza Niepołomice – Widzew 1:0 (0:0)

1:0 – Craciun (60, karny)

Widzew: Ravas – Zieliński (82, Ciganiks), Żyro, Ibiza, Silva – Pawłowski (64, Rondić), Hanousek, Alvarez (88, Kun) – Nunes (64, Terpiłowski), Klimek (64, Tkacz) – Sanchez

Widzew, jeżeli zagra jak w Mielcu, ma szansę wygrać, ale na beniaminka trzeba uważać. To nie jest chłopiec do bicia

Fot. Marek Młynarczyk, autor bloga www.obiektywnasport.pl

Powiew pucharowego optymizmu był potrzebny. Widzew zasłużenie pokonał w meczu Pucharu Polski Stal w Mielcu 2:1(pod koniec lutego przyszłego roku zagra z Wisłą Kraków) i teraz może w zdecydowanie lepszych humorach przygotowywać się do ligowego starcia. 11 grudnia o godz. 19 łodzianie zagrają beniaminkiem Puszczą Niepołomice na stadionie Cracovii.

Gdy się wygrało, to człowiek z optymizmem patrzy w przyszłość, nosi głowę wysoko w górze, chce się jechać na trening, choć zimowa pora odstrasza, wierzy w lepszą sportową przyszłość. Oby ta pozytywna energia przełożyła się na wynik meczu.

Co łodzianie muszą zrobić, żeby wygrać? To proste. Zachować się na boisku tak jak w Mielcu. Grać konsekwentnie, czujnie i skutecznie, wierząc w boiskową, wręcz południową fantazję swoich graczy, skuteczność napastników i być pewnym, że Henrich Ravas nagle nie straci wybornej sportowej formy. Czy jest to możliwe? Tak. To nie jest plan ponad siły i możliwości łodzian, a zatem jest do wykonania.

Na inaugurację rozgrywek Widzew nie bez problemów u siebie Puszczę 3:2. Teraz beniaminek gra mądrzej, konsekwentniej , bez kompleksów, potrafiąc skutecznie wykorzystać stałe fragmenty gry. Te atuty pozwoliły mu wygrać dwa ostatnie ligowe spotkania. To na pewno nie jest chłopiec do bicia!

Mecz z Pogonią w Szczecinie pokaże, o jakie cele w tym sezonie będą grali piłkarze Widzewa

Widzew przełamał klątwę. Wygrał po sześciu porażkach ligowy mecz na własnym stadionie. To cenne, ale czy jest to drużyna, która w tym sezonie zrobi krok do przodu? Premiera tego nie pokazuje.

Beniaminek – Puszcza – grał ambitnie, szukając szczęścia głównie w kontrze. Wydawało się, że plan rywali jest łatwy do przeczytania, bo gros piłek piłkarze z Niepołomic kierowali do wysokiego, umiejącego się zastawić napastnika – Roka Kidricia. Niestety, tak pomocnicy, jak czwórka obrońców łodzian miała wielki kłopot z taktyką rywali, jak i ze wspomnianym piłkarzem, który w końcu wbił bramkę. Ba, Puszcza w pierwszej połowie potrafiła narzucić swoje warunki gry i przez wiele minut rządzić na boisku w Łodzi.

Piłkarze gospodarzy czuli się zagubieni, czego dowodem gra Frana Alvareza, który na początku kompletnie nie mógł odnaleźć się na boisku. Po przepięknym, kapitalnym golu nastąpił sportowy przełom. Fran kilka razy błysnął, przeprowadził efektowne indywidualne akcji. Jest nadzieja, że może stać się wartością dodaną zespołu.

Nowa defensywa, w nowym ustawieniu z nowym graczem – Luisem Silvą, niestety nie stanowiła monolitu nie do przejścia, czego dowodem strata aż dwóch bramek na własnym boisku.

Szukał swojego miejsca na boisku Bartłomiej Pawłowski, który ewidentnie mniej daje drużynie, gdy pełni jedynie rolę skrzydłowego. Znacznie więcej pożytku z jego gry było, gdy atakował ze środka pola. Na dodatek dał się łatwo ograć przez rywala, po czym Widzew stracił pierwszego gola.

Widzew grał tak, jak… Ernest Terpiłowski czyli nierówno. Pomocnik – raz fatalnie podał, ale w kolejnej akcji zaliczył bramkową asystę i tak przez cały czas swojego pobytu na boisku.

To pierwsze koty za ligowe płoty, Zobaczymy, co będzie dalej. W drugiej kolejce widzewiacy staną przed wyjątkowo trudnym wyzwaniem – 30 lipca o godz. 20 zmierzą się w Szczecinie z kandydatem do medalu, prowadzoną przez kapitana Kamila Grosickiego – Pogonią. Ten mecz pokaże dobitnie, o jakie cele w tym sezonie będą walczyć łodzianie. Na dodatek trener Janusz Niedźwiedź będzie musiał znaleźć miejsce dla młodzieżowca (w pierwszym meczu żaden nie wystąpił), żeby na koniec sezonu łódzki klub nie płacił milionowej kary.

Zdjęcia Marek Młynarczyk, autor bloga www.obiektywnasport.pl

Cel Widzewa. Chcą dać radość swojemu dwunastemu zawodnikowi czyli najwierniejszym z wiernych – swoim kibicom

W niedzielę o godz. 20 ligowy, premierowy mecz piłkarzy Widzewa. Oby sprawdziły się słowa trenera Janusza Niedźwiedzia: – Jesteśmy pozytywnie nastawieni do nowego sezonu i liczymy na wsparcie kibiców, którzy są 12 zawodnikiem. Chcemy dać im radość!

Rywalem na stadionie przy al. Piłsudskiego będzie beniaminek Puszcza Niepołomice. Chciałbym, żeby łódzka drużyna grała przynajmniej tak, jak jesienią minionego sezonu, wymazując ze sportowej pamięci wszystko to co zrobiła (złego) wiosną. Reset jest konieczny, żeby zespół walczył o coś więcej niż utrzymanie w ekstraklasie. Pomóc w tym mają nowi piłkarze w każdej formacji. W klubie mówią, że to ludzie nieprzypadkowi, tylko wybrani w drodze żmudnej selekcji. Czas pokaże, czy będą lepsi od tych, których się pozbyto. Oby!

Wielkim optymistą jest dyrektor sportowy Tomasz Wichniarek. Sęk w tym, że podobnie było jeszcze w trakcie rundy wiosennej. Oby tym razem ten optymizm przełożył się na ligowe sukcesy. Kapitan zespołu Patryk Stępiński mówi jednak ostrożnie: – Liga zweryfikuje, co rzeczywiście udało się nam zmienić.

W I lidze Puszcza potrafiła sprawiać niemiłe niespodzianki faworytom i odnosić zwycięstwa. To dało awans. Oby tak nie stało się w ekstraklasowej premierze. W swoim ostatnim starciu przed startem sezonu prowadzona od wielu lat przez trenera Tomasza Tułacza Puszcza przegrała GKS Katowice 1:3 (0:1). Jedynego gola dla gości zdobył Hubert Tomalski. W składzie nie było jednak kilku piłkarzy, którzy powinni pojawić się w wyjściowej jedenastce w Łodzi.

W tzw. meczach na swoim boisku Puszcza będzie gościć rywali na stadionie… Cracovii Kraków. Przed sezonem odbyła się uroczysta prezentacja drużyny na Zamku Królewskim w Niepołomicach. Fakt jest bezsporny, Puszcza osiągnęła właśnie największy sukces w 100-letniej historii klubu.

© 2025 Ryżową Szczotką

Theme by Anders NorenUp ↑